Archiwum dnia: 19 października, 2015

„Enid” – moje kino

Dobry wieczór. 🙂

Każdy z nas ma, albo miał swojego idola, za którego by dał się pokroić. Idola w świecie artystycznym, może i politycznym też, którego się uwielbiało, albo nadal uwielbia.

Mamy do tego prawo, by wielbić pisarza, malarza, piosenkarza, który jest na świeczniku i stanowi dla nas źródło natchnienia i radości.. 

Jednak nigdy nie wiemy jaką osobą nasz idol jest w życiu prywatnym, bo ponoć nie ma domu bez złomu. Może współczesne czasy, w dobie Internetu szybciej są w stanie obnażyć różne grzeszki i przywary naszego idola. Dziś wiadomości rozchodzą się lotem błyskawicy i paparazzi nie śpią, ale kiedyś można było wiele ukryć i czasami nic na światło dzienne nie wypływało długie lata.

Piszę o tym po seansie filmu pt. „Enid”, opowiadającym biograficzną historię pisarki brytyjskiej Enid Blyton, która pisała bajki i opowiadania dla dzieci.

Jej bajki dzieci wprost uwielbiały, a pisarka uwielbiała splendor w ich towarzystwie. Ocieplała się w chwilach spotkań z dziećmi, ale nikt nie wiedział, że jako matka dwóch córek bardzo je zaniedbywała, a także miało się wrażenie, że własne dzieci ją wprost drażniły.

Nie kochała ojca swoich dzieci i nie dbała o niego, a jej paskudny, apodyktyczny charakter spowodował, że mąż nie wytrzymał i od niej odszedł, a ona z tego powodu absolutnie nie rozpaczała.

Jako młoda dziewczyna opuściła dom rodzinny, chorą matkę i dwóch, młodszych braci i nie kontaktowała się z nimi przez 30 lat swojego życia, spędzonego na pisaniu. Nie pojechała też na pogrzeb matki i dopiero, tuż przed chorobą utraty pamięci zdała sobie sprawę, że całe swe życie była złą kobietą.

Film jest bardzo dobrze nakręcony i wciąga, a więc polecam na wieczór, ale nie dzisiaj, bo dzisiaj wszyscy żyjemy Debatą Ewy Kopacz, z Beatą Szydło, a więc pewnie będzie gorąco.

Trzymamy nerwy na wodzy i kciuki za swoją idolkę. 🙂