Archiwa miesięczne: Grudzień 2020

Sylwestrowe medytacje!

Obraz może zawierać: noc, fajerwerki, niebo i na zewnątrz

Ostatni dzień roku 2020 i Polacy spędzają Sylwestra w domu, bo tak zarządziła pandemia i władze w tym kraju!
Na Facebooku widziałam filmiki jak to na ulicę wyszła garstka ludzi przeciwna wprowadzeniu godzin policyjnych od 19 do 6 rano!
Wokół tych ludzi znowu stali policjanci i spisywali i nakładali mandaty –  smutek pojawił się na mojej twarzy – znowu to samo!
Potem widziałam ludzi spisywanych, którzy spokojnie sobie stali przed domem Kaczyńskiego!
W telewizji pokazano opustoszałe miasta, co mnie kompletnie rozwaliło, bo to wszystko nie tak powinno być!
Te widoki są bardzo, ale to bardzo dołujące, a przynajmniej mnie strasznie obniżają nastrój i sprawiają, że w oczach pojawiły się łzy!
Oj pamiętam nasze Sylwestry w normalnych czasach, kiedy szykowałam na miesiąc wcześniej kreację i się po prostu bawiliśmy w gronie znajomych!
Teraz ludzi zmuszeni z wiadomych przyczyn spędzą tę noc na domówkach z ograniczoną ilością osób, bo policja może wparować do domu!
Wszystko stało się takie sztuczne i nijakie, kiedy ludzie zamiast tańczyć siedzą w domu i grają w planszówki, co nie jest złe rzecz jasna, ale gdzie podziała się radość!
Nie oglądam żadnego Sylwestra Marzeń w telewizji Kurskiego, ani też na POLSAT, bo to wszystko też jest udawane – bez publiczności, bo nagrane dużo wcześniej!
Ponadto każda telewizja ma swoje gwiazdy, które od lat wyśpiewują te same przeboje i tak Kurski ma swojego Zenka od oczu zielonych, a POLSAT ma Sławomira lekko stukniętego.
Nie bawi mnie to, bo wiem, że oni występują za wielką kasę, gdyż przez pandemię zubożeli mocno!
Jedno jest wspaniałe, że z powodu ograniczonych fajerwerków zwierzęta domowe nie trzęsą się ze strachu!
Wiecie, co oglądam w ten wieczór?
Film pt. „Nigdy w życiu” zrealizowany na podstawie powieści Katarzyny Grocholi, w którym zagrała wg. mnie rewelacyjna Danuta Stenka!
Oglądam go 5 raz i wciąż mnie bawi i sprawia, że mam lepszy humor!
Film opowiada i kobiecie, którą mąż zostawił dla młodszej, a która się podnosi i buduje dom dla siebie i córki!
Znajduje miłość swojego życia, ale mąż nagle chce do niej wrócić!
To taka lekka komedia, ale może służyć jako inspiracja dla zostawionych żon – polecam!
Kochani ostrzegam Was, bo nie szykujcie się na lepszy rok, gdyż znowu będzie się dużo działo w Polsce politycznie źle  i w naszych serduchach, gdyż nerwy będą szarapane na niezgodę rządów tego nierządu!
Nie jestem poetką, ale spisałam sama dla siebie taki niby wiersz, że trzeba trzymać się jakieś nadziei na przyszłość!
Moja nadzieja
Mam w sobie tyle łez,
Ile ptaków leci do ciepłych krajów.
Mogłabym płakać, aż po świata kres
I ile istniała kultura Majów,
Ale nie będę, bo nie mogę zmartwić przyjaciół
i dać satysfakcję swoim wrogom.
Wznoszę więc swe serce nad dobro i zło,
Wznoszę wysoko, aż do gwiazd
i mówię sobie, że
Dziś jesteśmy, a jutro nie ma już nas,
Po co mam kulić się w sobie,
Kiedy świat szykuje się na nowe,
A więc rozpościeram swe dłonie
I chwytam całą nadzieję,
Że ludzie zmądrzeją i jeśli nie dzisiaj
To może za trzy lata –  w niedzielę.
E.S.
Obraz może zawierać: tekst „Tegoroczny Sylwek będzie wyjątkowy: zamiast hucznych balów mamy bal... maskowy. Kreacją piżama, rozrywką planszówka, event narodowy- przed TV domówka. I też będzie fajnie! I też odlotowo! Ważne, że z bliskimi i ważne, że zdrowo! P.S. A już po Sylwestrze tak na ten rok nowy, życzę, by "korona" spadła wszystkim z głowy! ! Rymm Kaa”

Nowy Rok bez fajerwerków!

 

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Raczej nikomu nie będę życzyła szczęśliwego Nowego Roku, bo nie zmieni się wiele w tym nowym.

Odchodzący rok był dla świata bardzo zły i pandemia przewróciła życie na Ziemi do góry nogami!

Tysiące ludzi umarło z powodu COVID 19 i będą umierać i w Nowym Roku!

Szykuje się kolejny atak pandemii i mimo, że w końcu pojawiła się szczepionka, to ludzie będą umierali, póki nie zostanie zaszczepiona populacja, co do jednego człowieka kwalifikującego się do szczepienia.

Czyste wariactwo było w tym roku i w polskiej polityce, kiedy codziennie działo się draństwo i złodziejstwo.

