Oglądam dziś „Taniec z Gwiazdami” i widzę kto zasługuje na przejście do następnego odcinka i wiem na 100% kto odpadnie z kolejnej edycji. Nie, nie inspiruje mnie sława danej pani, czy też pana i jakie dokonania zostały osiągnięte w serialu, czy też teledysku wypromowanym i tym samym nie posiłkuję się tymi, jakże nieraz marnymi dokonaniami jak np. Joanna Moro, która wcieliła się w postać Anny German. Moim zdaniem jest to najbardziej denerwująca osoba w tym sezonie i nic na to nie poradzę, że gardzę jej parciem na szkło. Wolę bardziej delikatne osoby, które się zgodziły na udział w tym show, ale robią to subtelnie, wręcz jakby chciały ominąć cały ten szum wokół swojej osoby i tu pochwalam niejaką Zając, zdradzoną przez ciało astralne, która robi taniec, najlepiej jak potrafi.
Potrzebne są takie show, bo brakuje dawnych Starszych Panów i Piwnicy pod Baranami, gdzie indywidualności pokazywały to, co w nich jest najlepsze, choć też pili dobre wino przy świecach, ale nie rzucało się to tak w oczy, jak to się dzieje dzisiaj. Parcie na szkło przez udział w „Tańcu z Gwiazdami” budzi moje emocje w odwrotny sposób, bo widzę jak na dłoni promocję swojej osoby, no ale gdzieś muszą wypłynąć, aby ich ktoś zauważył, tylko czemu robią to tak nachalnie, bez pardonu i dobrego smaku. Nie pamiętają, że talent obroni się sam i żadne trzepoty rzęsami nie sprawią, że ktoś wypłynie i dorwie się do ekstra roli.
Lubię ludzi utalentowanych, ale nie koniecznie ludzi bezczelnie pchających się na ścianki!