Archiwa miesięczne: Czerwiec 2014

Ryję ze śmiechu, ponieważ niektórzy politykę wzięli na klatę

Tak się prześcigają seniorzy na forum, w udowadnianiu sobie, która opcja polityczna jest najlepsza i najbardziej etyczna, taka bliżej ludzi. Prześcigają się w obnażaniu mankamentów przeciwników politycznych. Szperają w sieci, wklejają linki, obrzucają się na forach błotem, że Prezes, tfu, Premier Kaczyński to mąż stanu, który poprowadzi lud ze swoją partią do obłędnego dobrobytu. Udowadniają Tuskowi niekompetencję, choć rządzi ponad 7 lat, a Prezes, tfu Premier Kaczyński niesłusznie przegrał bodajże 8 razy kolejne wybory i to wyborcy głupcami „som”.

Skręcam się ze śmiechu, że oblatana w polityce pani starsza z forum seniora, każe innym dyskutantom zbierać z podłogi protezy i pampersy, bo są głupie, że nie popierają Prezesa, tfu, Premiera Kaczyńskiego i tak się zastanawiam dlaczego nie zabierze się za poważną politykę, aby wesprzeć Prezesa, tfu Premiera Kaczyńskiego i nie zacznie wreszcie mu doradzać realnie, a nie wirtualnie.

Zamiast zgłosić się do wyczyszczenia butów Prezesa, tfu Premiera i podać mu szampon przeciw łupieżowy, który zaśmieca ławkę sejmową, to klika od rana do wieczora ścigając się na argumenty, jakby miało jej to zwiększyć licznik emerytury, czy też miał spaść deszcz, bo akurat jest susza, a kiedy leje, niech wyjdzie słońce, bo nóżeczki nieco marzną.

Lile i inne myślą, że od tego pisania Prezes, tfu Premier Polski zrobi się młodszy i zacznie myśleć przyszłościowo, aby wyzwolić nasz kraj od korupcji i machlojek. Zdzierają sobie paniusie lakier karminowy z paznokci, tłukąc w klawisze,  a poranny makijaż spływa im po liczku, bo się wnerwiają, szukają, szperają, szukają linków i niech mi żadna nie pisze, że je to bawi. Akurat – bawi! Jeśli mnie coś bawi to nie nie piszę, że seniorki są bezzębne i piszą bzdety, a wdaję się z nimi w polemikę, że z protezą da się żyć i rżymy z tego do rozpuku!

Seniorze, bagnet na broń i w drogę – zmieniaj politykę, zamiast iść do lasu na jagody i fijołeczki smykać i sobie pomykać – jakież durnoty „som w gronie seniorów” Golgota, to Pikuś. 😀

Reklama

Mówi się, że nie ma ludzi nie zastąpionych, ale kłamstwo

 Na TV Kultura natknęłam się na film o Marku Grechucie i się okropnie powzruszałam, aż sama na siebie jestem zła, ale ja tak mam, że wzruszam się bardzo często, bo taka ze mnie płaczka jest. Marek wciąż żyje w swoich piosenkach, clipach, występach zapisanych i całe szczęście, że żyjemy w takich czasach, że wszystko można utrwalić. Ja bardzo często sięgam po jego twórczość, ponieważ ta ulotna i delikatna niczym piórko twórczość, zawsze mnie pochłaniała i wzruszała. Kiedy powstawały mocne kapele, mnie to nie interesowało i nie kodowałam  nawet ich nazw, a zwłaszcza tych zagranicznych, gdyż wolałam słuchać o pomarańczach i mandarynkach i o dniach, których jeszcze nie znamy. Zakochałam się w Marku, jako młoda dziewczyna, która na ekranie telewizora czarno białego zobaczyła delikatnej urody wykonawcę.

mg

 Kto ma ochotę na obejrzenie wycinka z tego programu wspomnieniowego to służę. Może i Ty i Ty powspominasz tego artystę, którego nie zdołał nikt jak do tej pory zastąpić. Może tylko ja tak mam, że wracam wspomnieniami do tamtych piosenek – nie wiem, ale wydaje mi się, że nie sposób nie wielbić Marka Grechuty, który żył z głową w chmurach i zatapiał się w rymach i dźwiękach. Lubię sobie czasami zrobić taki relaks, który przywraca mi wiarę w dobrych ludzi.