W lipcu Pinokio ogłosił przed wyborami na prezydenta, że pandemia jest w odwrocie i nie mamy się czego bać!

W telewizji od rana monity, że zachorowało ponad 20 tysięcy ludzi i umarło ponad tysiąc, a ten drań ogłaszał, że pandemii prawie nie ma!

Czyste skurwysyństwo ze strony tych kacyków, którzy w tym roku mijającym nie mają żadnych osiągnięć gospodarczych i cofnęli Polskę do średniowiecza nakazując kobietom rodzić martwe płody!

Pandemia za to spowodowała, że ludzie na potęgę bankrutują i tracą swoje firmy, a pomocy ze strony państwa brak!

W mijającym roku jeszcze bardziej się przekonałam o tym, że Polacy mają Polskę w dupie i jeśli cokolwiek zrobią, to za pieniądze i tak za pieniądze sprzedali Polskę draniom!

Wszystkie obostrzenia jakie na nas nakładają pochodzą ze wschodu i nikt nie wzoruje się na zachodzie, który ludziom za straty po prostu płacą, aby ci ludzie stanęli na nogi i jakoś przetrwali!

Dużo by pisać o mijającym roku, ale wiem, że ten nowy nie będzie wcale lepszy, bo oto złodzieje nałożą już od 1 stycznie 2021 roku nowe podatki, a więc Polaku trzymaj się na portfel, bo rząd Was oskubie!

Wiele było takich chwil, że chciało się wyć z rozpaczy na to, co oni zrobili z moją ukochaną Polską, bo żarło, żarło i 5 lat temu zdechło!

Z czego się więc cieszę i co sprawiło mi radość i ogradzało mnie od rozpaczy?

Przeżyliśmy z Mężem kolejny rok i wciąż jesteśmy razem, choć jakieś tam choroby nas trapią!

Przetrwaliśmy koronawirusa razem, wspólnie i chociaż było ciężko, to nie odebraliśmy bardziej chorym respiratorów.

Poprawiałam sobie humor pisaniem bloga i oto jest mój 364 wpis w starym roku, bo codziennie coś tam nastukałam na klawiaturze!

Zdarzył się też cud, że mimo pandemii Córka urodziła nam kolejną, zdrową Wnusię mimo pandemii i to zakończyło się cudem, sukcesem, szczęściem!

Kochani życzę Wam na koniec tego roku, abyście jak najszybciej się zaszczepili jeśli lekarz rodzinny nie będzie widział przeciwskazań.

Szczepionki są bezpieczne i nie wierzcie antyszczepionkowcom, bo on są z innej planety!

Nigdy na koniec roku nie robiłam żadnych postanowień, bo niech życie toczy się swoim torem, a każdy przeżyty dzień w moim wieku będzie cudem!

Obraz może zawierać: 1 osoba, niemowlę i zbliżenie

Żyć w swoim świecie!

Obraz może zawierać: 1 osoba, stoi, roślina, kwiat i na zewnątrz

 

Amy Schumer – autorka książki „Dziewczyna z tatuażem na lędźwiach”, a w niej o introwertyczce!

Introwertyczka, to ja i jeśli przez 7 lat pisania bloga mnie nie poznaliście, to się całkowicie odkrywam, bo nawet rodzina nie wie jaka ja jestem.

Może ktoś  po przeczytani odkryje także siebie i lepiej zrozumie, co mu w duszy piszczy!

Zaciemnię i zaczerwienę fragmenty, które wyjątkowo do mnie pasują i czego o mnie inni nie wiedzą!

„Przede wszystkim, jak podkreśla Amy, introwertyczka to nie jest osoba nieśmiała tylko taka, która lubi samotność. Natomiast ludzi lubi również, owszem, ale raczej w małych dawkach. Co to oznacza? Że ludzie są potrzebni introwertykom do ładowania baterii metodą wzajemnego iskrzenia. Należy jednak uważać, bo często tłum pożera energię introwertyka szybciej niż się zdaje. Podłącza się do niego, zabawia, zagaduje i gilgocze – ani się samotnik nie obejrzy, a leży bez sił w kąciku i pochlipuje z przepalonymi bezpiecznikami. Bo można dawać z siebie wszystko – błyszczeć, popisywać się i zabawiać innych do rozpuku. Przychodzi jednak moment, kiedy należy sobie pójść do siebie, zwinąć w kłębek i w milczeniu poczytać czy popisać. Albo być i tyle. Bez innych. Dla introwertyka idealnym rozwiązaniem jest internet: można w nim porozmawiać na odległość, zamówić jedzenie bez konieczności mówienia czy siedzenia z innymi. Wspaniała jest też samotność hotelowa, hipermarkety czy wagony ciszy. Dobrze jest również tak ułożyć sobie pracę, aby mieć możliwość wycofania się choćby na chwilę z tłumu. Dla artysty będzie to garderoba lub pokój hotelowy. Dobre są samotne spacery po mieście lub udawanie, że nas nie ma. Nieodbieranie telefonu, nieumawianie się na spotkania. Znikanie na własnych warunkach, najlepiej po angielsku, bo wtedy nikt nie pyta.

