Byłam na cmentarzu, bo dziś Imieniny ma moja śp. mama.
Dziś obchodzimy w Polsce imieniny Haliny – dla mnie mamy, a dla moich dzieci – babci Halinki!
U mnie w zachodniej Polsce kropił deszcz, ale to mi nie przeszkodziło, aby odwiedzić mamę!
Najpierw poszłam do kwiaciarni i kupiłam drobne begonie w doniczce, bo mama zawsze lubiła kwiaty!
Minęło nie wiadomo kiedy, bo mamy nie ma już 16 miesięcy i tak stojąc na grobem rozmyślałam, tak jak się rozmyśla na cmentarzu!
Pamiętam, że kiedy mama zachorowała, to zdawałam sobie sprawę z tego, iż niewiele jej tego ziemskiego życia zostało, bo diagnoza była bez szans!
Kiedy leżała w szpitalu już z diagnozą, usiadłam do komputera i napisałam do niej list – taki od siebie.
Wręczyłam go mamie w szpitalu, ale przeczytała jedno zdanie i włożyła ten list do szpitalnej szafki i powiedziała, że jak wróci do domu, to go na spokojnie przeczyta.
Mnie zawsze się lepiej pisało, aniżeli rozmawiało i dlatego postanowiłam przelać swoje wspomnienia na klawiaturę!
Myślałam, że ten list, to będzie taki zaczątek do wspomnień i sobie obie porozmawiamy, powspominamy, ale tak się nigdy nie stało.
Nawet nie wiem, czy przeczytała ten list, bo poczułam się dość głupio, że nie było odniesienia do żadnego zdania z mojego listu!
Tak po czasie sobie rozmyślam, że może, to jej było głupio, bo zostawiła mnie bez niczego, tak jakbym nie istniała, a ja po prostu ją kochałam!
Opiekowałam się nią na ile mi zdrowie pozwalało i najbardziej cierpię z tego powodu, kiedy odeszła – taka już uwolniona od bólu – nieruchoma, a ja już nie miałam szansy na zadanie jej choć jednego pytania!
Ten obraz nieruchomej pozostanie we mnie do końca moich dni!
Śni mi się od czasu do czasu i śni mi się tak, jakby nigdy mnie nie kochała, bo w moich snach jest dla mnie okrutna i zła!
W jednym śnie zatrzasnęła przede mną drzwi, a w drugim zerwała mi szafki w łazience, aż poleciał tynk!
Gdybym nie miała Męża, Dzieci i Wnucząt, to bym została na tym świecie sama – samotna jak pies!
Będę ją jednak wspominała, tak dokładnie jak jest w moim liście!
„Mamo, ja wszystko pamiętam jak bardzo starałaś się wychować nas na porządnych ludzi, ale może od początku opowiem Ci, co pamiętam:
Babie Doły, rok 1959 bodajże, kiedy ja, jako szkrab uciekałam Ci z domu nad morze i złaziłam po stromych wydmach, albo znajdywałaś mnie w lesie na jakiś drzewie, bo już wówczas lubiłam chodzić swoimi drogami ku Twojej udręce.
Pamiętam, że uszyte przez Ciebie porcięta, rwałam na gwoździach i potem bałam się do tego przyznać, a także jak przychodziłam zakrwawiona, posiniaczona, a Ty jechałaś na pogotowie, aby mi te szramy zaszyli.
Pamiętam, gdy opowiadałaś o czasach wojny i jak byłaś głodzona jako dziecko, przez swoją macochę, a potem jak zaczęłaś pracować w wieku 14 lat, jako mała dziewczynka w szwalni i przekradałaś się po ulicach wojennej Łodzi.
Jak Niemcy przychodzili i robili w domu przeszukania, a Radogoszcz poszedł z dymem pochłaniając pracujących tam ludzi.
Po przeprowadzce do Ustki, pamiętam jak gotowałaś bieliznę w kotle i strasznie się oparzyłaś, a Ojca w domu nie było długie miesiące i wszystko było na Twojej głowie, a ja właśnie poszłam do pierwszej klasy, a Ty w wolnych chwilach robiłaś nam zabawki – takie mebelki dla lalek.
Pamiętam, że po położeniu nas spać, pisałaś w kuchni wiersze w niebieskim zeszycie, albo długo rozmawiałaś z Ojcem, który przyjechał, a był w domu gościem z racji swojej pracy.
Pamiętam, że często płakałaś w czasie tych rozmów, a do tego opiekowałaś się bratem Ojca, który nie miał się gdzie podziać, a potem zwalił Ci się na głowę brat następny, bo też nie miał się gdzie podziać i to wszystko na Twoją biedną głowę.
Potem następna przeprowadzka i Ojciec już w domu, ale czasami sobie myślę, że lepiej nam było bez niego.
Wieczne awantury i alkohol i tak minęło 17 lat, w których walczyłaś jak lwica o nasz dom, pracując jednocześnie.
Pamiętam, jak pomagałaś mi robić do szkoły zadania z plastyki i wszystko potrafiłaś. Nie był Ci obcy młotek, gwóźdź, malowanie, remonty, ponieważ nie mogłaś liczyć na nikogo, bo byłaś jedynaczką.
Nastał dzień, że trzeba było z domu uciekać, bo poziom awantur przybrał apogeum.
Wyszłyśmy z domu z paroma ciuchami do zupełnie mi obcych ludzi. Chciałaś mnie z siostrą uchronić przed psychicznym znęcaniem się, abyśmy wszystkie nie zwariowały.
Mieszkanie poza domem przez pół roku i znowu wszystko było na Twojej głowie. Dorastałyśmy, uczyłyśmy się i trzeba było nas ubrać, zakupić podręczniki, zeszyty i sama na to wszystko pracowałaś i długo by wymieniać i pisać o Twojej dobroci, cierpliwości i pracowitości, a do tego nigdy się nie załamałaś.
Zawsze Cię podziwiałam, zawsze byłaś dla mnie wzorem i wybacz, że kiedy odeszłam z domu i założyłam swoją rodzinę, było mnie mniej w Twoim życiu, ale wówczas to ja musiałam zadbać o swoją rodzinę i wychować swoje dzieci na porządnych ludzi.
Zadanie wykonałam i teraz Mamo jestem myślami bliżej Ciebie, bo mam teraz na to czas. Dziękuję Ci Mamo za wszystko i kłaniam Ci się w wielkiej atencji”.
Matka
przypominam sobie
twoje oczy
twoje włosy
twoją twarz
twoje ręce
twoją postać
twoją mowę
twoje milczenie
twoje spojrzenie
w dal
tuż przed
twoją śmiercią
Wiedeń, 31 XII 1985
tłum. Joanna Nasiukiewicz
Z tomu „Lebenszeichen. Gedichte/Znaki życia. Wiersze”, 2003
Musisz się chyba zdecydować na jakieś uczucie wobec matki, bo rozdarcie nie pozwoli Ci zaznać spokoju.
PolubieniePolubienie
To jest takie trudne, ale staram się żyć z tym i w zgodzie ze sobą!
PolubieniePolubienie
Napewno nie jest łatwo żyć z takim bagażem wspomnień. Nie ma jednak innego wyjścia jak je zaakceptować i iść do przodu.
PolubieniePolubienie
I tak próbuję iść do przodu, ale bywają różne chwile jak to w życiu!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Przepiękny list. Ucieszyłby każdą matkę. Na pewno nie przejdzie bez echa.
PolubieniePolubienie
Pisałam z całego, mojego szczerego serca.
PolubieniePolubienie