Kiedy są Wnuki u mnie, to mam armagedon w domu, ale bardzo przyjemny! 😀
Święta, święta i już po świętach – jak ten czas szybko leci.
Pogoda okrutnie obrzydliwa za oknem, a do tego w zachodniej Polsce szaleje orkan „Barbara” i już wiele miejscowości go odczuwa.
W pobliskiej wiosce została już zerwana linia elektryczna i ludzie nie mają światła. Całe szczęście w tym wszystkim, że to się dzieje pod koniec świąt.
Ja korzystam jeszcze, że Internet mi działa – jak na razie i nic szczególnego jeszcze się nie dzieje.
Chcę podzielić się z Czytelnikami nijakim, uważam świetnym pomysłem, na to, kiedy Wnuczęta przestają już wierzyć w Mikołaja i nie da się ich oszukać.
Rodzice moich Wnuków wpadli na ciekawy pomysł, aby jeszcze do końca nie odzierać dzieci w wiarę, iż prezentów nie kupują Rodzice.
Rodzice napisali list jakby od świętego Mikołaja do dzieci właśnie.
Nie napiszę oczywiście dokładnie jak ów list brzmiał, ale mniej więcej tak:
„Kochane Dzieci!
To ja święty Mikołaj do Was piszę i wiem, że czekacie na mnie i się niecierpliwicie.
Niestety, ale moje sanie uległy awarii, a renifery są bardzo zmęczone.
Nie zdążę więc wręczyć Wam osobiście prezentów, gdyż po naprawie sań będę musiał jeszcze odwiedzić ponad 6 milionów domów, aby obdarować inne Dzieci prezentami, ale do Was już nie zdążę.
Mam więc prośbę, aby prezenty w moim imieniu wręczył Wam Wujek Artur, któremu powierzam moją misję i czapeczkę Mikołaja.
Mam nadzieję, że mi to wybaczycie i może zdążę do Was w przyszłym roku”.
List ten został położony na parapecie zewnętrznym okna i w pewnym momencie Tata moich Wnuków zadzwonił do domu i oznajmił Dzieciom, że znalazł list od świętego Mikołaja.
Trzeba było widzieć oczy Dzieci, bo zrobiły się jak pięć złotych.
Moja Wnusia drżącymi rączkami rozrywała kopertę i jąkając się ze wzruszenia przeczytała pozostałym Dzieciom ten list, a my dorośli mieliśmy niesamowitą frajdę widząc zdziwione i pełne wiary twarzyczki Dzieci.
Uważam, że pomysł był przedni i dlatego podaję go jako receptę na przedłużenie magii prezentów pod choinką dla naszych milusińskich.