Archiwa miesięczne: Październik 2015

Nie wszyscy mogą zapalić światełka pamięci!

Dobry wieczór 🙂

Wczoraj na moim Facebooku ktoś zastukał do mnie z wiadomością. Od czasu do czasu wymieniam z tą Panią komentarze, ale Ona miała do mnie prośbę.

Mieszka od 20 lat gdzieś tam daleko od Polski, a kiedyś mieszkała w moim mieście.

– Mam prośbę, aby Pani zapaliła światełko pamięci moim dzieciom, które zostały w Polsce na tym właśnie cmentarzu.

Posłałam Jej link do skatalogowanego cmentarza i już byłyśmy w domu, bo władze miasta wykonały gigantyczną robotę, aby na stronie umieścić wszystkie nagrobki i nazwiska z podziałem na kwatery.

Nie szukałam długo, bo bardzo blisko złożone są moje wnuki na dziecięcym cmentarzu.

Zrobiłam zdjęcie i posłałam na znak, że spełniłam jej życzenie.

Podziękowaniom nie było końca i sporo łez Matki, którą los rzucił bardzo daleko od Ojczyzny.

A ja? Ja mam satysfakcję, że mogłam komuś zrobić przyjemność i spełnić kogoś marzenie oraz światełkiem wskrzesić pamięć o utraconych dzieciach tej Pani.

A oto mój ulubiony wiersz na to święto:

Andrzej Dąbrówka

+++

Przyjadą
albo nie przyjadą

Przyniosą kwiaty
albo nie przyniosą

Zabiorą wnuki
albo nie zabiorą

Przyjadą, jeśli nie będzie strasznie padać
Przyniosą kwiaty, jeżeli trafią na kwiaciarnię
Wnuki się zjawią, jeśli nie będą miały imprez

Jednym słowem wszystko będzie tak
jak za życia

 

 

 

 

 

 

 

Moja pochwała życia i miłości

Dzień dobry 🙂

Bardzo  się cieszę, że jeszcze trwamy we dwoje przy sobie, a ile będzie nam dane – któż to wie?

Tak mnie wzięło, że 1 listopada odwiedzimy groby naszych bliskich i zapalimy znicze, a my wciąż jeszcze jesteśmy razem. Dzieci nasze szydełkują swoje życie i przyglądamy się jak sobie to  życie  wydziergają.

Jesteśmy we dwoje i różnie to bywa, bo przecież życie jest nie tylko różowe, ale trwamy w szarościach też. 

Już dziś idziemy odwiedzić groby naszych bliskich i dalszych znajomych oraz przyjaciół i zadumamy się nad naszym życiem i pomyślimy ile nam jest jeszcze dane.

Życie niesie tyle niespodzianek, a ja się cieszę, że jak na razie jest wszystko po mojej myśli, bo kocham i jestem kochana, a więc proponuję moją listę piosenek dla dwojga i proszę nie śmiejcie się z mojego wyboru, poplątanego epokokowo, ale tak mi serce bije  wspomnieniowo i do mojego wciąż przy mnie męża, z którym dzisiaj wybieram się na groby bliskich. 

A teraz nastąpi koncert:

https://www.youtube.com/watch?v=f-x1FsvOAz4

https://www.youtube.com/watch?v=i13qxbgVKnM

Życie choć piękne, tak kruche jest!

 

Każdy z nas miał swój pierwszy raz:

– pierwszy oddech 

– pierwszy krok

– pierwsze słowo wypowiedziane

– pierwszy ulubiony smak jabłka, agrestu, śliwki, ciasta, cukru, soli itp.

– pierwszy pocałunek

– pierwszy seks

– pierwsze pieniądze

– pierwszy związek

– pierwsze dziecko

– pierwszą i jedyną młodość

– pierwszą pracę

– pierwsze i dużo tych pierwszych w życiu człowieka spotyka.

Aż tu nagle wszystko się kończy i życie się kończy, bo przychodzi czas na:

– ostatni oddech

– ostatni krok

– ostatnie słowo

– ostatnie smaki

– ostatni pocałunek

i nagle, nie proszony przychodzi czas, by pożegnać się z bliskimi, bo wszystko zostaje nam zabrane. 😦

z wiersza ks. Twardowskiego:
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówić o miłości 
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą.

Dwa oblicza Prezesa Kaczyńskiego!

Wczoraj w programie TVN 24 „Czarno na białym” obejrzałam analizę charakteru Prezesa PiS – Jarosława Kaczyńskiego, który w wyborach 2015 zgarnął wszystko.

Kto nie oglądał, to podaję link i proszę uważnie posłuchać, co o Kaczyńskim mówią jego najbliżsi, z którymi przez ostatnie lata przebywał, i którzy go znają bliżej, niż przeciętny telewidz jakim jestem ja.

 

http://www.tvn24.pl/czarno-na-bialym,42,m/czarno-na-bialym-prezes,589997.html

Budzi skrajne emocje – można go uwielbiać, można nienawidzić – ale bez wątpienia to jeden z najważniejszych polityków wolnej Polski, pierwszy, którego partia zdobyła większość pozwalającą samodzielnie rządzić. Zdobył władzę, do której dążył przez całe swoje polityczne życie. Jarosław Kaczyński – dziś w programie jego dwa oblicza – skrajnie różne, jak emocje, które on sam wywołuje. Polityk i prezes – według rywali – twardy, bezkompromisowy, niekiedy brutalny, mistrz politycznych intryg. Według tych nielicznych, którzy znają go bliżej i prywatnie – Jarosław Kaczyński to człowiek spokojny, troskliwy, raczej uległy. Ci, z którymi rozmawiał Cyprian Jopek zgodnie przyznają tylko jedno – w życiu Jarosława Kaczyńskiego przed polityką ważniejsza była tylko rodzina – matka i brat – gdy ich stracił – pozostała mu już tylko polityka. (http://www.tvn24.pl)

Tak więc obejrzałam ten dokument i pragnę zaznaczyć, że nie leję w tym wpisie żadnej wazeliny, bo nie mam w tym żadnego interesu.

