Jak to się potocznie mówi, że święta, święta i już po świętach i taka niestety jest prawda.
Moi Goście już poszli, pojechali walczyć jutro na nowo z życiem. My Rodzice mamy coś na rodzaj satysfakcji, że udało nam się przygotować kolejne święta i mogliśmy spotkać się z Rodziną, Wnukami i pobyć ze sobą parę godzin.
Ja i mój Mąż jesteśmy szczęśliwi, że kolejny raz udało nam się w dość dobrym zdrowiu posiedzieć i pogawędzić z naszymi bliskimi.
Najważniejsza wiadomość dla mnie jako Babci, to jest taka, że Wnuczęta potrafią się już zająć sobą w jednym pokoju, a my dorośli mamy czas dla siebie przy wspólnym stole. Dzieci nie powinny wszystkiego wiedzieć – o czym rozmawiają dorośli ludzie.
Mam w wielkim kartonie bloki, kredki, malowanki, a w wielkiej misce postawiłam Im cukierki i mandarynki, a więc wdepnęły w swój dziecinny świat, kiedy dorośli oddali się wspomnieniem.
Mamy w domu dużo kaset z nagraniami naszej przeszłości. Ileż na tych kasetach jest wspomnień, że oglądając nie raz pojawiła się łezka.
I tak spędziliśmy dzisiejsze popołudnie – na wspomnieniach zapisanych na już niemodnych kasetach, ale dało się to odtworzyć na dużym telewizorze i tak nam uciekło sześć godzin.
Jestem szczęśliwa i dowartościowana, że razem z Mężem stworzyliśmy atmosferę, którą myślę nikt sybko nie zapomni.
Nie obejrzeliśmy wszystkiego, a więc mamy materiał na następne święta i może i na następne – oby!