Archiwum dnia: 15 sierpnia, 2015

Kibicuję Hillary Clinton! Niech Ameryka ma pierwszą kobietę za Prezydenta!

 

Uwielbiam filmy dokumentalne i dziś wieczorem TVN Biznes i Świat takim mnie właśnie uraczył. Obejrzałam dokument o Hillary Clinton, żonie Prezydenta Billa Clintona, która zawalczy w 2016 roku o prezydenturę.

Kibicuję jej bardzo i nie jest, to solidarność jajników, ale zwykła, kobieca sympatia do tej, jakże dzielnej kobiety.

Hillary urodziła się w 1947 roku, a więc jest ode mnie starsza o 9 lat, ale wciąż jest w akcji i wciąż pragnie uzdrowić Amerykę. Tylko podziwiać, że ma w sobie tyle charyzmy i odwagi, aby walczyć o najwyższy stopień wielkiego mocarstwa.

Pobrali się w 1975 roku i od razu po studiach weszli w politykę, jako kochające się małżeństwo, które nie widziało poza sobą świata.

Hillary napisała podanie do NASA, że chce się uczyć na astronautę, ale odpowiedziano jej, że jest kobietą i nie ma żadnych szans, co dało jej wiele do myślenia i postanowiła w dalszym życiu przełamać ten stereotyp.

Potem potoczyło się lawinowo, że Bill został Prezydentem Stanów Zjednoczonych, a ona lekko została w cieniu, Clinton miał wielkie zasługi we wzroście stanu gospodarki Ameryki, ale lekko mu odbiło i wyszło na świat, że zdradza Hillary, a kiedy panna Lewiński oświadczyła, że ma romans z Billem, wówczas Hillary murem stanęła za mężem, mimo, że mąż przyznał się w końcu do romansu.

Nie odeszła i nie podała go o rozwód, bo wiedziała, że to byłby koniec jego kariery politycznej. Przetrzymała i sama ruszyła do ataku, a kiedy przegrała batalię o urząd Prezydenta, przekazała swoje głosy Barakowi Obamie, wiedząc, że jako pierwszy, czarnoskórzy Prezydent przejdzie do historii i jest potrzebny Ameryce.

Prezydent Obama się jej odwdzięczył i dał jej stanowisko Sekretarza i od tej pory Hillary zaczęła ciężko pracować na swoją pozycję w polityce amerykańskiej. Jest kobietą, która przeleciała tysiące kilometrów, aby spotykać się z wielkimi tego świata. Wciąż przekonuje do siebie świat, że zapracowała na to, by stanąć na najwyższym stopniu, na pudle i się do tego nadaje,

Jak wygląda teraz jej małżeństwo z ukochanym Billem. Otóż prawdopodobnie widują się bardzo rzadko, gdyż Bill jeździ po świecie i udziela prelekcji i wykładów, a jego żona wciąż walczy, aby go przyćmić jeśli tylko jej się uda.

Pani Hillary, bardzo Pani kibicuję, bo jest Pani dzielną, światową, inteligentną kobietą. Niech Ameryka będzie miała pierwszą kobietę za Prezydenta.

Coraz bardziej chamiejemy!

Dzień dobry w kolejny, upalny dzień.

Mam nadzieję, że trzymacie się dzielnie i sobie jakoś radzicie. Ja siedzę w domu, w schłodzonym pokoju, a więc nie jest źle, ale za to targają mną różne, niezbyt ciekawe przemyślenia.

Mamy pretensje do polityków, że nie spełniają naszych oczekiwań, że posłują, bo im się to finansowo opłaca na ciepłym stołku. Pomstujemy, że kłamią i sypią obietnicami bez pokrycia. Dajemy temu wyraz na forach i portalach społecznościowych, śmiejemy się z nich, albo zwyczajnie nienawidzimy!

Polityka jest okropna, ale i my, na dole jesteśmy okropni, a dlaczego?

Tegoroczne, upalne lato sprawiło, że ludzie masowo przyjechali nad morze. Opalają się i czerpią ze słońca tak bardzo zdrową wit, „D”. Jest więc tłoczno i jest radośnie, bo w końcu pogoda, jak nigdy dopisała, co daje ludziom spełnienie, udane urlopy i wyjazdy rodzinne, z dziećmi, albo samotnie – jak komu pasuje.

Tegoroczne, upalne lato obnażyło jak nigdy, może bardziej jak w stanie wojennym polskie chamstwo i cebulactwo. Może przesadziłam z tym stanem wojennym, bo to były zupełnie inne czasy i inna mentalność, kiedy nie było, co do gara włożyć. Teraz wszystkiego jest pod dostatkiem, a jednak chamstwo i słoma wyszły na polskie plaże.

Tegoroczne lato pokazało jakim jesteśmy społeczeństwem, a jesteśmy społeczeństwem nieżyczliwym, chamskim i okropnie zachłannym o wszystko, bo nawet o kawałek plaży, aby tylko mnie dobrze było i nie obchodzą mnie inni – absolutnie.

Dziwne zjawisko zapanowało na plażach, jakiego ja ze swoich wakacji nad morzem nie pamiętam. Jestem wychowana nad morzem i moje wakacje, a potem dorosłe życie związane było z wypoczynkiem właśnie nad polskim morzem, które uwielbiam i kocham.

Dziwne zjawisko polega na tym, że tatuś, wujek, dziadek idą o poranku na plażę z młotkiem, specjalnie zakupionym do wbijania palików od parawanów, kiedy rodzina jeszcze śpi, albo je śniadanie. Wbija tych palików, nie cztery, a czternaście i łączy taki jeden z drugim – cztery i więcej parawanów, zajmując sobie pole nad samym brzegiem w wielkości wypasionej willi.

Dziwne zjawisko, które jest dla mnie nowością i nie do wytłumaczenia i zadaję sobie pytanie skąd to się w ludziach bierze?

Może stąd, że nie mamy ochoty na dzielenie się z innymi – niczym! Może stąd, że powstają coraz bardziej grodzone i chronione osiedla i tak ludzie myślą też o plażach, aby nie patrzeć na nic i nic nie słyszeć, co dzieje się u sąsiada?

Nie mam pojęcia i biję się z myślami, bo oto nadchodzi społeczeństwo oderwane od życia realnego i współżycia społecznego, a więc może w dobie komputerów i telefonów wszyscy żyjemy w Matriksie i stąd biorą się takie zachowania?