Archiwa miesięczne: Kwiecień 2018

Pamiętnik wyciągnięty z sekretnego miejsca!

Znalezione obrazy dla zapytania pamiętnik

Kiedy miałam 16 -17 lat, jako nastolatka pisałam bardzo systematycznie swój, osobisty pamiętnik.

To było bardzo dawno, bo 45 lat temu i mam go ciągle schowanego w sekretnym miejscu.

Nie wiedzieć czemu – dziś sobie o tym przypomniałam i wyciągnęłam go na światło dzienne.

Usiadłam na balkonie i zaczęłam czytać o tym, co działo się w moim życiu 45 lat temu, a nie działo się dobrze.

Pisałam bardzo systematycznie i zawierałam w swoim pamiętniku swoje myśli, przeżycia i pisałam o jedynej miłości jaką już przeżywałam.

Dużo pisałam o szkole, o nauczycielach w szkole średniej i o koleżankach.

Pisałam bardzo szczerze i nie wybielałam siebie, a często ganiłam i miałam wyrzuty sumienia, kiedy wydawało mi się, że postapiłam źle i nagannie.

W pamiętniku są wciąż bilety do kina, czy do Teatru w Szczecinie, czy Poznaiu i wiersze wyczytane w gazetach, bo przecież Intenetu nie było.

Te dwa lata nie były rodzinnie dobre, bo się dużo działo złych rzeczy za przyczyną ojca alkoholika i jest w pamiętniku wszystko, co mną wówczas targało.

W jednym wpisie napisałam, że pewnie będę się śmiała ze swojego pamiętnika, kiedy będą dorosłą kobietą, która jako nastolatka – dramatyzowała.

Jednak dziś się tak nie stało, bo pisałam bardzo obrazowo i przeniosłam się w moje mroczne czasy dzieciństwa i okazało się, że na nowo to wszystko przeżywałam. W pamiętniku nie było koloryzowania, a jest brutalna prawda.

Odświeżyłam sobie pamięć odnośnie mojego charakteru pisma i okazało się dziś, że było bardzo schludne, proste i dostojne oraz bardzo czytelne. Dziś już tak schludnie nie piszę, bo piszę na klawiaturze!

Jako nastoletnia dziewczyna wiedziałam i przewidziałam, że mój ojciec popełni samobójstwo i tak też się stało.

Obserwowałam zachowanie mojego ojca i przeczuwałam, że skończy źle i taki oto dowód mam na to, ze swojego pamiętnika, co przytaczam:

Znalezione obrazy dla zapytania linie gify

 

„24.03.1973 r.

Jest sobota, na którą tak długo czekałam.

Poszłam na upragnioną randkę i znów jestem bardzo nieszczęśliwa.

Tak bardzo pragnę miłości, ale nasze randki trwają tylko trzy godziny.

Jakie to życie jest okrutne, a los uwziął się na mnie.

Jestem rozbita jak statek na burzliwym morzu.

Gdy fala mocniej uderzy, to bardziej się rozsypuję.

Ojciec się wścieka i mówi takie rzeczy, które całkowicie wypaczają mój charakter.

Czasami myślę, że  on jest bliski tego, aby popełnić samobójstwo.

Może to, o czym piszę jest okrutne, ale naprawdę nie ma w moim sercu dla niego litości”

Chyba nie mam poczucia humoru!

Zdjęcie użytkownika Dorota Zawadzka.

Mój poranny rytuał, to od rana kawa z mlekiem na rozbudzenie i włączenie laptopa, aby się załadował.

Od rana jestem ciekawa, co się na Świecie wydarzyło przez noc i tak sobie z tą kawą sprawdzam Facebooka i Twittera.

Dziś o poranku nie zdążyłam jeszcze napić się kawy, a obudziła mnie natychmiast fotografia słynnej Super Niani, czyli Doroty Zawadzkiej.

Wrzuciła na swojego fan-page foto i pokazała, że nałożyła sobie odżywczą maseczkę.

Normalnie się wystraszyłam, bo włosy i do tego siwe – piękności jej na dają, a do tego ten widok bladej twarzy.

Czy ze mną jest coś nie tak? Czy ja się niepotrzebnie oburzam, widząc tak bardzo inymne chwile, które powinny być tylko w zaciszu domowym.

Nawet swojemu mężczyźnie nie powinno się tak pokazywać, a co dopiero całemu Światu!

