Archiwa miesięczne: Czerwiec 2013

Moje opóźnione pelargonie

Lubię mieć kwiaty na balkonie i w tym roku zamarzyłam sobie pelargonie kaskadowe, takie pięknie zwisające, kwitnące do późnej jesieni, ale zrobiłam chyba błąd, nawożąc je obficie i zamiast kwitnąć, cała ich energia poszła w zielone. Denerwowałam się trochę, kiedy widziałam na innych balkonach wspaniale kwitnące skrzynki, a u mnie jakby sałata rosła, albo jakieś ziółka – choć nie marihuana hi hi.

Przestałam nawozić i wreszcie doczekałam się kwiecia,a więc wyszło na to, że z niczym w życiu nie powinno się przedobrzyć, a ja chciałam szybko i pięknie. Nauka nie poszła w las 🙂

Polityka powinna być jak budżet domowy

Dzieci rozpoczęły wakacje i jedne wyjadą na obozy, kolonie i z rodzicami, a inne zostaną w domach z kluczem na szyi, bo rodzice nie mają często pieniążków i możliwości, aby zapewnić swoim dzieciom wymarzone wakacje. Pamiętam z czasów swojego dzieciństwa, że mogłam wyjechać każdego roku na kolonie, bo rodzicom finansował je w dużym procencie zakład pracy i tak każdego roku byłam nad morzem wylegując się z rówieśnikami na ciepłym piasku i kąpiąc  w ciepłym Bałtyku, bo wówczas lato też było jakieś cieplejsze.

Dziś wielki dzień politycznej walki PO i PiS na Śląsku i padają wielkie słowa i obietnice z ust liderów tych partii. Dlaczego tak łatwo rzucają w eter tyle kłamstw, że zmniejszą bezrobocie, że wybudują więcej mieszkań dla młodych ludzi, że uzdrowią służbę zdrowia itd. Nie uczciwiej byłoby zakomunikować ludziom, że zrobią to i to, bo mają na to pieniądze, bo wszystko rozbija się tylko o pieniądze, tak jak w budżecie domowym. Zasady księgowości kłaniają się wam drodzy rządzący, bo z próżnego i Salomon nie naleje!

Dlatego przestańcie okłamywać społeczeństwo, bo ja przestałam już wam wierzyć, w te puste frazesy i muszę liczyć tylko na siebie oraz pilnować swojego portfela, do którego mnie emerytce nie dorzucacie, bo nie macie z czego!

Morderczyni Renata K.

Było podobno tak: Chłopczyk zgubił sznurowadło od bucika, a miał tylko 6 latek. Macocha pyta, co ma zrobić, aby odzyskać sznurówkę, ale mały nie zna odpowiedzi, a więc w ruch poszedł wojskowy pas ze sprzączką i biła go gdzie popadło. Biła nie pierwszy raz i w końcu zabiła! Nikt nie widział, nikt nie słyszał, że owa kobieta w bestialski sposób znęca się nad pasierbem i jest to dość typowe, bo po co się wtrącać!

Jednak zabójstwa nie dało się ukryć i została, ta deklarowana katoliczka skazana na 15 lat więzienia, ale wyszła po 10 latach za dobre sprawowanie, bez zastrzeżenia, że ma się już nigdy nie zbliżać do żadnego dziecka, ale o ironio – morderczyni dostaje pracę w szkole jako nauczycielka, ale to nie wszystko, bo jest także doradcą w Ministerstwie Edukacji!

Nikt nie sprawdza jej przeszłości i wszyscy ją szanują przez 5 lat, aż tu nagle pewien redaktor ujawnia kim jest Renata K. !

Internet grzmi, media huczą, a moje zdanie jest takie, że w Renacie K. wciąż mieszka bestia, której nie uzdrowił wyrok więzienia. Ona tylko już nie miała obok siebie tak blisko, bezbronnego dziecka!

Dlaczego ona to robi swoim dzieciom?

Chodzi o dawną modelkę Ilonę Felicjańską, która po rozwodzie z mężem postanowiła stać się pisarką i napisała dwie książki i obie bardzo kontrowersyjne.

W pierwszej opisała „momenty i bzykanko” rzekomo fikcyjnej bohaterki, ale w autobiografii  już była szczersza i opisała jak to jej były mąż domagał się, aby robiła mu laskę, nawet po powrocie ze szpitala.

Kobieta w ramach terapii po ekscesach alkoholowych pisze książki i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby zachowała odrobinę przyzwoitości, bo dzieci ma już duże, które chyba źle się czują, widząc wszędzie fotki gołej matki i czytając tabloidy, które nie zostawiają na ich matce suchej nitki. Czy ta kobieta zatraciła w sobie resztki przyzwoitości i po co ona robi to swoim synom w dobie Internetu?

