W moim mieście wielkie poruszenie, bo miasto zamieniło się w części w wielki plac budowy.
Dwie ulice kluczowe są poddane przebudowie i będzie to kosztowało ogromne miliony.
Pieniądze na przebudowę ulic władze pozyskały z różnych żródeł i miasto czekało na to wiele, wiele lat.
Zerwano stary, zmurszały asfalt i od podstaw zostanie wybudowana nowa droga, włącznie z nowymi studzienkami i rurami kanalizacyjnymi.
Drugą ważną inwestycją, to jest budowa bardzo potrzebnego w mieście parkingu.
Zniknie plac giełdy samochodowej, a powstanie parking w dogodnym w mieście miejscu.
W widocznej części miasta zniknie upiorny bazar z brzydkimi budami, a powstanie w tym miejscu cywilizowany targ, na którym ludzie będą mogli przyjemnie pracować.
Następna, potrzebna inwestycja, to bardzo ciekawy i inny plac zabaw dla dzieci z przyrządami do ćwiczeń, także dla dorosłych.
W końcu nasz czternastowieczny kościół otrzyma nowy dach i piękną, wypiaskowaną elewację.
Piszę to dlatego, że jestem dumna, że wieloletnie oczekiwania na zmiany w moim mieście w końcu się realizują, choć jeszcze wiele jest do zrobienia, ale nie na wszystko starcza pieniędzy.
Ktoś mi zarzuci, że to jest kiełbasa wyborcza, bo oto 21 października idziemy do wyborów samorządowych i władze miasta mamią nas inwestycjami.
Nie chcę uchodzić za malkontentkę i nie narzekam, bo mam swoją, jeszcze sprawną głowę i wiem, że samorządy drapią się po de… skąd wziąć pieniądze na remonty, ulepszenia, nowe inwestycje.
Malkontent to człowiek, niezadowolony ze wszystkiego, doszukujący się wad we wszystkim i wszystkich.
Kiedy pracowałam w Urzędzie Miasta, to byłam na bieżąco ze zmianami w mieście i jego kłopotami.
Teraz idąc na spacer z aparatem łapię w obiektyw i dzielę się tym z ludźmi na moim fan – page i wiecie co stwierdzam?
Otóż jesteśmy Narodem wiecznie nie zadowolonym i jesteśmy marudami.
Zamiast się cieszyć, że w końcu coś drgnęło, ruszyło i są namacalne zmiany, to czytam komentarze nie typu – o, fajnie, super, ekstra, a czytam komentarze dołujące, że ktoś to zniszczy, po wyborach to zdemontują (palac zabaw), a studzienki będą rozwalały podwozia, albo, że w mieście wieje nudą.
Jednym zdaniem więc jest tak, że nie robi się nic w mieście – źle!
Robi się coś potrzebnego – też źle!
Jest mi smutno, bo tracę wiarę w mądrość Polaków i tylko jedna kobieta, która zbiera z trawnika kupę po swoim psie daje mi nadzieję, że nie wszyscy jesteśmy po jednych pieniądzach!
Prawda, Polacy to marudy. Bez wyjątku czy żyjący w Polsce, czy żyjący za granicą… ALE też Polak mądry po szkodzie (w tym przypadku po ukończeniu prac budowlanych ;)), dlatego wierzmy, że jak ukończą wszelkie remonty, będą jeszcze chwalić…
Dobrej nocy!
PolubieniePolubienie
Właśnie na moim fan page wypowiadaja się ludzie żyjący za granicą i negują wszystko, co się w Polsce dzieje, a ja sie pytam jakie mają do tego prawo! Moniko dobrej nocy!
PolubieniePolubienie
Czyli marudza też za granicą! 😉
Ściskam!
PolubieniePolubienie
Oczywiście że za granicą Geny, geny! Polonia jest jeszcze gorsza i nie powinna mieć prawa głosu!
PolubieniePolubienie
Sam też lubię pomarudzić, bo za zmianami jestem, ale kiedy słyszę, że następna inwestycja będzie robiona na kredyt, to się nie dziw, że mnie „pióro” swędzi. 🙂
PolubieniePolubienie
Thaftaniuku ja zawsze pamiętam moje miasto w kredytach. Droga u mnie buduje się nie z kredytu a z dofinansowania.
PolubieniePolubienie
Mnie też pióro swędzi za kredyty. I jeszcze durne tłumaczenie, że przecież cały kraj żyje z kredytów. Nabiorą grubych milionów, ale spłacają je następne władze. Brak słów.
PolubieniePolubienie
Teresko tak było zawsze!
PolubieniePolubienie
Bo to nie jest wszystko jedno na co się wydaje pieniądze i co się buduje. Samorządy zaciągają kredyty, żeby dostać dofinansowanie z Unii i to rozumiem. Niemniej, gdybym była gospodarzem miasta to inwestowałabym w coś, co będzie przynosić pieniądze, żeby te kredyty spłacać. Oczywiście też na najpilniejsze potrzeby mieszkańców, np. jeśli ma jeszcze sławojkę zamiast kanalizacji. Marudzenie u mnie pojawia się wtedy, kiedy widzę marnotrawstwo gminnych pieniędzy, bo wiem, że te kredyty spłacę w podatkach (np. w opłatach za wodę).
PolubieniePolubienie
Szarabajko nie ma chyba w Polsce samorządu nie będącego w długach. Dostają małe pieniądze z budżetu państwa i kombinują!
PolubieniePolubienie
Wiem o tym, ale…j/w
PolubieniePolubienie
Jeśli PiS da z budżetu tym, co stanowią w samorządach PiS, to niektóre gminy zostaną poszkodowane!
PolubieniePolubienie
Właśnie o tym napisałam w notce 🙂
PolubieniePolubienie
Tak jest chyba wszędzie, a liczba malkontentów wzrasta w okresie wyborów, ciekawe, gdzie byli, gdy do wyborów było daleko?
PolubieniePolubienie
Krytykanctwo zawsze było, a ja tam się cieszę, że coś się zmieni w moim mieście.
PolubieniePolubienie
Nie wiem czy wypada mi wypowiadać się o marudzeniu, bo jestem w tym świetny, ale rzeczywiście marudzenie to nasza cecha narodowa. Polak zawsze znajdzie powód do marudzenia 🙂 A obecne czasy sprawiają, że wcale długo tych powodów szukać nie trzeba 🙂
PolubieniePolubienie
Nie ma w nas ani grama optymizmu, a Twoje marudzenie to ja lubię, bo dotykasz nim wiele ciekawych tematów.
PolubieniePolubienie
Trudno o optymizm kiedy Polską rządzą kanalie…
PolubieniePolubienie
A ja jestem dobrej myśli ☺👍
PolubieniePolubienie
To mnie cieszy 🙂 Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie