Archiwum dnia: 5 Maj, 2022

Kuchennie i gospodarczo!

Młodzież jest w trakcie pisania matur, a więc stąd ta powyższa grafika, ale o tym później.

Przez czas Majówki na obiad mieliśmy drugie danie i w końcu zachciało nam się zupy.

Miałam w lodówce zamrożone żeberka, a także świeże warzywa i ziemniaki, oraz kaszę „pęczak” i postanowiłam ugotować zwykły krupnik, ale z nowym dla mnie składnikiem.

Do garnka włożyłam żeberka i kiedy zaczynały być miękkie wsypałam cztery garście kaszy i to mi się gotowało razem z suszonymi grzybami.

Oczywiście dodałam jarzynki, bo nie używam soli, kilka liści laurowych i ziela angielskiego.

Obrałam warzywa i ziemniaki i wszystko pokroiłam w kostkę.

W drugim garnku na olej wrzuciłam cebulę pokrojoną w piórka i ją zeszkliłam, a potem dodałam warzywa pokrojone i to wszystko smażyłam jakiś czas, aż wszystko złapało temperatury.

Kiedy kasza, mięso i grzyby były już miękkie dodałam warzywa i gotowałam wszystko razem jakieś 15 minut.

I tu uwaga – pierwszy raz do krupniku dodałam dwie łyżeczki musztardy francuskiej z gorczycą.

Czasami oglądam programy kulinarne i podpatrzyłam z tą musztardą.

Smak krupniku faktycznie podkręcony i polecam każdemu!

Jestem łasuch na śledzie w oleju z cebulą i jedząc je łapczywie ze słoika upaćkałam sobie dwie, nowe bluzki.

Powstały z oleju brzydkie plamy, które niczym nie mogłam usunąć.

Próbowałam je wyprać w dobrym proszku – niemieckim, ale nie zniknęły.

Potem mazałam „Ludwikiem”, alkoholem, odplamiaczem i nic!

Dziś wpadł mi pomysł do głowy, aby bluzki uprać w pralce z dodatkiem kostek od zmywarki!

Włożyłam bluzki, dodałam dwie kostki i włączyłam program na bawełnę!

Z początku te kostki waliły o bęben pralki ale za jakiś czas ucichło.

Po jakimś czasie wyjęłam moje bluzki bez ani jednej plamy z oleju i tak je uratowałam.

Jest jeszcze jedna porada odnośnie zastosowania kostek od zmywarki.

Jeśli chcemy oczyścić naszą pralkę, to na pusto do pralki wkładamy dwie kostki i włączamy pralkę na największą temperaturę.

Po takim cyklu pralka jest odświeżona i lśni w zakamarkach.

Odnośnie matur, to uważam to za głupotę – takie dręczenie młodzieży.

Maturę pisałam w 1975 roku i kończyłam Liceum Ekonomiczne.

Pamiętam swoje nerwy przed maturą – do tego stopnia, że o mało przed lokalem nie zemdlałam.

Nie pamiętam dziś nawet tematów z języka polskiego, a było chyba coś o Ignacym Krasickim.

Z matematyki też nie pamiętam nic i co najgorsze skończona szkoła i tematy na maturze w niczym mi się w dorosłym życiu nie przydały.

Praca moja pierwsza nie polegała na ekonomii, a musiałam się uczyć zupełnie innego zawodu i tak było za każdym razem, kiedy pracę zmieniałam.

Uważam, że matury są bez sensu i nie powinny mieć miejsca, bo jeśli ktoś chce iść na studia, to dopiero uczeń powinien pisać egzamin dojrzałości!