Archiwum dnia: 24 sierpnia, 2015

Małżeństwo na odległość

To było wielkie, wiejskie wesele, na które zaproszono ponad 200 gości. Rodzice młodych postawili się i na weselu było wszystko, co najlepsze i najmodniejsze. Kolorowe balony i wstążki, ogromny, piętrowy tort, a młodzi ubrani w najlepszych salonach prosto spod igły. Goście bawili się trzy dni, a może i dłużej i wciąż było im mało. Jadła i picia nie zabrakło, a orkiestry weselne się zmieniały.

Tym weselem żyła cała wieś i miasto w pobliżu, bo było głośno i radośnie. Rodzice Bożeny i Pawła byli dobrymi rolnikami z bardzo dobrym sprzętem mechanicznym i hektarami, Jednocześnie mieli hodowlę zwierząt rzeźnych, a więc pieniędzy nie żałowali na wesele swoich, zakochanych dzieci. Wesele rozświetliły fajerwerki, które 30 lat temu nie były praktykowane, ale ich było na to stać i to te fajerwerki rozświetliły drogę państwa młodych, aby żyło się im dostatnio i szczęśliwie.

Na początek dostali od rodziców piękne mieszkanie w bloku z trzema, ładnymi pokojami, dużą kuchnią i balkonem. Umeblowali młodych, aby niczego im na starcie nie brakowało i oto mieli żyć w szczęściu i miłości.

Bożena rok po roku urodziła najpierw syna, a potem śliczną blondyneczkę podobną do mamy. Byli szczęśliwi, ale Piotra zaczęło ciągnąć w świat. Miał zasadę, że już dużo dostał od rodziców i więcej już nie chciał. Zapragnął zarabiać duże pieniądze, ale nie w Polsce. bo w Polsce nie miał ambicji pracować.

Nie wiadomo jak, ale dostał kontrakt na pracę w budowlance w Holandii. Obiecał Bożenie, że popracuje dwa, może trzy lata i zarobione pieniądze przywiezie do Polski i wybuduje jej piękny, duży dom, aby żyło się im lepiej i by uskładać trochę grosza na studia dla dzieci.

Kochała go i nie miała ochoty na rozłąkę, ale w końcu przyznała mu rację i pojechał.

W tym czasie wychowywała dzieci, a sama nie miała potrzeby pójścia do pracy, bo Piotr, co miesiąc przysyłał jej pokaźną sumę pieniędzy i na nic jej nie brakowało.

Odwiedzał rodzinę raz, na trzy miesiące, ale wciąż przekonywał Bożenę, że tam dobrze płacą i  dwa lata poza domem zamieniły się w pięć, a potem dziesięć.

Dzieci rosły i kiedy ich syn był już nastolatkiem wpadł pod samochód i z ledwością przeżył. Bożena była przy synu i to ona wspierała go, aby się rehabilitował i stanął na nogi. Kiedy córka zakochała się nieszczęśliwie, to ona wyciągała ją z dołka i pocieszała, bo Piotr stał się ojcem na odległość i wciąż przeciągał pobyt za granicą.

Bożenie nie brakowało niczego, bo o czym tylko zamarzyła, to miała to na pstryk. Urządziła dom w stylowe meble, dobrej jakości dywany, a w kuchni miała najbardziej nowoczesny sprzęt.

Przyzwyczaiła się do nieobecności męża i radziła sobie bardzo dobrze z tęsknotą. Piotr często dzwonił, a potem rozmawiali dzięki technice komputerowej  i tak  im to małżeństwo płynęło.

Kiedy było jej smutno, to wsiadała w samochód i jechała do rodziców w odwiedziny, albo do siostry. Czasami jechała z dziećmi na wczasy, tylko we trójkę, a od czasu do czasu wpadały do niej koleżanki z winem. Wówczas na rozmowach upływało im pół nocy kiedy sobie narzekały na trudy życia i poplotkowały. To były jej chwile.

