Ktoś na Facebooku napisał, że oglądał stare, solidne kino pt. „Edukacja Rity”.
Szybko sobie ten film zapisałam w ulubionych i czekał na mnie do dzisiaj.
Kiedyś to kręcili filmy! Kiedyś to było kino ambitne, pouczające ze świetnym, aktorskim warsztatem.
Film ten to miodzio dla mojego gustu i jestem szczerze zauroczona tym filmem, a zostanie ze mną na zawsze.
Co my tam w tym filmie mamy?
Młodziutka fryzjerka wychodzi za mąż za bardzo prostego, choć wesołego mężczyznę.
Jest fryzjerką i kurą domową, ale tam gdzieś w niej drzemie zew i pęd do nauki.
Nie decyduje się na dziecko, gdyż w kształceniu się, pragnie odnaleźć siebie.
Natrafia na mentora, profesora i uczęszcza do niego raz w tygodniu szlifować nauki z literatury i poezji.
Z początku nieokrzesana i głupiutka – taki nieoszlifowany diament wdaje się z profesorem w rozmowy o niej, o życiu i o tym czego ona pragnie.
Błyskotliwe dialogi bawią i zastanawiają, a z czasem uczennica staje się mądrzejsza od mentora, a w tle budzi się uczucie.
Obejrzycie sobie ten film, bo jest tego wart. Może na święta?
Elu zamieściłaś zachęcającą recenzję filmu. Na pewno warto go obejrzeć.
Lubie, podobnie jak Ty, taką tematykę. Problemy, które film porusza są bliskie każdemu z nas.
Pozdrawiam serdecznie:)
PolubieniePolubienie
Elu polecam gorąco wartościowe kino o czymś!
Pozdrawiam serdecznie Elu 🙂
Stowarzyszenie umarłych poetów, to coś w tym stylu 🙂
PolubieniePolubienie