Dobry wieczór 🙂
Trochę udzielam się na pewnym forum – od niedawna zostałam tam zaproszona.
Piszą tam ludzie w różnym wieku i o różnym światopoglądzie religijnym, politycznym i obyczajowym.
Pani w moim wieku, bardzo wrażliwa, oceniając, to co pisze i nazwijmy ją Panią A, założyła dla mnie interesujący wątek o ludziach, którzy z racji starszego wieku spędzają dużo czasu w oknach. Pani A widocznie ma takie spostrzeżenia, jako i ja mam takie.
Sama dość często siedzę może nie w oknie, a na balkonie i obserwuję z niego życie toczące się na zewnątrz, tym bardziej, że jest teraz tak piękna pogoda.
Za oknem mam dużo drzew i zieleni, co koi moje oczy zmęczone od wpatrywania się w komputer.
Na forum wywiązała się dyskusja, w której wzięła udział osoba o wiele lat młodsza i nazwijmy ją Panią B.
Jej wypowiedzi mnie zszokowały lekko i dlatego postanowiłam ten temat podnieść na moim blogu.
Jak widzą tą naszą starość osoby, które mają przed sobą jeszcze tyle lat życia.
Można zadać sobie pytanie takie, że dlaczego jest tyle złych intencji w osobach młodszych, które kompletnie starości nie rozumieją i tak to leciało:
Pani A pisze:
Widuję je codziennie – każdego dnia.
Twarze w oknie wypełniają sobą całą przestrzeń, rysy , kolor włosów, o losie mówią, o doświadczeniach.
To życie za oknem jest ciekawsze, od tego, co wewnątrz, tu nic już nie może zaskoczyć, zadziwić.
Wszystko jest takie oczywiste, wystrój, meble, wyznaczają codzienność.
Tam za szklaną szybą jest ruch, rytm dnia wyznacza wędrówkę, intensywny bardziej,
bywają godziny , że zanika niemalże.
Paleta barw zmieniających się kolorów pór roku, gama kolorów ubrań przechodniów,
przyciąga uwagę twarzy z okna, z pietyzmem ilustruje każdego, kto przechodzi, kto jest w zasięgu wzroku,
tyle musi wystarczyć, dalszych traktów nie może przecież dojrzeć.
Gdy znikała jedna postać, pojawiała się inna,zastanawiała rytmem swych kroków, wiekiem lub urodą.
Twarz w oknie, wsparta często na łokciach, śledzi śpieszących się gdzieś lub snujących ludzi.
Gdy padał deszcz, śnieg, osoby stawały się mniej widoczne, ukryte pod parasolem,
może utożsamiała się twarz z okna z nimi, z pamięci przywołując swą młodość.
Teraz pozostała jej mały fragment przestrzeni, który programuje każdy kolejny dzień.
Czas realizuje swój program, nawet w ramie okiennej.
Sceny przypominające monodram jednego aktu, wraz z pojawieniem się zasłony,
zakończą tego swoistego ulicznego spektaklu.
Pani B odpowiada:
Faktycznie – często widuje się ludzi przesiadujących w oknach i obserwujących to, co się dzieje na ulicy. Są wśród nich tacy, którzy nie potrafią znaleźć sobie ciekawszego zajęcia, nie mają pomysłu na swoje życie. Tych mi żal, bo w oknie życie im przecieka przez palce. Ale są też tacy, którzy wymyślili sobie zajęcie polegające na tym, że z okna obserwują np. źle parkujących, dzwonią po policję i potem obserwują akcję wręczania mandatów czy zakładania blokad
Pani A broni się:
Zgadza się,są tacy.
Powiem po prostu co było inspiracją a właściwie kto.
Mój sąsiad z 4 piętra, jest chory, wyjście na zewnątrz, to dla niego takie Himalaje , Mount Everest,
windy u nas nie ma, więc pozostaje okno.
Tak, jest też wielu ciekawskich,by nie rzec wścibskich, by donieść na policję, to prawda, i takich jest chyba najwięcej.
Wtrąca się Pan C:
A cóż złego jest w gapieniu się na ulicę? Czyżby lepiej było by gapić się w ekran telewizora?
Pan D też włącza się w dyskusję:
A cóż złego jest w gapieniu się na ulicę?
Pani B twarda i nieustępliwa młoda osoba:
Złego nie ma nic, ale moim zdaniem szkoda na to życia, bo czas leci szybko i chyba szkoda go tracić na siedzenie w oknie Czy nie lepiej spotykać się z przyjaciółmi lub choćby czytać książki? Dla mnie gapienie się przez okno ma taki sam sens jak położenie się na łóżku i czekanie na śmierć. A gdy na końcu życia zadamy sobie pytanie – co z tego życia mieliśmy, to co sobie odpowiemy? Że mieliśmy z tego tyle, że się pogapiliśmy? Trochę mało
No ale to jest moje zdanie, natomiast jeśli ktoś lubi marnować czas na tzw. „nic”, to jego sprawa.
Pani A odpiera atak Pani B:
Wiesz co, kto był inspiracją moją do napisania „Twarze z okna? Mój sąsiad, chory od ponad 20 lat, dla niego wyjście na zewnątrz to wyprawa na najwyższe szczyty świata, mieszka na 4 pietrze, bez windy.
Pani B twardo stoi na stanowisku:
Wiadomo, że takiemu człowiekowi trudno wyjść do ludzi, ale przecież ludzie mogą do niego przychodzić, no chyba że nie jest lubiany. Można czytać książki, można pisać pamiętniki, można też gadać na forum.
Dyskusję zamyka Pani D, która chyba chciała dać lekcję pokory Pani B – nastała cisza i wątek spadł:
Społeczeństwo się starzeje w zastraszającym tempie i ludzie starsi, często bardzo schorowani siedzą w domach, a okno jest im oknem na świat! Często nikt ich nie odwiedza, bo młodzi są zajęci swoimi sprawami. Starsi ludzie w dużym procencie nie potrafią obsługiwać komputera, a i nie mają pieniędzy na taki sprzęt. Domy Opieki są w Polsce bardzo drogie, co powoduje, że ludzie starsi są skazani na ten luksus, jakim jest okno, czy kawałek balkonu.