Czemu tak jest? Czy jesteśmy jak dzikie zwierzątka, które nie do końca wierzą innym? Szczególnie u dziewczyn to trudna sprawa. Jesteśmy bowiem wychowywane do bycia miłymi i sympatycznymi dziewczynkami recytującymi wierszyki. Jak jakieś gejsze – tak napisała Amy Schumer. Zawsze uśmiechnięte, bo jeśli przez chwilę nie szczerzymy się do świata, to zaraz ktoś się zapyta: „A cio taka smutna buuuziaaa?” to ja już wolę sobie pójść. Sama ze sobą.

No niestety, ja to się czuję wybitnie źle w small talkach i wśród nudnych ludzi, którzy mówią powoli albo nie są w stanie zauważyć, że temat przez nich poruszany nie interesuje nikogo oprócz nich samych.
Tylko że wtedy zaczynają się podejrzenia – że się obraziłam, że mam depresję lub zadzieram nosa. Albo – jak podpowiada Schumer – że jestem pojebana. „Możliwe, że jestem pojebana”, wyjaśnia, „jednak wcale nie dlatego, iż nie chcę się krygować ani uśmiechać do kogoś, kto opowiada mi ze swadą, jak to w gimnazjum uprawiał biegi przełajowe”. No niestety, ja to się czuję wybitnie źle w small talkach i wśród nudnych ludzi, którzy mówią powoli albo nie są w stanie zauważyć, że temat przez nich poruszany nie interesuje nikogo oprócz nich samych.

Na początku jestem nieco zestresowana, chowam się za książką lub telefonem. W torbie mam mały prezent, żeby coś z tego naszego spotkania pozostało. Prezenciki to dla mnie wyrażanie emocji – nie umiem zbytnio żyć z ludźmi, ale chcę im jakoś (koślawo) przekazać, że mi zależy. Wbrew lękom i niechęci, pewnie i wstydowi. Stąd laurki i drobiazgi wtykane na początku, żeby sobie nie poszli, skoro już do nich przyszłam.

Jak wiemy, na świecie są ludzie, z którymi nie musimy przechodzić tych wszystkich poziomów znajomości typu uprzejmość, obwąchiwanie się, blebleble, jakieś tam pytania o ulubioną zupę. Tylko od razu łubudu i jesteśmy w jądrze ciemności.

Dla introwertycznej, czającej się duszyczki, moment olśnienia drugim człowiekiem jest jak dwutygodniowe wakacje all inclusive. Bo o co chodzi? Żeby się sztachnąć interakcją czy rozmową. Żeby dać sobie strzał dobroci i żywić się nim potem w domowych pieleszach. Być gdzieś intensywnie, śmiać się i brylować, a potem czmychnąć do domu. Na imprezach to ja muszę raz na jakiś czas do pustego pokoju wejść i oddychać. Albo pobawić się z dziećmi lub psem. Na wspólnych wyjazdach iść wcześnie spać uciekając od reszty. Pobyć, ułożyć sobie, poczytać. Nie zapieprzać jak bączek na środku pokoju, bo grozi to rozpryśnięciem się na tysiące kawałków. Dlatego też, jeśli mogę być z kimś długo w jednym miejscu i czuć się dobrze, to wtedy wiem, że to jest właściwa osoba. Jest ich mało, ale lubię też takie, które rozumieją, że ja muszę sobie gdzieś pójść sama. Zniknąć i nie reagować na te wszystkie „ej no, zostań jeszcze”. Nie zostanę. Ale kiedy będę z wami wszystkimi, to na sto procent. Wezmę coś od was, wy coś weźmiecie ode mnie. I już, tak to działa.

Dla mnie prawdziwym uczuciem ulgi był moment, w którym nie tyle odkryłam, co zaakceptowałam moją nie-imprezową i nie-integrującą się stronę. Już nie muszę analizować, czemu nie zostałam do szóstej rano w klubie. Wiem po prostu, że musieliby mnie z tego klubu zawieźć od razu do psychiatryka. Ale za to jeśli już wychodzę do ludzi, to w pełni świadomie, że tego chcę i wtedy jest zwykle bombowo. Piękne zdarzenia dla introwertyczki.

Nie uważajcie introwertyków za dziwaków – Demotywatory.pl

Ren tekst zamieściła na swoim blogu:
Sylwia Chutnik / @sylwia.chutnik

Pisarka, felietonistka. Doktorka Instytutu Kultury Polskiej UW. Kulturoznawczyni, absolwentka Gender Studies na UW. Działaczka społeczna i promotorka czytelnictwa. Laureatka Paszportu Polityki, trzykrotnie nominowana do Nagrody Literackiej Nike. Dostała Społecznego Nobla Ashoka za działalność na rzecz matek oraz nagrodę m. st. Warszawy. Twórczyni sztuk teatralnych. Jej książki zostały wydane w dziewięciu krajach.

Przeżyliśmy ze sobą tyle lat!

Obraz może zawierać: 2 osoby, dziecko i zbliżenie

Jak ten czas leci szybko, że się nie obejrzałam, a z chwilę będziemy z Mężem obchodzili 45 lat pożycia małżeńskiego!

Pobraliśmy się 24 stycznia 1976 roku w piękny, mroźny, słoneczny dzień.

Pamiętam jak dziś jak wyglądały przygotowania do ślubu i sam ślub, choć byłam bardzo zdenerwowana i przejęta, jak to chyba każda panna młoda w takim momencie.

