Powrócić do wspomnień.

Już wieczór, a więc zapalam taką malutką lampkę, aby skreślić notkę na blogu.

Najlepiej mi się przy niej pisze, choć muszę potem sprawdzać, czy w notce nie ma błędów, bo lampka mało światła mi daje, a ja piszę właśnie wieczorem.

Jestem w tym wieku, że na te starsze lata wiele się przypomina z czasów nastoletnich, bo widocznie takie jest prawo wieku.

Teraz młode dziewczęta mają Internet i z niego mogą swobodnie czerpać wiedzę na przeróżne tematy je interesujące.

Istnieją także fora, na których wymieniają się doświadczeniami, a także zadają pytania na to, co je zajmuje.

Kiedyś nie było tak łatwo, bo literatura była bardzo uboga, a czasami wręcz niedostępna. W szkole nie było lekcji z wychowania w rodzinie, czy też na tematy dojrzewania oraz przygotowania do dorosłego życia, nawet seksualnego.

Nie było podpasek, kiedy dziewczyna dostała pierwszy okres i byłyśmy skazane na ligninę, a w dobrym przypadku na watę – po prostu.

W domach nie rozmawiało się o dojrzewaniu i jak się zabezpieczyć przed niechcianą ciążą i dlatego trzeba było samemu dochodzić do wszystkiego!

Nie było literatury i pamiętam, że w kiosku miałam założoną teczkę i pani z kiosku „Ruchu” wkładała do niej zamówione, dane czasopismo!

Pamiętam, że wykupywałam „Przyjaciółkę”, „Filipinkę”, „Ekran” i „Film” i coś tam jeszcze.

Lubiłam usiąść sobie w kuchni i pochłaniałam owe czasopisma, szukając dla siebie interesujących artykułów i stąd czerpałam wiedzę.

Pamiętam jeszcze, że kiedy miałam jakiś kłopot, z którym sama nie dawałam rady, to pisałam do gazety swoje wątpliwości opisując, co mnie interesowało.

Nikt nie odpisywał w Internecie, a otrzymywałam list pisany na maszynie do pisania w kopercie z poradą, na którą czekałam i w zasadzie byłam z odpowiedzi zadowolona.

Z koleżanką dorwałyśmy książkę uświadamiającą pt. „O dziewczętach dla dziewcząt” i czytałyśmy jA w altanie na działce, żeby nikt nas na tej lekturze nie złapał.

Potem w szkole średniej 31 dziewczyn miało do dyspozycji tylko jeden egzemplarz książki Wisłockiej „Sztuka kochania” i pochłaniałyśmy ją na szybko pod ławką, albo po kryjomu w domu – takie to były czasy.

Mój pierwszy chłopak, który mnie poderwał i poszłam z nim na randkę – bardzo mnie nudził, ale aby go nie urazić pisałam z nim listy, bo był zamiejscowy, a to tego miał na imię Julek!

Pisałam z wieloma osobami i miałam karton zapełniony kartkami i listami i pewnego dnia pozbyłam się tego, a teraz bardzo żałuję.

Pisałam pamiętnik i to się zachowało i często do niego zaglądam stwierdzając, że w okresie nastolatki miałam dużo dylematów!

W tym pamiętniku wciąż są bilety do kina, czy teatru, a także moje wiersze.

Nie byłyśmy w tamtym czasie uświadomione, choć ja trochę już wiedziałam o tych sprawach, a jest to bardzo ważne dla każdej dziewczyny i chłopaca.

Pamiętam, że moja koleżanka miała chłopaka i kiedyś mnie się spytała, czy można zajść w ciążę kochając się na fotelu, a nie w łóżku!

Teraz młode dziewczyny niech będą szczęśliwe, że mają Internet, choć jak wiemy w szkołach nadal nie ma lekcji uświadamiających, bo to katolicka Polska jest i rządzi szkołą kabotyn – deweloper!

Dawne znajomości się rozmyły, a było tak, że spotykałyśmy się z dziewczynami ze szkoły średniej co rok, ale po 25 latach się nie poznałyśmy, bo czas zrobił swoje.

I tak uciekła młodość!

50 myśli na temat “Powrócić do wspomnień.

  1. Jestem z małego miasta. Nasze lekcje do wychowania w rodzinie były mało uświadamiające, bo bardziej skupione na psychicznym aspekcie funkcjonowania w rodzinie, a nie o jej zakładaniu. Na innych lekcjach puszczali nam tylko film,, jak rozwija się ciąża „. Więc resztę dowiadywałam się od mamy, koleżanek i Internetu. Gdyby nie Internet to człowiek nic by nie wiedział. Czytanie takich forów internetowych traktuję jak grupę wsparcia, gdzie można poczytać, że nie tylko tobie coś w związku nie pasuje, nie tylko tobie przeszkadza, że coś facet robi albo nie robi. To często bardzo uspokajające, że nie zwariowałyśmy, tylko naprawdę takie rzeczy się w związkach dzieją i nie są ok.
    Dziękuję za podzielenie się historią. Lubię takie wspominanie. Sama mam zachowanych kilka pamiętników, a w nich koperty z zebranymi bibelotami jak np bilety do kina właśnie 😊

    Polubienie

  2. No cóż za mojej młodości też nie było internetu. Chociaż ja zostałem uświadomiony jak miałem 9 lat. Ze starszymi siostrami od rodziców dostaliśmy książkę „nastolatki pytają o seks”. Siostry były nastolatkami.
    Mając dwanaście lat dostałem książkę „kamasutra”, bez obrazków, no dobra były zdjęcia azjatyckich posągów.
    No ale ja pochłanialem gorsze książki medyczne. Lubiłem poczytać o chorobach więc nawet książka do otolaryngologii była dla mnie ciekawa.

