Archiwa miesięczne: Sierpień 2021

Bo to wszystko nie tak!

Na zdjęciu są dwie 14 letnie dziewczynki, czyli Viki Gabor i Roksana Węgiel.

Dziewczynki wywindowane przez telewizję reżimową zarabiają już ogromne pieniądze.

Naprawdę mają tylko 14 lat, a wyglądają dzięki makijażowi i ubiorowi na 10 lat więcej.

Czy widzimy w tych dzieciach cnoty niewieście, tak pożądane przez ministra edukacji – Czarnka?

Dziewczynki te wyglądają jak młode Lolitki i im wolno tak wyglądać, a tylko dlatego, że są utalentowane i reprezentują Kurskiego na różnych festiwalach, czy też podczas jego objazdowych, letnich występach.

Jest to wielka hipokryzja, bo one są idolkami wielu, polskich nastolatek, które też by chciały tak wyglądać, ale nie mogą, bo muszą przecież być wychowywane wg. cnót niewieścich.

Gdyby cnota niewieścia przyszła tak umalowana do szkoły, to pewnie by dostała linijką po łapach od katechety!

To tak na marginesie tego wpisu!

Ha – dziś ten nierząd ogłosił, że chce wprowadzić w dwóch województwach wschodnich – czyli podlaskiego i lubelskiego stan wyjątkowy.

Wszystko dlatego, abyśmy, jako społeczeństwo nie wiedzieli, co dzieje się na granicy z Białorusią!

Stan wyjątkowy może dotyczyć odległości do 3 kilometrów od granicy, a więc będzie to paraliż tamtejszej ludności i ich działalności gospodarczej.

Zabronią wycieczek i tak ludzie przestaną zarabiać, podobnie jak to działo się w czasie pandemii!

Paradoks jest taki, że zapowiedzieli to w kolejną rocznicę podpisania porozumień sierpniowych, którą obchodzili – a jakże i wymazali z tych obchodów Lecha Wałęsę!

Polskie dzieci nie będą się już uczyły o Lechu Wałęsie, bo to bracia Kaczyńscy walczyli o wolność dla Polski – tak będzie!

Jeśli nie wiecie jeszcze po co im jest ten stan wyjątkowy, bo po to:

PiS dobrze wie, że uchodźcy to zajebisty temat, od którego będzie im tylko rosło w sondażach.

Dlatego będą stany wyjątkowe i różne inne stany, aż do kolejnej wygranej w wyborach.

W kościołach już mówią, że imigranci będą gwałcić nasze żony i mężów i będzie, że Afgańczycy są gorsi od pandemii!

Kaczyński był na urlopie, ale wrócił i zrobił naradę na Nowogrodzkiej, a więc kazał ogłosić stan wyjątkowy i to rozumie każdy myślący Polak.

I nie szkodzi, że w PiS-e już jest bunt i uważają go za wariata, który nie cofnie się już przed niczym.

Jest jednak kilka piesków, którzy wierzą wodzowi poruszają się bez niego, jak dzieci we mgle!

„Czy Kaczyński zwariował?

Coraz więcej Polaków zadaje sobie to pytanie, teraz już nawet i ci z najbliższego otoczenia prezesa.

Jedno jest pewne, Kaczyński stracił całkowicie instynkt samozachowawczy.

Zresztą tak jak inni „wielcy” przywódcy, tacy jak Mobutu z Konga, czy Hitler, który przecież w sposób demokratyczny wygrał wybory i w którego zapatrzone były miliony.

Władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie i… odbiera rozum.

Kaczyński podejmuje decyzje coraz bardziej irracjonalne, nawet już sprzeczne z interesem swojej partii.

Decyzje, które prowadzą Polskę na kraj przepaści.

Są granice nieprzekraczalne, po przekroczeniu których zostaje już tylko równia pochyła i ciemność.

A czy jest się czemu dziwić?

38 milionowym krajem zarządza zły, zgorzkniały człowiek, przesiąknięty nienawiścią do Polski i samego siebie, całkowicie oderwany od rzeczywistości, nie znający kompletnie życia.

Trzymany teraz w złotej klatce Faradaya (przeciw podsłuchom) bez okien.

Kaczyński decyduje o losie kobiet i ich cnotach niewieścich, choć nigdy nie miał kobiety, żony czy choćby kochanki(a?).

Ten człowiek nie chodzi po ulicach, nie rozmawia z ludźmi, nie robi zakupów, nie płaci w barze za hamburgera.

Polskę widzi tylko z zza szyby rządowej limuzyny, kiedy mknie z Żoliborza na Nowogrodzką.

Otoczony pariasami i usłużnymi głupcami, ma wykrzywiony obraz rzeczywistości.

To taka woskowa postać jak z horroru, taka Laleczka Chucky.

Człowiek szalony podejmuje szalone decyzje.

Kaczyński podejmuje ich coraz więcej.

Krótko mówiąc: idzie po bandzie.

I gdyby to on tak sam decydował tylko o swoim życiu.

Ale od humoru czy nastroju Kaczyńskiego, od jego ukrytych fobii i uprzedzeń, od jego szaleństwa zależy los Polski i 38 milionów Polaków.

Dzisiaj Kaczyński idzie na wojnę ze wszystkimi: z Narodem, z Europą, z Rosją, z USA… Gdyby to były inne czasy, Kaczyński już wyprowadziłby czołgi na ulice. Jaruzelski przy Kaczyńskim to zwykły harcerzyk.

Statek z kapitanem Kaczyńskim nabiera już wody i zaczyna tonąc, pytanie tylko: kogo pociągnie za sobą na dno i co będzie z tą naszą Polską?

Ten człowiek niedługo zejdzie ze sceny, ale w kraju po sobie pozostawi tylko popiół i zgliszcza, jeśli Polacy się nie obudzą.

Kaczyński marzył o tym, żeby zostać emerytowanym zbawcą Narodu, ale dzisiaj bliżej mu do tego narodu grabarza.

Reklama

Szkoła kiedyś i dziś!

Dzisiaj mam taki wisielczy dzień – może z powodu pogody, bo leje cały dzień, że polityka mi po prostu zwisała.

