Dwa tygodnie temu, podczas światełka do nieba – 13 stycznia została popełniona ohydna zbrodnia na Prezydencie Gdańska – Pawle Adamowiczu.
Nie wiadomo jak do tego doszło, że podczas przemówienia Prezydenta wtargnął szaleniec na scenę i zadał kilka, śmiertelnych ciosów przebijając nożem płaszcz, garnitur i ugodził nożem, profesjonalnie Prezydenta.
Cała Polska wstrzymała oddech, a na drugi dzień ogłoszono, że Prezydent nie przeżył, mimo intensywnego ratowania jego życie!
Byłam w żałobie przez tydzień, płakałam, analizowałam i współczułam rodzinie, bo ten mord nie powinien się wydarzyć – nigdy!
Państwo zawiodło, procedury zawiodły i nikt do dzisiaj nie został osądzony za zaniedbania, a ministrom włos z głowy nie spadł.
Pamiętam czasy, kiedy to Minister Sprawiedliwości – Ćwiąkalski podał się do dymisji, kiedy w celi powiesił się więzień.
Teraz są już inne standardy i nikt kompletnie nie poczuwa się do winy, że doszło do takiego mordu!
Polska Policja jest tam, gdzie trzeba zabezpieczyć pisowskie imprezy, a w dzień Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Policji brak i Państwo jest bez ochrony.
Ale do meritum.
Prezydent Gdańska osierocił żonę Magdalenę i dwie Córki – Antoninę i Teresę.
Od tej tragedii minęło zaledwie 14 dni, a w tym czasie gdańszczanie byli w wielkiej żałobie i na każdym kroku podkreślali, że ta zbrodnia mocno ich dotknęła i nie mogą do dziś się z tej traumy otrząsnąć.
Zaraz po pogrzebie wdowa po Preyzdencie udzieliła wywiadu w TVN i przyznaję, że był to wywad mocny, dobitny, choć wydaje się, że wdowa była na prochach.
Pięknie składała zdania i nie była chaotyczna odpowiadając w punkt na pytania dziennikarza.
Nie spodobało mi się to, bo ja wciąż ubolewałam nad śmiercią jej męża, a ona miała siłę na wywiad i nie chcę na Boga hejtować, ale napiszę jak ja bym się czuła, gdyby mi zabito męża.
Znalazłabym się w psychiatryku na długie miesiące i nie byłabym zdolna do udzielania wywiadów.
Wdowa zaraz potem poszała do gazety Tomasza Lisa i tam też udzieliła ogromnego wywiadu, kiedy ja po takiej traumie leżałabym plackiem strasznie nieszczęśliwa.
Może się czepiam, bo ludzie różnie reagują w obliczu śmierci, ale dla mnie zachowanie tej wdowy kłóci się z przeżywaniem żałoby i tak sobie myślę, że w tym małżeństwie nie było za dużo miłości, a był to raczej swego rodzaju układ. – może biznesowy!
Proszę nie bierzcie mnie za hejterkę, ale po prostu się zastanawiam nad tym, że ta kobieta wcale nie weszła w żałobę i nawet jej nie rozpoczęła.
Być może latanie po mediach sprawia, że tak się oczyszcza z traumy, kiedy wdowy i wdowcy po katastrofie smoleńskiej długo nie mogli do siebie dojść i byli z dala od mediów oprócz paru wdówek, którym kasa nie śmierdziała.
Magdalena Adamowicz: 13 stycznia Paweł zadzwonił bardzo wcześnie. Nie mógł spać, miał fatalną noc, jakieś koszmary.
- Antonina sypia w jego piżamie… ja wzięłam jego poduszki… nosimy jego swetry w domu… Koszula, którą ostatnio miał i leżała na krześle, też jest z nami w łóżku. Ze spotkania z przyjaciółmi w niedzielę zabraliśmy stojące tam zdjęcie Pawła, który teraz cały czas na nas patrzy – mówi Tomaszowi Lisowi Magdalena Adamowicz, żona zmarłego prezydenta Gdańska.
W pełnej emocji rozmowie żona zamordowanego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza opowiada redaktorowi naczelnemu „Newsweeka” o ich ostatnich wspólnych dniach: wakacjach w Kalifornii, pierwszej Wigilii poza Polską, noworocznych życzeniach, które zdążyli sobie złożyć. Wspomina, jak poznali się na Uniwersytecie w Gdańsku, mówi o ich pierwszym tańcu i zaproszeniu na bal, na które zdobył się przyszły prezydent – a wtedy jeszcze radny.