Dziwię się ogromnie, że tak można skrzywdzić własne dzieci, rozbierając się i pisząc z detalami jak to jej się żyło z ich ojcem, którego nie kochała i przez nieudane małżeństwo zaczęła pić. Pani Ilono, naprawdę milczenie jest złotem!

Ciągle pada i wspomnienia

 

Od dwóch dni pada deszcz. Miasto wyludnione, ludzie pod parasolami szybciutko przemykają, tylko kiedy muszą koniecznie wyjść z domu. Ja już nie muszę się spieszyć z racji chorób różnistych, mój parasol wisi sobie suchy w szafie. Pamiętam czasy wczesnego wstawania, szykowania dzieci do przedszkola i całego porannego zamieszania, a wszystko było na mojej głowie, bo mąż się nie kwapił do pomocy. Nie miał wówczas ochoty na zajmowanie się dziećmi, a teraz już wiem, że małżeństwo i wszystko, co z nim związane przerosło gówniarza. W tamtym czasie tego nie rozumiałam i miałam wielki żal do niego, no bo ja też młoda, a jednak odpowiedzialna za życiowe decyzje, więc dlaczego On nie mógł z siebie tego wykrzesać. Mijały lata i On nie dojrzewał, a w związku z tym – cierpiałam, bo nie tak sobie to wszystko wymarzyłam. Teraz już wiem, że są faceci na tym świecie, którzy nigdy nie dorastają i są wiecznie niedojrzali, ale, ale u mnie teraz jest inaczej, bo kiedy nasze córki mają po 30 lat – Tatuś dojrzał! Mogą na niego liczyć w każdej sytuacji, bo pomaga teraz finansowo, nie szczędząc grosza. Kiedy jest z ich strony SOS jest zwarty i gotowy, a więc warto było czekać na te piękne czasy i cuda te zobaczyć 36 lat w tym związku.

Deszcz i sukienki żony Premiera

I znowu pada deszcz i zapowiada się na dłużej, tak wieszczą meteorolodzy. Ponowne podtopienia w wielu miejscach, czasami po raz wtóry. Ludzie tracą dobytek całego życia, uprawy w ogrodach i na polach. Wszystko zalane wodą i błotem. Zalany dobytek, meble, dywany, lodówki, wszystko do wymiany. Ludzie często są nie ubezpieczeni i nie wiem dlaczego tego nie robią, kiedy ten żywioł na terenach blisko rzek i potoków jest terenem wielkiego ryzyka. Nie ubezpieczają się, bo ich na to nie stać? Być może, że to też jest powód, a więc oczekują na pomoc od państwa, która przy innych powodziach wynosiła 6 tys. zł.

Te pieniądze są śmiesznie małe, ale ta kwota jest zbyt duża dla Premiera Tuska, którego nie stać jest zapłacić za kiecki swojej żony. Jedna kiecka kosztowała 6 tys. zł. Tak podają media.

Mam pytanie, kto w naszym kraju w takim razie należy do biedoty? Zlitujmy się nad Premierem, który tak ciężko pracuje i musi dorzucić do swojego portfela trochę z naszej kasy. Ot, taki polski paradoks, który przyprawia mnie o mdłości.

Czyżby już w naszym kraju nie było ludzi honoru, a wszystko kręci się w okół pieniądza?

Jestem rencistką i moja renta po wielu latach pracy wynosi ok. 800 zł. Gdyby nie osoba bliska, mieszkałabym pod mostem, bo na same leki wydaję 300 zł. miesięcznie, ale kogo to obchodzi, a zwłaszcza Premiera, który ostatnio oderwał się od rzeczywistości. Byłam zwolenniczką tej partii przez długie lata, głosowałam na nich, a teraz mam wielki dylemat, bo nie mam już na kogo głosować i pierwszy raz w moim życiu odpuszczę sobie święto wyborcze i pozostanę w domu bez wyrzutów sumienia, bo państwo ma gdzieś zwykłych ludzi, a arogancja ich poraża!

Kiedy byłam zastępcą w Urzędzie Miasta widziałam jaką kasę się wydaje z funduszu reprezentacyjnego na kwiatki, czekoladki, wina, ciasteczka, bo w każdym miesiącu zdarzyła się jakaś okazja, czyjeś imieniny, jubileusz i wydawało się na to grubą kasę, a więc rząd, który zrezygnował z tegoż funduszu, jawnie okrada nas Polaków, bawiąc się, biesiadując, obdarowując się i powinniśmy temu procederowi powiedzieć, kategoryczne – DOŚĆ!