Jednak ten dokument odrobinę otworzył mi oczy, że ten samotny człowiek w swoim życiu przeżył niejedną tramę i jest taki jaki jest i trzeba sięgnąć głębiej, aby go zrozumieć.

W jego życiu musiało się wydarzyć coś takiego, że stał się na zewnątrz człowiekiem oschłym i apodyktycznym, a z dokumentu wynika, że ma miękkie serce bliżej „dupy” jak się to potocznie mówi. To, co na zewnątrz, to tylko wystudiowana fasada, a to, co wewnątrz, to ból i rozgoryczenie. Ojciec nie kochał swoich synów, a matka ich chroniła i to Prezes zapamiętał najbardziej.

Podejrzewam, że w domu Kaczyńskich rozegrał się rodzinny dramat. Ojciec nie poświęcał swoim synom za dużo uwagi, a matka ich chroniła i to w  umysłach synów pozostało na zawsze. Może ojciec zdradzał matkę i ona z tego powodu cierpiała, a oni zapamiętali jej cierpienie i dlatego matka była jedyną ostoją i dawała im stabilizację.

W domach komunistycznych rozgrywały się różne dramaty i podejrzewam, że i dom Kaczyńskich był pełen niedomówień i animozji, a dzieci to widziały.

Zmierzam do tego, że nie lubię polityki Kaczyńskiego, ale sądzę, że przez politykę chciał się wyrazić i zakryć dziecięce kompleksy. Chciał pokazać, że nie jest nikim, jak wmawiał mu ojciec, a więc za wszelką cenę chciał sobie udowodnić, że naprawi z bratem Polskę.

Zawsze staram się być uczciwa w ocenie człowieka i niezależnie, czy to jest zwykły śmiertelnik, czy też wielki polityk, bo wielkim politykiem okazał się Jarosław Niezłomny, który przegrał wiele wyborów, ale dopiął w końcu swojego.

W tym programie było powiedziane, że Jarosław bardzo kochał matkę, potem brata, a w końcu swoje koty, a na ostatnim miejscu  znalazła się polityka i nie mnie oceniać kolejność.

Znienawidziłam go, kiedy wrzeszczał w mediach, że to PO i Tusk zabili mu brata i wrzeszczał w rozpaczy, bo mu katastrofa zabrała brata bliźniaka. Wrzeszczał, ale pod spodem czuł, że nagle został sam, bo brat zginął, a za chwilę umarła mu ukochana matka, a więc został całkowicie sam i tylko kot mu się ostał.

To musiało być wielkie cierpienie i tylko Bóg wie, jak Prezes to przeżył, ale najbardziej wzruszyły mnie słowa w dokumencie, że swoją matkę nazywał mamuśką i mateńką, a głos mu miękł, to wywołało u mnie potok łez.

Seks tabu dla pokolenia 50+

Zbliżał się weekend i Monika nie miała pomysłu na spędzenie piątkowego wieczoru. Nie spieszyła się do domu, bo jako singielka nie miała żadnych obowiązków rodzinnych, a mieszkanie swoje ogarniała na bieżąco.

Postanowiła, że nigdy za mąż nie wyjdzie, ponieważ nie czuła potrzeby wiązania się z kimś na wiele, długich lat. Tak było dobrze, a od czasu do czasu spotykała się z kolegą ze studiów po prostu na seks. Oboje się tak umówili i był to dla obojga wygodny układ.

Zauważyła, że w kinie grają najnowszy film „45 lat” z cudowną Charlotte Rampling, którą wprost uwielbiała, a więc skierowała się w stronę kina i zakupiła bilet z nadzieją, że nie będzie to czas stracony.

Sala kinowa była dość gęsto już zaludniona, a więc film budził w ludziach ciekawość. Byli to przeważnie ludzie młodzi, ale gdzie nie gdzie widziała siedzących Seniorów, którzy przyszli obejrzeć film o swoim pokoleniu.

Wcisnęła się wygodnie w fotel i zaczął się za chwilę seans.

W pewnym momencie w filmie pokazano scenę seksu między małżeństwem już przecież niemłodym. Wszak przeżyli ze sobą 45 lat, a więc ich ciała były już niezbyt apetyczne, choć wciąż piękne. W chwili tej sceny, kino opanowała taka cisza, że można było usłyszeć przysłowiowe brzęczenie muchy.

Nastała konsternacja, a ludzie autentycznie zamilkli i chyba w każdej głowie kołatała się myśl, że chyba w takim wieku, to seksu się już nie uprawia. Pewnie byli zniesmaczeni, że oto pokazano im nadgryzione zębem czasu, stare ciała. Pewnie każdy pomyślał, że jego rodzice, to już tego nie robią, a dziadkowie, to już wcale.

Monika zauważyła tą dziwną konsternację i pomyślała sobie, że pewnie każdy chce uprawiać seks do końca życia, ale ludzie nie tolerują takich  scen i tu pomyślała o swojej mamie.

Mama Moniki dwa lata temu pochowała swojego ukochanego męża, z którym przeżyła 40 lat. To było bardzo dobre i zgodne małżeństwo, które całe życie się wspaniale wspierało.

Jeszcze jak mieszkała z rodzicami, to tata Moniki czasami żartował, że żona jego ma wysokie libido i jest kochliwą osobą. Monika pamięta, że często czas jej nieobecności w domu, rodzice wykorzystywali na miłosne igraszki.

Po obejrzeniu tego filmu Monika zdała sobie sprawę, że jej mama została sama i już trochę otrząsnęła się po śmierci męża.  Pomyślała, że jak każdy człowiek od czasu do czasu potrzebuje rozładować napięcie. Zrozumiała, że chyba musi o swoją rodzicielkę zadbać, a że zbliżały się urodziny mamy, to postanowiła zrobić jej niespodziankę, ale najpierw zrobiła z mamą wywiad.