Zawadzka chyba inspiruje się bezpośredniością Katarzyny Nosowskiej, która od kilku miesięcy robi jakieś durne filmiki, ku uciesze gawiedzi – dla lajków chyba.

Tak bardzo ceniłam Nosowską za jej twórczość artystyczną i za inteligentne cytaty i aforyzmy, a tu na starsze lata – zwariowała – clipy poniżej.

Jestem chyba z grona nieliczych, którym ta maskarada się nie podoba i tak się zastanawiam – po co się tak kreować na idiotki?

Wszystkie te celebrytki i celebryci zdają relację ze swojego życia i nawet kiedy są na wakacjach, to nie pokazują piękna zwiedzanych miejsc, a siebie przede wszystkim.

Kiedy są na wakacjach w ciepłych krajach, to robią sobie idealny makijaż i się fotografują, a potem „jeb” je w sekundę na Instagrama.

Nie opisują tego, co zobaczyły, zwiedziły, czy jak odpoczęły, bo wkładają ekstra ciuchy i robią sobie selfi!

Wszyscy, dosłownie wszyscy zdradzają swoje życie na Insta i to robi się okropnie żenujące, bo przede wszystkim fotografują siebie samych – swoje facjaty i nic więcej z tego nie wynika.

Jednak mam wisienkę na torcie, bo śledzę Insta Jarosława Kużniara – wywalonego z TVN, z którym węduję przez Świat, a także Janusza Palikota, który pokazuje także piękne miejsca, a nie siebie.

Może ja jestem jakaś pokręcona i mam inne poczucie humoru, bo wiele mnie w sieci nie bawi i uważam, że powinny być sfery intymności nie na sprzedaż.

https://www.instagram.com/p/BhgbHP1HPvA/?hl=pl&taken-by=nosowska.official

https://www.instagram.com/p/BhjKl0XHuUG/?hl=pl&taken-by=nosowska.official

Ciąża to nie choroba!

Znalezione obrazy dla zapytania ciąża

Kobiety od zawsze rodziły dzieci, bo jak nie kobiety, to kto?

Pamiętam doskonale pierwsze fiki miki w łóżku, ze swoim chłopakiem, bo ślubu jeszcze nie mieliśmy.

Pamiętam, że oboje uczyliśmy się tego no – bara, bara i w końcu gówniarze zrobili sobie dziecko!

Oczywiście pierwsze, co było to – jak o tym powiedzieć rodzicom, a drugie, czy będziemy się szykowali do ślubu?

To były trudne chwile, a do tego w pierwszej ciąży miałam jakieś mdłości i nie chciało mi się jeść, bo wszystko mi śmierdziało.

Będąc w piątym miesiącu – wzięliśmy ślub i tak jesteśmy ze sobą już 42 lata.

W pierwszej ciąży przytyłam tylko 6 kilogramów, a w drugiej już 12, ale obie były dobrze znoszone przeze mnie i w terminie swoje dzieci urodziłam.

Będąc w obu ciążach pracowałam do samego rozwiązania i żaden lekarz nie zaproponował mi ani razu – zwolnienia lekarskiego.

Robiłam, co miesiąc badania, które były dobre i biegałam do pracy po 2 kilometry tam i z powrotem na pieszo, bo w czasach komuny nie było u mnie żadnego środka transportu – choćby autobusu.

Nigdy nawet mi do głowy nie przyszło, abym prosiła lekarza o zwolnienie, bo może źle się czuję, czy też chcę odpocząć, bo brzuch robił się coraz większy i dziecko w nim rosło.

Lekarze nie robili wówczas żadnych, specjalistycznych badań i kobiety nie wiedziały za wiele o swojej ciąży.

Przychodziły bóle i dopiero wówczas Mąż zawoził mnie do szpitala, a nie żadna tam karetka.

Swoje ciąże przeżyłam w biegu i żaden tam lekarz się mną przejmował, tak jak nie litowali się nad innymi kobietami rodzącymi w czasach komuny.

Teraz mamy inne czasy i kiedy kobieta jest w ciąży i zgłasza się do swojego lekarza, to najczęściej otrzymuje zwolnienie, bo lekarz nakazuje spokój i dbanie o siebie.

Osobiście uważam, że ciąża, to nie jest choroba i o ile nie jest zagrożona, to kobieta powinna być aktywana na polu zawodowym i nie powinna sama siebie skazywać na cierpięnnistwo.