Nie mam przecież na nic wpływu i na tych, na których liczyłam, też mnie zawiedli.

Weźmy wypowiedź na Campusie Sławomira Nitrasa, który sobie palnął, że katolików, trzeba „opiłować” z przywilejów.

Niby ma oczywiście rację, ale po jaka cholerę dawać paliwo reżimowej telewizji, w której jego wypowiedź została wyrwana z kontekstu i niech to szlag trafi.

Wrócił Donald Tusk i też chlapie trzy po trzy, że urodzenie dziecka, to jest udręka dla matki na 20 lat – i po co to było?

Wysłuchałam tzw. „debaty” Tuska i Trzaskowskiego i na wiele pytań zadawanych przez młodych – odpowiedzi były wymijające.

Niestety, ale jeśli opozycja nie przedstawi już swojego programu naprawczego Polski, to nie ma szans pokonania PiS-u.

Ej, dużo by pisać, ale póki, co mi się nie chce.

1 września dzieci idą do szkół i naprawdę nie wiadomo jak to będzie.

Zbliża się już czwarta fala pandemii, a Andżej dziś powiedział, że ludzie nie muszą się szczepić i nie wolno ich do tego przymuszać, a więc dał paliwo antyszczepionkowcom.

Jestem bardzo ciekawa jak szkoła będzie wyglądała w Polsce pod rządami oszołoma Czarnka i czy na dziewczynkach będą wymuszane cnoty niewieście.

Czy nauczyciele będą się bali podejmować jakieś decyzje, by nie narazić się kuratorowi i ministrowi i czy będą tracili robotę za niesubordynację wg. Czarnka – udawanego katolika!

Wszystko się tutaj może zdarzyć.

Znalazłam na YT filmik przestawiający dzieci w szkole podstawowej – nakręcony w 1971 roku!

Filmik mnie rozczulił i dokładnie go obejrzałam przez 16 minut.

Jednak jeden fragment mnie zdziwił, kiedy był sąd nad jednym z uczniów o imieniu Grzesiu.

Nauczycielka zainicjowała rozmowę z uczniami, czy Grzesiowi należy obniżyć ocenę ze sprawowania i to było takie socjalistyczne wychowanie, choć ja takowych praktyk nie pamiętam.

Kochani, to były dzieci chowane bez komputerów i telefonów, a ich bogate słownictwo mnie bardzo wzruszyło.

Sięgnęłam więc do swojego dzieciństwa i przypomniałam sobie taki fakt:

Musieliśmy uciekać z „przemocowego” domu i zamieszkaliśmy u pewnej kobiety, która miała córki w podobnym wieku do mojego.

Nie było komputerów i tak dalej, a i telewizja nie rozpieszczała.

Siadałyśmy wieczorami przy stole i gadałyśmy sobie o wszystkim i nawet o kosmosie, na który każda z nas miała swoje wyobrażenie.

Było też tak, że każda z nas siedziała wieczorami w łóżku – po kąpieli i czytałyśmy wspólnie książki i też to był temat do rozmów.

Mimo pewnej traumy wspominam tamten czas za pożyteczny i miło go wspominam.

Tak wyglądało nasze dzieciństwo i wczesna młodość, a teraz sobie wyobrażam, że wiele dzieci siedzi przed komputerami i mają znajomych, ale wirtualnych, gdyż nie zawsze rodzice tego pilnują!

Nawet, kiedy wyjdą na spacer, to nie potrafią oderwać się od tych maszynek!

Dzieciaki z tego filmiku mają już po 60-tce! 🙂

Małe miasteczka i ich problemy!

W moim mieście jest zaledwie ponad 15 tysięcy mieszkańców, a cały powiat licząc, to 48 tysięcy.

Ludzie tutaj potrzebują pracy, a jej nie znajdują, gdyż po prostu jej nie ma.

Jeśli ludzie pracują, to przeważnie w administracji, sądzie, szkołach, czy w szpitalach!

Innego przemysłu tutaj brak, choć dawniej było inaczej.

Były jednostki wojskowe, a także prężnie działająca kolej, oraz zakład szwalniczy dla kobiet.

Fabryka jakiś tam części metalowych, ale to wszystko już nie działa i ludzie naprawdę, a zwłaszcza kobiety nie mogą tutaj znaleźć pracy!

Jednak władze mojego miasta są słynne z tego, że wydają,  co trochę pozwolenia na budowę marketów różnej maści!

Gdzie się człowiek nie obróci, to tam napotka na market dosłownie w każdym miejscu miasta.

Mamy tu „Lidl”,  „Aldi”, „Netto”, „Stokrotkę”, „Biedronkę” i sama nie wiem, co tam jeszcze.

We wrześniu oddają do użytku ten na zdjęciu, a w planach już jest budowa kolejnego „Dino”!

I wszędzie wszechobecny beton!

Istna masakra, gdyż ludzie, którzy mieli tu swoje, małe sklepiki musieli je po prostu zamknąć, bo markety odebrały im klientów!

Wstawiłam powyższe zdjęcie na mojego fan – page i tam młode kobiety w komentarzach mają żal do włodarzy i czytam więc:

„pamiętam, kiedy podczas kampanii wyborczej obiecywał ściągnąć inwestorów, którzy stworzą nowe miejsca pracy:)…I różne takie tam kocopoły”

Nie dziwię się więc, że ludzie w mieście się buntują, bo mają rację, gdyż każdy musi gdzieś zarobić jakieś pieniądze!

Będąc na emeryturze nie śledzę już rynku pracy, ale wydaje mi się, że w całej Polsce jest ten sam problem i dlatego Polacy za pracą jadą za granicę!

Chcę jeszcze nawiązać do sytuacji na granicy polsko – białoruskiej i uważam ten rząd za sprawą Kaczyńskiego za bandytów i wygląda to tak, że w każdej dziedzinie życia Polacy stali się bezduszni i za cholerę chłop żywemu nie przepuści:

„Rafal Gawel jest w: Usnarz Górny.