 

 I ostatnia Marka piosenka 😦

Wsi spokojna, wsi wesoła

Stanisław Dygat

„Po­gar­da jest właści­wa ludziom słabym i nik­czem­nym, którzy usiłują od­wrócić uwagę od drob­nych świństw, przy których po­mocy przedzierają się przez życie. „

Zaczynam swój dzisiejszy wpis od cytatu –  dlaczego? Ponieważ toksyczna seniorka napisała, że ja żyję w jakiejś kiszce liczącej 30 metrów kwadratowych i się mądrzę. A ja się pytam – NO… i?!

Wiem, że ludzie pogardzają tymi, którzy mieszkają w blokach, a nie w wypasionych domkach jednorodzinnych na wsiach, czy też obrzeżach miasta. My mieszkańcy bloków jesteśmy dla nich grupą w najniższej hierarchii, biedni i zakompleksieni. Dla nich jesteśmy niczym zaraza skupiona obok siebie i żyjąca w symbiozie, jakiej oni nie znoszą. Jesteśmy dla nich barachłem, biednym elementem, które do niczego w swoim życiu nie doszło! Jesteśmy dla nich leniami, którym nie chciało się pracować, aby do czegoś dojść w życiu,  zamiast pławić się w luksusach o powierzchni przynajmniej 200 metrów kwadratowych i poruszać się po wielkim i wypasionym ogrodzie wypełnionym licznymi roślinami z tarasem i najlepiej z basenem. 

Tak sobie myślę, że osoba kpiąca z moich metrów kwadratowych, pewnie tak mieszka i dlatego jest taka złośliwa, bo nie wie, co zrobić z tym swoim szczęściem posiadania. 😀 Pewnie siedzi pod baldachimem z filiżanką kawy w chińskim, porcelanowym kubku i miesza swoją kawkę srebrną łyżeczką, a wynajęta służąca wachluje jej powabne ciało, aby czacha się jej nie przegrzała za bardzo. 😀

Swoje mieszkanie wykupiliśmy z mężem, a liczy sobie blisko 50 metrów kwadratowych. Mamy dwa pokoje, spory przedpokój, kuchnię wystarczającą i oczywiście wyśmiewany mój balkon. Po naszej śmierci moje dzieci zadysponują naszym mieszkaniem i dostaną za nie niezłą sumkę, ale póki co, kocham swoje mieszkanie, w którym mieszkam ponad 35 lat i nie zamierzam go zmieniać. To w tym mieszkaniu wychowały się moje dzieci i wyszły na porządnych ludzi, z których dumna jestem. To w tym mieszkaniu wydarzyło się całe nasze życie i może przyjdzie mi w nim umrzeć, a bardzo bym chciała.

Obok mojego bloku są inne bloki, w których mieszkają lekarze, nauczyciele i ważni ludzie w moim mieście, bo nie wszyscy chcą, podkreślam chcą się budować, czy też kupować domek jednorodzinny. Nie wszyscy pragną mieszkać na wsi i dojeżdżać codziennie do pracy, skoro mają wszystko pod nosem i szybko wszędzie. 

Młodzi ludzie nie garną się do wsi, a starzy często sprzedają domki i wracają do bloków, aby resztę życia spędzić sobie w wygodnych warunkach z ciepłą wodą w kranie i ogrzewaniem c.o. Sama znam takich, którzy po latach mieszkania w domku jednorodzinnym, nagle na stare lata, kiedy brakuje sił na utrzymanie domku i ogrodu, wprowadzają się do niewielkich mieszkań w bloku i najlepiej do pierwszego piętra, aby mieć siłę wejść po schodach.

Spytałam swoich starszych znajomych swego czasu, czy chcieli by zamieszkać gdzieś z dala od zgiełku miasta, a Oni mi na to, że nigdy w życiu. bo domek na wsi, to owszem, ale wyłącznie na wakacje. Nie lubimy małych miejscowości gdzie każdy o każdym wszystko wie i robactwa latającego w koło, szczekających w nocy psów, ciemności, nieodśnieżonych dróg, grzebania się w ziemi w ogrodzie, naprawiania wszystkiego samemu, odległości od wszelkich sklepów i rozrywek jakie daje miasto, a także słabej komunikacji i możliwości, że nie dojedzie karetka pogotowia – tak mniej więcej mi odpowiedzieli.

