Film pt. „La La Land” z Ryanem Goslingiem i Emmą Stone ma aż 14 nominacji do Oscara!
Skoro ma tyle nominacji, to zdecydowałam się ten film obejrzeć i niestety, ale mam z tym filmem kłopot.
Oglądałam dwa dni temu „Szkło Kontaktowe”, w którym Tomasz Sianecki pochwalił się, że też udał się do kina na ten film.
Niestety, ale jego opinia jest zbliżona do mojej i wychodzi na to, że ja i Pan Sianecki na kinie się nie znamy.
Kiedy byłam małą dziewczynką, to może i lubiłam takie przesłodzone bajeczki, oprawione w soczyste obrazki.
Jednak kiedy dorosłam, to nie polubiłam filmów typu musicale i nigdy mnie one nie pociągały, ale myślałam, że takie dzieło to mnie porwie, bo nominacje do czegoś zobowiązują.
Moim zdaniem film jest przereklamowany, na którym w połowie zasnęłam, bo akcja była tak rozwleczona, że oko się zamknęło.
Jednak uparta jestem i zmusiłam się do obejrzenia drugiej połowy i niestety, ale się strasznie zawiodłam.
Najbardziej zawiodły mnie dialogi. Strasznie denny scenariusz, który nie porywał intelektualnie.
Mogę uznać ładne kadry i zbliżenia kamery i ze dwie piosenki, oraz popisowy taniec tych dwojga i nic więcej.
To nie jest film na miarę Oscara, ale co ja tam wiem!
Opinie są strasznie podzielone, a ja jestem zdegustowana i tyle. Szkoda było mojego czasu.