Dzisiaj rano usłyszałem pukanie do drzwi, otworzyłem, patrzę a w progu stoi sąsiadka z bloku obok i krzyczy, że dziecko jej ma gorączkę, jest sine i potrzebuje lekarza i że ona nie ma telefonu, więc żebym jej dał zadzwonić od siebie.

Pogoniłem, zlituję się i pomogę jednej to zaraz tysiąc innych matek przyjdzie prosić o pomoc.

Ja sobie na swój telefon sam zapracowałem i za własne pieniądze kupiłem, mogła też sobie kupić to by nie musiała chodzić i prosić.

Niech wraca do siebie i w swoim bloku szuka pomocy dla dziecka.

Normalni ludzie siedzą u siebie, a nie łażą po innych ludziach.

Zresztą przepisy w naszej wspólnocie mieszkaniowej są takie, że trzeba mieć kod do domofonu, żeby wejść na naszą klatkę, o ona nie miała czyli weszła nielegalnie.

Niech normalnie jak cywilizowany człowiek złoży podanie i wystąpi do spółdzielni mieszkaniowej o kod do domofonu, to jak wtedy legalnie wejdzie, to się zastanowię czy nie pomóc jej i dziecku.

Sorry taki jest regulamin, prawo to prawo trzeba go przestrzegać.

Najwyższy czas, żeby ogrodzić płotem teren wokół naszego bloku i zrobić osiedle strzeżone.

Zatrudni się potem jakiegoś emeryta czy rencistę, żeby siedział i pilnował bramy to wreszcie będzie spokój i porządek.

A w ogóle to nie mam czasu na te wszystkie głupoty, bo spieszę się na mszę do kościoła”

Moje urodziny nie są wolne od przemyśleń!

Urodziłam się 28 sierpnia i dziś obchodzę swoje, kolejne urodziny.

Miałam gości i to był naprawdę miły dla mnie dzień.

Na Facebooku też spłynęły życzenia i podziękowałam za nie tymi słowami:

„Przyznam, że bez życzeń dzień urodzin byłby tylko kolejną kartką w kalendarzu.

Dziękuję za Wasz czas poświęcony w tę chwilę i za te serdeczne słowa.

Bardzo doceniam fakt, że o mnie pamiętaliście mili ludzie”

Od Męża dostałam zastrzyk w euro i palemkę, która nazywa się – „Chamaedora Elegans”

Roślina pochodząca z Meksyku, którą się podlewa oszczędnie, a może ona z czasem zrobić niespodziankę i zakwitnie w korale.

Przyszła Córka z Wnusią i było mi bardzo miło, gdyż po wakacjach zobaczyłam jak moja Wnusia urosła i jest mądrą dziewczynką, z którą można sobie pogadać na różnie tematy, choć ma zaledwie 11 lat.

Teraz dzieci się rozwijają zupełnie inaczej, aniżeli dzieci z mojego pokolenia, bo i świat się zmienił nie zawsze na lepszy i dzieci to widzą i słyszą!

Przyszły serdeczne życzenia od Córki mieszkającej w Szczecinie i czegoż mam pragnąć więcej?

Lato odeszło, tak jakby ktoś odciął je nożem i zrobiło się zimno, bo zaczęłam podgrzewać kominkiem.

Wkraczamy w nową falę pandemii, bo Polacy wracają z wakacji.

Szacuje się, że podczas tej, kolejnej fali umrze 40 tysięcy Polek i Polaków!

Nie chcą się szczepić, bo nie!

Rozmowa z antyszczpionkowcami jest bardzo trudna i jest to przeprawa przez mękę!

Oni twierdzą, że umierają ludzi, którzy się zaszczepili i za cholerę nie poddadzą się temu mordowaniu!

Niektórzy nawet zaczynają brać dawki końskie na odrobaczenie koni i krów, bo twierdzą, że to jest lekarstwo przeciwko pandemii!

Inna sprawa, to fakt, że Anżej podpisał ustawę o wycince hektarów lasów przeznaczonych ponoć pod zabudowę przemysłową.

Można się spytać dlaczego nie planują budowy na terenach wolnych od lasów?

Ano dlatego, że znowu ten grabieżcy nierząd chce zarobić na drewnie wysyłanym do Chin i do innych krajów.

Mamy więc idiotę za „prezydenta”, który uważa mnie na głupią!

Mamy już kryzys klimatyczny, a oni rżną, to nasze dobro narodowe, bo muszą na wszystkim zarobić kasę na swoje fanaberie!

Będzie tak, że lasy wytną, a na tym terenie nie powstanie żadna fabryka, bo to już znamy z autopsji, że oni niczego przez 6 lat nie wybudowali!

Jest zimno i pada deszcz, a tam na granicy polsko – białoruskiej cierpią niewyobrażalnie z zimna i głodu ludzie.

Nie dostali ze strony polskiej ani jednej szklanki wody i kromki chleba, a przecież rządzący bandyci mienią się katolikami – „Tańczącymi z Rydzykiem” i niech ich trafi szlag!

Historia to bestialstwo kiedyś rozliczy!

Już nie ma dzikich plaż!

Dzisiaj Córka przysłała mi zdjęcia z plaży w Świnoujściu.

Jak widać, tak jakby już nastąpił koniec lata, bo turystów już prawie tam nie ma!

Bałtyk dzisiaj szalał, ale do zdjęć ustawił się idealnie, gdyż chmury na niebie robią swoje pejzaże!

Nie wiem i nie zrozumiem tego, że kiedy wszędzie się mówi o ekologii i konieczne dbanie o klimat, to Janusze i Grażyny przez cały swój pobyt nad Bałtykiem zostawili po sobie śmietnik.

Pokazywali dziś w telewizji jak ludzie dbający o ekologię i czystość – zbierali z plaż śmieci i naprawdę było co zbierać!

Jestem ciekawa, czy ci śmieciarze też mają w domach taki syf, jaki zostawiają po sobie wszędzie!

Dlaczego inni muszą zbierać śmieci nad morzem, w górach i na Mazurach i dlaczego do tych ludzi nie dociera, że zostawią po sobie taką Planetę swoim dzieciom i wnukom – palanty!

