6 czerwca 2013 roku zaczęłam pisać bloga, a więc dziś mam swoją, małą rocznicę, bo mimo wielu przykrości – przetrwałam.
Napiszę tylko, że od 7 lat zamieszczam codziennie notkę na blogu i to widać w moich statystykach, którymi się nie podzielę, aby się nie chwalić, choć dla mnie są zadowalające!
Zaczęłam pisać na ONET, który z czasem zrezygnował z platformy blogowej, a więc zaczęłam szukać sposobu, aby blog przenieść na WP i nie było to łatwe, ale poradziłam sobie samodzielnie!
Najgorsza przykrość jaka mnie spotkała w związku z pisaniem bloga, to wparowanie Policji do mojego domu i zabraniu mi komputerów, ale donosicielka nie zwróciła uwagi, że mój wpis, to był cytat, a nie moje rozważania!
Sprawa była nerwowa, ale nie pociągnięto mnie do odpowiedzialności i postanowiłam pisać dalej!
Nie mam pojęcia kiedy minęło te 7 lat, ale dzięki pisaniu poznałam blogowych, fajnych ludzi i dlatego warto pisać i poznawać nowe osoby i czytać ich blogi!
W ten sposób poszerza się horyzonty!
Dziękuję więc wszystkim, którzy do mnie zaglądają i zostawiają komentarze, bo tak nawiązuje się kontakt z innymi i miło jest czytać ich postrzeganie świata!
Tak się więc złożyło, że dostaliśmy zaproszenie na obiad u mojej Córki i Zięcia.
Przyjechała druga Córka z rodziną ze Szczecina i po raz pierwszy – od trzech miesięcy spotkaliśmy się razem w końcu!
Napiszę prawdę, że trochę się bałam tego spotkania, bo niestety, ale koronawirus szaleje w Polsce, choć władze zapewniają Polaków, że pandemia jest w odwrocie!
Kłamią nas i dziś Marek Migalski zamieścił na FB taki wpis:
„Marek Migalski
Polska dziś na PIERWSZYM miejscu w UE jeśli chodzi o liczbę zakażeń covid! Jest ich w Polsce mniej więcej tyle, ile we Włoszech i Hiszpanii RAZEM wziętych! 10 razy więcej, niż Niemcy! Panowie Duda i Morawiecki, tak żeście zwalczyli epidemię?!!
Mimo ostrzeżeń Polacy się spotykają, bo są stęsknieni lata, słońca, lasów, wycieczek i skoro politycy prowadzą kampanię prezydencką, to sobie pomyślałam, że czas w końcu spotkać się z rodziną i Wnukami, ale zaznaczam, że w tym temacie jestem tchórzem, kiedy młodzi inaczej postrzegają ten czas!
Jak zwykle wzięłam aparat i cyknęłam cudne rododendrony w ogrodzie Córki, a Wnusia pokazała mi hodowlę królików różnej maści i rasy, a każdy ma swoje imię nadane przez Wnusię!
Ona je dogląda i karmi i jest w tym bardzo dzielna.
Na obiad Córka przygotowała same pyszności, bo były smaczne ziemniaki z koperkiem, skrzydełka, sałata w sosie vinegret, fasolka szparagowa, kompot z wiśni.
Na deser moje ciasto z rabarbarem, kawa, lampka wina różowego!
Gadaliśmy, dużo gadaliśmy i to był cudowny dzień spędzony z najbliższą mi rodziną!
Dziadek zrobił Wnukom szkolenie w obchodzeniu się z wiatrówką i były zawody. kto zdobędzie więcej punktów w strzelaniu śrutem do tarczy – oczywiście z największą ostrożnością!
Pokonałam strach przed wirusem i ten dzień zapisuję jako największe, moje szczęście, bo jesteśmy rodzicami niesamowitych Córek po 40 -tce, które dały nam mądre Wnuki!
Zakochałam się jeszcze w małym zwierzątku jakim jest sunia – Maltańczyk – bielutka, mądra, rodzinna, obserwatorka, ciepła, kochana, a na imię jej Tessi!
Gdybym była młodsza, gdybym była, to bym sobie takiego pieska kupiła!