Aby powstało ludzkie życie, to do tego potrzebna jest kobieta i mężczyzna i nie chcę tutaj pisać o innych sposobach, z którymi różnie się walczy, a mam na myśli in vitro, czy surogatki i coś tam, coś tam.
Dwoje ludzi płodzi dziecko, które być może już w zarodku ma przypisane cechy charakteru i być może już przyklejona jest do niego latka – etykietka, jak w tym życiu mu się będzie wiodło. Może to geny, a może przeznaczenie, a może palec Boży. Nikt nie dowiódł tego, że nie jesteśmy przypisani przeznaczeniu po urodzeniu i nikt nie dowiódł tego, że dopiero po urodzeniu kształtuje się nas przyszły los.
Zmierzam do tego, że rodzimy się i nigdy nie wiemy jak nasze losy się potoczą i jest tak, że jednym idzie się przez życie jak po czerwonym dywanie, obsypanym płatkami róż, a drudzy muszą przedzierać się przez życie jak przez zasieki kolczaste i wciąż się raną, aż do krwi i choć by robili najróżniejsze uniki, to i tak całe życie trafiają na kolce i wciąż są przez życie poranieni.
Jednym na pstyk wszystko, łatwo przychodzi, a drudzy walczą całe życie o akceptację, lepszą pracę, szczęśliwsze związki i tak dalej.
Analizując różne sytuacje wyjaśnię o co mi chodzi.
Ktoś rodzi się w rodzinie alkoholików i jest mu strasznie ciężko już na starcie i mimo starań nigdy nie otrzepie się z tego, że rodzice chlali wódę i nie dbali o potomstwo. Jakże często wchodzimy w związek z podobnym typem i użeramy się z alkoholikiem i przemocowcem. Czy przypięta łatka powoduje, że dokonujemy złych wyborów i idziemy wciąż drogą destrukcyjną? Dlaczego trafiamy na podobnych ludzi do tych, którzy nas wychowali i jak się z tego otrzepać, aby uszczęśliwić swoje życie, a nie wciąż cierpieć i myśleć, że jesteśmy na skraju wytrzymałości?
Inna sytuacja. Ojciec zdradzał notorycznie matkę, a my zakochujemy się w takim samym typie i stajemy wobec takiej samej sytuacji, którą mieliśmy w domu. Dlaczego nie potrafimy przewidzieć tego, że ten człowiek nas zdradzi i cierpimy w takich związkach latami. Jak sobie wytłumaczyć, że nie jesteśmy jedyni na tym świecie, kiedy trafiamy na kanalię?
Jeszcze inna sytuacja. Rodzimy dziecko, ale okazuje się ono chore i mimo walki o jego zdrowie – tracimy je.Jest to trauma prawie nie do przeżycia, ale życie toczy się dalej i w końcu musimy stanąć na nogi.
Mam tak wiele przykładów na to, że choćbyśmy stanęli na rzęsach, to i tak niepowodzenie życiowe nas dopada i ciągnie się na nami jak guma z gaci. I tu mam pytanie?
Jak podnosić się z tych wszystkich nieszczęść i jak sobie radzić, kiedy po następnym niepowodzeniu ulatuje z nas życie, a sił na walkę nagle brakuje? Nie możemy sobie poradzić z pytaniem dręczącym – dlaczego znowu mnie to dotknęło? Dlaczego znowu ja jestem poddany kolejnej próbie, z której mogę się podnieść, ale nie potrafię, ponieważ uleciało ze mnie powietrze i właściwie za chwilę mnie już nie będzie, bo tego nie zniosę i nie wytrzymam!
Ale tutaj nachodzi mnie refleksja? Co mają powiedzieć ludzie, u których wykryto nieuleczalnego raka? Jakież wewnętrzne piekło przechodzą ludzie z chwilą diagnozy, że za miesiąc mogą już umrzeć i ich nagle zabraknie. Przecież ci ludzie przechodzą piekło i dlatego apeluję do tych wszystkich zgnębionych i bez żadnej nadziei na przyszłość, co się im wydaje. Nigdy byście się nie chcieli zamienić z tymi, dla których już nie ma żadnej szansy na życie i dlatego o tym piszę, że w chwili, kiedy serce jeszcze bije, a rozum podpowiada, że za chwilę nastąpi koniec, to ci zdrowi mają przed sobą lata, aby pogodzić się ze swoimi niepowodzeniami i tego się trzymajmy.
Nie poddajmy się tym, co nas gnoją w realu, w rodzinie, albo w sieci. To jest mało ważne, bo na tym świecie nie brakuje świrów, którzy opluwając mnie, Was i czerpią chorą satysfakcję. Stańcie na chwilę i spluńcie w ich kierunku z politowaniem. Współczujmy tym ludziom i pomyślcie o tym, że wciąż żyjecie i wciąż możecie czerpać z życia, to co piękne i wartościowe. Pomyślcie o tych, którzy chwytają się każdej okazji, aby to swoje życie przedłużyć choćby o tydzień.
I na koniec wiedzcie jedno, że na ten świat przychodzą ludzkie kanalie, którzy czerpią satysfakcję z tego, że gnoją drugiego człowieka, ale nie zwracajcie na nich uwagi, a szanujcie siebie, bo Wasze życie jest w Waszych rękach, a gnój zawsze trafi do marginesu społecznego. Życie jest tak piękne ze swoimi zachodami i wschodami słońca – dobranoc kochani i niech Wam smakuje poranna kawa.
Dobranoc! 🙂
A wracając do łatki, czy etykiety w łonie matki, to żadna matka nie wie, czy urodzi prawego człowieka, czy notoryczną kanalię, która nawet w wieku seniora kanalią pozostaje, a ja znam takie wirtualne kanalie, ale umiem wciąż patrzeć na życie w kolorowych barwach, co jest na moich zdjęciach.