Ludzie, którzy zbierali na plaży śmieci mówili o kapslach, butelkach po piwie i puszkach, a także o górach plastiku, a na wydmach nawet znaleźli majtki, koszule, kartony i tak dalej, a więc jeden wielki śmietnik!

Czy tak trudno jest ze sobą zabrać worek na śmieci i po plażowaniu swoje śmieci wyrzucić, ale o czym ja tam piszę!

Janusze i Grażyny już się rozjechali, bo zbliża się początek roku szkolnego, a ktoś inny musi posprzątać ziemię na plaży, po syfiarzach!

Można pisać o tym bez końca, a w przyszłym roku znowu będzie tak samo.

Zauważyłam też inny problem!

W czasie pandemii wiele ludzi wzięło sobie do domu pieska, bo czuli się samotni.

Widzę jak paniusie wyprowadzają swoje pieski na spacer, a te srają gdzie popadnie i żadna z paniuś tego nie sprząta.

Po co wziąć ze sobą woreczek i posprzątać trawnik, po którym biegają dzieci i wdeptują w te nieczystości!

Widziałam dzisiaj załatwiającego się kota, który pazurkami zasypał swoją kupkę, ale po psach trzeba sprzątać i szkoda, że w Polkach wciąż nie ma takiego nawyku!

Staram się pomagać klimatowi na miarę swoich możliwości i robię segregację śmieci, bo od takich małych kroczków zaczyna się szanowanie naszej Planety!

Innym to zwisa i powiewa i tego nie da się egzekwować niestety!

Konkluzja jest taka, że gdzie nie pojawi się człowiek, tam są zostawiane śmieci, bo nawet już Kosmos jest zaśmiecony, w którym fruwają śruby i nakrętki, oraz odpady wielkości autobusu!

Dokąd idzie ten świat?

Ps. Zaczyna się czwarta fala pandemii „Delta” i w szpitalach zaczynają umierać antyszczepionkowcy – nie żałuję!

Wypad do lasu!

Ponownie wspomnienia!

Pamiętam, że jakieś 25 lat temu Mąż wypożyczył przyczepię kampingową i na dwa tygodnie pojechaliśmy do lasu w Głusku – woj. zachodniopomorskie.

Przyczepę ustawiliśmy na podwórku znajomego, który w tym lesie miał swój dom.

Pojechaliśmy na grzyby i aby wypocząć i to była taka nasza przygoda.

Sami sobie gotowaliśmy posiłki na butli gazowej, a spaliśmy w tej przyczepie właśnie.

Pamiętam, że największym zbieraczem grzybów byłam ja i wiedziałam drogą prób i błędów gdzie ich jest najwięcej.

Miałam dwa, duże kosze i skoro nastał świt – wyruszałam do lasu.

Grzyby suszyliśmy u znajomego na piecu opalanym drzewem na dużych, metalowych sitach.

Ususzonych mieliśmy ponad 2 kilogramy – pamiętam.

Grzybów było tak dużo, że je sprzedawałam w skupie.

Przyjeżdżał samochód pod sklepik spożywczy i tam te grzyby sprzedawałam i nawet nieźle zarobiłam.

Ludzie mówili, że te grzyby pojadą do Niemiec, bo podobno Niemcy wcale grzybów nie zbierają!

Całe życie swoje uwielbiałam wypady do lasu i zbieranie grzybów sprawiało mi przyjemność, a także był to wypoczynek od wszystkiego.

Dzisiaj Mąż z kolegą wybrali się w nasze stare miejsca i póki co, w lesie nie ma grzybów.

Niby jest wilgoć i jest ciepło, ale to chyba jeszcze nie ta pora!

Nazbierał parę kurek i jutro będą do jajecznicy!

Następnym razem pojadę z Mężem do lasu i choć być może nic nie nazbieram, to porobię sobie zdjęcia i pooddycham świeżym powietrzem w ramach relaksu!

Lubicie zbierać grzyby i może macie swoje sukcesy, bo na przykład nazbieraliście 100 borowików? 🙂

Morze nasze morze!

Dostałam od Córki kilka zdjęć z nad morza, a bliżej ze Świnoujścia.

Pojechała z rodziną na kilka dni, aby trochę odpocząć od codzienności.

Nie szkodzi, że nie ma już tak pięknej pogody, która dziś po południu wyraźnie się popsuła.

Będą musiały im wystarczyć spacery, bo jesień idzie i nie ma na to rady – jak to pisał w wierszu swoim – Waligórski!

Urodziłam się nad morzem i pamiętam, że całe swoje dzieciństwo było związane z wodą i pisakiem nad Bałtykiem.

Pamiętam, kiedy mama gotowała ciepły posiłek i kompot i zabierała mnie i siostrę na plażę w Babie Dołach, bo tam mieszkaliśmy.

To był ten czas, kiedy pokochałam Bałtyk całą sobą i na całe życie.

Potem były kolonie w Dziwnowie i także razem z innymi dziećmi spędzaliśmy pod opieką wychowawcy na cudownej plaży – całe dnie z przerwą na obiad!

Pamiętam jak w Dziwnowie przechodziliśmy przez most zwodzony i śpiewaliśmy kolonią – „morze, nasze morze – wiernie będziem ciebie strzec”

Schodziliśmy z plaży tuż przed kolacją, kiedy pojawiał się cudowny zachód słońca.

Kiedy byłam już mężatką, to jechaliśmy z Mężem na wczasy i byliśmy zakwaterowani dosłownie 50 metrów od morza, które nam szumiało w nocy!

Mieliśmy swoją, kameralną plażę, bez natłoku parawanów i tu się dziwię ludziom plażującym, że wybierają miejsca do odpoczynku zatłoczone i zadymione papierosami – pijących piwo, a dzieci im znikają z horyzontu!

Jest nad Bałtykiem tyle wolnych miejsc, a wystarczy tylko je odszukać!

Uwielbiałam robić zdjęcia zachodów i wschodów słońca, bo każde takie zjawisko jest inne.

Mam w albumach naprawdę dużo zdjęć z tamtych lat.

W swoim życiu byłam także w Tatrach i choć góry są przepiękne, to nie poczułam tego, co czułam nad morzem.