Każdy swoje metry w bloku urządza po swojemu i z reguły są to przemyślane i coraz ładniejsze wnętrza. Bloki są odnawiane i ocieplane, a samorządy blokowe dbają o czystość w koło i zieleń, aby każdemu miło się żyło w tej blokowej społeczności. U mnie są ławeczki i trawniki, a klatka pilnowana domofonem, czysta i spokojna. Sąsiedzi dbają, by był porządek i starają się, by innym nie zakłócać  spokoju. Naprawdę żyje się się w bloku całkiem miło, ale to wszystko zależy od świadomości społecznej. 

Dla niektórych wieś jest szczytem marzeń i domek jednorodzinny, a inni wybierają życie w społeczności i to jest indywidualny wybór, a więc nie potępiajmy innych za te wybory, a wieś i owszem, ale najpiękniej dla mnie już teraz  -wygląda w wierszach, ponieważ była i jest natchnieniem poetów.

Ludmiła Marjańska

Lato na wsi

Marii i Wiesławowi Feduniewiczom

Susza. Spękana ziemia. Nawet kret
chowa się głębiej w korytarze chłodu.
Wody brakuje w studniach. Strumień
wysechł i mostek śmiesznie zawisł w próżni.
Upał wysysa sok z czarnych porzeczek,
maliny jak suszone korale na krzaku.
Bielinek niestrudzenie lata nad grządkami
młodej kapusty, lekki jak powietrze,
wolny od trosk o jutro.
Pełnia lata. Siano w brogach schnie.
Konie rżą.
Na pagórach wiszą mgły poranne,
zanim słońce z nich zrzuci przejrzyste koszule
i zalśni – bezlitosne jak wspaniały władca
złotą kolczugą okryty
i tak spragniony, że gotów jest wypić
nie tylko Wiar , Turnicę, San,
lecz Jezioro Solińskie.
Wtedy na mieliźnie
osiądą wodne rowery, łodzie i stateczki,
a jachty zwiną skrzydła jak bielinki
pod koniec upalnego dnia. Z wieczorem
przyjdzie uspokojenie.
Siądziemy pod gruszą
pijąc schłodzone wino i będziemy mówić
o Pogórzu Przemyskim, Bieszczadach, o życiu
w mieście i na wsi,
o tym jak się rodzą wiersze
i legendy.

 

O godz. 18 spojrzałam na zegarek, a Ona właśnie odchodziła :(

Jadwiga Zgliszewska
znicz
I przyjdzie wysiąść
na przypadkowym przystanku życia
w najlepszym razie – 
na przedostatnim…

nie umiera się na koniec
lub przynajmniej
na żądanie
zawsze
odchodzi się przed czasem

i pozostaną
słowa niewypowiedziane
fotografie niewywołane
dzieła niedokończone
miłość nie okazana
dług niespłacony
sprawa nie załatwiona
lekcja nie odrobiona…

choć TAM – 
egzaminy z czego innego!
z tej miłości 
proste…

ale czy wystarczy
gdy postawią na wadze?

tymczasem
dzień za dniem
nie pamiętamy
że…
odchodzi się zazwyczaj
gdzieś tak w środku życia

hm! śmierć…
i tylko szkoda
że ten kres
to już ani przed siebie
ani wstecz – 

a tu zawsze pozostanie nienapisany
ten ostatni wiersz…

 Spoczywaj w pokoju Lucynko, znajomo z forum 😦

Wstydź się seniorze, bo nie zachowujesz się godnie

Społeczeństwo starzeje się w zastraszającym tempie. Niedługo nasz kontynent będzie zamieszkany przez społeczność w kwiecie wieku. Nie będę tu przytaczała naukowych obliczeń, bo nie o to mi chodzi.

Bardziej skupię się na problemie starości i tym jak senior jest postrzegany i jakimi cechami powinien się wyróżniać. Moim zdanie senior powinien godnie się zachowywać i w związku z życiowym doświadczeniem winien świecić przykładem w swoim otoczeniu, rodzinie, czy w przestrzeni publicznej. Senior z racji nazwy, to ktoś, kto potrafi godnie się starzeć, a nawet pięknie. Senior to ktoś, kto wkracza w jesień życia z godnością i szacunkiem do innych, potrafiący korzystać z ostatnich lat, jakie mu pozostały.

Każda Babcia i Dziadek zasługują na szacunek jeśli tylko potrafią wykorzystać ten czas na spełnianie swoich marzeń i mimo różnych dolegliwości – uśmiechają się do tego świata. Mają czas na samorealizację, którego kiedyś nie mieli. Jesteśmy coraz  światlejszym społeczeństwem ludzi starszych. Coraz częściej wychodzimy do ludzi, uczestniczymy w zajęciach dla seniorów. Uczestniczymy w wykładach na UTW. Sięgamy po swoje zarzucone hobby, które pokazujemy na wernisażach. Więcej po prostu wychodzimy z domu nie zamykając się ze swoją starością w czterech ścianach.