Kupiła ciasto i dobre wino i w niedzielę wybrała się na pogawędkę do swojej mamy. Miały ze sobą doskonały kontakt i zawsze mogły ze sobą o wszystkim porozmawiać. O tych sprawach też!

Spytała wprost więc, jak sobie mama radzi z tymi sprawami, bo przecież kiedyś była kochliwą kobietę i seks był dla niej bardzo ważną sferą.

Mama się uśmiechnęła nieznacznie i odpowiedziała, że jak wszyscy, którzy są samotni i nie mają partnera do tych spraw, a więc Monika już wszystko wiedziała.

Wpadła w Internet i zakupiła śliczny i kolorowy, a kiedy w eleganckim opakowaniu wręczyła mamie prezent, poprosiła, by ta rozpakowała paczuszkę.

Na twarzy matki pojawił się uśmiech i po prostu schowała, to coś do szuflady i bez słów odbyło się podziękowanie dla Moniki, że o matkę zadbała.

Monika była zadowolona, że mama się nie obraziła, a do życzeń dodała, że może to tylko tymczasowe rozwiązanie, bo życzy jej nowej miłości, która może gdzieś tam na nią czeka.

I jeszcze polecam:

Madonna trzyma się nieźle. Ale mama mojego kolegi – jej równolatka – jeszcze lepiej. Bez operacji plastycznych i profesjonalnego makijażu wygląda po prostu baaardzo ładnie, kobieco i atrakcyjnie. Podobnie jak wiele kobiet 50+. Naprawdę, nie rozumiem, jak i kiedy to się stało, że kobiety 50+ nazywamy „seniorkami”? W tym słowie nie ma ani krzty seksapilu! Może nie każda kobieta „się trzyma” i wpisuje się w kanony obecnej urody, ale każda, będąc 50-latką, jest seksualna.

Bycie seksualną nie ma wiele wspólnego ani z wyglądem, ani z wiekiem. Seksualność jest nam przydana z natury i ani etykietki, ani wiek metrykalny nam jej nie odbiorą. Na adres naszej redakcji pisały także kobiety i 50+ i 60+, które czytają Seksualność Kobiet i prowadzą udane życie erotyczne. A dziennikarka Beata Znamirowska w książce „Teraz mogę wszystko” przedstawiła portrety kilku pięćdziesięciolatek, które przełamują ten „seniorski” wizerunek Polki-babci, której „takie sprawy jak seks już dawno z głowy wywietrzały”. Ba, niektóre z tych babć wymawiają się grypą, żeby mieć wolny wieczór i wyrwać się ze znajomymi potańczyć do klubu, zamiast robić coś, co „przystaje im w ich wieku”. A wiele mężatek, którzy mężowie przestali zauważać, że ich żony to kobiety, po prostu znalazło sobie atrakcyjnych, często też młodszych kochanków.

Czytając książkę Znamirowskiej o Polkach 50+, miałam wrażenie, że czytam po prostu o Polkach, a nie o szczególnym „gatunku seniorskim”, który nadaje się już tylko do przejścia na emeryturę i pielenia ogródka. „Ja lubię się bawić, lubię seks. Głupieję bez niego, mimo że przybywa mi lat” – stwierdza jedna z bohaterek, Jolanta. A co mówią pozostałe?

Izabela:

Pocałował mnie. Dotknął delikatnie wargami moich ust. Zamurowało mnie, nie odsunęłam się, więc ośmielony sprawił, ze pocałunek stał się namiętniejszy, głębszy. Padał deszcz. Staliśmy przed najelegantszą kawiarnią w mieście, w której spotkaliśmy się po piętnastu latach rozłąki, wypiliśmy kawę i odbyliśmy szczerą rozmowę. Przyciągnął mnie do siebie i mocno objął. Zatraciliśmy się w pocałunku. Dwoje bardzo dojrzałych ludzi. Po dłuższej chwili chyba uzmysłowiliśmy sobie, jak możemy wyglądać z boku. Pięćdziesięcioletnia kobieta i starszy od niej mężczyzna. Oderwaliśmy się od siebie. Przez kolejną długą chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Świat nie istniał. Tylko jego błękitne, czułe spojrzenie.

  • Już nigdy nie stracimy kontaktu, obiecaj mi.

  • Obiecuję – wyszeptałam, cała drżąc. – Zobaczymy się jutro.

Otworzył drzwi mojego samochodu.

  • Do jutra. Jedź ostrożnie.

Są takie przełomowe chwile, pozornie drobne gesty, które kierują nasze życie w zupełnie nową stronę. Ten pocałunek był dla mnie rewolucją. Nagle ja, pięćdziesięciolatka, z dużą nadwagą, pozbawiona intymnego życia od wielu lat, w jednej chwili stałam się godną pożądania kobietą, atrakcyjną w jego oczach, przebudzoną królewną.

I tak się czułam. Piękna, młoda i uskrzydlona.

Maria

Patrząc sobie w oczy stwierdziłam, że po prostu potrzebuję seksu! Ale jak to zrobić, będąc nieatrakcyjną?

Muszę od czegoś zacząć.

Zastanowiłam się, czy zmiana wyglądu wpłynie na zmianę mojego nastawienia do życia, na pobudzenie energii. Pewnie tak, w końcu nowy wizerunek od razu rzuca się w oczy. […]

Cztery miesiące później – 75 kilogramów. Mąż zauważył, że się zmieniłam. Po raz pierwszy do BARDZO dawna w ogóle mnie zauważył. Spytał, czy jestem chora. Potem przyjrzał mi się uważniej i powiedział:

Nie wyglądasz na chorą, ale jakoś inaczej. Jesteś taka radosna.