Sami lekarze rozleniwiają kobiety i skazują je na leżenie na kanapie, kiedy ruch w ciąży jest bardzo wskazany, bo lżej się rodzi kobiecie aktywnej nawet w takim stanie.

Może jestem brutalna, ale kiedyś kobiety w ciąży pracowały w fabrykach i na polu i rodziły zdrowe dzieci, a teraz pod kloszem kobiety się unieszczęśliwia!

Kobieta, to brzmi dumnie i nawet w ciąży kobiety powinny być dumne , a nie jak flaki z olejem, tak jak się obecnie zachowują.

 

Kiedy zostają pytania bez odpowiedzi!

Dom Pomocy Społecznej w Jarominie działa od 23 lat.

Tak to już jest, że na starsze lata włączają się wspomnienia i nijak nie da się z tym walczyć, bo gdzieś tam w szyufladkach w mózgu są one zapisane.

Młodzi ludzie o tym nie wiedzą, ale kiedy przybędzie im lat, to zrozumieją, o czym ja piszę.

Jakże często na blogu – jeszcze na Onecie pisałam, że mój Ojciec bił, a raczej katował swoją rodzinę.

Nie raz oberwałam od niego za to, że boniłam Mamy.

Raz się tak wkurzył, że przystawił mi nóż w plecy i chciał mnie nim ugodzić, bo byłam dzieckiem niepokornym i dlatego dostawałam najbardziej.

Rodzice się w końcu rozwiedli, bo prosiłam o to swoją Mamę, że nie damy rady dalej tak żyć, kiedy demolował wszystko i niszczył. Nie chciałam żyć w rodzinie patologicznej, bo się wstydziłam takiej sytuacji.

Byłam wówczas dzieckiem zastraszonym i nie potrafiłam się z niczego cieszyć, co było zauważone w szkole, ale nigdy nikomu nie powiedziałam dlaczego taka jestem.

Po rozwodzie Ojciec zmieszkał w innym mieszkaniu, a my z Siostrą w innym i wydawałoby się, że wreszcie będziemy żyły skromnie, ale w spokoju.

Ojciec do domu swojego zapraszał męty społeczne i alkohol lał się strumieniami, a te męty jakże często go doszczętnie okradały.

Nie pamiętam dlaczego, ale w końcu znalazł się w szpitalu psychiatrycznym i tam jeździłam go odwiedzać.

Ordynator mi powiedział, że Ojciec nie jest chory psychicznie, a jedynie nieporadny życiowo i dlatego załatwił mu Dom Opieki Społecznej, za co mu do dzisiaj serdecznie dziękuję.

Uspokoiłam się trochę, bo Ojciec trafił do naprawdę dobrego DPS po remoncie i były tam bardzo dobre warunki do życia.

Jeżdziliśmy z Mężem go odwiedzać, a to nie było blisko nas, a więc pokonywaliśmy masę kilometrów.

Ojciec miał do dyspozycji tylko dla siebie, bardzo przyjemny pokój i nikt mu w niczym nie przeszkadzał.

Jednak zauważyłam, że Ojciec się alienował i był samotnikiem, co mnie martwiło.

Zawsze coś mu zawoziliśmy do ubrania, a Mąż w pokoju ustawił tylko dla niego – telewizor. Staraliśmy się, aby czuł to, że ktoś o nim myśli  i nie zapomina.

Zgodził się na to, że chcemy go zabrać do domu na Wigilię, aby był z rodziną i Wnuczkami.

Przygotowałam mu pokój, a Dzieci odstawiłam do Babci, a on pobył z nami 3 godziny i kazał sie odstawić z powrotem do DPS i to sprawiło, iż pomyślałam, że woli być sam w swoim pokoju i właściwie wszędzie jest mu źle.

Pewnego dnia będąc w pracy otrzymałam telefon, że Ojciec wyskoczył z okna na drugim piętrze, ale żyje.

Błyskawicznie pojechaliśmy do niego do szpitala. Żył i poprosił mnie o papierosa, bo był nałogowym palaczem.

Nie dałam mu zapalić, bo tłumaczyłam, że w szpitalu palić nie wolno i do dziś mam wyrzuty sumienia.

Przyjechaliśmy do domu, a na drugi dzień znowu otrzymałam telefon, że Ojciec nie żyje.

Prawdopodobnie dostał zatoru w płucach po tym fatalnym skoku i umarł.