Pewnego razu, po długiej przerwie pojechaliśmy nad morze i stało się ze mną coś dziwnego.

Wpatrzyłam się horyzont, siedząc nad brzegiem morza i się zwyczajnie rozpłakałam.

Płakałam chyba ze dwie godziny i nie mogłam się uspokoić, a przed oczami przeleciało mi całe moje, dotychczasowe życie!

Pojawiły się niespełnione marzenia i spełnione i tak jakbym rozliczała się ze swoim życiem, w którym było dużo dobra, ale także i zła, jak to w życiu każdego z nas.

Pojawiła się dziwna melancholia, bo ja wrażliwiec jestem, a także jakieś pragnienia, czego nie umiem do dzisiaj sobie wyjaśnić.

Teraz jest tak, że Mąż często mnie namawia, abyśmy pojechali nad morze, bo to tylko ponad dwie godziny jazdy samochodem.

Jednak ja nie chcę, bo czuję wewnętrznie, że historia się powtórzy i wolę sobie tego oszczędzić.

Chyba brzmi to dla Was dziwacznie, ale ja tam mam na te starsze lata, choć wciąż kocham Bałtyk.

Gotuję i rozmyślam!

Ze zdjęcia można się domyślić, co jutro na obiad będę „pitasiła!”

Ponownie leczo, skoro mamy do dyspozycji jeszcze najzdrowsze warzywa.

W szerokim garnku – na dnie smażę kiełbasę pokrojoną w kostkę, cebulę i pieczarki.

W międzyczasie kroję warzywa w kostkę i paski i po kolei dodaję do kiełbasy.

Na samym końcu dodaję pokrojony w kostkę kabaczek, gdyż on najszybciej mięknie i na końcu sparzone pomidory pokrojone też w kostkę.

Jutro dodam jeszcze parę śliwek – węgierek i ze trzy jabłka – papierówki jako eksperyment!

Mojego lecza nie podlewam wodą, gdyż warzywa same z siebie, pod wpływem temperatury – puszczają swój sok.

Jeśli mam zieloną pietruszkę, to też dodaję.

Mąż uwielbia leczo z makaronem, a ja same wcinam.

Chyba miesiąc temu pisałam, że umiera mi ukochany kwiat – skrzydłokwiat, którego chyba przelałam.

Zmartwiłam się, bo oklapł i od razu postanowiłam go ratować.

Wyjęłam ze starej doniczki i oddzieliłam mokrą ziemię od korzeni.

Sprawdziłam, czy są zdrowe i faktycznie nie było podgnłych.

Posadziłam go w nowej ziemi i w większej doniczce i po paru dniach zbrązowiały tylko 4 liście, które obcięłam.

Poddałam kwiat obserwacji, podlewając go minimalnie, co trzeci dzień.

Chyba reanimacja się udała, bo każdego dnia widzę, że listeczki podnoszą się na nowo do pionu!

Wniosek z tego taki – nigdy nie rezygnuj ha ha

Tutaj napisałam o moim życiu codziennym, ale niżej jest dramatycznie!

Codziennie mam nadzieję, że ten impas na granicy się skończy z tymi ludźmi podrzuconymi nam przez Łukaszenkę.

Niestety, ale w oczach świata Polska straciła wszystko i będzie to nam zapamiętane.

Podobno tam już są ludzie ciężko chorzy – podkreślam ludzie!

Niestety, ale ten dramat nie ma końca, a pogoda radykalnie się zmienia.

Lubię czytać Kamila Durczoka, który w swoim życiu bardzo namieszał, ale spostrzeżenia ma bardzo trafne i tak ocenił te paskudne działania tego nierządu!

Kamil Durczok

” Jak przestajemy być ludźmi.

Późny wieczór.

Próbuję sobie wyobrazić co się dzieje teraz na tym skrawku ziemi na wschodzie.

I próbuję zrozumieć tych, którzy do władzy doszli rycząc: Bóg! Honor! Ojczyzna!

Ten pierwszy wyraźnie ich opuścił. Tego drugiego nigdy nie mieli. Ojczyzna?

Tak, dojna. Nader szybko przyjęli jak swoje oskarżenia, którymi walili we wrogów.

32 osoby siedzą, śpią, wydalają odchody i chorują – wszystko na kilkudziesięciu metrach kwadratowych.

Chcą niewiele.

Wody, jedzenia, śpiworów i środków czystości.

Nie dostają ich, bo ślepi wykonawcy w zielonych mundurach słuchają rozkazów przestępców za biurkami.

Maciej Wąsik, wiceminister spraw wewnętrznych, jak prawniczy analfabeta usiłuje podważyć konwencję genewską świstkiem papieru ze swoim podpisem.

Krótki cytat do czego się zobowiązaliśmy. „Umawiające się Państwa będą stosowały postanowienia niniejszej Konwencji do uchodźców bez względu na ich rasę, religię lub państwo pochodzenia.”

Tyle, panie Wąsik.

Tak stanowi Konwencja przyjęta w 1951 roku.

Nie wiem czy to lata mentalnie panu bliskie, bo służby mogły wtedy wszystko.

Ale przypominam, że potwierdziliśmy ją w Dzienniku Ustaw w 1991.

Wtedy już była wolna Polska.

Tylko że nie sam Wąsik odpowiada za dramat dzieci, kobiet i mężczyzn.

Człowiekiem, który bierze główną odpowiedzialność za reżim panujący w Polsce jest Kaczyński.

Wicepremier d/s bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński.

To on nie dopuszcza lekarstw, wody i żywności do cierpiących ludzi.

To on nie pozwala, żeby choć organizacje humanitarne miały dostęp do chorych.

I on za to, daj bóg w którego tak żarliwie demonstruje wiarę, odpowie.

Wtedy nie będzie miał obok siebie prywatnej armii ochroniarzy i 700 policyjnych radiowozów.

Wtedy stanie z tym wszystkim sam.

Co odpowie, kiedy jego bóg zacytuje mu Chrystusa: Byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie (…) Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili”.

Oby Kaczyński żył jak najdłużej. I oby ta świadomość w miarę szybko dopadła go za życia.