Zobaczyłam światełko w tunelu. Przez ostatnie tygodnie tak się skupiłam na swoim celu, że przestałam się zastanawiać nad sensem życia. Dodatkowe zajęcia na basenie, wędrówki i spacery wypełniły mi pusty czas, byłam nawet u kosmetyczki i fryzjera. Przejrzałam szafę. Zrobiłam badania krwi. I odnowiłam kilka starych znajomości i koleżankami szkolnymi i ze studiów. Okazało się, że kilka dziewczyn spotyka się w tygodniu w parku i uprawiają nordic walking. Dołączyłam do nich. Potem plotkujemy, idziemy na herbatę. To takie odświeżające. I Dzięki temu zupełnie zapomniałam, że jestem meblem dla męża.

I nagle ON mnie zauważył.

Zrobiłam kawę i po raz pierwszy od dawna usiedliśmy tak, w zwykły dzień, przy stole wspólnie i on nie wziął do ręki gazety ani pilota od telewizora. Zapytał, jak w firmie. Dobre i to. Ja spytałam, jak u niego. W końcu przeszłam do meritum.

  • Jaką zmianę we mnie widzisz?

  • No, jakoś cię mniej.

  • Zrzuciłam ostatnio dziesięć kilogramów.

-Ile?!

-DZIESIĘĆ.

  • Jak? – zainteresował się. Opowiedziałam mu nie tylko o diecie. O moich przemyśleniach, o tym, że mi go brakuje.

  • Ja nie wiedziałem. Co ty mówisz? Przecież jestem codziennie w domu, to ty się nie odzywasz, zamykasz z książką albo piszesz jakieś papiery do pracy. Myślałem, że masz mnie dosyć.

Zaniemówiłam. Czy tak trudno, mieszkając pod jednym dachem, zauważyć, że ta druga osoba cię potrzebuje? Tak trudno przełamać codzienność? Wyciągnęłam do niego rękę. Chwycił ją. Od dawna nie czułam jego ręki w swojej. Przeniknęło mnie ciepło. Elektryczna iskra. Dotknęłam jego twarzy. Ogorzałe od zarostu policzki, pulchniejsze niż dawniej, gdy go dotykałam. Spojrzeliśmy sobie w oczy i nagle poczułam, że na mnie patrzy. Nie przeze mnie lub w moim kierunku. NA MNIE. Czas jakby się zatrzymał.

Oczy ci się nie zmieniły – wyszeptał. Wstał. Ja wstałam. Przytulił mnie, niezgrabnie, jakbyśmy się dotykali pierwszy raz w życiu, a nie byli rodzicami trójki dorosłych dzieci.

Odchylił moją głowę i delikatnie pocałował. To był najsłodszy pocałunek świata. Nasze usta pachniały kawą. Od delikatności szybko przeszliśmy do gwałtowności i w końcu nasze małżeńskie łóżko już nie było tylko miejscem odpoczynku, snu, polem podzielonym na dwa obszary niewidzialną miedzą, której żadne z nas od lat nie przekraczało.

I okazało się, że nie muszę nic więcej robić. Uwierzyłam, że mogę stać się dawną sobą – oczywiście moje ciało miało jeszcze sporo nadwagi, ale jemu to nie przeszkadzało. Nagle zobaczył we mnie to, co dawniej. To ja przestałam się godzić na bycie rozlazłą kurą domową bez ambicji. To ja postanowiłam się zmienić. I on to docenił. Chyba teraz będzie już dobrze. Chyba nam się udało, chociaż jeszcze wczoraj taka romantyczna sytuacja wydawała się niemożliwa.

Jutro pójdę kupić jakiś poradnik – jak kiedyś, piętnaście lat temu kupiliśmy „Kamasutrę”. Teraz pewnie przyda nam się coś innego. Bo kontakt z nim jest jak powrót do domu, ale ma też w sobie coś nowego, świeżego, gwałtownego. Ogień rozpala się na nowo.

Renata:

Pewnego dnia uległam i dałam zaprosić się na spacer. Przywitał one sak uroczyście, wręczył pachnącą różę. Tak jakby chciał się oświadczyć – taka pełna wzniosłości chwila Długo rozmawialiśmy i wyznał, że ciągle nie jestem mu obojętna. Od ponad dwudziestu lat! Że to nie tylko seks, ile cała jako zjawisko go fascynuję. Że nigdy nie spełnił się z żadną mną kobietą tak jak ze mną. Zaczął wspominać nasz romans. Pamiętał najdrobniejsze szczegóły! Wzruszyło mnie to i ogrzało moje zamrożone serce. A potem, na pożegnanie, pocałował. Pierwszy raz od wielu lat. Namiętnie, szczerze. Za krótko. Świat przestał dla nas istnieć. Zatraciliśmy się w tej chwili. I nagle to poczułam. Jak stwardniał pod wpływem tylko tego pocałunku!

I wtedy zrozumiałam, że nieważne, ile mamy lat i jakie doświadczenia w sobą. Zawsze możemy być dla kogoś atrakcyjni, ważni. Ktoś może nas pożądać i my kogoś możemy pożądać. Tylko często to przegapiamy. In przegapiłam wiele lat. Jednak być może dzięki temu zobaczyłam siebie w nowym świetle.

Od czasu, gdy się poznaliśmy, dwadzieścia lat wcześniej, moja figura się mieniła. Mam wałki tłuszczu na plecach i brzuchu, który jest moją zmorą. Nie mówiąc o biodrach i tłustym tyłku. Coś tam jednak z resztek dawnej mnie pozostało. Włosy, gładka cera, drobne ręce i stopy.

A tu się okazuje, że mój dawny kochanek uważa mnie za ósmy cud świata! Nic mu nie przeszkadza, mało tego, to, co ja uważam za wady mojego ciała, jemu się podoba. Mówi, że mam piękną, podniecającą pupę. Że urosły mi piersi i są śliczne. Podnieca się wyłącznie pod wpływem mojego spojrzenia i bliskości. I ja jestem nieatrakcyjna?

