Dzisiaj sobie dogodziłam filmowo, a jak pisałam wielokrotnie, że kiedy na filmie płaczę, to jest to kino jakie uwielbiam.
Pierwszy film pt. „Pan od muzyki” to majstersztyk.
Opowiada on o tym, jak samotny, bezrobotny nauczyciel trafia do francuskiego poprawczaka, gdzie nikt nie może opanować trudnej młodzieży, a w zasadzie dzieci.
Dzieci są karane i zamykane do kozy za najdrobniejsze przewinienie. W poprawczaku panuje rygor i kara przede wszystkim.
Drobnymi kroczkami nauczyciel wciąga chłopców w świat muzyki i trafia w dziesiątkę.
Nauczyciel zaszczepia dzieciakom miłość do muzyki i w tym filmie jest moc muzyki chóralnej, co jest plastrem na moją duszę.
Polecam z całego serca ten jakże mądry film. Warto było na ten film stracić czas i wierzyć, że mądry pedagog jest w stanie okiełznać dzieciaki pokiereszowane przez życie.
Drugi film o tej samej tematyce, to „Nauczyciel z przedmieścia”, w którym pokazana jest ogromna praca nad młodzieżą zmierzającą w dorosłe życie. Młodzieżą opuszczoną przez rodziny, która kompletnie nie potrafi się odnaleźć.
Ponownie w szkole zatrudnia się bezrobotny inżynier, który na swój sposób chce młodzieży pokazać, że warto dbać o siebie, warto ładnie się wypowiadać i warto szanować drugiego człowieka.
Jego ciężka praca przyniosła ogromny sukces, bo nagle ta młodzież uwierzyła w swojego mentora i nauczyciela.
Chusteczki konieczne!