Archiwa tagu: 1 Maja

Miasto Warszawa – budzi się!

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

Dzisiaj kończy się już 1 Maja i jak zwykle wywieszam flagę i tak będzie łopotała do końca 3 Maja.

Zawsze byłam trochę socjalistką, nawet kiedy miałam 16 lat i chętnie brałam udział w Pochodach 1 – Majowych.

To był taki dzień, że trzeba było ubrać się na galowo, a więc biała bluzka i grantowa spódnica i od rana było w domu zamieszkanie, bo trzeba było zapleść warkocze i zawiązać kokardy.

Nigdy mnie nikt nie przymuszał do udziału w Pochodzie, bo uważałam ten dzień za piękne i potrzebne święto ludzi pracy.

Nigdy w pracy mi nie grożono tym, że jeśli nie pojawię się na Pochodzie, to stracę finansowo – nigdy!

Gdzieś mam zdjęcie, kiedy podczas jednego z Pochodów, szłam na czele naszej szkoły podstawowej i kolega niósł szkolny sztandar. Byłam bardzo dumna z tego.

Ludzie wychodzili z domów i szli w Pochodzie – prawie wszyscy mieszkańcy miasta.

Machali chorągiekami i innymi gadżetami i na ulicy było kolorowo i radośnie – byliśmy zjedoczeni, niezależnie od wieku.

Wychodzili uczniowie i zakłady pracy, a było ich w moim mieście nie mało!

Po Pochodzie szło się do domu na świąteczny obiad, a potem  w wesołe miasto.

Ludzie w parku zwanym „Małpi Gaj”, rozkładali koce i mieli ze sobą kosze z jedzeniem i odrobinę alkoholu – było radośnie i przyjemnie.

Nie szkodzi, że ktoś się tam upił i leżał w trawie – takie wtedy były uroki świętowania.

Jako młoda dziewczyna, mieszkająca w małym mieście nie wiedziałam, że w latach siedemdziesiątych w kraju źle się już działo  i cieszyłam się z tego tu i teraz!

Tak się w Polsce wzrastało i takie mam zapisane w głowie obrazy, które wspominam z rozrzewnieniem.

Dziś Mąż w związku z pracą był bardzo wcześnie w naszym mieście i zrobił wg. mnie bardzo smutną fotografię.

Na poniższym zdjęciu jest główna ulica naszego miasta i nie ma na tym zdjęciu ani jednego człowieka. Miasto uśpione, smutne, a kiedyś o tej porze tętniło Pochodem.

 

Zdjęcie użytkownika Elżbieta Maria Saga.

A co mieliśmy w Warszawie 1 Maja?

Warszawiacy nie wpuścili nacjonalisów mimo ogomnej fali Policji!

Mieliśmy najazd nacjonalistów na Warszawę od tej chołoty, sierpa i młota i taka jedna zagorzała, bo może działa gorzała, pisówka na forum dla Seniora wydaliła!

„Napisał L
To ja już nic nie wiem. Może jakiś warszawiak się zlituje
i mnie oświeci co ten geriavit blokował dzisiaj?Pochód 1- majowy?????????????????????https://twitter.com/wybranowski/stat…32469445087232Same siwe spaślaki, wynoszone w rozkroku.
Jaki wstyd.
Brudne, spocone, w domyśle śmierdzące….
A potem toto pisze, że młodzież ich nie szanuje”

Kiedy się coś takiego czyta, to zastanawiam się kim trzeba być, aby popierać nacjonalisyczne hasła i stwierdzam, że trzeba być chyba nawalonym, bo na trzeźwo mi to nie wygląda!

Zwolenniczki PiS broniące ONR-u nie pojmą niczego, póki od ONR nie dostaną po pysku i niech sobie napiszą na czole, na wszelki wypadek, że kochają Jarosława.

 

Reklama

Uspokajający zapach ogniska!

 „Majówka” już za nami! 

Ogarnęliśmy wszystko logistycznie i o godzinie 12 wybraliśmy się w plener. 

Naprawdę nie jest łatwo podczas „Majówki” znaleźć wolne miejsce, aby się zakotwiczyć dyskretnie, bo ludzie masowo wyruszają w plener i grillują.

Mieliśmy szczęście, gdyż mój Mąż zna dobrze jednego pana, który opiekuje się domem wypoczynkowym nad jeziorem „Grażyna”.

Nie wiedzieliśmy czy będzie tam dużo ludzi i w zasadzie jechaliśmy trochę w ciemno, ale trafiliśmy na moment, gdy tylko parę domków było wypożyczone na okres wolnych dni. Otrzymaliśmy dostęp do grilla i miejsca, gdzie śmiało mogliśmy rozpalić ognisko i tak do wieczora spędziliśmy cudowne, rodzinne chwile. Dzieci się wyhasały do woli, a dorośli mieli czas na pogawędki i wspominki jak to kiedyś obchodziliśmy dzień 1 Maja. 

Napiszę jeszcze o swoich przemyśleniach. Jadąc samochodem nie sposób było oderwać wzroku od rzepakowych, kwitnących  pól. Nie sposób nie zauważyć świeżej zieleni i delikatnych listków na drzewach. Brzozy wyglądają jak młode, zgrabne panny, a inne drzewa wtórują brzozom kolorami i niewinnością. Wszystko jest takie świeże, takie, że nie sposób nie zauważyć tańczących promieni słońca wplecionych w gałęzie drzew, kiedy wiatr nimi leciutko porusza. 

Nie sposób nie zauważyć pól i krajobrazów i po raz nie wiem, który stwierdzam, że nasza Ziemia jest taka cudna, a ludzie się biją o władzę i za władzę oddali by wszystko i się o nią zabijają! Pytam – po co?

Nie warto pod koniec życia zatruwać sobie organizmu i denerwować się bzdurnymi, politycznymi przepychankami, ponieważ o wiele zdrowsze jest sycenie się naturą i przede wszystkim rodziną i to z rodziną należy łapać najcenniejsze chwile.