Sukienkę szyła krawcowa, bo już wówczas w sklepach prawie niczego nie było, a białe buty na koturnie kupowanie po znajomości!

W dzień ślubu biegłam do fryzjerki 3 kilometry, bo tylko jedna fryzjerka miała wolny termin, a makijaż robiłam sobie sama, gdyż nikt takich usług nie robił!

Bukiet kwiatów oczywiście z goździków, bo i w tej materii wyboru nie było!

Dość często z Mężem wspominamy ten dzień i mamy dla siebie piosenki, które tak jakby, opowiadają o naszym, wspólnym życiu!

Wychowaliśmy dwie, wspaniałe Córki, które ponad 10 lat temu odeszły z domu, a w międzyczasie robiliśmy domowe remonty i mieszkanie, co jakiś czas się zmieniało, co widać na zdjęciach! w albumach!

Dużo by pisać, ale nie chcę się powtarzać, bo na blogu znajduje się sporo wspomnień!

Wspomnę tylko, że raz była w sądzie sprawa rozwodowa, ale do tego nie doszło, a po tylu latach oboje wiemy, że nawet gdybyśmy ten rozwód dostali, to i tak po jakimś czasie byśmy do siebie wrócili, bo nie umiemy bez siebie żyć!

A oto nasz repertuar ha ha:

Krystyna Giżowska

Przeżyłam z Tobą tyle lat

Przeżyłam z tobą tyle lat
Choć w oczy wiał mi nieraz wiatr
Przy tobie się nauczyłam żyć
Przy tobie śniłam swoje sny
Przeżyłam z tobą tyle lat
Oddałam ci swój cały świat
I chociaż wiem jak smakują łzy
Dziś nie żal mi przeżytych dni
Dziś tamten dzień
Gdzieś rozpłynął się jak dym
Spójrz dzieci nam już wyrosły tak
I tylko my
Nie zmieniliśmy się nic
I ciągle nam siebie brak
Przeżyłam z Tobą tyle lat
Choć w oczy wiał mi nieraz wiatr
Przy tobie się nauczyłam żyć
Przy tobie śniłam swoje sny
Przeżyłam z tobą tyle lat
Oddałam ci swój cały świat
I chociaż wiem jak smakują łzy
Dziś nie żal mi przeżytych dni
Nadziei łud na pociechę dał nam los…
Żono moja
Gdy nad nami niebo płacze, mokną Twoje złote włosy
Piękny list spotkanie nasze, jak listonosz gdzieś unosi
Nad górami słońce świeci, srebrny księżyc za górami
Jedno z drugim się przegania, a my się kochamy
Żono moja, serce moje
Nie ma takich jak my dwoje
Bo ja kocham oczy Twoje
Do szaleństwa, do wieczora, je je
Żono moja, serce moje
Nie ma takich jak my dwoje
Bo ja kocham oczy Twoje
Do szaleństwa, do wieczora, je je, żono moja…
Nie ma takich jak my dwoje, nasza miłość się nie chwali
Nawet niebo sie nie boi, nic nas przecież nie oddali
Nad górami słonce świeci, srebrny księżyc za górami
I jedno z drugim sie przegania, a my się kochamy
Żono moja, serce moje
Nie ma takich jak my dwoje
Bo ja kocham oczy Twoje
Do szaleństwa, do wieczora, je je
Żono moja, serce moje
Nie ma takich jak my dwoje
Bo ja kocham oczy Twoje
Do szaleństwa, do wieczora, je je, żono moja…
Żono moja, serce moje
Nie ma takich jak my dwoje
Bo ja kocham oczy Twoje
Do szaleństwa, do wieczora, je je
Żono moja, serce moje
Nie ma takich jak my dwoje
Bo ja kocham oczy Twoje
Do szaleństwa, do wieczora, je je
Żono moja, serce moje
Nie ma takich jak my dwoje
Źródło: Musixmatch

Wspomnienie świąteczne!

Obraz może zawierać: 1 osoba, siedzi, ocean, niebo, plaża, na zewnątrz i woda

Za chwilę będzie dwa lata – [*]
Mama ma zmartwienie
Mama usiadła przy oknie.
Mama ma oczy mokre.
Mama milczy i patrzy w ziemię.
Pewnie ma jakieś zmartwienie…
Zrobiłam dla Niej teatrzyk,
A Ona wcale nie patrzy…
Przyniosłam w złotku orzecha,
A Ona się nie uśmiecha…
Usiądę sobie przy Mamie.
Obejmę Mamę rękami
I tak jej powiem na uszko:
„Mamusiu, moje Jabłuszko!
Mamusiu, moje Słoneczko!”
Mama uśmiechnie się do mnie
I powie: „Moja córeczko!”
Danuta Wawiłow
Nigdy mi nie powiedziała moja córeczko, bo była bardzo oszczędna w okazywaniu uczuć.
Przed śmiercią, kiedy się Nią opiekowałam powiedziała mi tylko, że jestem dobrą dziewczyną i to musi mi wystarczyć!
Prawie codziennie widzę Ją leżącą na łożu śmierci.
Kiedy odeszła, to głowa Jej lekko osunęła się na poduszce i już na twarzy nie było widać bólu i cierpienia.
Widać było wytęskniony spokój, a ja bałam się jej dotknąć, aby nie poczuć zimnego ciała i tak stałam i patrzyłam i nagle zdałam sobie sprawę z tego, że już nigdy nie odpowie na moje pytania – odeszła!
W kościele podczas ceremonii pogrzebowej stanęłam przed trumną i chciałam Ją pożegnać pocałunkiem.
Walnęłam się tak bardzo piersią o trumnę, że o mało nie zemdlałam z bólu!
Do dziś się zastanawiam, co to mogło oznaczać, bo może kolejne odrzucenie!
Mimo to, codziennie o Niej myślę i wspominam, bo była moją Matką – przecież!

