Archiwum dnia: 19 grudnia, 2013

Nieślubne dziecko mojego męża, to nie moja bajka

Na moim blogu piszę jak było, jak jest i niczego nie ukrywam i niczego nie ubarwiam. Jest to mój kawałek podłogi i dośpiewać sobie trzeba.  Nie straszne mi są negatywne komentarze i takie tam, powinnaś wyrzucić go z domu.  Ja bym nie mogła z nim żyć itp… Każda kobieta ma swoją wolę i swoją dumę i każda z nas w kryzysowych sytuacjach postąpi według swojego spojrzenia na problem i zdradę w małżeństwie. Jest takie mądre przysłowie – nigdy nie mów nigdy!. Rzucono tu we mnie wiele kamieni, ale ja biorę to wszystko na klatę, bo nie jest teraz łatwo mnie złamać, kiedy obecnie mam tak dobrze i bezpiecznie, a więc proszę czytać mojego bloga od pierwszego wpisu, który wiele wyjaśnia.  Blog jest mój i piszę go dla siebie, aby się sama przed sobą wyspowiadać, a jeśli blog jest polecany, to przecież nie moja wina – prawda?

Ale ja nie o tym chciałam. Otóż przez ponad 20 lat obserwowałam nieślubną córkę mojego męża, która wzrastała w domu, w którym się nie przelewało, choć matka jej ociekała złotem i tylko ona wie, jak kombinowała kasę na nowe pierścionki, kolczyki i bransoletki.Byłam świadkiem, jak kupowała bardzo drogie kosmetyki i chowała je przed swoim mężem, taka cwana bestyja. Przecież, jak pisałam zrezygnowała z alimentów na poczet naszego samochodu, ale to był jej wybór i nic mnie to nie obchodziło, bo dorosła przecież była. Mała tylko kiedy podrosła, była na każde zawołanie matki, bo ją kochała. Robiła zakupy pierwszej potrzeby, na obiady i kolacje. Co się matce przypomniało i na co miała pieniądze, to ta dziewczynka bez skinienia wykonywała. Mama lubiła sobie po południu pospać, a więc mała pilnowała, aby w domu była cisza. Kiedy już wyrosła na pannicę, widziałam ją na ulicy w ostrym makijażu i ciuchach, jakich żadna dziewczyna w mieście nie miała. Szpilki na 15 cm i to nieboractwo, wykrzywiało sobie nogi krocząc po nierównych miastowych chodnikach – damą była, tak po matce trochę. Razu pewnego zauważyłam ją w letniej sukience i nie dało się nie zauważyć, że jak to mówią, cycki sobie też poprawiła, a skąd miała kasę, tego ja nie wiem. Zawsze wyglądała jak te lachony, co to chłopom się podobają na jedną noc. Nie podobała mi się, choć muszę przyznać, że bez makijażu ordynarnego, była ładną i zgrabną dziewczyną. Po skończeniu z ledwością liceum, zaraz wyszła za mąż, za pierwszego lepszego i wyjechała z nim za granicę. Widziałam jej zdęcia, nudziła się tam i nie podjęła żadnej pracy, ale urodziła syna. Małżeństwo potrwało chyba dwa lata i doszły mnie suchy, że jest już rozwódką. No cóż, zdarza się. Wciąż idąc ulicą po powrocie z tej zagranicy powodowała, że kierowcy by się pozabijali na ulicy głównej, bo tak epatowała seksem. Nie minęło wiele czasu, a ponownie związała się z miejscowym aptekarzem. No, aptekarz, brzmi dumnie i teraz on haruje na nią i jej syna, a ona zajmuje się bardzo śliskim zawodem, handlując towarem ze źródeł różnych. Powiela identycznie swoją matkę, mieć i nie napracować się, ale boję się, że ten proceder źle się dla niej skończy. Nadmienię, że mąż zaproponował jej kurs, aby zdobyła zawód, ale się jej nie chciało skończyć i została z ręką w nocniku, nie wyjąwszy jej do dzisiaj. Po co się uczyć, kiedy matka przetrwała za friko! Jestem na końcu swojej opowieści i cieszę się, że moje dzieci walczą o każdy grosz na chleb, ale legalnie i godnie. Mają ambicję być kobietami spełnionymi w każdej dziedzinie. Walczą o swoje rodziny i póki co, są szczęśliwe. A tam? Niech się dzieje, co chce! Najważniejsze, że ja jestem dumna ze swoich córek, a tamto już mnie nie rusza, bo i tak wygrałam – znowu!

Rodzina jest najważniejsza – moje kino

Rodzina dla każdego człowieka jest chyba najważniejsza. Rodzimy się tu i teraz i zapuszczamy powoli swoje korzenie. W późniejszych latach naszego dorastania, wrastamy coraz bardziej i bardziej i jakże często później, już w dorosłym życiu nie umiemy odnaleźć się gdzie indziej, w innym miejscu. Przychodzi jednak czas, że musimy dokonać wyboru i zmuszeni jesteśmy odejść w inne miejsce, to znaczy udajemy się za drugą połówką, albo w poszukiwaniu pracy i szukamy swojego miejsca na ziemi. Jednak bardzo często wracamy myślami i nie tylko, do domu rodzinnego, w którym zaczęło się wszystko. Nasi rodzice, rodzeństwo, to jest ta wartość dodana do naszej tożsamości. Spalił się dom starszym Państwa, które woli czekać na odbudowę swojego domu w strasznych warunkach, o czym pisałam wcześniej, a mimo to nie chcą opuścić swojego miejsca na ziemi, w myśl zasady, że starych drzew się nie przesadza. Tak dzieje się bardzo często, że ludzie tak pokochają to swoje miejsce na ziemi, że nawet beznadziejność sytuacji nie jest w stanie tego zmienić. Do czego zmierzam, a no do tego, że wczorajszy, obejrzany film, opowiada właśnie o wielkim przywiązaniu do rodziny i tego miejsca na ziemi. Polecam film pt. : Co gryzie Gilberta Grape’a”.
Jest to piękna opowieść o młodym mężczyźnie, który przejmuje obowiązki domowe po śmierci swojego Ojca. Jego Matka nigdy się nie otrząsnęła po tej samobójczej śmierci męża, mając czwórkę dzieci do wychowania. Młody chłopak opiekuje się monstualną Matką, nie opuszczającą od 7 lat swojego domu, a także niepełnosprawnym bratem i dwoma siostrami. Matka kieruje wszystkim, ale z poziomu kanapy, ze względu na swoją tuszę. Mimo tych wszystkich przeciwności, ta rodzina jest ze sobą niesłychanie związana i bardzo się wszyscy w niej szanują. Chłopak chętnie zmieniłby swoje dotychczasowe życie, bo momentami ma wszystkiego dość, ale nie potrafił zostawić rodziny i sobie po prostu ich opuścić.. Kiedy Matka niespodziewanie umiera, wszystko zaczyna się w jego życiu zmieniać, ale o tym sza. Obejrzyjcie ten film, bo jest w sam raz na przedświąteczne przemyślenia. Polecam.