Wysłałam w tym samym dniu karawan, bo chciałam, aby Ojca pochować na naszym cmentarzu, ale Prokurator karawan cofną, bo chcieli zbadać czy nie było osób trzecich w tym upadku z okna.

Dostałam znowu telefon po dwóch dniach, że można ponownie wysłać karawan, aby zabrać Ojca zwłoki, bo to było samobójstwo.

Odbył sie pogrzeb w 1997 roku i Ojciec leży w swoim  mieście blisko rodziny, ale wiecie co mi nie daje spokoju?

Ojciec nie zostawił żadnego listu wyjaśniającego i do dzisiaj nie wiem dlaczego to zrobił, bo przecież fizycznie był zdrowy!

Nigdy to się nie wyjaśni, ale dręczy mnie i tak się czasami zastanawiam, czy to nie była samotność!

Ludzie żyją i kiedy są w pełni sił jakże często niszczą swoich bliskich, bo im się zdaje, że będą wieczni.

Mój Ojciec właśnie zawsze mówił do mojej Mamy, że jak zostanie sama, to sobie nie poradzi bez niego i zgnije w rowie.

Tymczasem sam sobie skrócił życie w wieku 67 lat, kiedy moja Mama wciąż żyje, choć jest ciężko chora i liczy sobie 86 lat.

Przetrwała to piekło i nigdy się nie poddała.

Reasumując: Ojciec sprawił, że zrozumiałam, iż rodzina jest najważniejsza i nie wolno rodziny niszczyć, bo kiedy się ją niszczy, to cholerna karma wraca!

 

 

Smaki dzieciństwa!

Znalezione obrazy dla zapytania zupa szczawiowa

Pamiętacie smaki z dzieciństwa, kiedy gotowały nam nasze mamy, babcie, ciotki?

Ja pamiętam smak masła pachnącego na kromce chleba i już nic więcej na niej.

Masło było pyszne i takiego teraz już się nie uświadczy!

Albo zsiadłe mleko – takie mleko prosto od krowy było chyba w każdym domu.

Teraz mamy mleko w kartonie, które przez miesiąc się nie psuje w lodówce!

Chleb też był pyszny, bo pieczony na zakwasie i pamiętam taką pajdję chleba posmarowanego smalcem i do tego kiszony ogórek.

Nie wiem dlaczego te smaki się zmieniły i tak trudno jest teraz je odtworzyć.

Pewnie nawozy i konserwanty popsuły nam te smaki i produkcja na wyskoką skalę powodują zatarcie się danych, prostych pyszności.

Teraz nawet tak samo nie smakuje nawet oradżada, ale może ja grymaszę!

Jedynie, co udaje mi się odtworzyć z maminych przepisów, to zupa szczawiowa i gotuję ją tak jak nauczyłam się w domu rodzinnym.

Gotuję ją tak i tak podaję jak moja Mama, a mianowicie:

  • robię bazę tak jak na rosół, a więc wlewam do garnka jakieś 2  litry wody i dodaję pokrojone warzywa, liść laurowy i ziele angielskie,
  • kiedy wszystko jest miękkie na patelni duszę z czosnkiem na maśle – szpinak,
  • dodaję do bazy dwa słoiczki szczawiu i chwilkę gotuję i dodaję uduszony szpinak,
  • nie dodaję do zupy śmietany, bo dopiero na talerzu,
  • osobno gotuję ziemniaki i kiedy są miekkie – tłuczkiem je traktuję,
  • gotuję kilka jajek na twardzo, bo zupa szczawiowa kocha jajka,
  • na patelni smażę drobno posiekaną cebulę  z pokrojonym boczkiem, albo kiełbasą do okraszenia ziemniaków.

A jak podaję?

Dla siebie na talerzu głębokim kładę jakieś trzy łyżki ziemniaków na brzegu, w których robię łyżką wgłębienie i polewam je skwarkami z cebuli i boczku.

Obrane jajko podzielone na dwie połówki,  zalewam obok zupą i dodaję kleks śmietany.

Pamiętam, że jako dziecko robiłam na swoim talerzu takie studnie i bawiłam się jednocześnie smakując takie pomerdane na talerzu – mniam!

Mężowi zaś nakładam ziemniaki na osobny talerz, a zupę podaję w misce  z jajkiem i śmietaną, bo Mąż tak lubi sobie mieszać smaki.