Jedna z koleżanek nie mogła patrzeć na taką dziwną rozłąkę małżeństwa Bożeny i namawiała ją, aby niespodziewanie odwiedziła męża bez zapowiedzenia. Bożena bywała w Holandii i nic jej nie podpadało, ale w sumie przyznała rację koleżance.

Zakupiła lot i wyleciała do Piotra zupełnie nie zapowiedziana.

Na miejscu zastała jego drugą rodzinę i drugą kobietę, z którą miał też dwoje już nastoletnich dzieci. Ukrywał się przez tyle lat, że niczego nigdy się nie domyślała. Nie była tam długo i czym prędzej wróciła do kraju, a koleżance powiedziała, że wszystko jest u Piotra w porządku i on nie zawiódł jej zaufania. 

Nie dała poznać nikomu, że mąż ją zdradzał przez tyle lat, a po mieście chodziła z podniesioną głową i nikt o niczym nic nie wiedział.

Wiedziała tylko ona, bo nawet dzieci nie wiedziały, ale jej w sumie to nie przeszkadzało, bo wciąż stać jest ją było na wszystko i tak miało zostać.

Obiecała sobie tylko, że kiedy będzie chciał zjechać do Polski, to ona go nie przyjmie i nigdy nie pochowa w razie czego. Napisała do tamtej kobiety list, że to jej zleca zaopiekowanie się mężem na starość, a swoim dzieciom wyjawiła w końcu prawdę.

Żałuje tylko jednego, że była mężowi wierna przez te wszystkie lata i wykupiła miejsce na cmentarzu tylko dla siebie i w przyszłości dla swoich dzieci, którym całkowicie się poświęciła.

Pozdrawiam kobiety z forum NetKobiety! 🙂

Polska Cosa Nostra!

Oto mamy chichot historii, kiedy to Prezydent Polski po katastrofie smoleńskiej został pochowany, jako wielki przywódca, albo król na Wawelu, a jego zięć właśnie w niedzielę został zatrzymany przez CBA!

Marcin Dubieniecki, wciąż mąż córki śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego właśnie będzie przesłuchiwany przez prokuraturę za kierowanie  grupą przestępczą, praniu brudnych pieniędzy i okradaniu tych najbardziej potrzebujących, czyli niepełnoprawnych.

Jak to może być, że ludzie opiekujący się osobą niepełnosprawną dostają jakiś nędzny zasiłek, dodatek w wysokości około 200 złotych miesięcznie, a wzięty adwokat okrada tych ludzi na 13 milionów złotych?

Nie będę się rozpisywać, bo sprawa jest w toku, ale mam nadzieję, że mimo, iż PiS wygra wybory, to będzie musiał odsiedzieć 10 lat za kratami i nawet mu Prezes Jarosław nie pomoże, ani Prezydent Duda!

Mam nadzieję, że wyrok będzie sprawiedliwy, bo skoro sadza się do więzienia kogoś, kto ukradnie batonik, to tu będzie kara adekwatna do przestępstwa popełnionego!

Konkluzja! Jakim człowiekiem trzeba być, aby okradać najbardziej poszkodowanych przez życie i bez szans na życie, kiedy to trzeba walczyć jak lew o nędzne grosze z ZUS-u w ramach przyznania głodowych rent.

PiS chce władzy, ale niech oczyści swoje szeregi ze złodziei, bo ponoć i Prezydent Duda wyciągnął naszą kasę, a więc może mi ktoś zarzucić, że się czepiam, ale się nie czepiam. PO oczyściło swoje szeregi z tych od zegarków i podsłuchów, a więc oczekuję na ruchy, by PiS był bardziej radykalny i w przebiegach do wyborów pozbył się krętaczy i złodziei.

Ktoś może mi jeszcze zarzucić, że Marcin Dubieniecki nie należy do PiS, a jego teść nie żyje, a ja odpowiadam, że teść nie żyje, ale smrodek za PiS-em się snuje – niestety.

I tylko dzieci mi żal ze związków Marty Kaczyńskiej, które zaraz wracają do szkoły. Inne  dzieci są okrutne i być może będą za nimi wołały, że mają ojca – złodzieja!