Archiwum dnia: 1 kwietnia, 2015

Czy to była wielka przyjaźń?

Maria i Krystyna siedziały w biurze w jedym z urzędów całe 25 lat. Znały się od liceum i bardzo się polubiły. Zawsze razem jak najlepsze przyjaciółki jeździły na te same obozy i na te same koncerty. Mogły  na siebie liczyć w każdej sytuacji życiowej. Kiedy jedna się z nich zakochała, to druga w razie czego zawsze służyła dobrym słowem, kiedy w związku coś się działo. Nie mogły bez siebie żyć i każdą wolną chwilę spędzały razem.

To była bardzo rzadko spotykana przyjaźń i w zasadzie nikt nie śmiał wchodzić między te dwie, śliczne dziewczyny. Obie zdawały na te same studia, w tym samym mieście. Obie mieszkały na tej samej stancji i jeśli jednej było krucho z kasą, to druga zawsze wspomogła w miarę swoich możliwości. Były nierozłączne i nie dały sobie w kaszę dmuchać, kiedy na imprezach dostawiał się niechciany koleś.

Kiedy jedna płakała, to druga wycierała łzy i były sobie bliższe niż czasami jak to bywa w rodzeństwie.

Niektórzy podejrzewali, że coś jest z nimi nie tak i szeptali, że może są lesbijkami, ale one z tego śmiały się w duchu, bo nic z tych rzeczy, a połączyła je tylko i wyłącznie ta sama energia i sposób patrzenia na życie. Były sobie bliskie, bo czytały taką samą literaturę, kochały wiersze i muzykę i zawsze miały ze sobą mnóstwo do przegadania.

Pewnego razu w mieście ogłoszono nabór pracowników do nowego wydziału pewnego urzędu i obie przeszły pomyślnie rozmowy i tak zostały zatrudnione w tym samym wydziale, wielce szczęśliwe, że ich przyjaźń będzie miała ciąg dalszy.

Były wakacje i wybrały się w góry, które obie uwielbiały. Już miały plan jak to będą całymi dniami spacerowały szlakami, a wieczorem w karczmie wypiją kilka lampek wina przy góralskiej muzyce. Chciały odpocząć, ale nie biernie. Miały aparaty fotograficzne i zrobiły setki zdjęć i to też je łączyło.

Były strasznie żywotne i rzucały się w oczy i pewnego razu przysiadło się do nich dwóch przystojnych mężczyzn i jakoś tak się stało, że każdy z nich wybrał dla siebie jedną z nich.

Maria wpadła w oko Andrzejowi, a Krystyną zainteresował się Rafał. Od tego momentu cała czwórka przemierzała szlaki śmiejąc się i żartując. Coś zaczęło się dziać i obie kobiety poczuły to coś.

Minął rok i razem w kościele stanęły na ślubnym kobiercu ze swoimi ukochanymi. Przed ślubem szalały z zakupem sukien ślubnych i postanowiły, że wesele też razem zorganizują i będzie to wesele, jakiego jeszcze nie było. Każda z nich zaprosiła swoje rodziny i w końcu na sali musiało się zmieścić dwieście osób.

To było cudowne wesele, takie, że wszyscy je zapamiętali, a po weselu  kobiety jakby się rozdzieliły i każda z nich budowała swoje gniazdo ze swoim mężem.

Może nikt nie uwierzy, ale zaszły w ciążę prawie w tym samym czasie i obie urodziły bliźnięta. To był niesamowity cud i przypieczętowanie ich przyjaźni. Dzieci rosły i też się ze sobą przyjaźniły, a rodzice spotykali się w każde imieniny, urodziny i wszelkie święta.

Kiedy Krystyna obchodziła ze swoim mężem 19 rocznicę ślubu na Mazurach, to stało się coś bardzo złego. Mąż Krystyny dostał zawału i nie było dla niego ratunku. To był wielki cios dla Marii i jej męża. Wszyscy ogromnie przeżywali tak ogromną stratę, a Maria była blisko koleżanki i robiła wszystko, by  pomóc koleżance się podźwignąć.

Kiedy Krystyna stanęła jako tako na nogi, to Maria zaczęła się w pracy skarżyć, że coś niedobrego dzieje się z jej mężem. Zaczął znikać i często wracał do domu bardzo późno, zmęczony i bez chęci na seks. Była bardzo zatroskana, że w jej małżeństwie coś nie gra i z tego zwierzała się Krystynie.

Koleżanka podnosiła ją na duchu, że może on jest przepracowany i ma masę obowiązków, a może jest chory i ukrywa to i tak obie dywagowały, ale…

Pewnej wiosny Krystyna oznajmiła Marii, że jedzie w góry sama, bo musi odpocząć i nabrać dystansu, oraz musi postanowić jak dalej ma żyć. Wciąż nie podniosła się po śmierci męża i musi wyjechać, by to wszystko sobie poukładać.

W tym samym czasie mąż Marii oznajmił jej, że ma kurs i musi na kilka dni wyjechać, aby podwyższyć swoje kwalifikacje, by więcej zarabiać, bo dzieciaki na studiach potrzebują pieniędzy.

Maria była spokojna o męża, ale w nocy miała dziwny sen, bardzo niepokojący, że mąż ją zdradza.

Szybko się ubrała i nocą  wyruszyła w drogę, bo coś jej tu nie grało. Wsiadła w samochód i  jechała cztery godziny, a kiedy dotarła o świcie w góry od razu skierowała się do pensjonatu, gdzie się wszyscy poznali.

W recepcji wybłagała nr pokoju swojej koleżanki i kiedy zapukała z drżącym sercem, drzwi otworzył jej mąż, a Krystyna leżała w ciepłym, rozkochanym łóżku.

Maria wybiegła z pensjonatu i wsiadła do samochodu, a za chwilę zabiła się na pierwszym zakręcie, pozostawiając tych dwoje z gigantycznym poczuciem winy!