Archiwa tagu: autor

Ja tego gościa nie kupuję!

Ja naprawdę jestem wiele w swoim życiu zrozumieć, bo rozumiem odmienność i nie przeszkadza mi to w seniorkowym życiu. Jesteśmy, my homo sapiens bardzo różni, bo gdybyśmy byli jednakowi, to byłoby na tym świecie niezwykle nudno.

Geje, Lesbijki, trans coś tam, coś tam, kiedy nie epatują zbytnio tą swoją innością mają moją zgodę, łącznie z paradami tęczowymi, ale raz w roku!  Taki jest ten świat i tak jest urządzony, że z innością spotykamy się i już. Nie ma na to rady, bo inność jest wszędzie. Jest na naszych ulicach, a zwłaszcza w dużych miastach i jest w mediach. Jeśli ktoś jej nie toleruje, to musi się nauczyć omijać inność szerokim łukiem, albo powinien nauczyć się z innością żyć.

Jednak czegoś nie rozumiem, kiedy znany i okropnie poczytny pisarz Michał Witkowski z fajnego homoseksualisty przemienił się w dziwaka, którego ja nie potrafię rozszyfrować i nie rozumie tego też świat show biznesu.

Facet, który nie narzeka na powodzenie, bo jego książki tłumaczone są na wiele języków świata i sprzedają się jak świeże bułeczki,  a więc hajs ma, nagle zmienił się w potworka napompowanego botoksem, który szokuje, albo zniesmacza.

Jego stylizacje być może są jakąś formą sztuki i pewnie są, ale ja żadnego jego projektu i stylówy nie potrafię prawidłowo odczytać, bo może nie mam tego czegoś w sobie. Jednak nie mam wyrzutów sumienia, bo jego przebrania są dziwne i dla koneserów sztuki i nikt właściwie inaczej tego nie tłumaczy jak tylko lans i próba zwrócenia uwagi koniecznej na sobie.

Szkoda wielka, że sam zainteresowany nie opowiada, o co mu chodzi w następnym projekcie i szkoda, że z tak fajnej buzi na początku kariery, mamy twarz okropnego dziwaka i wiecie co? Nie przeczytam ani jednej jego książki, bo mi obrzydził moją chęć bardzo skutecznie.

Przyznał się odważnie, że cierpi na stany depresyjne i łyka leki łącznie z Prozakiem, co by w sumie tłumaczyło jego zachowanie i może wielcy tego świata muszą się wyróżniać z tłumu. Jednak ja wolę twardych mężczyzn, mogą być zarośnięci, mogą być inteligentnie chamscy, a tu mamy ewidentnie jakieś flaki z olejem i nie mężczyznę, a jakiegoś żałosnego złamasa!

Ta historia mi pasuje do Larsa Von Triera, który tworzył tylko pod wpływem narkotyków i alkoholu i sam napisał, że:

– Wszystkie najlepsze filmy stworzyłem pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Teraz chodzę na terapię i prześladuje mnie wizja, że już nigdy nie nakręcę żadnego obrazu – wyznał Lars Von Trier, reżyser „Nimfomanki” i „Antychrysta”, w wywiadzie dla duńskiego dziennika „Politiken”. Skandalista, który kiedyś zadeklarował, że „rozumie Hitlera”, zdradził, że wypijał dziennie butelkę wódki, aby być bardziej kreatywnym.

http://http://www.tvn24.pl/kultura-styl,8/von-trier-jestem-alkoholikiem-i-narkomanem-na-odwyku-moge-juz-nie-stworzyc-zadnego-filmu,493891.html

I może będzie tak z Witkowskim, że kiedy skończy koksowanie chemiczne, to będzie po pisarzu, a może i po człowieku i trzeba to wszystko podkreślić – wężykiem!  Kurtyna!

Z Wikipedii

Pisarstwo:

Witkowski Michał zadebiutował w 1997 tomikiem Zgorszeni wstają od stołów[1]. Oficjalnie za swą pierwszą książkę pisarz uznaje zbiór opowiadań Copyright wydany w 2001 roku. W 2005 r. wydał powieść Lubiewo, która wkrótce zyskała miano kultowej[2][3]. Kolejną jego powieścią była Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna-Szczakowej, która powtórzyła sukces Lubiewa[4][5]. Prawdziwą popularność przyniosła mu jednak dopiero wydana w 2011 roku powieść kryminalna Drwal. W 2014 roku ukazał się kolejny kryminał Zbrodniarz i dziewczyna. Jego książki tłumaczono na 30 języków, m.in. angielski, niemiecki, fiński, szwedzki, norweski, francuski, hiszpański[6], niderlandzki, hebrajski, węgierski, słoweński, litewski, chorwacki, ukraiński, koreański, czeski, słowacki, rumuński, włoski, serbski, duński, łotewski, estoński. Przez sześć lat (do roku 2014) współpracował z „Polityką”, obecnie jest felietonistą tygodnika „Wprost[7]. Współpracuje z magazynem „Viva! Moda”.

