Codziennie rano moja blogowa i nie tylko, koleżanka Marylka, wita mnie i życzy miłego dnia. Ona pierwsza, bo prawie wg. mnie nie sypia, kiedy ja zwlekam się z wyrka ok. 9. Piszę jej, że kawa konieczna – stop – i dziś jej napisałam dodatkowo, że to będzie dobry dzień. Tylko wysłałam tę optymistyczną wiadomość, a w moim domu, nagle i niespodziewanie usłyszałam ryk wiertarki i jakby młota pneumatycznego. Co jest, skąd to i okazuje się, że sąsiadka zrywa kafelki w łazience. Pogubiłam własne myśli, chciałam się gdzieś ukryć, zwiać z własnego domu. Nie dało się, gdyż miałam misję zrobienia obiadu dla męża. Warczało mi, no właśnie, nie wiem do której, gdyż po obiedzie dałam z domu dyla, bo bym zwariowała chyba do końca. Wróciwszy, nadsłuchuję i nic nie słyszę. Nastała błoga, moja ukochana cisza – skończyli na dziś, uf. Biegnę do mojego laptopka i szukam dla siebie filmu, co by obejrzeć go tak do 19,00 i trafiłam na leciutki, a może jednak nie – film typowo babski pt. W świecie kobiet”. Polecam film ten,na babskie wieczory bo mężczyźni chyba by wyśmiali głównego bohatera, że mięczak z niego, że jakiś romantyk, co to wysłuchuje bolączek babskich z różnych pokoleń i robi to tak strasznie cierpliwie, że facetów chyba by zemdliło. A mnie się ten młody człowiek podobał, gdyż swoją wrażliwością, poukładał życie trzem kobietom – śliczny film, polecam i chusteczki proszę mieć pod ręką 🙂
Archiwum dnia: 8 listopada, 2013
Nie rymowanka moja
Zdradzał ją dyskretnie,
bez hałasu w mieście,
bo nikt nie wiedział,
a tylko ona wiedziała
i jedynie ona w męce cierpiała – znosząc
upokorzenie,
bo miała przy nim życie
czyste i dostatnie.
Tylko jak ocenią to –
kiedyś jej dzieci.
Poranne polityczne potyczki
Spokój w moim domku. Krzątam się wokół swoich spraw, raz energiczniej, a raz z przymusu, bo co tu dużo gadać, że z czasem te rutynowe czynności przyprawiają mnie o diabelną nudę. Do tego jeszcze mój mąż, który jest mistrzem bałaganu w kuchni. Mówię Wam, że ile jest w kuchni sztućców, wszystkie mu są potrzebne do przygotowania zwykłej kanapki. Na wyrost piszę oczywiście, ale kiedy wchodzę po nim sprzątać, mam dreszcze i ręce mi opadają. Czasami podejmuję kilka prób, aby się z tym bałaganem zmierzyć. Ale to jeszcze nic. Dzisiaj od rana w tv pokazali Sejm, nasz rodzony i w ławach poselskich groźne miny tych wszystkich, co żeśmy w demokratycznych wyborach wybrali. Czasami się zastanawiam, gdzie niektóre ludziska zgubiły rozum, stawiając krzyżyk przy określonym nazwisku. Okularów zabrakło, czy jak i tak sobie na oślep skreślali? Na tapecie dzisiaj były nasze kochane, polskie dzieci. Mają iść wcześniej do szkół, czy też da im się jeszcze jeden rok wolności, jak to drzewiej bywało. No więc, robię sobie poranną kawę, bo ja bez kawy ani rusz, gdyż bez niej nic nie widzę i nie słyszę, ale, ale słyszę jednak, jak ten mój mąż od rana mi wykrzykuje, że On już na PO nie odda swojego cennego głos!. Znieruchomiałam, nalewając mleczka do kawy. Boję się wejść do pokoju z telewizją, bo siedzi nabuzowany i nabzdycznony.
Kochanie, a coś Ty taki zdenerwowany – pytam.
Jak to co, ręce mi opadają, kiedy patrzę na tych śmiesznych.
Ale o co konkretnie Ci chodzi – zagaduję.
Oni sami nie wiedzą o co im chodzi – burknął
A Ty wiesz, o co Ci chodzi – bąknęłam i ciągnę dalej. Przecież tu nie chodzi wcale o nasze dzieci i wnuki, w naszym przypadku, tylko czy ta koalicja nie walnie o beton – tłumaczę.
O, masz rację, będę głosował na PiS, a tak w ogóle, to co ja jeszcze robię w domu, skoro mam tyle roboty.Ubrał się i tyle go widzieli.
Masz napisać na tym swoim fjesbuku, czy jak tam, że nie ma w Polsce demokracji – krzyknął mi na odchodne.
A ja, podminowana, jego podminowaniem zabrałam się za obiad, rutynowo. Ręce mi się trzęsły, że mój chłop taki zdenerwowany, że nawet nie poczekał na główne głosowanie w sprawie referendum, a mnie zostawił w nastroju nie do pozazdroszczenia i postanowiłam nie wdawać się więcej z nim w polityczne dyskusje, gdyż wcale nam nie służą przy porannej kawie, a jeszcze do tego mnie każe pisać na Facebooku, co mu się w tej polityce nie podoba. Oszalał, ja mam swój rozum i sama wiem, co mam napisać, a co przemilczeć. Niech sobie sam założy profila i się wypowiada w elektronicznych mediach, niczym znakomity znawca. Tylko spokój może mnie uratować i ciekawe czy udadzą mi się kluski leniwe, bo dawno nie robiłam.