Jaka jestem ja? Jestem wciąż ciekawa świata i staram się nie marudzić, że się starzeję. Przyjmuję z godnością każdą nową zmarszczkę i posiwiały włos. Trudno, takie jest życie i starzejemy się wszyscy sprawiedliwie. Staram się uśmiechać do bliskich i nie epatować swoimi bolączkami i mam nadzieję, że nie jestem uciążliwą panią starszą. Sama organizuję sobie swój czas, a z boku obserwuję zaganianie moich córek i zięciów. Teraz Oni mają swój czas na spełnianie się w społeczeństwie i rodzicielstwie i mnie nic do tego już, ale cieszy mnie, że sprawdzają się w tych rolach doskonale. Mam nadzieję, że kiedy mnie już nie będzie wspomną mnie dobrze i o to najbardziej mi chodzi.

Teraz wkleję cechy seniora toksycznego. Tak, jest w moim otoczeniu masę toksycznych seniorów, którym nikt dogodzić nie może, bo wszystko w ich świecie jest źle. Mój mąż opiekuje się naszą wspólnotą mieszkaniową i co trochę napotyka tylko pretensje i żale wygłaszane przez seniorów, którym nie podoba się NIC! Nie potrafią przedyskutować problemu, tylko żądają podniesionym głosem. Czasami jest to bardzo uciążliwe dla męża, ale stara się jak może, współżyć z seniorem toksycznym, który cechuje się:

  •  Większość wypowiedzi seniora to skargi na różne osoby, zjawi­ska, wydarzenia.
  •  Senior przedstawia siebie jako osobę bez wad i bez zarzutu. Bardzo chętnie przypisuje innym swoje negatywne cechy charak­teru.
  •  Z tym seniorem nie da się za­wrzeć nawet najmniejszego kompromisu. Senior nigdy nie ustąpi ani na krok, nawet jeże­li leżałoby to ewidentnie w jego interesie.
  •  Podopieczny zawsze wie wszyst­ko najlepiej i czy jest pytany o zdanie, czy też nie – wyraża swoją opinię w sposób bardzo niepochlebny dla komentowa­nych spraw czy osób.
  •  Senior nigdy nie poczuwa się do odpowiedzialności za popełnio­ne błędy. To inni są zawsze ty­mi winnymi. Podopieczny ucina wszelką komunikację na temat osobistej odpowiedzialności, re­aguje „świętym oburzeniem” na każde słowo krytyki pod swoim adresem albo sprawia wrażenie, jakby nie słyszał tych uwag.
  • Jeśli seniorowi wykaże się po­pełnienie pomyłki, ucieka w za­wiłe wyjaśnienia, a nawet konfa­bulacje, które mają wykazać, że w rzeczywistości sprawy mają się zupełnie inaczej.
  •  Senior jest skrajnie egocentrycz­ny. Wymaga, aby to on i tyl­ko on był stale w centrum za­interesowania   innych. Doma­ga się zaspokajania natych­miast wszystkich swoich życzeń, także tych, których nie wyra­ził wprost. Oczekuje, że otocze­nie samo odgadnie te życzenia i irytuje się, gdy tak się nie dzieje.
  •  Ten podopieczny łatwo wpada w złość. Mówi głośno i bardzo głośno, często za szybko. Cza­sami agresja nie ma jedynie cha­rakteru werbalnego!
  •  Cechą toksycznego seniora, na którą warto zwrócić szczegól­ną uwagę jest jego umiejętność manipulowania drugim człowie­kiem. Senior, jeżeli leży to w je­go interesie, potrafi być miły, uprzejmy, kulturalny. Wie, jak wzbudzać współczucie wów­czas, gdy jest to dla niego do­godne. W razie potrzeby przed­stawia się chętnie jako osoba skrzywdzona przez innych, nie­zrozumiana. Często posługuje się też szantażem emocjonal­nym.
  • Toksyczny senior ma problemy z okazywaniem wdzięczności za dobro świadczone mu przez innych. Jego wypowiedzi mają charakter roszczeniowy.
  •  Typowe dla tego podopieczne­go jest zgorzknienie niezwykle silnie naładowane negatywną energią emocjonalną, której se­nior używa jako broni przeciwko najbliższemu otoczeniu.