Może zdąży coś zmienić. Ale mniejsza o wiarę, bo ta wybiórcza wersja chrześcijaństwa to problem prezesa, nie mój, ateisty.

Opozycja, póki mogła, coś próbowała robić.

Teraz kordon zielonych współsprawców tego dramatu, mruczących zza masek, że tylko wykonują rozkazy, pilnuje terenu jak składu złota. I coś w tym jest.

Gra uchodźcami idzie w najlepsze.

Jak złoto. Kurwizja grzmi o wojnie hybrydowe, o tym, że to nie Afgańczycy tylko Syryjczycy, o gwałtach i mordach kobiet – na razie co prawda we Francji i w Niemczech.

Ale nie daj losie podobnego nieszczęścia u nas.

Dopiero się zacznie parada hien, nie tylko dziennikarskich.

Opozycja, zwłaszcza ta z Parlamentu Europejskiego, nie przerywa błogiego lenistwa.

Bruksela wypoczywa, to po co im psuć urlopy.

Po co mobilizować frakcje, żądać nadzwyczajnego posiedzenia, wysłać do Polski delegację specjalną.

Niech dalej narrację narzucają Wąsik z Kurskim.

Zdecydowanej większości opozycji wystarczą Twitter i Facebook.

Do końca wakacji jakoś się wytrzyma. „Unia Europejska ma obowiązek przyjąć uchodźców z Afganistanu i nie może pozostawić bez pomocy osób, które współpracowały z krajami UE” – tak powiada w Wilnie szef PE, David Sassoli.

Mnie to wystarcza, Wam pewnie, do ciężkiej cholery też.

W Polsce Unię PiS ma w dupie.

Podobnie jak tych biedaków nad rzeką.

Koczujący w zimnie i wilgoci, o naszej moralności wiedzą dostatecznie dużo. I mają nas za kreatury bez sumienia.

Jak Wam to pasuje, dalej oglądajcie tę telewizyjną grę.

Pamiętajcie tylko, że tam nie ma ani drugiego, ani kolejnych żyć.

Uzdrowicielka!

Może 20 lat temu – dokładnie nie pamiętam, jeździliśmy z Mężem do odległej miejscowości, w którym mieszkała pewna kobieta o imieniu Laura.

Dowiedzieliśmy się pocztą pantoflową, że jest ona uzdrowicielką znaną na całą Polskę!

Oboje byliśmy zmęczeni trudami życia i mówiono, że ona swoją terapią dodaje ludziom energii i więcej siły, a także dotykiem leczy wiele chorób.

Czasami jechała z nami mama mojego Męża, bo z racji wieku miała już wiele chorób współistniejących, a całe swoje życie cierpiała na serce i nadciśnienie.

Aby się z Laurą umówić, trzeba było telefonicznie zaklepać sobie termin, gdyż ona miała w ciągu dnia tylko określoną liczbę osób, które mogła przyjąć, gdyż po takich sesjach sama była wykończona i robiła sobie przerwy.

Laura nie była już młodą kobietą, bo gdzieś tak około 50 -tki, ale była bardzo kontaktowa i niezwykle miła.

Ludzie zwierzali się jej ze swoich osobistych spraw, bo mieli do niej wielkie zaufanie, a ona pamiętała to wszystko i na następnej wizycie pytała, czy coś się w tej kwestii poprawilo.

Nie mieszkała w żadnych luksusach, a w bloku z dwoma pokojami i kuchnią, a wszędzie była widoczna boazeria.

Wizyty na tamte czasy były dość drogie, ale ludzie wciąż do niej przyjeżdżali i zawsze miała swoją klientelę.

Mój Mąż wierzył w jej każde działanie i twierdził, że mu pomaga, a ja byłam dwa razy i ani trochę nie czułam jej dobroczynnego dotyku i nawet chciało mi się śmiać!

Swoich klientów zapraszała do małego pokoiku, gdzie na środku stał zwykły kuchenny taboret i dotykała człowieka w różne miejsca.

Kiedy dotykała mego Męża, to ten zaczynał się jej dotykowi poddawać i jego ciało balansowało na tym stołku raz w przód, to znowu w tył.

Czuł na sobie ciepłe i zimne miejsca, a Laura tłumaczyła, że na przykład coś dzieje się z nerkami i to naprawiała!

Po takim seansie dwa dni dochodził do siebie, bo był wycieńczony i śpiący, a ja nic nie czułam!

Dlatego chciało mi się śmiać, bo może nie uwierzyłam nigdy w te czary mary i uzdrawianie, a jechałam tylko chyba z ciekawości.

Jednak nastał taki u mnie czas, że zaczęły wypadać mi włosy prawie garściami i mimo leczenia nie mogłam się z problemem poradzić, a martwiłam się strasznie.

Poprosiłam więc Męża, żeby mnie po raz trzeci zawiózł do Laury jako ostatniej deski ratunku!

Posadziła mnie na tym taborecie i zrobiła mi długotrwały masaż skóry głowy – tak, że mało mi jej nie urwała.

Z wielkim zdziwieniem zauważyłam, że to mi bardzo pomogło, a proces wypadania włosów ustał na wiele lat.

Niestety, ale Laura umarła na raka i sama siebie nie umiała wyleczyć!

Korzystaliście kiedyś z usług uzdrowiciela, kiedy medycyna już nie pomagała?

Ps. Mój Mąż jest bardzo podatny na działania uzdrowicieli i teraz znalazł sobie energoterapeutę w naszym mieście.

Odwiedza go raz na pół roku i twierdzi, że dodaje mu energii i co niby ja mam z tym zrobić ha ha.

Kiedy byłam młodą dziewczyną i miałam długie i mocne włosy, to mimo to, w każdą niedzielę wychodziłam z domu i rwałam pokrzywę wiosną i latem.

Robiłam w domu pokrzywowy napar i tak pielęgnowałam swoje włosy, które były mocne i błyszczące.

Miałam na to siłę i byłam systematyczna, a teraz wszystko jest w aptekach i tak znalazłam preparat i jutro go sobie zamówię w sieci!