On też się nie zmienił w moich oczach. Przybyło mu trochę zmarszczek wokół oczu i włos się lekko przerzedził, trochę posiwiał, ale to tylko dodaje mu uroku. Ma nadal piękne, zmysłowe usta i głębokie błękitne spojrzenie. A jego delikatny, lecz zdecydowany dotyk rozpala mnie do szaleństwa.

Seks smakuje mi teraz o wiele bardziej niż kiedyś. Wypełnia każdą przestrzeń mojego ciała. Jesteśmy o wiele śmielsi erotycznie niż dawniej. Wtedy było doskonale, a teraz to prawdziwe niebo.Próbujemy nowych doznań, mamy dla siebie więcej czasu. Rozmawiamy o tym, co odczuwamy, jak reaguje nasze ciało. Gdy byliśmy młodsi, takie rozmowy nas krępowały, nie mieliśmy na nie czasu. Dzięki gorącym słowom głębiej i pełniej przeżywamy spełnienie, poznajemy, jakie rządzą nami emocje. Jestem ponownie zakochana. Bez reszty. A jednak potrafię nad tym panować, bo jestem osobą dojrzałą i mam dystans do różnych spraw. i Bardziej doceniam to, co czuję. Szalejemy – wszędzie. Zahamowania zostały daleko z tyłu.”

Wszystkie cytaty pochodzą z książki Beaty Znamirowskiej-Soczawy „Teraz mogę wszystko”.

http://seksualnosc-kobiet.pl/tozsamosci/seks_piecdziesieciolatek

Wszyscy święci balują w niebie! (Budka Suflera)

Zbliżają się te dni. Dni zadumy i nostalgii za tymi, którzy już od nas odeszli. Ludzie już porządkują groby, stawiają chryzantemy i palą znicze, ale największy napływ na cmentarze odbywa się 1 listopada, bo na cmentarze iść wypada.
Tak sobie myślę, jak każdego roku, czy iść w przede dniu tego święta, czy też jak wszyscy idą – 1 listopada.
Lubię przebywać na grobach moich bliskich samotnie, ponieważ bardziej to przeżywam i głębiej wspominam, niż podczas napływu takiej masy ludzi, którzy się spieszą do swoich grobów i tarasują alejki, co mnie strasznie rozprasza.
Jednak jest ryzyko stawiania kwiatów w przed dzień, czy też zapalenie zniczy, bo może być, że na drugi dzień nic już na grobie nie będzie.
Ludzie kradną i o tym przekonałam się nie raz, kiedy się pospieszyłam, bo chciałam w samotności przeżywać i wspominać, bo tak lubię, a nie lubię tłumów.
Tak sobie też myślę, że jakże często rodziny są skłócone i stają nad grobami swoich bliskich i nie mają sobie kompletnie nic do powiedzenia, ale wypada postać mimo, że czujemy do kogoś urazę i żal.
Jak to mówią, że nie ma domu bez złomu, a i w rodzinach nie wszyscy się lubią i zgadzają, a ludzie potrafią się latami do siebie nie odzywać i nie odwiedzać. Jednak przychodzi ten dzień, że może spotkają się na cmentarzu, a więc stosują uniki.
Jedni przychodzą przed mszą, a drudzy po mszy, a jeszcze inni idą wieczorem w nadziei, że nie natkną się na kogoś nielubianego, albo znienawidzonego.
I w mojej dalszej rodzinie nie wszyscy się lubią i tolerują, a więc stosują właśnie takie uniki, a może i ja je stosuję, gdyż nie lubię być sztuczna. Nie lubię rozsiewać sztucznych uśmiechów, że niby wszystko jest okej, skoro nie jest.
I w mojej dalszej rodzinie ludzie dawniej się pożarli i w związku z tym niby są rodziną, a robią wszystko, aby się na siebie nie nadziać na cmentarzu.
Jest taka piosenka, że wszyscy święci balują w niebie, ale na ziemi wygląda to bardzo różnie. Ludzie jak to ludzie nie potrafią ze sobą rozmawiać. Nie potrafią wybaczać i udają, że wszystko jest w porządku, bo niby dlaczego mają pierwsi wyciągnąć rękę do zgody, bo to, to nie i już!
1 listopada najwięcej zarabiają na kwiatach, zniczach, ale zarabiają także sklepy odzieżowe. W tym dniu na cmentarzach odbywa się największa rewia mody, bo każdy chce się pokazać z jak najpiękniejszej, wizerunkowej strony. Panie zakładają więc nowe płaszcze, futerka, a na nóżętach mają śliczne, nowe obuwie. Panowie również chcą pokazać się modnie, a więc ten dzień jest wyjątkowo szykowny, tak jak szykowne są groby bliskich.
Na grobach każdy chce zabłysnąć, a więc stoją donice z kwiatami, po kilka nawet donic – od każdego. Znicze są wypasione, bo tak wypada się pokazać, że nikt nie ma tu do czynienia z jakimś biedakiem.
Człowiek należy do gatunku ssaków, obdarzonych najbardziej rozwiniętym mózgiem, a jednak nie rozumie jednego, że nie pieniądze, nie dobra materialne, nie domy z basenem są ważne, bo najważniejszy jest wzajemny szacunek, chęć pojednania się i wybaczania, bo jakże często jest za późno, by powiedzieć komuś jak bardzo się go kochało.
Ileż razy syn, czy córka z chwilą utraty rodzica puka się w głowę, że za życia nie zdążyli powiedzieć najważniejszych słów, bo z chwilą odejścia matki, czy ojca umiera też cząstka ich. Nigdy już nie będzie tak samo. Ale te prawdy rozumiemy często za późno, zapominając, że gdzieś tam żyje nasz stary rodzic, a my nie mieliśmy czasu, by go odwiedzić, porozmawiać, czy też wykonać zwykły telefon, by go wysłuchać.
Jakże często zapominamy o zwykłej prawdzie, że nikt z nas jest nieśmiertelny.
1 listopada stanę nad grobem mojego Ojca i pewnie mu wreszcie powiem coś miłego. Stanę nad grobem moich dwóch wnuków – Szymona i Miłosza, którym dane było oddychać ziemskim powietrzem przez jedynie godzinę.
Stanę nad grobem mojego Teścia, który się nie szanował za życia i serce nie wytrzymało, a także pomyślę o grobach dalekich moich Dziadków i Babć, których nie dane mi było poznać.
Pomyślę o mojej Mamie, która nie czuje się najlepiej i drżę o Nią!
Proszę uważnie przeczytać ten wiersz!
Adam Asnyk

 

Astry

Znowu więdną wszystkie zioła,

Tylko srebrne astry kwitną,

Zapatrzone w chłodną niebios

Toń błękitną…

Jakże smutna teraz jesień!