http://dps.pl/domy/index.php?rob=radar&dzial=12&art=1615

Z tego wniosek, że nie wszyscy potrafią starzeć się z godnością i jaka szkoda, że niektórzy spalają się w wiecznych pretensjach tracąc energię na bezsensowne przepychanki i pokazują swoją twarz, porytą zmarszczkami życiowego doświadczenia, skierowanego jednak w ciemną stronę, jakby narzekali, że w ogóle po co się urodzili i zmarnowali swoje życie. Nie potrafią dostrzec już w swoim życiu niczego pozytywnego, a ja myślę, że z za firanki w oknie nie dostrzegą faktycznie już nic.

Piszę o tym dlatego, że wczoraj jakaś toksyczna seniorka zamieściła o mnie taki oto tekst:

[28.06.2014] 21:13

maupa z Choszczna
zawszona pisze; ”Skromne pytanie stawiam na koniec czym owa pani różni się od konsula mordercy dla mnie niczym, tylko, że konsul pójdzie siedzieć, a tej pani się upiekło”
Trzeba ją zgłosić na portal Onet bo złamała regulamin. Siedzi zawszeniec w chałupie i śledzi co kto napisze. Zresztą skąd ma czerpać natchnienie do tego plotkarskiego bloga jak tkwi na tych swoich 30 metrach klatki i nigdzie nie wyjdzie.
Pewnie nawet butów nie ma.
(Odpowiedz cytując)    (Link do tej wypowiedzi)    (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane. [21242404]

Proszę przeczytać dokładnie i wyciągnąć wnioski. Kto może wylać z siebie tyle jadu – no kto? Czy nie toksyczna osoba, która aby lepiej się wyspać, musiała dać upust jadowi, bo by się udusiła i myśli sobie, że mnie zatruła życie? Nic bardziej mylnego, ponieważ ja mam duże pokłady współczucia do takich, biednych, zakompleksionych seniorek. Tak bardzo mi żal, że wypalają swoją energię na śmietniku jakiegoś niszowego szmatławca, aby tylko dokopać.

Jeśli chodzi o buty, czy je mam, to odpowiem tylko pytaniem. Czy seniorki piszące po 100 postów dziennie, owe buty mają? Mnie się wydaje, że już zapomniały, gdzie ich buty stoją, bo napisać ponad 50 tys. postów, to trzeba mieć na to czas.

Idę na spacer w jednych z wybranych butów, a te toksyczne seniorki mam w głębokim poważaniu – wstyd!

I jeszcze jedno. Po co zaglądają na mego bloga? Widocznie jest tu ciekawie – prawda?

Himalaje hipokryzji, wrr!

Przeczytałam na forum dla seniora wpis pani z Hiszpanii, która lata temu wyjechała z Polski do ciepłego kraju. Trochę zazdroszczę jej tego ciepełka, bo u nas lato wciąż się zastanawia, ale do rzeczy. 

Warto było czekać na ową wypowiedź, która doskonale pasuje mi do układanki, bo jako zraniona przez nią, mam prawo do obserwowania jej wypowiedzi, a wypowiedzi jej to Himalaje hipokryzji i za Wikipedią czytam:

„Hipokryzja (od gr. ὑπόκρισις hypokrisis, udawanie) – fałszywość, dwulicowość, obłuda. Zachowanie lub sposób myślenia i działania charakteryzujący się niespójnością stosowanych zasad moralnych. Udawanie serdeczności, szlachetności, religijności, zazwyczaj po to, by wprowadzić kogoś w błąd co do swych rzeczywistych intencji i czerpać z tego własne korzyści.”

