Wczoraj o godzinie 18 rozpoczęły się Urodziny mojego Dziecka.
Nie liczyłam gości, ale była nas spora gromadka i goście licznie się stawili. Byli tacy, którzy z różnych względów nie mogli przyjechać.
Piękny ośrodek nad naszym jeziorem – dla sportowców wynajmuje sale na takie właśnie imprezy.
Oczywiście zaczęło się od lampki szampana i odśpiewaniu Sto Lat dla solenizantki, a potem podany został obiad.
Córka zorganizowała swoje Urodziny tak, że były zapięte na ostatni guzik, choć tak się trafiło, że była jeszcze parę godzin przed imprezą mocno chora, a więc musiała posiłkować się lekarstwami, by dojść do siebie.
Imprezę prowadził i zrobił cudną prezentację ze zdjęć od dzieciństwa, do chwili obecnej bardzo profesjonalny wodzirej.
Były konkursy dla dzieci i dorosłych i wszyscy bawiliśmy się wspaniale.
Były oczywiście łzy (ja) i była cała moc wzruszeń.
Były dwie Babcie moich Dzieci, które są już po osiemdziesiątce, ale dały sobie wspaniale radę.
Zabawa trwała do trzeciej w nocy, choć dzieci maleńkie rzecz jasna poszły szybciej spać po harcach i tańcach.
Był tort i fajerwerki, o które zadbał mój Mąż, a więc jestem naładowana pozytywnie do tego stopnia, że wrażenia odebrały mi sen.
Piszę tę notatkę nie będąc wyspaną, ale jedno wiem, że Córka te Urodziny wyprawiła nie dla siebie, a dla całej Rodziny, by w końcu się spotkała i dla najważniejszych znajomych i przyjaciół.
Było cudnie, a najważniejsze jest to, że Babcie moich Dzieci były na imprezie, bo to One były obecne w dużej mierze w ich życiu i dorastaniu i za to ja Im dziękuję.
Zdjęcia nie są najwyższej jakości, ale oświetlenie i iluminacja troszkę mieszały mi szyki.
Filmiki są na szczególną pamiątkę. 🙂