Ach, smutniejsza niż przed laty,

Choć tak samo żółkną liście

Więdną kwiaty

I tak samo noc miesięczna

Sieje jasność, smutek, ciszę

I tak samo drzew wierzchołki

Wiatr kołysze

Ale teraz braknie sercu

Tych upojeń i uniesień

Co swym czarem ożywiały

Smutna jesień

Dawniej miała noc jesienna

Dźwięk rozkoszy w swoim hymnie

Bo anielska, czysta postać

Stała przy mnie

Przypominam jeszcze teraz

Bladej twarzy alabastry,

Krucze włosy – a we włosach

Srebrne astry…

Widzę jeszcze ciemne oczy…

I pieszczotę w ich spojrzeniu

Widzę wszystko w księżycowym

Oświetleniu…

Seniorze nie bądź naiwny i nieświadomy!

Dzień dobry. 🙂

Dzisiaj w telewizji oprócz polityki i politycznego „gdybania”, usłyszałam, że Seniorzy w Polsce dali się okraść metodą na wnuczka na 23 miliony złotych.

Przeraziłam się świadomością ludzi starszych w naszym kraju, bo suma jest bądź, co bądź gigantyczna.

Prasa podaję, że: „Od stycznia do września policjanci odnotowali 2046 wyłudzeń „na wnuczka”. To o niemal 100 więcej niż w całym 2014 r.”

http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/901706,wyludzenia-na-wnuczka-seniorzy.html

W Lublinie zatrzymano cwaniaczka, który oszukał tą metodą 5 starszych kobiet na 100 tysięcy złotych.

Piszę o tym dlatego, że bardzo wielu Seniorów daje się oszukać, bo Seniorzy za zwyczaj są często samotni, a także niesamowicie łatwowierni i dlatego stają się celem sprytnie zaplanowanych akcji i wpuszczają do swych domów ludzi, którzy podają nieprawdziwe dane i podszywają się pod rodzinę, wnuków i tak dalej.

Piszę o tym ponieważ dzieje się rozbój w białych rękawiczkach na starszych ludziach, których się okłamuje i wciska im się kit, wywołując w nich potrzebę pomocy osobie poszkodowanej, że niby pochodzącej w rodziny,

Istnieje w sieci instrukcja jak nie dać się nabrać i przeczytajcie drodzy Seniorzy, bo to jest ważne. Seniorów należy uświadamiać, co chcę uczynić na moim blogu i przestrzec się sama. Polecam przeczytać o tym jak to działa i jak się obronić, choć tekst jest dość długi. Proszę, aby rozmawiać o tym w rodzinie, na spacerze ze znajomymi, czy w innych miejscach, gdzie spotykają się Seniorzy właśnie.

Nie bądźmy naiwni, bo nigdy nie wiemy, kto nas podejdzie, zapuka do drzwi, czy wykona do nas telefon. Bądźmy świadomi zagrożeniu.

Charakterystyka oszustw metodą „na wnuczka”

Metody stosowane przez sprawców

Przestępcy posługują się różnymi „legendami” i metodami mającymi uwiarygodnić ich, jako członków rodziny osób pokrzywdzonych. Cały proceder inicjowany jest rozmową telefoniczną sprawcy pełniącego rolę tzw. „telefonisty”.

Oszuści często posługują się książkami telefonicznymi, z których wybierają osoby o imionach często występujących u osób starszych. Następnie dzwonią na wybrany numer telefonu.

Rozmowa prowadzona jest w taki sposób, aby oszukiwana osoba uwierzyła, że rozmawia z kimś ze swojej rodziny i sama wymieniła jego imię oraz inne dane, pozwalające przestępcom wiarygodnie pokierować dalszą rozmową.

 

W rozmowie „telefonista” prosi o udzielenie pilnej pożyczki, stosując różnorodne „legendy”. Poniżej przedstawiamy te najczęściej stosowane:

  • „na maklera, inwestycje giełdowe” – „telefonista” mówi, że znajduje się w biurze maklerskim i pilnie potrzebuje pieniędzy na inwestycję giełdową, bo inaczej straci dużą sumę pieniędzy. Po odbiór gotówki wysyła kogoś podającego się za „maklera giełdowego”,
  • „na wypadek” – „telefonista” informuje, że spowodował wypadek samochodowy i pilnie potrzebuje pieniędzy na zapłacenie ofierze wypadku, aby uniknąć wezwania policji i rozprawy sądowej,
  • „na porwanie” – rolę „telefonisty” pełni kobieta podająca się za córkę lub wnuczkę informując, że została porwana i musi zapłacić okup,
  • „na zwrot długu znajomemu” – „telefonista” informuje, że zaciągnął u znajomego pożyczkę i w związku z nieszczęśliwym zdarzeniem tamtej osoby musi szybko zwrócić dług. Następnie po odbiór pieniędzy od oszukiwanej osoby przychodzi rzekomy znajomy, który potwierdza swoją ciężką sytuację finansową.
  • „na zakup nieruchomości lub ruchomości” – „telefonista” informuje, że jest w trakcie dokonywania bardzo korzystnej transakcji np. u notariusza i pilnie potrzebuje brakującej kwoty na jej sfinalizowanie.

