Tak jak w tytule wpisu. Moja siostrzenica mieszka nad morzem obecnie i jej Mama i Tata, a moja siostra zapakowali w samochód naszą Mamę i pojechali świętować u mojej siostrzenicy. Pojechali też po wspomnienia, bo mieli rzut beretem do Ustki, gdzie mieszkaliśmy w latach sześćdziesiątych, kiedy ja miałam 7 lat, a siostra 4.
Poprosiłam siostrzenicę, aby przysłała mi zdjęcia koniecznie, bo też chciałam sobie powspominać tamten czas, kiedy to zaczynałam w Ustce swoją pierwszą klasę.
Blok się zmienił, bo jest odnowiony, ale niewiele, bo okna i wejście do klatki schodowej wciąż wyglądają tak samo. Tym sposobem i ja mam chwilę refleksji sprzed 50 lat.
Tak, tak minęło 50 lat odkąd miałam w głowie ten blok i to miejsce, gdzie się bawiłam z innymi dziećmi na podwórku bardzo beztrosko, choć intensywnie, bo szatan był ze mnie jak się patrzy. Nie raz Mama mnie szukała nad brzegiem morza. Nie raz zwiewałam do lasu i nie raz przyprawiłam moją Mamę o palpitacje serca. Pamiętam jak dziś, że do bajorka za blokiem spuściłam zimą moją siostrę na sankach i dostałam za to małe lanie, albo tak ją rozkołysałam na hamaku, że wymiotowała i za to też ścierą oberwałam.
Nie da się zapomnieć i czasami leżąc w łóżku wspominam tamten czas, kiedy mój piesek o imieniu AS przychodził po mnie do szkoły i czekał cierpliwie na boisku, aż skończę lekcje.
Pamiętam, że mazałam sobie atramentem palce i wystawiałam na pokaz ludziom, że jestem już dorosła i chodzę od szkoły. To w Ustce zaczytywałam się w bajeczki pierwsze, otrzymane w prezencie pod choinką. Oj dużo by pisać, a mojej siostrzenicy znów dziękuję, że o Ciotce nie zapomniała. Jejku jak się cieszę, że mam te zdjęcia 🙂
Wesoła ferajna jedzie po wspomnienia.
Moja Mama i mojej siostry bliscy oddychają jodem. 🙂
Nasze mieszkanie w 1960 r. w Ustce 🙂
Siostra i Mama pod naszymi oknami.