Poszłam dzisiaj w miasto – trochę przymusowo
i tak idąc wolnym krokiem – obserwowałam.
Rozczuliła mnie pani sprzedające polskie truskawki.
Jakie były pyszne, bo pełne słońca.
I pani starsza w parku na ławce też mnie rozczuliła.
Mijałam wielu staruszków chodzących o kulach
i to mnie nie rozczuliło.
Sznur samochodów pędzących gdzieś tam
w taki prawie letni dzień.
Zdjęć kilka zrobiłam na pamiątkę
z prawie ostatniego dnia maja.
W telewizji powiedzieli, że idą potężne burze – na zachodzie.
Pomyślałam sobie, że tak tylko straszą,
bo moją mieścinę żywioły omijają.
Aż tu biegiem z Mężem na balkon
ratować skrzynki z kwiatami,
bo się zakołowało, zapadało, rozszalało.
Już jest cisza! I wieczór!
Zofia Borkowska-Uzdowska
Idzie burza
Idzie burza…
Zaciągnięta kurtyna pęka.
Posypała paciorkami deszczu
zapachem lata.
z tomu „Spełnia się miłość”
https://www.youtube.com/watch?v=eILgsNMn40Y&feature=youtu.be