Życie to wielka niewiadoma!

Obraz może zawierać: tekst „DEMOTYWATORY.PL Smutny wpis lekarki, który skłania do refleksji tych najbardziej samotnych w święta: "Mój zisiejszy dyżur ostatni przedświa ąteczny skupia tych osobach świętar zeby choć Odwiedzając Pana Jana, lata. mieszkana będzie decyzyjnej "aleo Sybirakie więźniem umysłowo, słucha sie pojawia. herbaty topowe zapalenie wygodnie bo niemoże mponach, nochodzie. mówi życiu przeszedł piekło. "Kochana jeślito przeczytas swojego iskiego jego koszmarnego zlituj się zabierz Ajaidęzaparzyć kolejny banek”

Wiele możemy w swoim życiu przewidzieć, ale nikt nie jest w stanie zgadnąć jak odejdzie z tego świata i kiedy!

Dzisiaj odpoczywam od gotowania, naczyń i garnków i prawie cały dzień słuchałam polskich kolęd, bo są chyba najpiękniejsze na świecie.

Dumałam także, bo święta do tego  skłaniają, aby zastanowić się nad naszym życiem i co znaczymy na tym świecie wobec jego wielkości i wszechświata.

Jesteśmy okruszkami po prostu, a życie dane nam jest tylko raz i do tego jest takie krótkie.

Kiedy się jest młodym, to jest zrozumiałe, że zupełnie nie myślimy o starości, bo i po co, kiedy ma się przed sobą całe życie.

U mnie było tak, iż kiedy stuknęła mi pięćdziesiątka, to pojawiły się automatycznie myśli o przemijaniu!

Człowiek zaczyna się zastanawiać ile mu jeszcze zostało i żyje w takim lekkim lęku, że śmierć może nas dopaść w każdej chwili!

Może to być zawał, wylew, udar, czy też stajemy się roślinami i warzywami nie potafiącymi żyć bez pomocy innych!

Codziennie  budzę się i jestem szczęśliwa, że się obudziłam, a do tego mimo chorób współistniejących nie złamał mnie COVID, choć było ciężko!

Wszystko, co piękne, kiedyś się kończy i oto zadajemy sobie pytania, co z nami będzie, kiedy staniemy się zależni od innych!

Kto będzie się nami opiekował i czy znajdą się tacy odważni, bo chodzenie obok takiego chorego, to jest ciężka harówka!

Może oddadzą nas do domu opieki, albo do hospicjum i całą opiekę zwalą na personel, a sami będą niechętnie nas odwiedzać, bo staniemy się dla nich balastem.

Młodzi są zapędzeni i robią kariery, a do tego brzydzą się starością, bo nie myślą o swojej za chwilę!

Pędzą przez życie i taki stary rodzic staje się wielką przeszkodą, a więc jakże często oddają staruszków do szpitala, aby mieć chociaż wolne święta od opieki nad chorym.

Może i dopadają ich wyrzuty sumienia, a może zwalają opiekę na pozostałe rodzeństwo i kłócą się, kto więcej dla rodzica zrobił.

Najgorsze, że stary człowiek nie może sobie wybrać rodzaju i terminu śmierci i dlatego jest skazany na łaskę i niełaskę!

To jest taki moment w życiu starego człowieka, który po prostu staje się bezwolnym wobec przeznaczenia.

Umrzeć jak najszybciej, a najlepiej we śnie i nie być wobec swojej osoby tego niewygodnego, czegoś dla wszystkich, bo jakże często inni nie widzą w nas już człowieka!

Zawsze piszę, że eutanazja powinna być na życzenie i koniec i kropka!

Rodzina przy wspólnym stole w Wigilię Bożego Narodzenia!

Obraz może zawierać: jedzenie i w budynku

Wydaje się, że Wigilia bez moich racuchów drożdżowych była by dużo uboższa.

Piekę je od lat na ten czas i wszyscy się dopominają, a dziś usłyszałam komplement od Męża, że robię je tak dobre jak Jego śp. Babcia, która była świetną kucharką!

Oczywiście do tego robię sos z borowików suszonych i cieszę się, że smakują i są tak typowo wigilijne!

Już wróciliśmy z Wigilii, która odbyła się u mojej, starszej Córki i i spędziliśmy ze sobą cudny czas, bo przecież z powodu pandemii wiele miesięcy żyliśmy w oddali, choć mieszkamy w tym samym mieście!

Wnuczki też dawno nie widziałam bo byliśmy z Mężem chorzy na koronawirusa, potem była kwarantanna i tak coś w koło.

Urosła bardzo przez ten czas i wstępuje w wieku nastolatki za chwilę!

Było dużo rozmów, opowiadań, prezentów i przede wszystkim pobyliśmy ze sobą!

W domu Córki są dwa koty – jeden o imieniu Franek, który jest pięknym, puszystym kotem, ale nie ugania się za panienkami, bo go wykastrowano, a więc je i śpi!

