Archiwum dnia: 11 października, 2015

Pojechaliśmy dzisiaj szlakiem wspomnień

Piszę prawie nocą, ale nie chce mi się jeszcze spać, a więc piszę. 😀

Pojechaliśmy dzisiaj z mężem szlakiem naszych młodzieńczych wspomnień, a więc odwiedziliśmy po wielu latach miejsca naszych dawnego bywania w przyrodzie. Tymi wspomnieniami są trzy jeziora połączone kanałami, które przemierzaliśmy motorówką, zapakowaną w najbardziej potrzebne rzeczy, aby przetrwać na jeziornej wyspie dwa, albo trzy tygodnie.

Zabieraliśmy ze sobą oczywiście dzieci, a potem namioty, materace, butle gazowe i także wędki, bo na wyspie trzeba było jakoś żyć, a dobra, świeża rybka to było to.

Rozpalone ognisko wieczorem dawało super klimat, a dzieci umyte w jeziornej wodzie, wybiegane szybko szły spać, a my z przyjaciółmi siedzieliśmy przy ognisku podziwiając gwiazdy i prowadziliśmy nocne rozmowy przy małym kieliszku, zagryzając kotletem rybnym. Mieliśmy wspaniałych przyjaciół, których częściowo  już nie ma!

W jeziorze skrzyły się gwiazdy, lekko falowały trzciny, a gdzieś tam w nich rzucała się duża ryba. To wszystko można było usłyszeć, kiedy księżyc odbijał się w jeziorze, a my, romantycy śpiewaliśmy piosenki „Czerwonych Gitar”,  albo Marka Grechuty.

Nie zapomnę tego klimatu nigdy, a nie było wówczas komputerów, tabletów i takich tam, a my z dziećmi mieliśmy zapełniony dzień wrażeniami związanymi z przyrodą, łowieniem ryb, oraz pitraszeniem.

Tego już nie da się powtórzyć, bo dzieci odleciały, znajomi wymarli, ale mamy mamy z mężem pomysł, aby tej jesieni jeszcze, rozpalić ognisko w naszym, starym miejscu i pragniemy upiec kiełbaski, tak jak to było 10 lat temu.

Warto wracać do wspomnień i mam nadzieję, że macie takie samo zdanie i proszę napiszcie o swoich wspomnieniach, biwakach, które nie wymagały dalekiej eskapady, a były blisko domu, bo może na rodzinnej działce.

 

 

 

 

 

 

 

 

Nasz aktywny dzień :)

Dzień dobry 🙂

Niedziela, ale bardzo aktywna. Najpierw wizyta u Mamy w szpitalu i na szczęście czuje się dużo lepiej, co raduje nasze serca.

Potem na placu, przed naszym kościołem rozpoczął się „Dzień Papieski”, a więc tam zawitaliśmy, bo nasza wnusia miała ważny występ.

Można było kupić domowe ciasto, albo pierogi, a także wziąć udział w przeróżnych licytacjach, a więc atrakcji nie brakowało.

A potem, a potem poszliśmy na poszukiwanie jesieni, a dzień był cudny, bo zatopiony w słonecznej aurze, ale, ale niestety już wieje momentami chłodny wiatr.

https://www.youtube.com/watch?v=ZoYpQ0GUStA