Ciekawa jestem jakie macie wspomnienia z dzieciństwa i co Wam smakowało z kuchni rodziców, czy to w mieście, czy na wiosce.

Podzielcie się tym, co pamiętacie ze swojejgo dzieciństwa i młodości, bo jestem ogromnie ciekawa.

Zdjęcie jest z sieci, bo nie zrobiłam autorskiego.

Nie katujcie swoich dzieci i wnuków!

W sieci krąży mądry tekst – tak ja uważam i wkeiłam go poniżej.

Jednak zacznę od tego w związku z tym tekstem, bo przypomniały mi się czasy mojej wczesnej młodości.

W szkole podstawowej ogromnie lubiłam uczyć się języka polskiego, geografii, biologii, a nienawidziłam matematyki i historii.

Kochałam ćwiczyć na WF i byłam w tym naprawdę dobra.

Świetnie grałam w kosza, piłkę ręczną, a także biegałam i skakałam.

Miałam niezły głos, a więc należałam do chóru i zespołu „Stokrotki” i to było wszystko z własnej woli – bez presji rodziców!

Jednak najbardziej nie lubiłam matematyki, która spędzała mi sen z powiek.

Bałam się nauczycielki wykładającej, która według mnie matematyki nie nauczyła nikogo z kim czasem na ten temat rozmawiałam.

Jej nauki gdzieś do mnie nie trafiały i leciały gdzieś obok mojego, młodego mózgu i dlatego bałam się każdej klasówki, czy też wywołania do tablicy – masakra – słowo kiedyś nie używane!

Zbliżały się egzaminy do szkoły średniej i dopiero wówczas wpadłam w niesmaowitą panikę, bo przecież byłam w tym przedmiocie bardzo słaba.

Mama jak zwykle przyszła z pomocą i prowadzała mnie przez dwa tygodnie do swojego znajomego, który krok po kroku mi tłumaczył jak rozwiązywać równania i te wszystkie inne meandry i zahaczył też o geometrię.

Okazałam się pojętną uczennicą i egzaminy zdałam z matmy na piątkę!

W szkole średniej trafiłam na klasę złożoną z 33 dziewczyn – z nalepszymi ocenami.

Matematyki uczył nas pieruńsko przystojny profesor Sowa i kto by tam zważał na to, co pisał na tablicy, kiedy wszystkie do niego wzdychały ha ha.

Profesor  wiedział, że nas tego przedmiotu nie nauczył dobrze i dlatego każdej na maturze podciągnął oceny i wszystkie były szczęśliwe idąc w dorosłe życie.

Tak sobie przypominam kiedy ta matma była mi potrzebna w karierze zawodowej, bo chyba nigdy i dlaczego ja tak cierpiałam katusze przez ten przedmiot?

Współcześni rodzice teraz, jakże często katują swoje dzieci, bo mają być we wszystkim najlepsze.

Mają się świetnie uczyć, dobrze pływać, grać na instumencie, grać w piłkę, tańczyć i śpiewać itp.

A tymczasem ja – Seniorka wciąż czekam!

Znalezione obrazy dla zapytania sinus cosinus humor

A teraz zachęcam do przeczytania mądrego tekstu i pomyślcie o swoich dzieciach i wnukach!

Zdjęcie użytkownika Jarek Guc.

Dyrektor ds Szczęścia cytuje:
W sieci krąży list, ponoć skreślony ręką singapurskiego dyrektora szkoły…
Ktokolwiek go faktycznie napisał dotknął istoty sprawy:

„Drodzy Rodzice!

Już wkrótce rozpoczną się egzaminy. Wiem, że martwicie się, żeby Wasze dzieci zdały je jak najlepiej.

Jednak, proszę, pamiętajcie, że wśród uczniów zasiadających do testów, będzie artysta, który nie potrzebuje zrozumieć matematyki… Znajdzie się wśród nich także przedsiębiorca, któremu nie zależy na historii czy literaturze angielskiej… Jest tam też muzyk, dla którego ocena z chemii nie ma znaczenia… Jest i sportowiec, dla którego sprawność fizyczna jest ważniejsza niż fizyka…

Jeśli Wasze dziecko uzyska najlepsze noty, to wspaniale! Ale jeśli nie, proszę, nie pozbawiajcie go pewności siebie i poczucia godności. Powiedzcie: ‚W porządku, to tylko egzamin’.