Żona zmarłego prezydenta szczerze tłumaczy też, jak brutalnie do domu Adamowiczów wdzierała się polityka. Wspomina stres związany z przesłuchaniami Pawła Adamowicza przed komisją ds. Amber Gold, tłumaczy, jak znosiły to córki Teresa i Antonina oraz przypomina, że wspólne wezwanie do prokuratury dostali na dzień przed Wigilią.
Radość ze zwycięstwa w Gdańsku tłumiła w rodzinie Adamowiczów atmosfera nagonki: kolejne przesłuchania, wezwania do wyjaśnień, biegający za prezydentem dziennikarze. Paweł Adamowicz – wspomina żona – znosił to dzielnie, ale stres odbijał się na jego zdrowiu: był zmęczony, coraz gorzej sypiał.
Jak dla Magdaleny Adamowicz wyglądał wieczór 13 stycznia i noc po niej? Jak wraz z córkami próbują sobie radzić ze swoją niewyobrażalną stratą? Czy mają nadzieję, że z całego tego dramatu może wziąć się jakieś dobro? Czytajcie w poniedziałkowym numerze tygodnika „Newsweek Polska”.
Reakcje najbliższych po śmierci ukochanej osoby są bardzo różne, bardzo skrajne, i nie należy z tego wyciągać przesadnych wniosków. Może ważne jest też to, że ci ludzie – rodzina zabitego – jak sami mówią, byli już od dłuższego czasu zaszczuci zarówno przez aparat państwowy, jak i hejterów. To może też być obrona przed popadaniem w depresję, bo ja inaczej odebrałem wywiady udzielane w TV. Osobiście nie zdziwiłbym się, i nie krytykował nawet tego, gdyby teraz żona zamordowanego zajęła się polityką. Czego osobiście jej życzę.
PolubieniePolubienie
Jeśli się zajmie polityką tak od razu po śmierci, to ją ludzie znienawidzą. Aznai nie można tak od razu przejść z żałoby, do realnej działalności. Trzeba być przyzwoitym, bo tak kobieta jakby żałoby wcale nie przeżywała. To dziwne jest zachowanie.
PolubieniePolubienie
Może ona jeszcze jego śmierci i nieodwracalności tego faktu nie dopuszcza do świadomości?
PolubieniePolubienie
Mam nadzieję, że nie dopadnie jej depresja po tych wywiadach! Będzie silna nadal.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak jak napisałaś, każdy ma inaczej. Ja być może nie zareagowałabym tak jak ona, i raczej nie tak jak Ty, pewnie byłoby to coś pośrodku, zresztą … takie rzeczy można wiedzieć na pewno, gdy się je już przejdzie.
PolubieniePolubienie
Świechno przeżyłam w swoim życiu wiele nieciekawych epizodów, i nie była to śmierć bliskiej osoby, a mimo wiele miesięcy, lat potrzebowłam, aby pokazać się z realu. To były cholernie trudne lata. Wychodziłam z depresji w samotności i nikogo mój stan nie obchodził, bo byłam w tym samotna.Psychoterapia i dopiero zaczynałam wierzyć w siebie.
PolubieniePolubienie
Rozumiem. Z pewnością nie przeszłam tak wiele. Ale wiem, że jestem dość spokojną osobą i przede wszystkim nie znoszę histerycznych zachowań innych ludzi. Śmierć to śmierć, na to zmarły nie ma żadnego wpływu, natomiast nadmierna ekspresja żalu kropla po kropli skutecznie zabija we mnie współczucie. Wywiadów tej pani nie oglądałam, trudno mi więc ocenić cała sytuację.
PolubieniePolubienie
Podkreślam, że dziwię się takiej reakcji zaraz po pogrzebie, bo gdzie czas na zadumę i ułagodzenie i pogodzenie się z sytuacją tak bolesną. Tu tego nie ma ! Nie chcę osądzać, a jeno się dziwię i tylko tyle.
PolubieniePolubienie
Ja ani nie bronię tej Pani, ani nie osądzam. Śmierć Adamowicza mnie dotknęła, natomiast to, co dzieje się po fakcie niewiele mnie obchodzi. Osobiście natomiast uważam, że takie podejście do żałoby, gdy ktoś zbytnio nie rozpacza na zewnątrz, jest wielką ulgą dla otoczenia.
