Archiwum dnia: 11 sierpnia, 2015

Marzę o napisaniu książki, ale…

Od kilku miesięcy chodzi mi po głowie szatańska myśl. Łazi i grzebie w moich zwojach mózgowych, że chciałabym napisać książkę.

Powiecie wariatka i po co jej to, ale gdzieś mnie gna wewnętrznie, ale także mam obawy, że nie zdołam nigdy tego uczynić, bo nie mam warsztatu, choć pomysł w głowie jest prawie gotowy.

Chciałabym zamknąć swoje życie na kartach powieści, czy też biografii i tu się trochę waham. Mam o czym pisać, choćby ze swojego życia, bo było ciekawe i burzliwe, ale boję się, że nie zdołam oddać słowem swoich emocji i sprawić, aby nie wyszedł z tego gniot, którego nikt nie będzie chciał wydać.

Zdaję sobie sprawę, ze swoich ułomności i braków, ale w końcu nie wszyscy piszący mają obcykany warsztat, choćby taka Danuta Wałęsa i wielu, wielu innych, którzy dyktowali swoje wspomnienia, a ktoś inny ubierał je w działy i pisał w sumie za te osoby.

Noszę w sobie wiele emocji i przemyśleń, o których nie chcę, a może nie mogę napisać na blogu. Kotłują się we mnie i wciąż proszą się o spisanie, ale ja jestem w tym temacie kobietą małej wiary w swoje umiejętności i w sumie nie wiem jak się do tego zabrać.

Mam w domu dwa komputery i mogłabym jeden wykorzystać tylko na pisanie, aby się nie rozpraszać, a drugi używać do pisania bloga, bo sprawia mi to przyjemność. Dzięki blogowi poznałam wspaniałych, wirtualnych ludzi komentujących i też piszących swoje blogi. To wspaniałe uczucie, kiedy się wie, że piszę bloga nie tylko dla siebie, a jednocześnie mogę podglądać innych i czytać, co mają do powiedzenia światu.

Czuję się spełniona, pisząc bloga, a jednak czegoś mi brak i marzy mi się rozszerzone pisanie, ale myślę, że jestem na to za słaba i emocje idą w odstawkę.

Dlatego pytam, czy warto poważnie pomyśleć o pisaniu i doskonalić swój warsztat oraz szukać w sieci porad, jak się zabrać do pisania książki.

Idzie zima i długie wieczory, a więc łatwiej będzie usiąść i popróbować, ale skłaniam się od razu do tego, że nie każdy pisać może.

Oczekuję w komentarzach jakiś porad, a może wskazówek, ale jeśli ich nie będzie, to spróbuję usiąść do stacjonarnego komputera i coś tam spróbować.

Dobrej nocy 🙂

 

Człowieku załóż futro i każ się zamknąć na balkonie w taki upał!

Dzień dobry. 🙂

O godzinie czternastej sprawdzam ile już jest na termometrze i widzę 33 stopnie, od strony północnej, gdzie słońce  jest jeszcze po drugiej stronie, czyli od południa.

Rano robiąc śniadanie zauważyłam, że młoda osoba zamknęła swoje, dwa psiaki na balkonie. Ostatnimi czasy często te psiaki koczują na balkonie, ponieważ w domu pojawiło się małe dziecko i widocznie  psiaki zaczęły przeszkadzać, a więc zamyka się je na balkonie bez względu ile pokazuje słupek rtęci.

Rano jeszcze tak nie grzało, a więc odpuściłam, ale kiedy zauważyłam, że psiaki nadal przebywają, bez kapki wody na tym balkonie, to postanowiłam działać!

W tym mieszkaniu  mieszka taka dalsza znajoma, od dzień dobry, ale zaczęłam się zastanawiać, kto może mieć do niej nr telefonu!

Zadzwoniłam w dobre miejsce i od razu otrzymałam sms -em numer do tej pani.

Wykręciłam, a była w pracy i przedstawiłam sytuację i tu troszkę skłamałam. Powiedziałam, że jakaś pani ma ochotę zadzwonić na policję, bo nie może patrzeć na to, że psiaki się smażą. Za chwilę otworzyły się drzwi od szczelnie zasłoniętego roletami balkonu i psy zostały wpuszczone do domu. Uf!

Gada się w telewizji o tym tak szeroko. Można uwolnić psa z samochodu, zbijając szybę w samochodzie, kiedy się widzi psa w środku, albo dziecko, ale to wszystko grochem o ścianę. Ludziom wciąż brakuje wyobraźni.

Mój piesek chłodzi się na zimnej posadzce w toalecie, albo leży blisko wentylatora, bo przecież psy mają takie grube futra, a więc jak można o tym zapominać?!

Zastanawiające jeszcze jest to, że bezpośrednia sąsiadka, taka ściana w ścianę, balkon w balkon, zajrzała i widziała te pieski, ale machnęła ręką i zapaliła sobie papierosa!