Na wzmocnienie i odżywienie włosów, zapobiega ich wypadaniu.

Ziołowa kuracja polecana jest do włosów osłabionych, z problemami łojotokowymi oraz z tendencją do wypadania:
– wzmacnia cebulki włosów,
– powstrzymuje nadmierne przetłuszczanie się skóry głowy,
– reguluje wydzielanie serum,
– stymuluje mikrokrążenie skóry głowy,
– zapobiega wypadaniu włosów,
– oczyszcza skórę głowy,
– nadaje włosom blask,
– działa przeciwłupieżowo.
Kuracja uzupełnia niedobór składników niezbędnych do odżywiania komórek włosów i skóry głowy.

Może macie inne sposoby, aby wzmocnić swoje włosy, bo wiele pań stosuje żółtko kurze, jako maseczkę i odżywkę, co jakiś czas!

Trzeba się rozliczyć!

Na tym zdjęciu jest moje miejsce na ziemi, które ma blogu pokazywałam nie raz.

Jest tu cicho, spokojnie i zielono i tylko czasami spokój nam tutaj zakłócają drobne pijaczki!

Jednak jako obserwatorka mediów wiem, że Świat tak nie wygląda, a my Polacy nie jesteśmy narodem tak cudownym jak nam przedstawia ten nierząd!

Kiedy czytam w Internecie, że ci ludzie na granicy polsko – białoruskiej powinni zdechnąć, to wiadomo jacy my naprawdę jesteśmy!

Wczoraj spotkała mnie wielka przykrość, bo tzw. dobry znajomy, którego poznałam w sieci i bardzo ceniłam przez chyba 10 lat – okazał się rasistą!

Piszę na pewnym forum i tam od słowa do słowa w sprawie ludzi koczujących na granicy dowiedziałam się od niego, że nie należy im się nawet szklanka wody!

Zdębiałam i po raz kolejny przekonałam się, że możesz z kimś zjeść beczkę soli, a i tak go do końca nie poznasz!

Mam nauczkę po raz kolejny zresztą!

Oczernia się tych ludzi, że są brudasami i nierobami i przybywają do Europy po socjal przede wszystkim.

Jakimi są Polacy, to o tym mój znajomy nie wspomniał, że w Polsce – w wielu domach jest przemoc fizyczna, ekonomiczna i seksualna.

Polacy wzięli 500+ i co z tego, skoro wydają te pieniądze w dużej mierze na alkohol i z tego powodu mamy więcej patologii w przestrzeni publicznej.

Polacy jak wariaci jadą po drogach w stanie upojenia alkoholowego i zabijają niewinnych przechodniów na pasach.

Polacy nie zrobią karetce jadącej w celu ratowania życia – korytarza życia, bo oni są przecież panami szos i dróg!

Polscy księża od nie wiadomo kiedy, molestują dzieci i nie ma dla nich żadnych kar, bo ten nierząd chroni tych bandytów!

Można tak wymieniać i wymieniać, że w wielu tematach jesteśmy terrorystami na polskiej ziemi, za których trzeba się wstydzić za granicą!

A co robi ten nierząd?

Tańczy u Rydzyka, kradnie i grabi polskie lasy i od 6 lat są bezkarni za nepotyzm, maseczki, respiratory i inne przekręty!

Do tego wszystkiego doszła sprawa migrantów, którzy są otoczeni przez wynajęte psy z karabinami, ale nie tylko ja tak myślę.

Ludzie dziś wyszli na ulicę solidaryzując się z Afganistanem i kobietami w tym kraju, a także z przetrzymywanymi na granicy ludźmi!

Nie generalizuję więc, że wszyscy Polacy, to są źli ludzie, bo wielu jest dobrych, myślących i empatycznych, gdyż potrafią się wczuć w sytuację innych narodów.

Jednak wielu – nawet starszych ludzi zapominało jaką pomoc w Stanie Wojennym otrzymaliśmy od innych w postaci ubrań i żywności i sama to pamiętam!

Czytam blog „Goplany” i ona widzi to wszystko swoimi oczami i napisała tak:

„Oglądałam w czwartek koncert w Sopocie z okazji dwudziestolecia TVN 24.

Patrzyłam z zachwytem.

Wreszcie oaza mądrych i dobrych ludzi.

Tych na scenie i tych na widowni.

Oaza.., a skoro jest oaza, to musi być i pustynia.

Pustynia kłamstw, obłudy, propagandy, bezmyślności, obojętności, pijanych kierowców, morderców, katów dzieci i pedofilów, okrutników maltretujących zwierzęta, chciwców, leni, zdrajców, i wszelkiego rodzaju szkodników.

Czy warto ratować ten świat?

Młodzi, którzy mają przed sobą całe życie powiedzą, że warto.

Ci, którzy mają dzieci też by chcieli, bo dożyły one swoich lat w spokoju.

Ci, którzy mają już wnuki, poważnie się niepokoją, czy one nie będą musiały w swoim życiu toczyć bitew o wodę i żywność, kiedy już większość świata zamieni się w pustynie.

Nie jestem ekspertką od ekologii.

Ten list nie będzie więc o tym.

Pomimo, że wiem, jak większość z WAS, że nie uderzy w nas asteroida, Ziemia nie pęknie na pół i nie ogarnie nas potop biblijnych rozmiarów.

Koniec świata, który nadchodzi, nie będzie spektakularnym wydarzeniem.

My się po prostu, zwyczajnie udusimy lub umrzemy z pragnienia i głodu.

Odwołam się do starego testamentu.

Rzadko to robię, bo nie jest to dla mnie księga warta uwagi, ale w temacie mojego postu jedno, biblijne wydarzenie ma zastosowanie.

Bóg rzekł do Abrahama: Jeśli w Sodomie jest choćby dziesięciu sprawiedliwych, nie zniszczę tego miasta i mu wybaczę… Lecz nie znalazło się dziesięciu sprawiedliwych.

Słucham wiadomości…Pijany kierowca zabił w wypadku matkę i czteroletnie dziecko.

Premier, oczywiście, jak zwykle w takim momencie, bierze łopatę i zaczyna budować studnię, czyli zapowiada zwiększenie kar dla pijanych kierowców.