Zdarza się, że „telefonista” nie wskazuje żadnego celu, na który potrzebuje pieniędzy, lecz niemal zawsze prosi o dyskrecję wobec innych członków rodziny. Zapewnia także o bardzo szybkim i osobistym zwrocie gotówki.

Często oprócz gotówki (waluta polska i zagraniczna) sprawcy nakłaniają osobę oszukiwaną do wydania im również wartościowej biżuterii.

Kiedy oszustowi udaje się nakłonić osobę pokrzywdzoną do „udzielenia pożyczki” informuje, że nie będzie mógł osobiście odebrać pieniędzy i podaje sposób przekazania gotówki lub kosztowności innej osobie. Przestępcom chodzi o to, aby skłonić ofiarę do przekazania pieniędzy nieznajomemu, mimo że będzie widziała oszusta po raz pierwszy w życiu.

Z danych Policji wynika, że osoba oszukiwana najczęściej przekazuje pieniądze obcej osobie, która pełni rolę tzw. „odbieraka”. Sprawca ten podaje się za dobrego znajomego rzekomego „wnuczka” lub inną zaufaną osobę, np. maklera giełdowego, pracownika banku lub sklepu.

„Odbierak” po przybyciu do oszukiwanej osoby, przekazuje telefon komórkowy, umożliwiając w ten sposób ponowną rozmowę z rzekomym „wnuczkiem”, co ma dodatkowo uwiarygodnić konieczność przekazania pieniędzy. Pamiętaj nie dzwoń z telefonu „odbieraka”. To kolejny sygnał, że jest coś nie w porządku i należy natychmiast powiadomić Policję.

Gotówka i kosztowności przekazywane są w miejscu zamieszkania oszukiwanej osoby albo na ulicy, bądź w placówkach bankowych. Zdarza się, że sprawcy przyjeżdżają po swoje ofiary taksówkami, z którymi razem jadą np. do banku w celu dokonania przelewu i pobrania gotówki.

„Pożyczki”, na prośbę „telefonisty”, mają również formę przelewów bankowych na podane konta, przelewów błyskawicznych (usługa Poczty Polskiej), jak również przelewów za pośrednictwem instytucji przekazujących pieniądze na odległość (np. Western Union).

Oszukiwana osoba dokonuje przelewu na rachunki bankowe zakładane na tzw. „słupy”, czyli osoby, które za drobną opłatą zakładają rachunki bankowe na swoje personalia, po czym udostępniają je oszustom. Udostępniają im także karty bankomatowe z kodami PIN, umożliwiając łatwe podjęcie gotówki. Pieniądze z takich rachunków wypłacane są natychmiast po zrealizowaniu przelewów przez oszukiwaną osobę. Na tzw. „słupy” z reguły są wybierane osoby bezdomne.

W przypadku przelewów dokonywanych za pośrednictwem Poczty Polskiej lub Western Union oszust tzw. „telefonista” dzwoni i namawia osobę oszukiwaną do podania kodu, umożliwiającego oszustowi natychmiastowe podjęcie pieniędzy w dowolnym urzędzie pocztowym lub placówce Western Union.

Po wyłudzeniu pieniędzy „telefonista”, chcąc zyskać na czasie, telefonicznie potwierdza odbiór gotówki i kolejny raz zapewnia o bardzo szybkim i osobistym zwrocie pożyczki. Takie zachowanie powoduje, że oszukani uświadamiają sobie fakt, że padli ofiarą przestępstwa dopiero, gdy nie następuje zwrot pieniędzy w obiecanym terminie.

Oszuści wykonują do swoich ofiar bardzo dużo połączeń telefonicznych, w krótkich odstępach czasu w celu wywarcia presji psychologicznej i nakłonienia do szybkiego przekazania pieniędzy. Takie częste telefony mają, także utrudnić osobie oszukiwanej nawiązanie kontaktu z członkami rodziny, rzekomo proszącymi o pomoc finansową.

Gdy osoba oszukiwana ma wątpliwości, co do tożsamości dzwoniącego, oszuści bardzo często stosują szantaż emocjonalny: płaczą, błagają o pomoc lub pozorują torturowanie po rzekomym porwaniu.

http://www.dokumentyzastrzezone.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=2:charakterystyka-oszustw-metod-qna-wnuczkaq&catid=35&Itemid=177

Obudziłam się w innej Polsce, ale nie lepszej!

Obudziłam się w innej Polsce. Obudziłam się i dotarła do mnie wiadomość, że PiS wygrał wybory. Obudziłam się i wielce zasmuciłam nieodpowiedzialnością Rodaków, którzy wybrali coś, co już w Polsce było, a było mroczno i straszno!

Nie mogę się nadziwić, że oto Polacy zagłosowali na przewidywalny scenariusz podsłuchów, inwigilacji, masowych zwolnień z pracy, bo przecież będą chcieli mieć wszędzie swoje macki i władzę.

Ci starsi, którzy zawierzyli po raz drugi Prezesowi, bo to on będzie pociągał za sznurki – zagłosowali  bardzo nieodpowiedzialnie. Nie przewidzieli tego, że oto ich dzieci, żony, mężowie i dalsza rodzina będą masowo tracili pracę.

Już doszły mnie słuchy, że w małym miasteczku pracownicy sądu drżą o swoją dalszą przyszłość. Już boją się prokuratorzy i urzędnicy w administracji publicznej, bo przecież wzorem lat 2005-2007 będą wymieniać nawet sprzątaczki, gdyż wszędzie będą chcieli mieć kontrolę i nad wszystkim.

Nie dziwię się niedoświadczonej młodzieży, która zawierzyła Beacie Szydło. Nie zrozumieli, że Beata Szydło cały czas ma twarz Prezesa i nigdy nie zdoła pokazać swojej. Młodzież, która przecież nie pamięta tego szaleńczego sprawowania władzy przez opętanego nienawiścią człowieka z Żoliborza.