PolubieniePolubienie
W naszej, polskiej tradycji żałobę nosi się rok, ale może to się też już zmienia. Podziwiam ją za hart i opanowanie. Nie osądzam, a pytam.
PolubieniePolubienie
Żałobę czyli czarne ubranie. Ja pisałam o zachowaniu.
PolubieniePolubienie
Może teraz ludzie są silniejssi i łatwiej im się pogodzić ze śmiercią bliskiego.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A wiesz Sagulo, że ostatnio zajmuję się genealogią mojej rodziny, która ma chłopskie pochodzenie i powiem Ci, że niejednokrotnie kobiety czy mężczyźni mieli dawniej po 2-4 oficjalnych partnerów. Po odczekaniu tradycyjnej żałoby niektórzy natychmiast wchodzili w nowe związki i prawie natychmiast mieli dzieci. Nie, myślę, że dawniej nie były czasy dla wrażliwców. To teraz daje się ludziom więcej czasu. Dawniej po prostu było życie … stajnie i obory pełne zwierząt. Czas na tzw. „zadumę” przyszedł wraz z nudą.
PolubieniePolubienie
Dziękuję za Twoją analizę tematu. Niech każdy robi jak mu się podoba, ale kiedyś nie było Internetu i ludzie oceniali drugich w ploteczkach, a teraz wszystko ma miejsce w sieci.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ona już swoje wypłakała, nikogo nie oceniam po śmierci po bliskiej osoby, jeden wpada w depresje, inny wraca do pracy, różnie z tym bywa…czasem rozpacz przychodzi po czasie, gdy minie szok.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oby ona była z tych silnych kobiet!
PolubieniePolubienie
Zachowywałabym się dokładnie jak ona. Zrobiłabym wszystko, żeby wszystkie draństwa wobec męża wyszły na jaw, póki ktoś jeszcze chce słuchać. Mam głębokie przekonanie, że nawet strasznej tragedii można nadać sens, żeby ofiara nie poszła na marne.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie wiem oczywiście jaki jest jej stan ducha. Podoba mi się jednak, że kłuje w oczy to rządowe badziewie.
PolubieniePolubienie
Tak i mnie się to podoba, ale na bogowie za wcześcnie, bo to tylko 14 dni od tragedii!
PolubieniePolubienie
Może i masz rację. Z drugiej strony nie wszyscy nadają się do polityki. Ty zapewne nie mogłabyś być jej częścią jako osoba zbyt emocjonalna.
PolubieniePolubienie
Oj tak emocjpnala jestem, ale staram się nikogo nie urazić, a pytam na blogu, co inni o tym myślą, by weryfikować. Mam koleżankę, którą mąż zdradzał, a kiedy się dowiedziała, to na rok trafiła na psychoterapię, bo nie mogła się pozbierać – rok, a nie 14 dni!
PolubieniePolubienie
Mam nadzieje, że nie uraziłem Ciebie. Wcale nie mówię, że bycie emocjonalnym jest złe. Po prostu w polityce to się nie sprawdza. Ja też nie mógłbym być politykiem, do tego trzeba mieć predyspozycje. Myśle, że partner polityka zdaje sobie z tego sprawę i godzi się z tym, że może być różnie.
PolubieniePolubienie
Absolutnie mnie nie uraziłeś i wiesz co? Okropnie się dziwię żonom, meżom politykom z PiS jak oni znoszą te wierutne kłamstwa swoich wybranków, kiedy jakiś polityk głosi, że trzeba wybić w Polsce dziki i żurawie. Jak z tym żyć!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Sama widzisz, trzeba albo nie mieć za grosz wstydu,albo być ….. twardym
PolubieniePolubienie
Zawsze to lepiej, niż siąść i płakać. Tak mnie wychowywano.
PolubieniePolubienie
Ale to też jest kwestia odporności psychicznej!
PolubieniePolubienie
Powiem Ci szczerze że mnie też to dziwi, ba, odnoszę wrażenie jakby chciała zaistnieć w mediach dzięki śmierci męża… Powinna to przeżywać w zaciszu domu, z najbliższymi, a nie latać po gazetach i tv…
PolubieniePolubienie
Może i do polityki pragnie wejść!
PolubieniePolubienie
Cóż,skoro „wdówkom Smoleńskim” jak np Gosiewska się udało to może i ona ma to w planach..
PolubieniePolubienie