
Myślałam, że ta niedziela upłynie mi w spokojnej atmosferze i taka była do czasu, bo chciałam zadbać o mój spokój psychiczny, tym bardziej, że za oknem cudowna wiosna i jestem zwolniona od opieki nad Mamą.
Posiedziałam sobie w leżaku na balkonie, a widok mam cudowny, bo gdzie nie sięgnę wzrokiem, to mam dużo, świeżej zieleni i kiedyś zrobię zdjęcia na temat mojego widoku z balkonu i pozostałych okien.
Tonę w zieleni i tej wiosny Mąż zasadził dodatkowo krzaki bzu i forsycji i na przyszły rok będzie pięknie tuż pod balkonem.
Potem obejrzałm film, bardzo dobrze zrealizowany o nieszczęsnej Marilyn Monroe, który można znaleźć na CDA!
Piękna i niesamowita kobieta. Zjadła ją przeszłość, strach, depresja, alkohol, brak szczęśliwej miłości. Doprowadziło ją to do degradacji psychicznej i w końcu do samobójstwa choć tego do końca nie wiemy, co się wówczas wydarzyło!
Mamy w domu dwa telewizory, bo każde z nas dwojga lubi swoje programy i staramy się to uszanować. Ja lubię wiadomości, a Mąż raczej programy rozrywkowe i nikt sobie pilota nie wyrywa z rąk ha ha.
Jednak w pewnym momencie – w godzinie po 15 -tej – Mąż krzyczy do mnie z drugiego pokoju, abym przełączyła szybko na TVN – 24!
Boże, sobie myślę, co znowu się stało?
Włączam trzęsącymi się rękoma i co usłyszałam?
Widzę Salę BHP w Gdańsku, na której to narodziła się Solidarność i Lech Wałęsa z innymi, wielkim długopisem podpisywał postulaty sierpniowe.
Jeśli coś pokręciłam, to mnie poprawcie, bo młoda byłam, zapędzona i nie wszystko zapamiętałam.
Dzisiaj do tej historycznej sali przybył „Premier” Morawiecki i przedstawił Polskę miodem i mlekiem płynącą.
Jedank po dwóch godzinach nawijania makaronu – ludzie się zburzyli i zaczęli protest przeciwko kłamczuchowi, który ma w nosie niepełnosprawnych.
Ludzie nie są głupi i widzą, co dzieje się w Polsce i zaczęli skandować – hańba, Lech Wałęsa, Solidarność i zarzucili „Premierowi” kłamstwo i manipulację!
Powstały na tym spotkaniu dwie grupy – za i przeciw i rozgorzała ogromna awantura, a moje serce pikowało ku zawłowi.
Jestem człowiekiem spokojnym i każdą awanturę przepłacam palitacją serca, bo tak mi zależy, aby ludzie się na tym świecie dogadali, a nie skakali sobie do gardeł!
„Premier” Morawiecki opuścił to spotkanie, ale niesmak pozostał i długo będzie to komentowane w mediach i na portalach społecznościowych.
„Premier” mówi, że w Polsce jest dobrze, to niech mi to wytłumaczy, że w moim mieście jest kobieta, która jest zadbana, uczesana i ładnie ubrana, która wieczorową porą wychodzi w miasto i w śmietniku szuka puszek po piwie!
Pracowała uczciwie całe życie, a emaryturę ma głodową i tak ratuje swój budżet, aby mieć chociaż na leki!
Tak wygląda Polska panie „Premierze”.
Uczestniczka spotkania na sali BHP opisała dzisiejsze zdarzenie i czytamy!:
Magdalena Filiks
Szanowni Państwo
Nie jest prawdą, że KOD na spotkaniu z premierem Morawieckim prowokował kogokolwiek.
Przez prawie dwie godziny słuchaliśmy w ciszy i z uwagą kwiecistego przemówienia premiera.
Roztoczył przed nami wizję Polski mlekiem i miodem płynącej.
Po raz kolejny dowiedziałam się, że stocznie – w tym szczecińska będą prężnie działac.
Ale też dowiedziałam się z rozdanego uczestikom spotkania Sprawozadnia z prac rządu, że „tak dobrej sytuacji w finansach publicznych jeszcze nigdy nie było”” To cytat.
Jeśli pan premier rozdaje foldery, w których oświadcza, że sytacja budżetowa jest najlepsza w historii wolnej Polski, to musi się liczyć z pytaniem o te finanse.
Jedyne co zrobiłam, to zadałam pytanie: „skoro jest tak doskonale z finansami, to dlaczego od kilkudziesięciu dni niepełnosprawni mieszkają w Sejmie…zapytałam też, dlaczego przy poprzednim proteście niepełnosprawnych pani Mazurek krzyczała z mównicy sądowej o premierze Tusku, który nie potrafi pomóc niepełnosprawnym.
Nie doczekałam się jednak odpowiedzi. Pan premier powiedział, że z 2 tysięcy zł PIS podniósł dochody dla tych osób, do 3 tysięcy.
W trakcie zadawania pytania miłośnicy Pisu krzyczeli i ubliżali mi, przerywając.
To, czego doświadczyliśmy później jest już nie do opowiedzenia.
Byliśmy popychani, wyzywani, oblewani wodą, a także opluwani.
Pan premier zamiast reagować uciekł 
Kilka razy uderzono mnie w żebra i popychano. Wyrwano mi telefon z ręki. Takiej agresji i nienawiści nie widziałam nigdy i nigdzie. Nijak nie komponuje się to z opowieścią premiera o Polsce dla wszystkich, o Polsce solidarnej, o Polsce przyjaznej, ani o jedności.
Premier Morawiecki objeżdża Polskę mając usta pełne frazesów i bajek. Na pierwsze konkretne pytanie reaguje nerwowo. Bo przecież chodziło tylko o oklaski. 
Pan premier mówił o Solidarności wymieniając nazwiska zasłużonych działaczy, ale jakimś dziwnym trafem zapomina wymienić nazwisko Lecha Wałęsy.
To wszytko jest żenujące i smutne.
Będziemy obecni na spotkaniach w całej Polsce, bo mamy prawo zadawać pytania premierowi swojego kraju, ministrom i całej reszcie przedstawicieli obozu rządzącego.
Poziom agresji wśród zwolenników Pisu jest przerażający.