Jeśli będziesz mi dawać trzy razy w tygodniu i dodatkowo w weekend, to będziesz widziała moją wypłatę, a więc Iza dawała, choć często nie miała na to zupełne ochoty!
Poznali się na studiach i od razu ze sobą zamieszkali, gdyż Paweł miał swoje mieszkanie, które kupili mu bogaci rodzice. Paweł miał się uczyć na prawnika i wszystko było dla niego, aby tylko tym prawnikiem został. Rodzice Pawła nie spodziewali się, że tak szybko zamieszka z nim kobieta, ale skoro się zakochał, to musieli to zaakceptować, bo Paweł, to było ich oczko w głowie.
Iza się wprowadziła dość ostrożnie, bo bała się jego rodziców, ale zapewniał ją, że wszystko jest w porządku i nie ma się czego obawiać.
Nie wychodzili z łóżka przez pół roku, w którym uczyli się do sesji, kochali i jedli. To była taka miłość, że inni im zazdrościli, że tak dwie połówki jabłka się odnalazły. Iza schudła od tej miłości, bo seks wyssał z niej przynajmniej z pięć kilogramów, ale była taka z nim szczęśliwa.
Od czasu, do czasu wychodzili na imprezy, mocno zakrapiane, a także zdarzyło się im wciągnąć kreskę. Było super, było tak wesoło i fajnie, a do tego ich seks był wciąż atrakcyjny, a więc kochali się rano i w południe, a w między czasie studiowali.
Iza brała tabletki anty, ale nie wiadomo jakim cudem zaszła w ciążę. Piotr był zły, bo nie planował dziecka, przynajmniej w tym momencie, ale Iza się uparła, że urodzi i koniec.
Trzeba było brać szybki ślub, a więc czas im upływał na planowaniu ślubu i wesela, bo rodzice bogaci tak sobie tego życzyli, a więc najlepsza restauracja, najlepsza orkiestra i dwieście gości.
Była w trzecim miesiącu, kiedy Piotr jej przysiągł, że w zdrowiu i w chorobie, a ona była w niego wpatrzona jak w obrazek i wierzyła w każde jego słowo i taka była szczęśliwa, że go ma.
Lekarz oznajmił jej, że ma w swoim łonie dwoje dzieci i jedno może być z zespołem Downa. Biegła do domu cała we łzach i tak spłakana, oznajmiła to mężowi. Przytulił ją i powiedział, że dadzą radę i to ją uspokoiło.
Brzuch jej rósł i zrobiła się wielka, a do tego źle znosiła tą ciążę. Musiała leżeć, bo lekarz kazał się oszczędzać i dbać o siebie, ale dopadły ją stany depresyjne, bo bała się chorego dziecka.
Pierwszy raz uderzył ją, kiedy była w siódmym miesiącu ciąży, bo nie starła kurzu z mebli, a Piotr był perfekcjonistą. Popchnął ją i walnął pięścią w brzuch, a ona się przeraziła tego, co będzie dalej.
Na przeprosiny przyniósł jej kwiaty i klęczał przysięgając, że to się więcej nie powtórzy, że go poniosło.
Uwierzyła i kiedy urodziła dwoje dzieci i faktycznie jedno z nich było chore, to ją zostawiał samą w tym wszystkim i nie pomagał, ani w dzień, ani w nocy. Balangował i świetnie się bawił, a kiedy coś mu się nie podobało, to bił.
Bił matkę swoich dzieci, które kompletnie go nie obchodziły i wyzywał Izę od nieudacznic życiowych, złej matki, niezguły, brudasa, a ona wciąż mu wybaczała i starała się z całych sił ogarnąć dzieci i dom.
– Jesteś śmieciem, bo urodziłaś mi psychiczne dziecko – wrzeszczał kiedy był trzeźwy i kiedy był pijany. – Nie nadajesz się szmato do niczego i zobacz jak ty wglądasz! – Umaluj się, bo wyglądasz jak z pod budki z piwem. – Wstydzę się ciebie. – Zostawię ciebie i te bachory. – Mam dość, bo nie nadajesz się, ani na matkę, ani na żonę!
Była zmęczona, bardzo zmęczona. Poszła do sklepu chemicznego i kupiła specyfik do przepchania rur i go wypiła. Lekarzom nie udało się jej uratować!