Archiwum dnia: 9 września, 2015

Bo to zła kobieta była!

To było takie dziwne małżeństwo, gdyż  on był zapracowany mocno. Pracował cały tydzień na budowach, aby zarobić na dom i rodzinę. Przyjeżdżał tylko na weekend, aby spotkać się z żoną i córką. Harował jak wół, aby  im niczego nie zabrakło, ale jego żona do żadnej pracy się nie kwapiła. On ją kochał strasznie i nie napierał. Chciał jej dać wszystko, co najlepsze.

Oddawał jej większość pieniędzy, a ona potem buszowała z jego pieniędzmi po sklepach, bo lubiła się dobrze ubrać, a więc przepuszczała bardzo szybko jego kasę. Ludzie widzieli, że dba o córkę, która wyrosła na śliczną, długonogą nastolatkę, zresztą podobną do matki.

Kiedy szły ulicą, to wyglądały jak siostry, a nie jak matka z córką, gdyż były obie elegancko ubrane, a matka lubiła nosić się młodzieżowo.

W domu niczego nie brakowało, gdyż było wszystko w dużym i eleganckim domu, ale na to wszystko zarabiał on i cieszył się, że jego dziewczynom zapewnia dobre życie.

Kiedy przyjeżdżał, to zabierał córkę do kina, na mecze, czy też na dobrą pizzę. Lubił spędzać czas ze swoją śliczną córką, a ona była w nim zakochana i nie dała na ojca powiedzieć złego słowa. To dla ojca starała się dobrze uczyć, bo zawsze jej powtarzał, że jeśli zdobędzie wykształcenie, to będzie miała dobrą pracę i nie będzie musiała martwić się o swoją przyszłość. Mówił jej, że nie ustanie dopóki będzie się uczyła na studiach, bo to było jego marzenie, aby jego córka wyrosła na mądrą dziewczynę. Marzył, by była prawnikiem, albo lekarzem, a córka była zdolna i wierzył, że jej się uda.

Jednak między małżonkami coraz częściej dochodziło do nieporozumień, bo on zauważył, że żona jest rozrzutna i nie raz za jego pieniądze brylowała na dyskotekach podczas jego nieobecności. Lubiła się bawić w szemranym towarzystwie i to mu  zaczęło przeszkadzać.

Córka nie raz była świadkiem kłótni i prosiła matkę, by w końcu dorosła i była mamą z prawdziwego zdarzenia, ale to były słowa rzucane na wiatr. Widziała, że matka uważała swojego męża za nieskończoną skarbonkę i była niesłychanie pewna siebie.

Nie spodziewała się, że mąż wynajmie sobie mieszkanie i od niej odejdzie, bo miał dość tłumaczeń, próśb i wciąż pustego konta, a bić jej nie chciał.

Przysyłał pieniądze tylko dla córki, która wciąż była przy matce, bo on wciąż musiał ciężko pracować, aby odrobić straty, a obiecał, że zawsze będzie miał pieniądze na kształcenie swojego ukochanego dziecka.

Nie minął miesiąc, kiedy jego żona przygarnęła do domu drugiego, bardzo zasobnego faceta. Nie podobało się to jej córce, ale kiedy matka kochała się z nowym „tatusiem”, to zamykała się w swoim pokoju i bardzo płakała.

Miała swój świat i kiedy matka zapraszała do domu szemrane towarzystwo, kiedy alkohol lał się strumieniami, to jej jedynym ratunkiem było siedzenie przed komputerem z słuchawkami na uszach, aby niczego nie słyszeć i nie widzieć. To była dla niej jedyna odskocznia, kiedy ojciec był w pracy.

Czekała z utęsknieniem na jego przyjazd i tęskniła, choć nigdy nie skarżyła na to, co robi jej matka.

Bywało dość często, że gach matki przychodził do jej pokoju pod pretekstem sprawdzenia czegoś w komputerze i się o dziewczynkę ocierał. Często mówiła matce, że ten facet w ich domu się jej nie podoba, ale matka śmiała się w głos i utwierdzała w przekonaniu, że to porządny człowiek i niech nie marudzi i nie zmyśla.

W niedzielny poranek, kiedy matka spała po suto, zakrapianej imprezie, ten gach przyszedł do jej pokoju i ją zgwałcił. Nie powiedziała o tym matce, a spakowała plecak i pojechała do ojca i opowiedziała mu o wszystkim. Była roztrzęsiona i błagała, aby już nigdy nie musiała mieszkać z matką.

On zgłosił sprawę na policję. Lekarze przebadali dziewczynkę, a gach trafił do więzienia, ale dziewczynka nosiła w sobie wielką traumę i ogromny żal do matki. Ojciec zapisał ją na terapię, aby tylko złagodzić ból swojej ukochanej córki. Pomagał jej ile w sobie miał sił. Mieszkali razem do chwili, kiedy jego córka mimo przeżyć dostała się na studia psychologiczne, bo marzyła o tym, by pomagać młodzieży w trudnych sytuacjach.

Uczyła się celująco i zdawała każdą sesję i ojciec jej był bardzo zadowolony ze swojej mądrej córki. Pękał z radości, że chociaż jego dziecko przynosi mu w życiu radość i obiecał sobie, że zawsze przy niej będzie.

Pewnego dnia przyszedł do nich list – od matki. Błagała o pomoc, ponieważ uległa poważnej chorobie, a ściślej stwardnieniu rozsianemu i potrzebne są jej pieniądze na leczenie i drogie leki, ale oboje nie odnieśli się pozytywnie do tej wiadomości, bo stwierdzili, że to nie była ani matka, ani żona!

Umarła w samotności, ale żadne z nich na pogrzeb nie przybyło. Pochowano ją na koszt miasta, a oni nie zapalili na jej grobie żadnego znicza!