Po dwóch tygodniach trzech kompletnie pianych, dojrzałych facetów zabija samochodem kobietę idącą po chodniku i jej córeczkę.

Słucham dalej… Policja po długim pościgu zatrzymała młodego kierowcę, który jechał 230 kilometrów na godzinę, kompletnie pijany, a u jego boku siedziała zachwycona pasażerka podniecona odwagą swego supermena.

Facet zabija rodzinę brata i ucieka.

Ksiądz molestuje staruszkę w szpitalu.

Ktoś napada na turystów, bo mówią obcym językiem, a tam ktoś okrada sklep.

Nie wiem, może ja za dużo czytam, albo za dużo oglądam telewizję!

Może to wszystko się działo od zawsze, tylko o tym nie wiedziałam? A może po prostu doszliśmy już do ściany.

Może ludzkość już przekroczyła granicę, za którą nie będzie już nic, poza obojętnością.

Afganistan… Dwadzieścia lat wojny.

Wiele ofiar.

Nadzieja dla żyjących tam ludzi, a potem totalna porażka.

Dozbrojona, wyszkolona armia w zasadzie przeszła na stronę talibów.

To jest tak, jakby amerykanie przez 20 lat dozbrajali i szkolili talibów właśnie.

Teraz, amerykańskie karabiny będą umacniać cnoty niewieście w pozostawionych bez pomocy afgańskich kobietach.

Coś jest w tym zegarze świata takiego dziwnego, że nawet jeśli ludzie chcą dobrze, wychodzi wszystko jak zawsze.

Bo ten zegar się nigdy nie myli.

On po prostu nie uznaje humanitarnych wojen ani bezkrwawych rewolucji.

Wojen nie powinno być nigdy.

Ale skoro już Amerykanie chcieli coś zmienić, być może byłoby lepiej, gdyby strzelali zamiast budować szpitale czy szkoły.

Może wcale nie byłoby więcej ofiar, a przynajmniej pozbyli by się barbarzyńców.

Może, może, może… Tego nie wiem.

Okrutna myśl, prawda?

Ale do bólu logiczna.

Kiedy byłam dzieckiem, proboszcz, do którego chodziłam na religię mówił, że raz na jakiś czas powinna być wojna.

Że to jest dobrze dla ludzkości.

Bulwersowało mnie to, bo przecież nie ma bardziej czystszego zła, niż wojna właśnie.

Dziś jednak, z perspektywy przeżytych lat, rozumiem tok jego myślenia.

Rozumiem okrucieństwo tego dziejowego zegara.

Na przykład taka Japonia. Przez wiele lat była postrzegana jako bardzo przyjazny kraj, który porzucił przedwojenne dążenia do konfliktów.

Potrafił nawet zaprzyjaźnić się z tymi, którzy ich pokonali i ich wykorzystać do budowania super nowoczesnego kraju. Tak było.

Tak było, dopóki żyli jeszcze ludzie, którzy pamiętali Hiroszimę.

Dziś, znowu wracają do starych zatargów z Chinami.

Zapomnieli o tragedii, a w głowach budzi się stara natura samuraja, dla którego dyshonorem jest umrzeć w łóżku na raka, zawał serca czy udar.

On musi walczyć o chujwieco.

Nie podoba mu się dobrobyt, wygrywa tradycja, zatruwa mózg, odbiera rozum, żąda krwi.

Wszyscy jesteśmy wrogami broni masowego rażenia i zawsze nas bolą niewinne ofiary.

Lecz z przerażeniem uświadamiamy sobie, że gdyby nie było bomby atomowej zrzuconej na Hiroszimę, być może, II wojna światowa trwała by do dziś i ten mały naród zamiast zająć się prawdziwymi problemami, trzęsieniami ziemi czy grożącym tsunami, siadał by nadal na bomby bohatersko ginąc w obronie chujwieczego.

Może by nadal mieszkali w drewnianych chałupach i głodowali.

A tacy Żydzi, doświadczeni holokaustem, czy nie postępują podle i bezdusznie w stosunku do Palestyny?

Nie mordują bombami cudzych dzieci?

Dlaczego bezsensownie walczą o skrawek ziemi, na której mogli by szczęśliwie żyć wraz z sąsiadami?

Także my Polacy zapominamy o komunie, zapominamy o tym, jak trudno nam było żyć.

Nie wierzymy, że idąc do przodu, możemy skręcić i znowu wrócić w to samo miejsce…

Oglądałam w czwartek koncert w Sopocie z okazji dwudziestolecia TVN 24.

Patrzyłam z zachwytem.

Wreszcie oaza mądrych i dobrych ludzi. Tych na scenie i tych na widowni.

Oaza.., a skoro jest oaza, to musi być i pustynia.

Pustynia kłamstw, obłudy, propagandy, bezmyślności, obojętności, pijanych kierowców, morderców, katów dzieci i pedofilów, okrutników maltretujących zwierzęta, chciwców, leni, zdrajców, i wszelkiego rodzaju szkodników.

To miło nacieszyć oko oazą.

Zobaczyć błyszczące suknie i spektakularne dekorację, zapominając na chwilę, że tam gdzieś w ciemnościach jest inny świat.

Że na granicy w zimnie otoczeni wojskiem czekają głodni ludzie, a ich los zależy od tego, czy pomoc dla nich może przysporzyć rządzącym głosów w wyborach, czy je odebrać.

Że łatwiej jest wysłać 3 samoloty po 150 osób, albo transport humanitarny Niemcom dotkniętym powodzią, niż ogrzać i nakarmić garstkę nieszczęśników.

Że naszym symbolem stały się mury i druty kolczaste oddzielające nasz świat, od świata, którego nie chcemy widzieć.

Bo przecież nie chodzi o pomoc, a o teatr…I myślałam sobie podczas tego koncertu, że to jest piękne zobaczyć, że jeszcze w tym przeklętym przez bogów kraju można odnaleźć oazę wolności.

Tylko czy w tej oazie jest wystarczająco wielu sprawiedliwych, by było warto ocalić ten świat.”

nowelistygoplany