A tu owa wypowiedź, gdzie tłustym drukiem zaznaczyłam, co mnie zdumiało. Paniusia ta nawołuje, aby ważnych funkcjonariuszy państwowych dokładnie sprawdzać – pod każdym względem, aby takie barachło jak konsul, który zamordował swoją teściową dla kasy, nie reprezentowało nas w żadnej sferze. Tylko wyuczeni i wysoce wykształceni ludzie, powinni zasiadać na tak prestiżowych stanowiskach. Nie ukrywam nicku tej pani, bo skoro na publicznym forum wygłasza swoje teorie, to wolno je sobie skopiować. Podkreślam, że pani ta ma wykształcenie prawnicze, czy jakoś tak, czym wielokrotnie się chwaliła.
„Napisał Mar-Basia
Wow, wow – uczona dama daje lekcje polityki i zasad-stopni dyplomacji. Wielkie dzieki za oswiecenie prostaczki polskiego pochodzenia  .Jak zwykle wskoczylas na wysokiego konia i bumm!Zapomnialas dodac, ze Honorowego Konsula „ktos” mianuje, poprzednio sprawdzajac jego dane. A tak nawiasem, w praktyce to nie jest taka 100 procentowa funkcja „honorowa”.Informacja nie byla zlosliwa, jak Ci sie to przeczytalo. Niestety funkcje Konsulow Honorowych reprezentujacych Polske sa powierzane „dziwnym” ludziom. 
Nie musze szukac daleko przykladow – Monaco ….Brazylia….a o Hiszpanii juz nie powiem, bo osoba malo ciekawa, rowniez z branzy budowlanej.  

Fajnie czytac w prasie, ze bandyta reprezentowal „honorowo” Polske. Ci, ktorzy rozdaja nominacje tego typu, powinni byc ostrozni…..w koncu chodzi o prestiz kraju w ktorym zyjesz. Mnie wsio rawno, na nasze skromne monegaskie salony tego typu bandytow nie zapraszamy  

Ha ha, dlaczego Ministerstwo Spraw Zagranicznych tak pozno odwolalo tego „honorowego”, dlaczego nie sprawdzili jego „dyplomow”. Pewnie taki sam wesolek jak „honorowy konsul z Monaco”.  a moze jego kumpel i adorator ????? Kto wie???? W koncu miliony nie smierdza.

 

Do czego zmierzam. Ano do tego, że skoro konsul zamordował swoją teściową dla pieniędzy, to widocznie popchnęły go do tego czynu niskie pobudki, a owa pani bardzo wykształcona, popisująca się wielkim taktem wobec innych użytkowników i pozująca na intelektualistkę szalenie obytą i wykształconą – nie raz przykładała mi lufę do głowy, gdziekolwiek się pojawiłam na tym forum i wyglądało to tak:

pistolet

 

Skromne pytanie stawiam na koniec – czym owa pani różni się od konsula mordercy – dla mnie niczym, tylko, że konsul pójdzie siedzieć, a tej pani się upiekło! 😀

Słucham sobie nowego odkrycia w świecie piosenki – miłe bardzo dla ucha. 🙂

 

Zupa koperkowa kontra ośmiorniczki w sosie pomidorowym

Dziś u mnie była na obiad zupa koperkowa, a więc dużo warzyw wrzuconych do wywaru z indyka. Potem oskubałam golonki z indyka i wrzuciłam do zupy przyprawionej najlepszą śmietaną w mieście. Wyszło pysznie i smacznie i mąż był zachwycony, że w zupie odnalazł kawałek mięsa. My jesteśmy mięsożerni i nie ukrywam tego. Jednak stawiam w swojej kuchni także na warzywa, bo mięso i warzywa wspaniale się komponują. 

Ja uwielbiam ziemniaki w każdej postaci. Uwielbiam gotowane, smażone, frytki własnej roboty, placki i pyzy, a wszystko posypane koperkiem, który mrożę sobie na zimowy czas. Spróbujcie zamrozić sobie pietruchę, porę, seler, koperek i inne warzywa i wyjmijcie to zimą, kiedy dieta wydaje się uboższa, bo nie ma nowalijek. 

No dobra, a teraz mnie zastanawiają te ośmiorniczki jakie sobie zażyczyli ministrowie u tego Sowy i Przyjaciół. Mnie nigdy takie danie do głowy by nie przyszło, bo sama nazwa ośmiorniczki przyprawia mnie o odruch, no jak mu tam! Wygląda to tak – zdjęcie z netu oczywiście, bo skąd miałabym wziąć ośmiorniczki. 😀

ośmiorniczki

 

Paskudztwo, co nie? Za wielkie pieniądze z naszych podatków, bo ministrowie sobie pomyśleli, że podatnik nie zbiednieje i może raz się poświęcić i ja jako dumna podatniczka życzę smacznego tym gnomom i ludziom bez honoru. Policzki wołowe i niech szampan najdroższy się leje, a twarze skompromitowane nie poddadzą się do dymisji, bo im wszystko, co najlepsze się należy, wszak to wyższa rasa, a nie takie gówno jak ja z zupą koperkową w garze.