Drugi kotek to Rudzia i jest prześliczną kotką, która lubi towarzyszyć przy stole.

Nie przywitała nas Tessi – Maltanka, która urodziła pięć szczeniaczków i tak jest wykończona, że kiedy nie karmi, to odpoczywa sobie i nabiera sił na macierzyństwo!

Córka przygotowała wiele, pysznych potraw, że nie do spróbowania wszystkiego.

Zostało zauważone, że ja i Mąż po COVID schudliśmy, co widać najbardziej na buzi!

Mimo, że nie jestem katoliczką, a agnostyczką bardzo chętnie słucham kolęd w telewizji, co mnie uspokaja i wycisza!

Pojawiają się różne wspomnienia z przeszłości i pytania na przyszłość.

Wielka szkoda, że tak z klimatem się porobiło, że nie możemy zaśpiewać, że pada śnieg!

Od kilku lat jest mokro i brzydko, co sprawia, że te święta są okrojone z bieli i mrozu!

Słuchałam dzisiaj w telewizji wypowiedzi psychologa, który opowiadał jak wiele jest ludzi samotnych w święta i o nich trzeba pamiętać, bo ten czas jest dla nich bardzo trudny do zniesienia.

Nie mam w swoim otoczeniu takich ludzi na szczęście, ale gdyby ktoś taki był, to z pewnością bym o nim pamiętała!

Jutro na obiad zapraszam swoją Teściową, która mieszka sama i dlatego staram się o Niej pamiętać nie tylko w dni świąteczne.

Świętujcie kochani, odpoczywajcie w gronie rodzinnym, rozkoszujcie się tymi dniami z bliskimi, bo nigdy nie wiadomo, co przyniesie przyszłość!

A tak poza tematem nie przyjmuję życzeń od prawicy, bo są to życzenia od fazyreuszy, którzy cały rok kręcą, kradną i oszukują naród, a potem ględzą o Jezusie,  Dzieciątku i Maryi!

Nie znoszę tego ich kłamstwa i oszustwa!

Światu życzę uzdrowienia od tej strasznej pandemii!

 

Obraz może zawierać: choinka, tabela i w budynku

Obraz może zawierać: 2 osoby, ludzie siedzą i w budynku

 

Wigilijna opowieść rodzinna!

Brak dostępnego opisu zdjęcia.
Bombka, ta różowa z ozdobami złotymi na moje przeliczenie ma jakieś 60 lat!
Przypłynęła do Polski przez Ocean, gdyż wiele lat zdobiła choinkę w Chicago w USA, gdzie mieszkała babcia mojego Męża.
Kiedy je wieszam, a mamy ich trzy sztuki, to zawsze przypomina mi się historia rodzinna ze strony mojego Męża.
Nigdy jeszcze o tym nie pisałam, ale z opowieści wiem, tyle co wiem z opowiadań, choćby Wigilijnych, kiedy spędzaliśmy święta w domu mojej Teściowej i Teścia.
Wiele się zatarło, ale dziś rozmawiałam z Mężem jak to właściwie było, choć i On nie wszystko wie.
Jest to smutna historia, a było tak:
Babcia mojego Męża przed wojną urodziła dwóch synów, a więc mojego Teścia i jego brata.
Niedługo potem umarł jej mąż, a ona spakowała się i wyjechała z Polski statkiem „Batory”, a raczej uciekła.
Chłopców zostawiła w Warszawie jakieś tam rodzinie, ale stało się tak, że chłopcy trafili do domu dziecka, przy jakimś zakonie!
Kiedy wybuchło Powstanie Warszawskie brat mojego Teścia zginął i Ojciec Męża został na tym świecie zupełnie sam!
Nie wiedział gdzie jest jego matka i trudno było mu się pogodzić z faktem, że matka ich opuściła!
Z opowieści wiemy, że uciekinierka pracowała w prestiżowym domu towarowym w Chicago i tam wyszła za mąż po raz drugi za żołnierza, który służył u Andersa, a na imię miał Stefan!
Mijały lata i nadal mój Teść nie wiedział gdzie znajduje się jego matka, a w tym czasie się ożenił i trafił na ziemie zachodnie!
Kiedy umarł uciekinierce drugi mąż, to ta postanowiła wrócić do Polski.
W Milanówku kupiła  willę w dzielnicy willowej, a był to bodajże 1974 rok!
Przyleciała do Polski samolotem, a cały swój majątek nadała na statek i tak do Polski dotarły jej meble, kufry pełne damskiej bielizny z najwyższej półki, pralka automatyczna, o której my mogliśmy pomarzyć, a także kryształowe żyrandole i ekskluzywne bibeloty!
Naprawdę w USA zarobiła dobre pieniądze, ale zatęskniła za Ojczyzną i może dopadły ją wyrzuty sumienia!
Zaczęła poszukiwania swojego syna, czyli mojego Teścia i go znalazła dzięki Czerwonemu Krzyżowi.
Spotkali się bodajże w 1983 roku, ale nie było to po myśli siostry uciekinierki, która wiedziała, że jeśli znajdzie się syn, to majątek zostanie na niego przepisany!
Uciekinierka została okradziona i kiedy tam dotarł mój Teść, to wiele zniknęło i zniknęły pieniądze pochowane w różnych miejscach!
Pewnego dnia Teść dostał telegram, że jego matka umarła, ale zdążyła przepisać na niego dom i to wszystko, co w domu się znajdowało.
Uciekinierka w Polsce żyła tak, że od rana chodziła w strojnych sukniach i kieliszek z szampanem był o rana obowiązkowy!
Mąż, kiedy jeszcze nie był moim Mężem pojechał odwiedzić bacię i co dobrego dla niego zrobiła, to kupiła mu w Pewexie całe ubranie Wranglera, że jak wrócił, to go nie poznałam.
Zmarła pięknie ubrana we własnej łazience na zawał serca.
I ja  tam byłam po jej śmierci, aby pomóc uporządkować ogród przed sprzedażą domu, także wiem, że dom był okazały, ale nikt tam nie chciał zamieszkać, a więc poszedł na sprzedaż!
Mam z tego domu dwa, amerykańskie wazony i te trzy bombki, a cały ten spadek pokłócił resztę rodziny na zawsze ha ha!
Tak od siebie życzę Wam moi drodzy, by pandemia znalazła ujście w piekle i dała światu żyć!
Tak od siebie życzę, aby ten nierząd poszedł precz i abyśmy odetchnęli od ich banialuk i złodziejstwa, a Polska wstawała z kolan, a ja abym przestała przeklinać, bo jak ich widzę, to nie mogę się powstrzymać, ale nie czuję, że to jest grzech!
Przepis na placek z życzeniami
/drogi, ale każdego stać na niego …/
Główne składniki to:
– Zdrowie
Jak cenne, każdy z nas wie
Bez niego niewiele można
Choć czasem… góry przenieść gdy tylko wiara jest
Więc wiary dodajmy moc
Do tego nadzieję koniecznie dorzucić trzeba
By wiara samotną nie była i…
– Miłość
Wszystko wymieszać z ogromem miłości
To najważniejszy składnik
Poza tym dodać:
dwie łyżki pomyślności,
kapkę radości,
szczyptę życzliwości
Wszystko powoli wymieszać z odrobiną uśmiechu 🙂
Uwaga – ważne!!!
Odsączyć troski, przygnębienie i smutek
do smaku doprawić wdziękiem,
urodą czy sławą – to już według uznania
I piec,
piec cały rok
w wysokiej temperaturze pozytywnych uczuć
w rodzinnej atmosferze
Smacznego\
Anna Maria Michalik
Choinka z prezentami - Gify i obrazki na GifyAgusi.pl

