Archiwum dnia: 4 kwietnia, 2015

Moja Mama rzuciła wszystko i pojechała po wspomnienia :)

Tak jak w tytule wpisu. Moja siostrzenica mieszka nad morzem obecnie i jej Mama i Tata, a moja siostra zapakowali w samochód naszą Mamę i pojechali świętować u mojej siostrzenicy. Pojechali też  po wspomnienia, bo mieli rzut beretem do Ustki, gdzie mieszkaliśmy w latach sześćdziesiątych, kiedy ja miałam 7 lat, a siostra 4. 

Poprosiłam siostrzenicę, aby przysłała mi zdjęcia koniecznie, bo też chciałam sobie powspominać tamten czas, kiedy to zaczynałam w Ustce swoją pierwszą klasę.

Blok się zmienił, bo jest odnowiony, ale niewiele, bo okna i wejście do klatki schodowej wciąż wyglądają tak samo. Tym sposobem i ja mam chwilę refleksji sprzed 50 lat.

Tak, tak minęło 50 lat odkąd miałam w głowie ten blok i to miejsce, gdzie się bawiłam z innymi dziećmi na podwórku bardzo beztrosko, choć intensywnie, bo szatan był ze mnie jak się patrzy. Nie raz Mama mnie szukała nad brzegiem morza. Nie raz zwiewałam do lasu i nie raz przyprawiłam moją Mamę o palpitacje serca. Pamiętam jak dziś, że do bajorka za blokiem spuściłam zimą moją siostrę na sankach i dostałam za to małe lanie, albo tak ją rozkołysałam na hamaku, że wymiotowała i za to też ścierą oberwałam.

Nie da się zapomnieć i czasami leżąc w łóżku wspominam tamten czas, kiedy mój piesek o imieniu AS przychodził po mnie do szkoły i czekał cierpliwie na boisku, aż skończę lekcje.

Pamiętam, że mazałam sobie atramentem palce i wystawiałam na pokaz ludziom, że jestem już dorosła i chodzę od szkoły. To w Ustce zaczytywałam się w bajeczki pierwsze, otrzymane w prezencie pod choinką. Oj dużo by pisać, a mojej siostrzenicy znów dziękuję, że o Ciotce nie zapomniała. Jejku jak się cieszę, że mam te zdjęcia 🙂

 Wesoła ferajna jedzie po wspomnienia.

Moja Mama i mojej siostry bliscy oddychają jodem. 🙂

Nasze mieszkanie w 1960 r. w Ustce 🙂

Siostra i Mama pod naszymi oknami.

Carpe diem – chwytaj dzień :)

Wielka sobota, cisza i spokój zapanowały. W Internecie jakby nagle wszyscy się pokochali. Moc życzeń spływa falami kolorowych obrazków, ciepłych i chyba z serca. 

To samo dzieje się na Facebooku, bo tylko czytam piękne i radosne wieści. O jaka błoga cisza, że tylko w niej tonąć i brać garściami te wszystkie życzenia oprawione w wesołe, zajączkowo – jajeczne karteczki i tak powinno zostać drogi Narodzie świętujący. Powinniśmy uczyć się powściągliwości i zawiązywania języka w rzucaniu kalumnii w drugiego człowieka. Nauczymy się dyskutować, a nie obrzucać z mety błotem. Powinniśmy nauczyć się szacunku do drugiego człowieka, by go nie ranić niepotrzebnym słowem i uczynkiem, bo przecież człowiek to brzmi dumnie, ale ja chyba za dużo wymagam od tych świąt. Tak sobie przeczytałam, jakże trafny komentarz na pewnym forum i się w pełni z nim zgadzam, że we wtorek wszystko do normy wróci, a więc chcę jak najwięcej czerpać z tej ludzkiej dobroci, życzliwości i z tej jakże wspaniałej ciszy w sieci. Chwilo trwaj! 🙂

XXXX napisał:

„Na wątku zapanowała cisza,spokój i miłość bliźniego rodem z dekalogu.
To wszystko z okazji największego chrześcijańskiego święta.
Oooo jak pięknie !
Wierzący zamilkli,bo tak trzeba,a niewierzący,bo tak wypada.
Od wtorku wszystko wróci do normy i okaże,że piszące tu babcie i dziadki,to samo zło w czystej postaci. Bez wstydu i hamulców zostaną obrzuceni zarzutami wspierania draństwa i podłości względem narodu,państwa,ba ,ludzkości. To samo spotka ludzi życia publicznego innej opcji niż właściwa.
A dziś?
Dziś katolicka Polska mówi – Kochaj bliźniego swego i niechaj pierwszy rzuci kamieniem, kto jest bez winy ! Koszyczki, jajeczka,dzwony i ornaty…..
We wtorek koniec zabawy, wracamy do Hammurabiego – Oko za oko,za jeden ząb dwa zęby,a za czyny dziadka dla wnuka odsiadka.
Wszystkim hipokrytom w ten świąteczny czas………….
niestrawności życzę.”