A teraz podaję przepis na te ośmiorniczki i myślę sobie, że można je zastąpić kalmarami w sosie pomidorowym, bo  trzeba sobie życie ułatwiać, aby choć odrobinę zbliżyć się do panów tego świata. Wstyd, ale i na nich przyjdzie koniec przy urnach!

Cebulę, czosnek i chilli posiekaj i podsmaż na oliwie z oliwek. Dodaj pokrojoną w kostkę paprykę. Smaż całość kilka minut. Dodaj pokrojony na duże kawałki kabaczek lub cukinię. Duś całość przez chwilę. Dolej wino, duś aż połowa odparuje. Dodaj pomidory. Gotuj wszystko aż sos nabierze jasnoczerwonego koloru. Ośmiorniczki podsmaż na osobnej patelni z odrobiną oliwy z oliwek – następnie dodaj je do sosu. Gotuj kilka minut. Przypraw do smaku.

Podawaj posypane posiekanymi liśćmi bazylii i ze świeżym pieczywem.

Nie umiem odpoczywać!

Ciągle muszę coś robić. Tak mam, że nie potrafię wypoczywać. Nie, nie przemęczam się już za bardzo, bo dość się w życiu napędziłam, napracowałam biegnąc przez życie z wywieszonym jęzorem, aby wieczorem paść jak kawka. Tak to jest, że w młodości pędzimy z domu do pracy i z powrotem, do następnych obowiązków, bo kobiety mają ich w rodzinie jakby zawsze więcej. 

Gotowanie, pranie, prasowanie, opieka nad dziećmi, praca, a zresztą, co ja tu będę wymieniała, same kobitki wiecie jak to jest. Kiedy przestałam pracować, myślałam sobie, że odpocznę za wszystkie czasy i będę delektowała się nic nie robieniem, a tu figa z makiem, bo mnie to nie wychodzi. 

Od rana wiadomości z telewizora przy porannej kawie – koniecznie! Muszę wiedzieć, co w piszczy w trawie, potem jakieś sprzątanie w domu, bo w domu zawsze jest coś do zrobienia, a jak już założy się okulary, to tego sprzątania momentalnie przybywa, bo się widzi po prostu niedociągnięcia. 

Potem komputer, bo tam też jest ciekawie i też mnie ciągnie, co tam ludzie piszą w sieci i z czego się cieszą, a na co przeklinają i się złoszczą, a kogo zmieszają z błotem, czego nie pochwalam. Nienawidzę chamstwa w sieci i nie wdaję się w żadne dyskusje prowadzące do wulgaryzmów, a kiedy widzę, co się święci – wycofuję się natychmiast.

Kiedy komputer mi się znudzi, to jak dziś zaświeciło słońce, bo lato sobie o nas przypomniało, wybyłam z książką na balkon. Fajnie się czyta, kiedy ogarnięta ciszą wtapiam się w treść. Wakacje się zaczęły, a dzieci nie ma na placu zabaw, a więc spokojnie mogłam oddać się lekturze. Polecam książkę Maryli Rodowicz, którą dostałam w prezencie od córek. Długo po nią nie sięgałam, bo czekałam na ten ciepły balkonik, a wiec dziś była doskonała okazja. Maryla pisze o początkach swojego dzieciństwa i wspomina, wspomina, przyznając, że wiele uleciało jej z pamięci, choć ja i tak podziwiam ją za doskonałą pamięć. Miała bardzo ciekawe życie i można się dowiedzieć, że do wielu rzeczy doszła swoją pracą i talentem, a ciekawostką jest, że miała zostać sportowcem. Polecam te ciepłe w odbiorze wspomnienia i podsumowanie swojego życia.

Kiedy nasyciłam się książką, której jeszcze nie skończyłam, zamierzam obejrzeć wybrany film, choć nie wiem na co dziś padnie. Jak widzicie, nie potrafię glebnąć się na poobiednią drzemkę, bo mi kompletnie to nie wychodzi. Wciąż gdzieś mnie gna, ale to chyba dobrze, że nie rdzewieję i jest we mnie wciąż ciekawość świata.
P1050540-001A może jednak wypoczywam, właśnie w ten sposób – jednak? 😀

I jeszcze piosenka mi się po głowie tłucze – fajna nutka 🙂

Facebook sam się nie przejrzy :)