Wasze dzieci stworzone są do o wiele większych rzeczy w życiu. Powiedzcie im, że nie ważne, ile zdobyli punktów, i tak ich kochacie i nie osądzacie.

Proszę, uczyńcie to. A kiedy tak zrobicie, zobaczycie, jak wasze dzieci podbijają świat.

Jeden egzamin czy niższa ocena nie odbierze im marzeń i talentów. I proszę, nie myślcie, że lekarze czy inżynierowie to jedyni szczęśliwi ludzie na świecie”

 

Kocham Pana – Panie Tusk!

 

Znalezione obrazy dla zapytania tusk donald instagram

Dzisiaj odbyło się przesłuchanie jako świadka – Premiera Donalda Tuska w Sądzie Okręgowym w Warszawie.

Donald Tusk pięknie i wyczerpująco odpowiadał na zadawane mu pytania i uważam, że jest on mądrym i rasowym politykiem.

Do Sądu przyszedł w towarzystwie jednego ochroniarza i zgodził się na udział mediów na sali sądowej, bo nie ma nic do ukrycia!

Odpowiadał sprawnie i wyczerpująco, choć atak na niego był obrzydliwy.

Jarosław Kaczyński myślał, że nasłał na Donalda Tuska ogary, a ci ludzie okazali się jeno zwykłymi kundlami – nie obrażając kundelków.

W innej sali w tym samym Sądzie odbywała się jakaś utajniona sprawa z udziałem Jarosława Kaczyńskiego z obstawą swoich ochroniarzy.

Jarosław Kaczyński boi się ludzi, a więc nie wpuszczono publiki i zakazano wstępu mediom.

Widzimy więc jak bardzo Jarosław Kaczyński boi się ludzi, że się od nich odgradza na wszystkich frontach.

Wciąż do Jarosława Kaczyńskiego nie dociera, że to on jest sprawcą tego okropnego wypadku, który nakazał bratu robić politykę w Katyniu!

Ten przelot organiozowała Kancelaria Prezydenta – Lecha Kaczyńskiego, która zrobiła masę błędów i za to chcą posadzić do więzienia Donalda Tuska.

Było tak, że Prezydent Lech Kaczyński spóźnił się na samolot, a potem nastała w samolocie bardzo nerwowa atmosfera.

Towarzystwo nie było do końca trzeźwe z osobą generała Błasika, który powiedział do załogi w kokpicie, że zmieszczą się śmiało!

Zastraszeni piloci zaczęli popełniać kardynalne błędy, co wyjaśniła dogłębnie Komisja Millera.

Naprawdę nie trzeba być specem od lotnictwa, aby zrozumieć, że to bylejakość i łamanie procedur sprawiło, iż ten samolot roztrzaskał się w lesie smoleńskim i w konsekwencji zginęli wszyscy.

Po dzisiejszej rozprawie wielu miało nadzieję, że Donald Tusk zostanie wyprowadzony w kajdanach i będzie osadzony.

Niestety tak się nie stało, bo nie znaleziono żadnego haka na Premiera i Przewodniczącego Rady Europy.

Niepocieszni dzisiejszą rozprawą na forach zostawiają komentarze napastliwe i nienawistne w stosunku do Premiera, który może za nie długo zostać Prezydentem Polski.

Przeczytałam i o mało nie zwymiotowałam, a napisała to kobieta w wieku seniorkowym.

Jest miłośniczką koni i wszelkich zwierzątek, ale woli nie zawuważać, że w Sejmie koczują matki dzieci niepełnosprawnych, bo woli to zamieść pod dywan.

Taka hipokrytka – Seniorka z grodu Częstochowa – miłośniczka ONR!

Szlag!

” Karma wraca…ja tam mu dobrze życzę, mianowicie -romantycznej recydywy i mydła wyłącznie w płynie”.

Ja Seniorka wciąż się czegoś uczę – tak jak Adrian!

 

Nasza niedziela była inne niż wszystkie, gdyż dostaliśmy zaproszenie na grilla w ogrodzie naszych bliskich.

Pogoda wymarzona na takie rodzinne spotkanie i spędziliśmy naprawdę przyjemnie czas.

Zięć upiekł na grillu  kaszankę z cebulką – mniam, mniam, a Córa przygotowała gorące ziemniaki, sałatkę z rukoli, oliwek z pomidorem i serem w słodko kwaśnym sosie.

