Ja wiem, że o tej porze roku jest tyle świeżych warzyw, bo i pachnące pomidory, ogórki, kapusta itd.
Ale od czasu do czasu lubimy z Mężem zjeść kawałek mięsa do młodych ziemniaków – oczywiście z surówką.
Miałam w zamrażarce piękny kawałek wołowiny, schowanej na jakąś okazję. Okazję, kiedy przyjadą Dzieci na obiad do nas.
Jednak za długo nie chcieliśmy jej trzymać w zamrażarce i w końcu padło na jej obróbkę.
Wołowina jest zdrowym mięsem i postanowiłam zrobić z tego sporego kawałka – bitki i tak:
– Pokroiłam mięso na plastry o grubości 2-3 cm.
– Biłam je tłuczkiem, bo sama nazwa bitki na to wskazuje.
– Każdy rozbity kawałek obtoczyłam w mące.
– Na rozgrzanym tłuszczu smażyłam na rumiano z obu stron.
– Do garnka dodałam łyżkę warzywka, 4 liście laurowe i kilka ziaren ziela angielskiego.
– Usmażone kawałki przekładałam do garnka, a w międzyczasie w czajniku ugotowałam wodę, by nią zalać usmażone mięso.
– Na gorącej patelni usmażyłam dwie, duże cebule, pokrojone z piórka.
– Uwielbiam zapach smażonej cebuli i kiedy się zeszkliła i lekko zbrązowiała – dodałam na wierzch mięsa i zlałam gorącą wodą, oraz dodałam sporo pieprzu.
– Wołowina długo się gotuje, a więc jeśli nie ma się szybkowaru, to w takim przypadku można dodać łyżkę cukru, albo chlusnąć trochę alkoholu – może być czerwone wino. Wówczas mięso szybciej się ugotuje.
Jednym słowem bitki, to najprostsza, mięsna potrawa.
Może kogoś zainspiruję do ugotowania „zbitego” mięska.
–