O Narodzie, mój Narodzie – co żeś Ty zrobił wczoraj i gwarantuję, że zapłaczesz bardzo szybko za normalnością i wolnością, którą oddałeś w ręce Prezesa, o którym nawet jego własny Ojciec nie miał dobrego zdania.

Nic to. Nich porządzą sobie. Niech rozpierniczą to wszystko, co ciężko było budowane przez te 8 lat normalnych rządów. Niech w końcu spełnią swoje obiecanki wypowiedziane z krystalicznych usteczek Beaty Szydło, a są to obiecanki z kosmosu, których spełnienie jest wręcz niemożliwe:

Czuję się jak zbity i niczyj pies, bo ani Prezydent nie jest z mojej bajki, ani nie mam już swojego rządu. Czuję się fatalnie i drżę o pracę moich bliskich, a teraz zapoznajcie się obiecankami, bo po ich spełnianiu staniemy się Państwem bankrutów!

Módlmy się, bo oto przyszła władza, że bez modlitwy będzie ani rusz!

PiS – da każdemu dziecku da po 500zł /mc
– nie dopuści do zamknięcia ani jednej kopalni i nie zwolni żadnego górnika
– reaktywuje Stocznie w Szczecinie
– anuluje wiek emerytalny 67 i przywróci 65
– zlikwiduje VAT8% na ubranka dla dzieci
– obniży VAT do 22%
– da prace młodym i mieszkania socjalne na start
– pensje pielęgniarkom i całej slużbie zdrowia PODWOI
– przewalutuje frankowiczów
– zwiększy 3 krotnie kwotę wolną od podatku
– podniesie renty i zwiększy emerytury
– podniesie najniższa krajowa do poziomu UE
– podwoi nakłady na polska naukę
– zrepolonizuje banki
– opodatkuje hypemarkety i banki
– lekarz i dentysta będzie w każdej szkole
– przedszkola będa za friko
– obniży CIT z 19 do 15% dla przedsiębiorstw zatrudniających min. 3 osoby
– wycofa PL z pakietu klimatycznego
– stworzy system obrony terytorialnej kraju
– zlikwiduje NFZ pieniądze przekaże wojewodom
– zapewni wzrost liczby lekarzy i pielęgniarek
– ochroni lasy państwowe zapisem w Konstytucji
– będzie bronić złotówki przed Euro
– będzie bronić polskiej ziemi przed wykupem
– będzie aktywnie działać na rzecz odbudowy nowoczesnego polskiego przemysłu
– wyrówna dopłaty bezpośrednie dla rolników
da im tez rekompensaty związane z embargiem rosyjskim
– dokona zmian dotyczących ustaw śmieciowych.
– da prawo rodzicom do decydowania o edukacji swoich dzieci
– zlikwiduje gimnazja, przywróci 8- klasowa szkole podstawowa i 4-letnie licea
– bankowy tytuł egzekucyjny zlikwiduje
– zwiększy i wesprze eksport- program uruchomienia biliona 400 mld zl. na inwestycje, łącznie z funduszami      europejskimi
– rozwinie budownictwa mieszkaniowe
– odbuduje polski przemysł
– powoła Narodowa Rade Rozwoju
– powoła Rade Przedsiębiorczości
– usprawni i uskuteczni dyplomacje
– stworzy bezpieczeństwo energetyczne

Wklejam jeszcze klip ku pamięci jak to drzewiej z Prezesem bywało, a nie mam żadnego powodu myśleć, że Prezes się zmienił.

Smoleńsk, dużo Smoleńska będzie w Polsce, a więc pomniki, skwerki, nazwy ulic Lecha Kaczyńskiego będą wszechobecne.

Takiej chcesz Rodaku Polski, to ją będziesz miał!

https://www.youtube.com/watch?v=uKeeH7LTJc8

„Rebeka” – moje kino

 

Wypełniłam swój obywatelski obowiązek i teraz pozostaje czekać na „Wieczór Wyborczy” 🙂

Albo będzie dobrze, albo będzie źle, bo może coś się zacznie, a coś innego się skończy.

Jednak proponuję spędzenia czasu do 21 godziny, aby odlecieć trochę w inny czas i zachęcam do obejrzenia filmu pt. „Rebeka”

Opowiada on mroczną historię, a więc:

„Już Hitchcock nakręcił ten film, na podstawie powieści Daphne du Maurier. Maxim de Winter, spadkobierca znamienitego arystokratycznego rodu, mieszka w pięknej posiadłości na wybrzeżu Kornwalii, urządzonej w całości przez jego pierwszą żonę Rebekę, która utonęła w dość dziwnych okolicznościach. Po tej tragedii w domu nic nie zmieniano, a takiego stanu rzeczy pilnuje zarządzająca domem oschła pani Danvers, która żarliwie pielęgnuje pamięć o swej dawnej chlebodawczyni. Tymczasem rok po stracie żony, podczas pobytu w Monte Carlo, Maxim de Winter poznaje młodą, skromną dziewczynę bez majątku. Oświadcza się jej i wkrótce zabiera do swojego domu. Nowa pani de Winter będzie musiała się uporać z mroczną przeszłością męża… „

Polecam ten film nawet jeśli oglądaliście wersję Hitchcocka ponieważ także jest świetnie nakręcony i ma swój mroczny klimat, a grają w nich aktorzy, którzy moim zdaniem są świetnie dopasowani do swoich ról.

Mnie oglądanie tego filmu sprawiło wiele przyjemności, a więc uważam, że jest to wartościowe kino i trochę inna produkcja, która różni się od filmów kręconych współcześnie. Do końca jesteśmy trzymani w niesamowitym napięciu i do ostatnich kadrów nie wiemy, co właściwie wydarzyło się w posiadłości w Kornwalii.

http://www.abckomputera.com.pl/film-fabularny/2607-rebeka-rebecca,-la-prima-moglie-2008.html