Dobry wieczór 🙂
W zachodniej Polsce pogoda nas nie rozpieszcza i choć przyroda potrzebuje deszczu, to niestety dla ludzi nie jest spacerowo, ani wyjazdowo, a więc uciekłam do kina domowego.
Film produkcji rumuńskiej we współpracy z Francją i Belgią pt. „Za wzgórzami”,to nie jest łatwe kino, ponieważ wymaga od widza ogromnej uwagi i właściwej analizy, o tym, co film chce nam przekazać.
Wierzę, że w tym rozmodlonym świecie taka historia mogła się zdarzyć na prawdę. Wierzę, że w świecie są malutkie klasztory, gdzieś tam za górami i lasami, schowane przed współczesnością i nikt nie wie, co w tych klasztorach się dzieje.
Historia dzieje się w Rumunii, z dala od zdobyczy cywilizacji. Maleńki klasztor z jednym księdzem, którym opiekują się zakonnice i tworzą kameralną społeczność.
Do zakonu trafiły kobiety po przejściach, albo takie, które nie miały się gdzie podziać i tak:
Dwie dziewczyny wychowywane w sierocińcu, ponieważ straciły rodziców i nie miał się kto nimi opiekować, zamieszkują długie lata w jednym pokoju. Rodzi się między nimi nie tylko przyjaźń, ale coś więcej, jak to czasem bywa między dorosłymi prawie kobietami.
Los je rozdziela po opuszczeniu sierocińca i jedna z nich tafia do zakonu, a druga jedzie do pracy do Berlina.
Jednak uczucie jest tak silne, że zakonnica sprowadza swoją miłość do klasztoru z nadzieją, że ta się da skłonić w kierunku Boga i podzieli jej los dobrej i wierzącej zakonnicy.
Niestety, ale tak się nie dzieje i w konsekwencji ta druga zaczyna ciężko chorować na epilepsję z powodu niespełnionej miłości.
To, co dzieje się w zakonie z chorą kobietą zakrawa na średniowiecze, kiedy tam parę kilometrów dalej – toczy się normalne życie. Życie jak w każdym cywilizowanym świecie, a więc z lekarzami, policją, ciągiem samochodów, wysokimi domami, gwarem miejskim w przeciwieństwie do klasztoru, gdzie egzorcyzmy są jedyną drogą wypędzania szatana z ludzkich dusz.
Film jest cudnie nakręcony i oglądałam go z wielką ciekawością, Nie nudzi, a wręcz przeciwnie. Szybkie akcje, bardzo dobra aranżacja sprawia, że czułam się tam w środku, w tym dziwnym, rozmodlonym i zacofanym świecie z dala od wszystkiego.