Ilona i Jacek pobrali się z wielkiej miłości. Jak wiele par, poznali się na studiach, a studiowali oboje na geografii i tak jakoś od razu wpadli sobie w oko. Po roku ich znajomości doszli do wniosku, że się pobiorą i myśleli o wspólnym zamieszkaniu.
Ilona miała bogatą babcię, która opiekowała się nią, kiedy rodzice Ilony zginęli w wypadku samochodowym. Babcia była dla niej najczulszą osobą na świecie i niczego jej nie brakowało.
Przyszedł czas, że babcia umarła i tak Ilona odziedziczyła po niej duży i wygodny dom. Wprowadzili się i po niewielkim remoncie zamieszkali w swoim gniazdku i choć Ilonie bardzo brakowało babci i jej miłości, to Jacek był teraz najbliższym człowiekiem na świecie i ufała mu bezgranicznie. Wiedziała, że zawsze może na niego liczyć i sama oddawała mu wielkie pokłady swojej miłości
Po skończeniu studiów otrzymali pracę w jednym instytucie, bo byli bardzo dobrymi studentami i ukończyli je z bardzo dobrymi wynikami. Przyszedł więc czas intensywnej pracy, co wiązało się z częstymi wyjazdami w świat, gdzie wykonywali prace naukowe i nanosili poprawki na mapy geograficzne, co powodowało, że zwiedzili przy okazji szmat świata.
Takie wariactwo trwało dwa lata, że żyli na walizkach i trochę to Ilonę zmęczyło. Chciała już osiąść spokojnie w domu i zapragnęła mieć dziecko, bo w końcu zaraz trzydziestka ją dopadnie i był to ostatni dzwonek.
Zaczęli się starać bardzo intensywnie, bo i Jacek doszedł do wniosku, że czas rodzinę powiększyć, bo jeśli nie teraz, to kiedy?
Niestety, ale minęły następne dwa lata, a Ilona w ciążę nie zachodziła. Każdy test przeżywała i w końcu poszła do lekarzy, aby jej tę płodność odblokowali. Wydali masę pieniędzy i nic się nie wydarzyło. Postanowili więc spróbować in vitro i też nic z tego nie wyszło.
Ilona coraz bardziej była sfrustrowana, bo Jacek jakby oddalał się od niej i uciekał w pracę. Trochę miał dość humorów żony i to go przerastało, a nie wiedział jak może jej pomóc, skoro jego nasienie jest silne, a mimo wszystko Ilona w ciążę nie zachodziła.
Jednej z nocy Ilona namówiła Jacka, aby spróbować ostatni raz i jeśli i tym razem nic z tego nie wyjdzie, to ona chce adoptować dziecko, nie zależnie jakiej płci.
Jacek się zasmucił, ale wiedział jak bardzo Ilona pragnie dziecka i się zgodził, bo kochał ją nad życie i chciał by była szczęśliwa.
Zaczęli starać się o dziecko w ośrodku adopcyjnym i przeszli pomyślnie te wszystkie procedury, szkolenia, komisje i wizyty w domu urzędniczek. Zostali zakwalifikowani i po pół roku znalazła się dziewczynka, niemowlak, którą matka porzuciła zaraz po urodzeniu w szpitalu.
Szaleli z radości i cieszyli się jak wariaci, bo malutka była śliczną blondyneczką, zdrowym dzieckiem i kiedy ją przywieźli do domu, to wszystko mieli naszykowane dla malucha.
Na imię dali małej Uleńka i Ilona uczyła się miłości do swojej córeczki, która była rozkosznym i nie sprawiającym kłopotów dzieckiem. Brała ją w ramiona, tuliła, a Jacek przyzwyczajał się do roli ojca.
W domu wszystko wywróciło się do góry nogami i większość czasu z dzieckiem spędzała Ilona, bo Jacek musiał na rodzinę pracować. Kiedy wracał, to dziecko zazwyczaj już spało, a Ilona opowiadała jak minął jej dzień.
Kiedy Ula podrosła, chodziła z nią na spacery, na plac zabaw i tak dzień za dniem mijał i nie obejrzeli się, kiedy Ula skończyła trzy latka.
Ilona źle się poczuła pewnego dnia i nie wiedziała, co jej jest, a kiedy zadzwoniła po Jacka, to ten zastał żonę w łazience, bo wymiotowała i była blada jak ściana.
