Poczuła się źle. Była w momencie wchodzenia w menopauzę i nagle zauważyła, że krwawi częściej niż to kalendarzyk kobiecy przewiduje.
Zmartwiona nie miała więc żadnej wymówki, by pójść do ginekologa. Diagnoza po kilku specjalistycznych badaniach – rak szyjki macicy, a więc dlatego pojawiały się dodatkowe krwawienia.
Szpital i następna diagnoza, że jest o wiele za późno, by dać jej nadzieję na pełne wyleczenie.
Przyjęła to ze spokojem i miała nadzieję, że się wywinie i wszystko będzie dobrze, ale gdzieś podskórnie czuła, że umrze, Miała żal tylko do siebie, bo nie w porę wybrała się do lekarza i zlekceważyła fakt, że kobieta raz w roku powinna się badać. Ona u lekarza nie była trzy lata.
Kiedy powiedziała mężowi, że czuje, iż umrze, to się załamał, ale był przy niej w każdym momencie i woził gdzie tylko trzeba było, a więc na badania, chemię i zrobiłby dla niej wszystko.
Dzieci tak samo. Były przy niej i ją wspierały z całych sił. Kiedy ona leżała w szpitalu opiekowały się też bezradnym ojcem, który gdyby nie one – zagłodziłby się na śmierć.
Wszyscy myśleli, że jeśli w tych ciężkich chwilach będą razem, to pokonają chorobę matki i żony.
Opadała z sił, bo chemia ją wykańczała. Miała lepsze i gorsze dni, ale kiedy włosy traciła, zaczęła żegnać się z życiem.
W cichości szpitalnej pisała pamiętnik. Powolutku rozliczała się ze swoim życiem. Kazała sobie przywieźć swój komputer i kiedy tylko czuła się na siłach – pisała.
Założyła w sieci bloga i tam opisywała wszystko, co jej się w życiu zdarzyło. Opisywała życie przy boku ukochanego mężczyzny, którego kochała z całych sił. Pisała o dumie ze swoich dzieci i o tym, jak wyjeżdżali całą rodziną na wakacje i byli tacy szczęśliwi. Pisała o koleżankach i kolegach z pracy i o tym, że wiedziała, że jej mąż ją zdradzał, ale nie miała sił z tym walczyć, bo był dla niej zawsze dobry i kochający. Pisała, że zawsze miał ciągoty do innych kobiet i się im podobał, ale nigdy nie odważył się ją i dzieci opuścić. Pisała, że mocno cierpiała i nie przespała nie jedną noc, ale nie zrobiła nigdy awantury i ruchu, żeby się rozstać i zakończyć ten dziwny związek. Pisała, że przeprasza swoje dzieci za to, że godziła się na upokorzenia, ale robiła to wszystko dla dobra rodziny.
Kiedy rozliczyła się z życiem – napisała mejla do swoich dzieci i podała link do swojego bloga, w którym mogły przeczytać wszystkie jej myśli i poprosiła, aby dzieci wskazały swojemu ojcu miejsce, gdzie schowała dla niego list, który miał być spowiedzią ze swojego życia, bo jest mu to winna. List był schowany w ostatniej szufladzie, gdzie mąż trzymał klasery, bo był hobbystą i zbieraczem znaczków pocztowych. Napisała ten list zaraz, gdy dowiedziała się, że jest nieuleczalnie chora.
Napisała do dzieci, że o liście mają ojca powiadomić po roku od jej śmierci i tak też się stało, że dzieci ustosunkowały się do jej ostatniej woli.
Minął rok i kiedy nastała Wigilia – dzieci wskazały miejsce tajemniczego listu. Wigilia była już bez matki, ale wszyscy starali się spędzić ją tak, jakby ona wciąż z nimi była.
Kiedy ojciec dostał ten list pod choinkę, na kopercie było zaznaczone, że ma go przeczytać w samotności i koniecznie bez obecności dzieci.
Kiedy dzieci poszły do swojego życia, rozerwał z ciekawością list, jakby za grobu i przeczytał:
„Kochałam Cię nad życie. Kochałam z całych sił i robiłam wszystko, aby utrzymać rodzinę, choć zdradzałeś mnie na lewo i na prawo, a ja to pokornie znosiłam. Wiedziałam kiedy mnie zdradzasz i wiedziałam z kim, ale wciąż byłeś dla mnie i dzieci taki dobry, że nie potrafiłam tego zakończyć i przerwać, ale wiedz o jednym:
Zdradziłam i ja Cię dwukrotnie i to byli Twoi koledzy, którzy na mnie zawsze lecieli. Chciałam poznać to uczucie, kiedy się jest w innych ramionach i w innym łóżku. Chciałam poznać smak innego mężczyzny i poczuć ten dreszczyk adrenaliny, ale zdradzę Ci kochany mężu, że żaden z tamtych nie sprawił, żebym poczuła się szczęśliwa. Ja nie potrafię mechanicznie się kochać, tak ja Ty. Zawsze mnie zaspokajałeś, a tamci nie umywali się do Ciebie. Czy żałuję, że Cię zdradziłam? Nie żałuję i sądzę, że tamte Twoje kobiety pieściłeś i całowałeś jak przez kalkę, bo to mnie kochałeś najbardziej i wybaczam Ci te durne wyskoki, bo nam w łóżku było kosmicznie – czyż nie? Jeśli jakaś kochanka byłaby lepsza ode mnie, byś mnie zostawił!
Żegnam Cię, całuję Cię i teraz możesz sobie ułożyć na nowo życie, bo mnie już nie ma!