Myślałam, że to będą smutne święta, ale takie nie będą!

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba

Kim jesteś mój mały – wielki świecie?
Co wniesiesz od siebie w nasze przyszłe życie?
Jakie niespodzianki szykujesz dla świata?
Co Cię zachwyci, rozkocha, wzruszy…?
Choć nie znam jeszcze potęgi Twych możliwości, wierzę w Ciebie całym sercem.
Choć nie mogę przewidzieć kim będziesz i jakie są Twoje umiejętności, ufam że Ty je w sobie odkryjesz.
Choć jesteś jeszcze tak maleńka, że mogę objąć Cię całą, wiem że mieścisz w sobie ogrom bogactw, które nieustannie będą mnie w Tobie zachwycać.
Jakie to szczęście móc patrzeć na Ciebie.
Jaki to dar móc Cię odkrywać.
Jaka to radość, czuć Twoją bliskość.
Bycie Twoją Mamą to moje życiowe wyróżnienie ❤
Nic bardziej wyjątkowego niż życie w miłości do Ciebie, nie mogło mnie spotkać.
Ilustracja znaleziona na pinterest.
Strona główna - Przedszkole Miejskie nr 19 im. Leśna Kraina w Lesznie
Ten tekst wstawiła na swoim FB moja Córka, która 2 listopada powiła swoje trzecie dziecko – dziewczynkę Natalię!
Nie mogę jej zobaczyć póki co, bo jest pandemia, a maleństwo trzeba chronić i Jej Rodziców także!
Kiedy to szaleństwo się skończy pojedziemy do Szczecina, aby poznać maleńką i nic nie poradzimy  na to, że życie teraz jest, tak bardzo okrutne dla nas wszystkich.

Co rusz dostajemy filmiki i zdjęcia, abyśmy mogli chociaż w ten sposób się z maleńką zapoznać.

Jedno wiem, że Mama Natalki jest szczęśliwa, że Natalia jest zdrowa i bardzo ją wszyscy kochamy, choć fizycznie jeszcze się nie znamy przez wstrętnego COVIDA, którego przeszłam ja i Mąż!

Podobno ozdrowieńcy już nie zarażają i prawdopodobnie jest małe ryzyko, że zachorujemy powtórnie, ale lepiej dmuchać na zimne, a zwłaszcza na maleństwo!

Myśleliśmy, że spędzimy Wigilię tylko we dwoje, ale zaprosiła nas do siebie nasza starsza Córka i zdecydowaliśmy się pójść, bo i Córka jest ozdrowieńcem!

Istne szaleństwo i ruletka, ale nie chcemy, aby COVID rozdzielał rodziny, a przy stole będzie nas tylko 6 osób, tak jak rząd nakazał!

