Nie wierz nigdy kobiecie.
Dobrą radę Ci dam.
To jest refren pewnej piosenki, a w miejsce słowa kobiecie, proszę wstawić sobie słowo „Babci”.
Otóż każdy Internauta spotyka na swojej drodze jakiś ludzi w sieci. Odnajdujemy się po latach, lub zwyczajnie kogoś polubimy, czy to na forach, bądź portalach społecznościowych i nawiązujemy sobie korespondencję. Czasami ktoś nas zadziwi, albo czymś zaimponuje i tak to się zwykle tak zaczyna, też jak w piosence. I mnie sporą dawką humoru zauroczyła pewna pani „W”. Zaczęłyśmy pisać sobie na skype i tak od rana były poranne pozdrowienia, a w ciągu dnia jakieś dłuższe, lub krótsze wymiany myśli. Ufałam jej bardzo, choć jestem dość ostrożna z ujawnianiem swojego życia osobistego i spowiadaniem się było nie było, wirtualnej znajomości. Co mnie jednak po czasie, kiedy korespondencja jeszcze trwała dało do myślenia. Zaznaczam jeszcze, że kiedy pisałam z „W”, znajdowałam się w totalnym osobistym dołku, a więc mniej więcej, co zapamiętałam:
– Hej jak Ci minął dzień – zapytałam.
– Fajnie, spokojnie, obiad, drzemka, a potem seks z mężem, a potem znowu leżing.
Wszystko ok’y, ale tego seksu to jej zazdrościłam po cichu, bo jak pisałam byłam w małżeńskim dołku.
Następne, co zapamiętałam:
– Jak planujesz urlop w tym roku – pytam, bo lato szło do nas ze zdwojoną siłą.
– Nie lubię jeździć na żadne wczasy, ani nad morze, ani w góry, bo za cztery dni chcę wracać do domu, bo się strasznie nudzę i takie wyjazdy są dla mnie męczące i nie ciekawe. Wolę mieć wczasy w domu i najchętniej, aby pikny mnie nigdzie nie wyciągał – odpisała.
Ok’y, myślę sobie, bo każdy ma prawo wyboru, ale kiedy przeczytałam, że jest strasznie szczęśliwa, bo postanowiła rozstać się z uciążliwym i gderającym mężem (seksu nie będzie?) i przeniosła się do drugiego domu, już bez męża, a potem zaraz zarezerwowała sobie wyjazd na wczasy, aż do Tunezji, to mi zazgrzytało coś w tej byłej korespondencji, ale co tam. Nie moje życie, milczę i niby nic nie kumam.
Potem jeszcze napisała, że synowa spodziewa się dzieciatka i Ona bardzo się cieszy i jeśli tylko będą potrzebowali pomocy przy opiece nad dzieckiem, to nie odmówi. Dziewczynka podrosła i faktycznie rodzice czasami małą zostawiali z „W”, która potem w różnych miejscach zaczęła się skarżyć, że mała zostawia po sobie burdelo bum bum i najchętniej, to niech rodzice sobie sami radzą.
Dlaczego piszę o tym. Ponieważ jest to dowód, iż nie można tak do końca wierzyć ludziom w sieci, choćbyśmy nie wiadomo jak zaangażowali się w życie wirtualnej osoby, a jako wisienkę na torcie zostawię jeszcze, że Pani „W” otrzymała hasło do mojego tajemnego bloga i miało być dyskretne podczytywanie, tylko dla siebie, a zrobiła się z tego aferka z ujawnieniem tego, co się wyczytało i to był ten ostatni gwóźdź do trumny naszej znajomości. „Nie lubię”.