Wezwał pogotowie i w szpitalu krok po kroku lekarze stwierdzili, że Ilona jest w ciąży.
Jak to w ciąży? Oboje nie mogli uwierzyć w to, co słyszą i po trzech miesiącach okazało się, że Ilona urodzi bliźnięta, co było dla niej wielkim szokiem, ale i wielkim, niespodziewanym szczęściem.
Urodziła chłopca i dziewczynkę i kiedy przytuliła swoje dzieci pierwszy raz do piersi, zaczęła łkać ze szczęścia, że los się nad nią zlitował i dał jej od razu dwoje dzieci.
Uleńka była zazdrosna o maluchów, które tak nagle pojawiły się w domu i zaczęła być strasznie zazdrosna. Jak to dziecko chciało usiąść mamie na kolana, przytulić się, ale Ilona odganiała się od Uleńki i kazała jej bawić się w pokoju pełnym zabawek i nakazała, że ma być grzeczna, bo ma teraz dużo pracy i ona musi nauczyć się bawić sama.
Uleńka posmutniała i stała się dzieckiem zamkniętym, bo pragnęła miłości, ale tego nie dostawała, a i Jacek upominał ją, że ma być cierpliwa, bo mama jest zmęczona, a kiedy mała rozrzuciła w proteście swoje zabawki po całym pokoju, to dał jej porządnego klapsa i stwierdził, że jest uparciuchem i zamknął ja w pokoju rozpłakaną i niekochaną.
Ilona zaprosiła jednego weekendu swoją kuzynkę z jej mężem na uroczysty obiad, zaraz po chrzcinach maluchów. Nie miała więcej rodziny, a więc kuzynka była chrzestną, a jej mąż chrzestnym.
Kuzynka od razu zauważyła smutne oczy Uleńki i podczas rozmowy w kuchni z Iloną wprost jej powiedziała, że czuje, iż Ula jest teraz jak wrzód na de, bo to widać, że Ilona jej nie kocha.
– Tak nie pokochałam Uli nigdy i wstydzę się tego, ale wybacz, nie mogę jej znieść w swoim domu. To mnie przerasta i zaczęła histerycznie płakać. Na tę rozmowę naszedł Jacek i domyślił się całej rozmowy i oznajmił kuzynce, że on też nie znosi Uli i oboje nie wiedzą, co dalej z tym zrobić. Nie kochają tego dziecka i wszyscy się rozpłakali.
Kuzyna Ilony zbliżała się do czterdziestki i pogodzili się z mężem, że nigdy nie mogli mieć dzieci, choć nigdy nie zdecydowali się na adopcję. Oboje zrozumieli, że nic na siłę, ale Uleńkę pokochali od pierwszych chwil.
Minęło parę tygodni i kuzynka przyszła do Ilony z propozycją, że weźmie na wychowanie Uleńkę, tylko trzeba załatwić te wszystkie papiery i ona da jej miłość i się dzieckiem zaopiekuje.
Poszło dość szybko i Uleńka zmieniła dom, ale nie odcierpiała tego za bardzo, bo kuzynka Ilony dla tego dziecka zwariowała z miłości, a jej mąż szalał, że dom się tak rozpromienił malutkim rączkami, ślicznymi oczkami i świergotem dziecięcej mowy.
Ilona miała kłopot ze swoją maleńką córeczką, która zaczęła słabnąć z dnia na dzień i po serii badań, okazało się, że jest chora na białaczkę. Pomimo starań lekarzy, pomimo wydanych pieniędzy i wyjazdów za granicę, córeczka Ilony umarła pozostawiając ją z wyrzutami sumienia, że może gdyby Uleńce dała swoją miłość, to by do tego nie doszło, ale to wie tylko ktoś tam u góry jeśli jest, ale Ilona nie jedną noc przepłakała, że spadła na nią boska kara. Odsunęli się od siebie z mężem i już nigdy nie było jak dawniej.
Uleńka w domu kuzynki wyrosła na śliczną,mądrą dziewczynę i właśnie kończy studia z medycyny. Chce zajmować się leczeniem dzieci, a kuzynka Ilony jest prze szczęśliwa.
Ula nigdy nie szukała swojej biologicznej matki i nigdy nie chciała poznać Ilony i Jacka, bo wszystko dostała od kuzynki Ilony i jej męża. To oni byli dla niej rodzicami.