W drugi dzień świąt mamy zaproszenie na wieś, gdzie mieszkają Teście mojej młodszej Córki, bo naprawdę dawno się nie widzieliśmy i tęsknimy za wspólnym posiedzeniu przy stole.

Oni też byli na kwarantannie, a więc ryzyko jest minimalne!

Ja dziś spędziłam w kuchni 5 godzin, bo kroiłam, siekałam, smażyłam, dosmaczałam i wiem, że jadąc w gości będę miała, co zabrać ze sobą, by nie pojechać z pustą ręką!

Mąż spróbował dzisiaj moje dwie sałatki i mu smakowały, co mnie zawsze cieszy, bo robię je z sercem!

Jutro gotuję już bigos na Sylwestra, a na pierwszy dzień świąt góralską kwaśnicę z suszonymi grzybami!

Wszystko powoli zaczyna się w rodzinie układać, ale nie wiem, kiedy będę mogła podejść z Mężem do szczepienia, bo się zaszczepimy wbrew głupim doniesieniom.

Jeśli lekarz rodzinny nie wniesie zastrzeżeń, to zrobimy to!

U starszej Córki podczas Wigilii zapoznamy się z maluchami, które przyszły na świat i dopiero za miesiąc będą mogły iść do dobrych ludzi!

Jeszcze nie składam Wam życzeń, ale złożę jutro, kiedy wyjdę z kuchni!

Brak opisu.

Niech spłynie na nas świąteczny spokój mimo pandemii!

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Już dostałam od Męża prezent pod choinkę!

Wczoraj się wygadał, że coś mi już kupił, a więc będąc ciekawska poprosiłam, by mi to dał dziś, jak to kobieta.

Bardzo trafny prezent, bo portmonetka już prosiła się o wymianę, a perfum kobiecie nigdy dość!

Muszę przyznać ja, że na jakąś okazję Męża, czy to z okazji imienin, urodzin, czy też pod choinkę nie mam pomysłu, aby go zadowolić!

Zawsze kupowałam coś z garderoby, ale teraz On ma już tyle tego, że byłby to prezent zbędny i niepotrzebny.

Mąż sam sobie kupuje, to, co mu się podoba i ma więcej np. butów niż ja!

Tak samo jest z narzędziami potrzebnymi do samochodu, czy też do napraw domowych – ma wszystko!

Kiedyś interesował się militariami, a więc w domu jest sporo książek na ten temat i naprawdę jestem w kropce, ale znalazłam patent i się sprawdza.

Kupuję Mu whisky z górnej półki, aby kiedy spotka się z kolegami, których jest coraz mniej mógł z nimi wypić sobie parę drinków!

Wnukom, Córkom i Zięciom dajemy pieniądze w świątecznych kopertach, aby uniknąć nietrafionych prezentów.

Wnuki są na tyle duże, że same wiedzą, co jest im potrzebne, bo z pewnością nie jakaś kolejna zabawka na 5 minut!

Dziś zrobiłam na Wigilię dwa dania.

Mam w słoiku suszone borowiki i z nich zrobiłam już sos grzybowy.

Także zrobiłam sałatkę z paluszków krabowych z selerem naciowym, cebulą czerwoną, kukurydzą i ananasem z puszki i doprawiłam to majonezem!

Podjadłam trochę krążków ananasa i wypiłam całą wodę – pyszną, bo takiego miałam smaka i zdałam sobie sprawę z tego, że nie wiem jak te ananasy rosną.

Weszłam więc w atlas owoców egzotycznych i poznałam jak te owoce wzrastają, a możemy je kupić chociażby na „Ryneczku” w Lidlu!

Dziękujmy ludziom świata, którzy te owoce zbierają i szykują do transportu, a pracują za bardzo małe pieniądze!

To tak ciekawostka, a z tych owoców jadłam właśnie ananasa, mango, pomarańcze, mandarynki,  grejfruty, figi suszone, banany, granaty i pomelo, które uwielbiam!

Smaku innych nie znam!

Bądźcie ostrożni, bo idzie trzecia fala pandemii!

Ananas

Jak rosną ananasy?! – Cztery Krańce Świata

Awokado

Ciemna strona zielonego owocu. Plantacje awokado rujnują drobnych rolników i niszczą lasy

Banany

Banany mogą wkrótce wyginąć. Kolumbia potwierdza, że potężny grzyb uderzył w plantację I Haps.pl

Figi

Figa w doniczce – domowa uprawa drzewa figowego - murator.pl

Granaty

 

Granatowiec właściwy - 7336150760 - oficjalne archiwum Allegro

Grejfruty

Grejpfrut - właściwości, kalorie i witaminy - galeria zdjęcie 4

Kokos

Jak i gdzie rosną kokosy? - Natura 2020

Mango

Jak wyhodować mango z pestki

Papaja

 

Papaja - właściwości zdrowotne w Bakalie.com

Marakuja

Marakuja owoc - właściwości, witaminy i wartości odżywcze marakui | ekologia.pl

Pitaja

Smoczy owoc i jego księżycowe kwiaty.... - blog podróżniczy PAZOLA

Pomelo

Pomelo (drzewo): wyrasta z kamienia, w domu, kiełkuje w doniczce

Pomarańcze

 

Zdjęcia: Grazalema, Andaluzja, I wszędzie pyszne pomarańcze, HISZPANIA

Mandarynki

Mandarynka - młodsza siostra pomarańczy - ekaloria