Przygotowała też pyszne, czosnkowe tzatzyki i do tego wypiliśmy kufelek zimnego piwa.

W ogrodzie jest kilka owocowych drzew, które cudownie zakwitły.

Jednak ze smutkiem zauważyliśmy, że nie ma w ogrodzie pszczół, które by te kwiaty zapyliły.

Zrobiło się smutno, bo jeśli ludzkość wybije te, jakże pożyteczne owady, to nastanie klęska światowa i nie będziemy mieli co jeść.

Pamiętacie może jak jednemu pszczelarzowi sąd kazał zlikwidować ule, bo pszczoły ponoć kąsały wczasowiczów w jakiejś wiosce?

To był barbarzyński wyrok, bo biedny pszczelarz musiał ule zlikwidować oraz został pozbawiony pięknego hobby i pieniędzy ze sprzedaży miodu.

Wracając do rodzinnego spotkania:

Tym razem też wzięłam ze sobą aparat fotograficzny, ale zdjęcia wyszły nie najlepsze, a wiecie dlaczego?

Mam dobry aparat z wieloma opcjami, ale chcę się nauczyć jak robić rozmyte tło, bo takie zdjęcia bardzo mi się podobają.

Siedziałam dziś na swoim balkonie i kombinowałam i rozparacowywałam, aby osiągnąć taki efekt z migawką.

Mam w swoim aparacie następujące opcje:

  • niska tonacja,
  • sepia,
  • dynamiczne – czarno – białe,
  • mocny obraz,
  • duża dynamika,
  • efekt krosowania,
  • efekt zabawki,
  • efekt miniatury,
  • miękka ostrość,
  • filtr gwiezdny,
  • obraz jednobarwny,
  • ekspresyjny,
  • retro,
  • wysoka tonacja,
  • niska tonacja,

I tak kombinuję, aby uzyskać pożądany efekt i może anzai – doświadczony fotograf mnie naprowadzi na zrobienie dobrego zdjęcia?

Pliss anzai, a może ktoś jeszcze mi pomoże – help!

 

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

 

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Ja seniorka – weszłam na wyższy level w sieci!

Znalezione obrazy dla zapytania instagram

 

Coś mnie podkusiło i założyłam sobie profil na Instagramie z ciekawości!

Nie potrafię jeszcze go dokładnie obsługiwać, bo nie wiem jak przesłać własne zdjęcie, ale to rozgryzę.

Instagram działa tak samo jak Facebook i Twitter, czyli trzeba polubić jakieś tam konta i potem możemy oglądać zdjęcia wrzucone przez właściciela profilu.

Myślałam sobie naiwnie, że na Istagramie są zdjęcia tych wszystkich ludzi ze śwata celebryckiego, którzy dzielą się swoimi zdjęciami na tym portalu.

Szybko mnie oświeciło, że na Istagramie są ludzie z całego świata i nie wrzucają tylko zdjęcia, ale i clipy.

Jednym słowem, ja seniorka weszłam na wyższy level i boję się, że popadnę w następne uzależnienie od Instagramu..

Owszem są tam piękne zdjęcia, ale są i obleśne, bo ludzie teraz wszystko – dosłownie wszytko filmują i wrzucają do sieci – bez żadnego wstydu i żadnej refleksji.

Już mnie nie dziwą matki wrzucające gołe, swoje pociechy na Facebooku.

Już mnie nie dziwią zdjęcia z wakacji, aby tym się pochwalić znajomym.

Na Ziemi jest nas 4 miliardy i milony ludzi wrzuca do sieci swoje prywantne życie, bo ludzie teraz bardziej żyją w sieci, aniżeli w realu.

Wszystko więc jest na sprzedaż i ja po obejrzeniu parę clipów na Istagramie stwierdzam, że Świat zwariował i ludzie oszaleli!

Stali się bezmózgowcami i pokazują jak kopulują, jak się narkotyzują, jak kradną, jak brzydko się obnażają i jak są bogaci z biznesu narkotykowego.

Kobiety nie mają żadnych zahamowań i pokazują się tak, jak je natura stworzyła i każda chce zaistnieć w tej dżungli i każda myśli, że zostanie dostrzeżona.

Miliony ludzi czarnych i białych sprzedaje w sieci dziwaczne upodobania i swoje prywatne miejsca. Pokazują jak biją swoje kobiety i ile potrafią wypić alkoholu oraz ile dają sobie w żyłę.

