
Wczoraj wyszłam na spacer, aby zrobić kilka fotek mojego miasta, a był już prawie wieczór, co widać po zapalonych latarniach miejskich.
Nagle usłyszałam znajomy z przed lat głos mojej dawnej koleżanki, z którą nie widziałam się sporo czasu. Bożena wyjechała po ślubie na wieś i tam kompletnie się zakopała.
Co ja wiedziałam o Bożenie? Wiedziałam, że wiele, długich lat pracowała na rzecz swojej wsi, jako Sołtys i była wielce zaangażowana w sprawy wsi. Poświęcała ludziom swój, cenny czas i była naprawdę skutecznym Sołtysem i bardzo lubianym, że wygrywała wybory za każdym razem, bo się sprawdzała na tym stanowisku. Ludzie jeśli tylko mieli kłopoty, to wiedzieli, że Bożena zrobi wszystko, aby im pomóc, a wieś pod jej nadzorem, co roku piękniała.
Wiedziałam, że Bożena ma rodzinę i dwie cudne i mądre córki, ale kiedy zaprosiła mnie do nowo otwartej w mieście pizzeri, to okazało się, że nie wiem o niej wszystkiego.
Poszłyśmy więc na pogaduchy, bo czułam, że musi się komuś wygadać, a więc przystałam na miejsce i poszłyśmy na kawę i lampkę wina, bo to było też w karcie oprócz pizzy.
Zauważyłam, że Bożena jest w niezbyt dobrej kondycji, bo posuwała nogami, a było to spowodowane chorym biodrem, bo w końcu obie mamy już swój wiek.
Usiadłyśmy i Bożena mi powiedziała, że przyjechała do koleżanki, aby pobyć z dala od domu i męża i tu zaczęła swoją opowieść.
– Elu, bardzo Cię zawsze szanowałam, bo wiem, że to, co usłyszysz zostanie między nami, bo zawsze taka byłaś dyskretna, a więc mam do Ciebie zaufanie i weź mi coś poradź i tu zaczęła swoją opowieść i pozwoliła mi na jej publikację, bo poprosiłam:
– Poznałam Janusza jeszcze w szkole podstawowej i od razu coś między nami zaiskrzyło. Chodziliśmy ze sobą cztery lata i po dwóch zaczęliśmy współżycie, kiedy oboje mieliśmy zaledwie dwadzieścia lat.
Zakochałam się w nim jak wariatka i świata nie widziałam bez niego i kiedy zaszłam w pierwszą ciążę, to nastąpił szybki ślub i skromne wesele. Matka mi mówiła, że to nie jest facet dla mnie, bo jakby czuła, że zrani mnie i po 30 latach wspólnego życie wiem, że miała absolutną rację, której ja, jako młoda dziewczyna kompletnie nie przyjmowałam.
Urodziłam pierwszą córkę i kiedy byłam zagoniona, zapędzona między pracą, a żłobkiem, to po trzech latach się dowiedziałam, że zrobił dziecko innej kobiecie, a ja byłam w ciąży z drugim dzieckiem.
– Rozchorowałam się i rozsypałam na cząsteczki. Wylądowałam na oddziale psychiatrycznym, a dziećmi zajęła się moja mama, za co jej dozgonnie dziękuję.
– Elu, wróciłam z tego szpitala mocniejsza i nie wiem dlaczego w tym momencie nie wywaliłam go z domu i nie założyłam sprawy rozwodowej, ale wiesz jak to jest, kiedy kocha się za bardzo i ma się nadzieję, że to więcej się nie powtórzy. Nadzieja jednak jest matką głupich, bo dochodziły mnie słuchy, że romansował z Grażynką, Renatką i chyba naliczyłam ich z dziesięć, ale nie miałam na to żadnych dowodów, a on zawsze mi mówił, że kocha tylko mnie i nie mam prawa posądzać go o jakieś romanse.
– Nasze życie było podzielone między moim wizytami na psychoterapii, a jego wmawianiem mi, że jest czysty i zrobi wszystko, bym była najszczęśliwszą kobietą pod słońcem.
– Dowiedziałam się dziesięć lat temu, że sypia z niejaką Jolą i wiesz co? Opadały mi ręce i nie miałam już chęci żyć. Targnęłam się po raz drugi na swoje życie i nie myślałam kompletnie o dzieciach, a o swojej zranionej po raz wtóry – mojej kobiecej godności.
– Walczyłam ze sobą i wypierałam, że skoro mnie nie zostawił i przez dziesięć lat nie zdecydował się, by z tamtą zamieszkać, to widocznie wciąż mnie kocha i chce naprawić swoje błędy. Zrobił się bardzo troskliwy, jeszcze bardziej troskliwy. Mnie z chorym biodrem trudno było robić zakupy, a więc on to robił nienagannie. Po urzędach też chodził i chodzi nadal, a więc opiekuje się mną.
– Wiesz co? Już myślałam, że zerwał z tą swoją kochanką, bo w końcu ma na karku sześćdziesiąt lat i pragnie przy mnie do końca się zestarzeć, ale wiesz co go zgubiło?
– Elu! Zgubił go Facebook. Pewnego dnia poprosił mnie, abym dała mu komplet szklanek, których nie używamy, a stoją bezużyteczne, bo koledzy po pracy nie mają w czym wypić drinka. Odświeżyłam je i mu je zapakowałam, pełna dobrej woli.
– Byłam przekonana, że owe naczynka trafią do jego kolegów, ale otworzyłam profil córki jego „niby” dawnej kochanki, a tam wiszą zdjęcia z urodzin córki synka – 7 letniego, a obok tortu stoją moje, śliczne i charakterystyczne szklanki i miałam już wszystkiego dość!
– Kiedy to zobaczyłam, to kazałam mu się spakować i wynieść w końcu do tamtej, ale on nie chce, a ja jestem w totalnej rozsypce i dlatego wyjechałam z domu, aby to przemyśleć, bo wiesz co? On jest dla mnie bardzo dobry i nie mam z nim źle, ale ciągnie go do tamtej. Nie chcę się znaleźć w szpitalu, ale jestem bliska załamaniu. Nie dam sobie rady finansowo bez niego, ale kusi mnie, aby go spakować i wywieźć jego ciuchy pod drzwi tamtej i niech mnie oboje wreszcie nie oszukują i co mi Elu radzisz?
Zdębiałam naprawdę, bo nie wiem, co poradzić tej mojej koleżance, która wciąż go kocha, a jednocześnie nienawidzi. Nie wiem, co poradzić tak wrażliwej i schorowanej kobiecie, która być może nie da sobie sama rady, ze względu na chorobę, bo każda porada może okazać się niewypałem, a więc może kolejny raz zacisnąć zęby i żyć dalej?
Córki Bożenę wspierają, ale już same się pogubiły w tych dziwnych relacjach i wiedzą, że w razie rozstania będą musiały matkę wspierać w każdym względzie i wiedzą też o tym, że tych dwoje nie może bez siebie żyć, bo znają ich od podszewki, choć ojcu nie wybaczyły chuci i same są bezradne. Nie wiedzą, jak mają matce doradzić!