No właśnie, Facebook sam się nie przejrzy i oprócz różności ze świata i kraju jak muchy wpadają w oko  niusy, na widok których buzia się otwieram na czym ten świat stoi – na plotach niestety!  Gwiazdy na dywaniku, albo kto was tak ubrał, to stały cykl w Polsat Cafe, który czasami podejdzie mi pod pilota. Czytam i oczom nie wierzę, jakie gwiazdy  i celebrytki mają kłopoty, aby krytyka ich nie dopadła, a więc dwoją się i troją, aby nie zawisnąć na stronie Pudelka. Stoją uśmiechnięte, albo mniej na ściankach i wdzięczą się, wyginają, uśmiechają na różnych bankietach, eventach, otwarciach i prezentacjach, a i tak im pupy prasa brukowa obrobi, Robi mi się ich żal i jakoś nie znajduję wytłumaczenia dla żadnej ze stron. Celebytki chcą być piękne i powabne, a krytycy znajdą każdy mankament, czy to w ubiorze, czy makijażu i nie ważne, co mają w głowie i co potrafią. Mam na to dowody:
Wpadka Marii Sadowskiej na pokazie Jemioła
Julia Pietrucha na Ford Cup Kite 2014 w Rewie

Dość, a codziennie jest tego więcej i więcej, ale nikogo to nie deprymuje, a wręcz odwrotnie – zachęca, aby następnym razem plamy nie dać.
Mnie tylko zastanawia słowo gwiazda, bo jakie to gwiazdy z podrzędnych serialkiów i programików z wypełnionymi ustami botoksem i polikami poprawionymi nienaturalnie. Te gwiazdy wyglądają jak klony i trudno jest je rozróżnić, bo wszystkie upodobniają się do Siwiec z rozbieranego programu. Klon, klona pogania i ja seniorka z ledwością te kobitki rozróżniam.
Inna sprawa, to słowo gwiazda,które powinno być zarezerwowane dla Janusza Gajosa,  śp. Małgorzaty Braunek, oraz Anny Dymnej i wielu, wielu innych, których na ściankach nie ma i nie będzie, więc dlaczego wzięcie mają twarze zaśmiecające  mi mój dość wyrobiony już gust – z racji wieku, oj tak!

Tak się strasznie wystraszyłam dzisiejszej nocy!

Położyliśmy się do spania jakieś parę minut po 23, bo to jest nasza pora, aby pożegnać miniony dzień. Ja śpię bardzo głęboko, że czasami można mnie wynieść z łóżkiem razem. Jednak tej nocy obudził mnie jakiś tajemny głos. W pierwszej chwili pomyślałam, że może piesek jest chory i wymiotuje, ale nie – to dusił się mój mąż! Usiadł na łóżku i nie nie mógł złapać oddechu. Panika!

Już drugi raz się tak zdarzyło, że kiedy włączy klimatyzację w samochodzie łapią go takie objawy. Jakby zapalenie krtani. Wygoniłam rano do lekarza, bo nie może tak sobie obojętnie przejść do porządku dziennego. Dostał leki oczywiście i mam nadzieję, że pomogą. 

Ta sytuacja uświadomiła mi, co było gdzieś tam głęboko ukryte, że boję się kiedyś zostać sama. W nocy wszystko wygląda inaczej, groźniej i wydawało mi się, że to zawał. Wystraszyłam się strasznie i do rana czuwałam, aby atak się nie powtórzył.

Jesteśmy oboje już w wieku, że biorą  z naszej półki. Niedawno umarła moja znajoma z osiedla i co trochę docierają nowe wiadomości, że ktoś znajomy odszedł z tego świata i automatycznie zapala się czerwona lampka – a kiedy przyjdzie po mnie zegarmistrz światła purpurowy –  po nas?

Mówią, że strach ma wielkie oczy i kiedy jest wszystko w miarę, zapominamy o tym strachu, ale kiedy pojawia się lampka ostrzegawcza i do tego w nocy, to strach ma naprawdę wielkie oczy, a serce zaczyna bić jak szalone – z trwogi.

Ostatnio podczas oglądania programu naukowego o kosmosie, dowiedziałam się, że nasze kochane słońce prawdopodobnie zgaśnie na zawsze za 6 miliardów lat, a człowiek jest zaprogramowany, co najwyżej na 100 lat, w najlepszym układzie. Nie wiem kto i co pokarał nas tak króciutkim żywotem w tym ogromnym wszechświecie, bez końca.

Nie mam na to odpowiedzi. Tak już jest i tylko od czasu do czasu strach, a zwłaszcza w nocy obezwładnia, a życie gdzieś tam – toczy się dalej.