Jedym słowem po obejrzeniu paru  clipów stwierdziłam, że na świecie jest tysiące psychopatów, którzy uważają się za normlanych, a nie są.

Poczułam w sobie wielki smutek i tak sobie myślę – dokąd ten Świat zmierza?

Pomyślałam sobie, że miliony lat temu ludzie żyli w jaskiniach, a byli mniej podobni do małp, aniżeli współcześni.

Panowie mogą podziwiać damskie tyłki i mnie to w zasadzie nie razi, ale zadaję sobie pytanie – po jaką cholerę i dlaczego ludzie zatracili resztki przyzwoitości.

View this post on Instagram

Is it cute ? 🍫🍫

A post shared by www.bold-beautiful.com (@realberniceburgos) on

 

View this post on Instagram

🍑

A post shared by Laci Kay Somers (@lacikaysomers) on

https://www.instagram.com/p/Bh1vkocD-OW/?hl=pl&taken-by=sukihanagoat

https://www.instagram.com/p/BhhMixMgdMq/?hl=pl&taken-by=bundleofbrittany

https://www.instagram.com/p/Bg9L4jzBMIJ/?hl=pl&taken-by=soniaamatsanchez

„Bóg nie może być wszędzie, dlatego stworzył matkę”

Bóg nie może być wszędzie, dlatego stworzył matkę - Matthew Arnold

Zauważyliście, że w Sejmie od paru dni o swoje dzieci niepełnoprawne – walczą przede wszystkim matki?

Gdzie są ojcowie tych dzieci – dali w długą, kiedy się zorientowali, że spłodzone przez nich dziecko jest niepełnosprawne?

Bywa tak w bardzo wielu przypadkach, że to kobiety zostają same z tym balastem, bo przecież, to są ich dzieci!

Głęboko się wczuwam w los tych matek i nawet często zadaję sobie pytanie jak by się potoczyło moje życie, gdybym miała taki sam los jak tych matek?

Czy mój Mąż by mi pomógł, czy może też dał dyla od kłopotów różnistych, a najbardziej finansowych?

Miałam szczęście w życiu, że urodziłam dwie, zdrowe Córki i dla kobiety chyba każdej, to jest największe szczęście.

Jestem bardzo miękkiej konstrukcji psychicznej i bywało czasami tak, że psychicznie nie dawałam rady.

A gdybym musiała opiekować się swoim, niepełnoprawnym dzieckiem dzień w dzień – noc w noc, to czy dałabym sobie radę?

Uważam te matki w Sejmie za bohaterki, które zmagają się codziennie z wielkimi problemami, nie mając na to wystarczającego zaplecza finansowego i jakiejkolwiek pomocy!

My kobiety rodzimy dzieci, aby przedłużyć swoje życie i swojego rodu.

My kobiety jesteśmy stworzone do tego, by kochać swoje dzieci bezgraniczną miłością, bo to jest nasza krew z krwi.

Wychowujemy swoje dzieci więc – najlepiej jak potrafimy, ale przychodzi taki czas, że nasze dzieci odlatują do innych gniazd i je sobie wiją.

Po odejściu moich dzieci z domu, długo nie mogłam się pozbierać, bo gniazdo stało się puste, ale z czasem się z tym pogodziłam.

Zmierzam do meritum:

Już będzie prawie miesiąc od Świąt Wielkanocnych, kiedy to moje dzieci były u nas na uroczystym obiedzie.

Jednak nastała cisza i Córka mieszkająca w tym samym mieście nie zajrzała ani razu do nas i nagle zrobiło mi się smutno.

Pewnego wieczora napisałam do niej wiadomość na Facebooku w ten deseń:

„Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, a do matki ani jedna”

Za niedługo otrzymałam odpowiedź, że przeprasza, ale – no właśnie!

  • Mamo musiałam zrobić to i to.
  • Musiałam zawieźć ciotkę Męża do szpitala na operację!
  • Musiałam być tam i tam i jeszcze musiałam zawieźc córkę na basen, na zajęcia.
  • Odwiedziłam chorą Babcię.
  • I jeszcze musiałam posadzić kwiaty, sprzątnąć ogród i jeszcze ugotowć i uprać,a jeszcze do tego pracuję do 17.
  • Pamiętam i przyjadę i wypijemy wspólną kawę – kocham ciebie.

To mi wystarczyło i zrobiło mi się głupio, bo wyścig szczurów ma się w najlepsze.