Archiwum dnia: 17 marca, 2016

Ślepa miłość matki do syna!

Kiedy 20 lat temu jej syn oznajmił, że chce się żenić, to była bardzo szczęśliwa, jak każda matka. Znała dziewczynę syna i sądziła, że stworzą razem udany związek, taki do samej starości.

Kochała tego swojego synka miłością wielką i choć miała jeszcze córkę, to bardziej wpatrzona była w swojego syneczka, któremu by nieba przychyliła. Jej mąż często ją upominał, że powinna jednakowo traktować dzieci, ale jej serce biło mocniej do syna, który był bardzo podobny do niej, czyli jak to się mówi skóra zdarta.

Ludzie w mieście ją bardzo szanowali, gdyż z racji piastowania różnych, wysokich stanowisk wiele mogła robić dla ludzi i lubiła pomagać im. Była wykształcona i miała w sobie zapędy społecznika, taką wrodzoną charyzmę. Kiedy szła ulicą, to ukłonom nie było końca.

Zawsze elegancka i gustownie ubrana, rzucała się w oczy. Uśmiechała się do ludzi i w pracy jako szef zupełnie się spełniała swoją wysoką skutecznością w załatwianiu różnych spraw. Ceniona przez przełożonych, czyli jednym słowem – właściwy człowiek, na właściwym miejscu.

Ludzie coś tam między sobą szeptali, że małżeństwo jej syna nie jest za bardzo udane, choć pojawiły się w nim dzieci. O alkohol chodziło, że niby syn i synowa za bardzo spożywają, ale ona nigdy nie dała po sobie poznać, że coś w jej rodzinie jest nie tak.

Jednak nie wszystko dało się ukryć, gdyż bardzo często korzystała ze swoich znajomości, aby synowi załatwić jakąś pracę i załatwiała. Był kierowcą, a także woźnym. Był budowlańcem, a także pomocnikiem do spraw różnych w urzędzie, ale nigdzie długo nie zabawił, a powodem były ciągi alkoholowe i w  związku z tym wysoka absencja, co skutkowało utratą pracy.

Kochała swojego syna miłością tak ślepą, że ani razu nie powiedziała mu, by poszedł na odwyk, bo jeśli nie, to zakręci mu kurek  niemałych pieniędzy, które łożyła na swoje wnuki, a w rzeczywistości wszystko było przepijane przez syna i synową. Ani razu nie skierowała sprawy do sądu o przymusowe leczenie, bo go kochała, a może się wstydziła, że ludzie zaczną gadać, choć i tak gadali.

Przyszedł moment, że zmarł jej mąż, a to spowodowało, że zmniejszyły się też jej dochody, ale jeśli tylko synek przyszedł po pieniądze, to dawała – nawet ostatnie.

To wspomaganie syna pijaka poskutkowało, że sama nie miała na czynsz i opłacanie rachunków.

Wkradła się bieda i przyszedł komornik,który zabierał po kolei wszystko, co ma wartość i tak została z ręką w nocniku.

Musiała zmienić mieszkanie na sporo mniejsze i stało się tak, że dalej rosło jej zadłużenie, ale wciąż ratowała syna mając nadzieję, że kolejna wybłagana praca dla syna go zmieni.

Miała koleżankę, której mąż miał dochodową piekarnię i wybłagała, by zatrudnił jej ukochanego syna i tak też się stało.

Pracował zaledwie trzy miesiące i znowu wpadł w ciąg i pił przez miesiąc, a więc pracodawca mu podziękował.

Sama sobie kiedyś wypiła dla odwagi i zaczęła błagać, aby z powrotem syna przyjąć do pracy i ona ręczy za niego, że tym razem nie zawiedzie. Pracodawca się dał przekonać i przyjął go po raz drugi.

Niestety, ale  znowu trzy miesiące pracy i znowu ciąg alkoholowy. Polecał z roboty już definitywnie, a matka wydzwania po nocach i błaga o następną szansę dla swojego ukochanego syna. Sama wciąż pompuje w niego ostatnie pieniądze, a sama nie ma co do gara włożyć. Wie, że jej syn jest przypadkiem beznadziejnym, ale wciąż walczy o syna pijaka – nieskutecznie.

Ludzie w mieście patrzą z politowaniem na matkę, która oddała wszystko swojemu marnotrawnemu synowi, a ona pozostała w tym wszystkim bardzo samotna. 

Czy na taką zmowę milczenia sobie zasłużyła?