    Lekcje wychowania do życia w rodzinie, to raz nam zrobiono w 5 klasie i w sumie to skupiono się na cyklu kobiecym. No i prezerwatywie…. A w technikum dopiero w ostatniej klasie zrobili nieobowiązkowe. Po dwóch lekcjach napisałem, że nie będę chodził. Ministrem edukacji był Roman Giertych więc pierwsza lekcja to był film o ciąży i o tym, że płód to dziecko, a aborcja jest złem. Na drugiej lekcji było zbieranie podpisów pod całkowitym zakazem aborcji…. Tak właśnie Giertych wpuścił do szkół te głupią organizacje…

    Polubienie

      1. Ogólnie to jak teraz patrzę to w podstawówce mieliśmy dość dobrą kadrę nauczycielską, chyba zasługa poprzedniego ustroju, wszyscy zatrudnieni byli przed 90 rokiem. To też na lekcjach można było z nauczycielami poruszyć różne tematy. Jak też w ramach np. profilaktyki przeciw AIDS i narkomanii szkoła zaprosiła Marka Kotańskiego…

        Polubienie

      2. Elu w latach 90 też była ważna zgoda kuratorium. Tylko wiesz moja wychowawczyni przyszła do domu każdego ucznia powiedziała rodzicom po co i uzyskała ich zgodę…

        Obawiam się, że świat zbytnio się zmienił, dziś nikt pewnie by się nie zgodził np. na jego pogadanki o diecie i sektach. Na jego prezentacje co dzieje się z ludźmi, gdy odstawi im się białko zwierzęce, tłuszcz i cukier.

        Polubienie

      3. Ja nie pamiętam za komuny takich pogadanek. Widocznie jest uboższa rodząc się tak wcześnie. Teraz Czarnek gotuje dzieciom religię zamiast rozwiania pasji. Wszystko idzie w cnoty niewieście. Rządza nami pacany i fanatycy religijni i to jest smutne Bartku.

        Polubienie

  3. Osobiście lekcji wychowania do życia w rodzinie nie wspominam dobrze, bo tak naprawdę za wiele z nich nie wynieśliśmy, ale to już wina nauczycieli… Dziś młodzi ludzie mają dużo łatwiej, bo informacje na każdy temat znajdują w necie, ale jest i zła tego strona, bo internet zastępuje im rodziców, a to już nie jest dobre.

    Polubienie

      1. U mnie na tego typu tematy nigdy się nie rozmawiało. O większości rzeczy człowiek dowiadywał sie od znajomych, albo z wiadomych pisemek 😅 Ale wtedy netu nie było..

        Polubienie

  4. Wszystkie listy, liściki i pamiętniki dawno spaliłam. Nie żałuje, bo bym ich do grobu nie zabrała. Wspomnienia są piękne ale…czasu jeszcze nie mam na nie. Zdjęć też nie przeglądam, nawet tych gdzie są moi rodzice, żal serce ściska a z oczu płyną łzy, że jest tyle niesprawiedliwości na tym świecie. Czasami na blogu zamieszczę posta wspomnieniowego i to wszystko.
    Odnośnie lekcji o wychowaniu w rodzinie (szkoła podstawowa), nie pamiętam ale biologię jak najbardziej. Była strona ze zdjęciem przyrodzenia męskiego, a właściwie jego budowa. Wstyd i skrępowanie unosiło się pod sufit jak para z wody gotującej. Czasami ktoś ze spuszczoną głową chichotał w kułak. Taka to była lekcja o wychowaniu seksualnym. Może za wcześnie rządzący chcieli nas dokształcić lub nieumiejętnie rozpoczęli do „kształcenie”. Co z książką od biologii się stało nie wiem, możliwe, że uczniom je zabrano. Nie wystarczy opublikować książkę, potrzebny jest bardzo dobry wykładowca aby tak delikatne informacje przekazać uczniowi. W więc, najpierw należy wykształcić nauczycieli w dziedzinie seksuologii i wychowania w rodzinie, a przecież brakuje nauczycieli j. polskiego, matematyki itp.
    Obecnie dziewczęta mają łatwiej, czasami aż za łatwo. Całkowity luz, również nie jest dobry. Nie ma jednego środka aby odpowiednio dawkować informacje dla poszczególnych grup młodzieży i zgodnie z wiekiem. Internet daje wszystko tu i teraz. Jedynie dobre, że przez internet nie zajdzie się w ciążę.

    Pozdrawiam Eluniu.

    Polubienie

  5. Żyliśmy po realu…dzisiaj młodzi żyją w świecie wirtualnym. Jeśli chodzi o mnie to świat realny jest bardziej interesujący. Wszystko jednak idzie do przodu, nie każdy za tym nadąża, nie każdy chce nadążać.

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s