Nagrody:

Trzykrotnie nominowany do Paszportu „Polityki” w kategorii „Literatura” (2005, 2006, 2007), w 2007 został laureatem tej nagrody[8]. Trzykrotnie nominowany do Nagrody Literackiej Nike, w 2006 (za Lubiewo), 2007 (za Fototapetę) i 2012 (za Drwala). W 2006 był finalistą[9]. Ponadto otrzymał Nagrodę Literacką Gdynia 2006 w kategorii „proza” za Lubiewo. Jego powieść Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna-Szczakowej została wybrana Książką Lata 2007 Przeglądu Nowości Wydawniczych w Poznaniu[10]. Powieść Drwal znalazła się w finale Nagrody Literackiej Europy Środkowej Angelus 2012[11].

Nie pali się książek – czekam na propozycję

Wczoraj robiłam porządki w swoim księgozbiorze. Kilka pozycji zupełnie mi do niczego już nie potrzebnych oddam do biblioteki, bo po co mają się u mnie kurzyć i zajmować miejsce, skoro mogą się przydać komuś młodszemu, a chodzi o lektury z dawnych lat szkolnych.

Jednak jest taka pozycja, która mi zalega, której nie trawię,  a skoro jest skserowana, to raczej nie nadaje się do biblioteki, a chcę się jej koniecznie pozbyć i niech zejdzie mi z oczu raz na zawsze.

Przecież nie podrę książki i jej nie spalę, bo to nie są metody, które preferuję, gdyż każdą książkę szanować trzeba, choć nie zawsze zgadzamy się z autorem.

Dlaczego chcę pozbyć się tej książki? Opowiem od początku więc:

Swego czasu, bo może to był rok 2010, zaczęłam prywatnie pisać z autorką tej książki, która ukryła się pod pseudonimem „Aleksandra”. Opisała w tej książce dzieje swojego, jakże skomplikowanego życia. Fabuła  rozpoczyna się w samolocie i autorka zupełnie obcej osobie, towarzyszce podróży opowiada od początku, co spotkało ją w życiu. Opowiedziała, że była więźniarką obozu, a potem jak zawierała kolejne związki i opisywała swoje kolejne miłości i tu wątków erotycznych nie brakuje. Opisała swoją pracę w czasach słusznie minionych i jak rodziła kolejne dzieci, a potem opuściła Polskę. Naprawdę wciągająca historia, którą pochłaniałam swego czasu nad brzegiem morza nie zważając na pogodę, bo byłam osadzona w leżaku i czytałam tak namiętnie, że horyzont morza, którego nie widziałam, a który uwielbiam, a jednak książka owa bardziej mnie pochłonęła i czytałam ją z rozdziawioną buzią, że nie zauważałam, że wyszło słońce.

Minął rok od przeczytania tej fascynującej opowieści, a autorka wciąż udzielała się na forum seniora, na którym była moderatorem, potem jej to odebrano, a potem znów przyznano. Po drodze owa autorka zniszczyła kilka osób za przyzwoleniem administracji, bo jak tytuł książki brzmi, że „Kot zawsze spada na cztery łapy”, tak autorka książki zawsze się wymigała od odpowiedzialności, choć grała ostro i bezwzględnie. Ja tam nie wiem jakie koneksje ta pani miała i ma wciąż  z administracją forum seniora, ale wszystko jest jej wybaczane. Ja tam nie wiem kto finansuje to forum w jakimś tam momencie, ale ta pani wciąż jest na fali, mimo, że wiele osób z forum przez nią płakały.

Autorka książki i mnie w pewnym momencie zaatakowała stosując perfidne metody na forum, choć jest możliwość wyjaśniania spraw na priv, to wolała ostrymi tekstami popisać się otwartym tekstem na forum, by przypodobać się jej podobnym! To było tak perfidne zagranie i bez klasy, że wyrobiłam sobie pogląd na osobę, która ma dwie twarze!

Czytamy książki i wolimy, aby ich autor był człowiekiem z klasą. Czytamy książki i wyobrażamy sobie jakim człowiekiem jest autor, a ja tu mam kawa na ławę, że autorka to perfidna manipulatorka, która karmi się cudzym nieszczęściem, a jak jej przygrzeje w tej Hiszpanii, to wymyśla brednie na temat danej osoby i dlatego szukam osoby, która chce się zmierzyć z jej historią, choć sądzę sporo naciąganą i wymyśloną. Książek się nie pali. Książek się nie niszczy i dlatego szukam osoby, która by chciała zapoznać się z historią kobiety, która zwiała z Polski do ciepłego kraju i stamtąd się mądrzy na temat naszej polityki, naszego premiera i prezydenta. Chwali się swoją zasobnością portfela i wykształconymi dziećmi w liczbie 7. Nie rozumie, że my tu w Polsce, emeryci ledwo wiążemy koniec z końcem i zaprasza polskich emerytów na wczasy w ciepłe kraje, ale jak z tego wynika, to syty nie zrozumie głodnego. Zupełne nie zrozumienie naszych realiów, ale to niech jej będzie. My tu marzniemy, a ona spaceruje po ciepłej plaży i gadaj tu z taką ha ha. Jest tylko jedno pytanie, dlaczego obywatelka świata zwiała z naszej Ojczyzny. Dlaczego nie chciała się zmierzyć z naszymi realiami, a teraz gęga i gęga jak nie kot, a kwoka, głupia i nie na czasie!

Mój adres jest w formularzu kontaktowym i chętnie wyślę pozycję, która mnie drażni i nie życzę sobie mieć jej w swoim księgozbiorze. Wyślę na swój koszt i czekam na kontakt.

 Ta pozycja parzy mnie w dłonie i wywołuje odruch wymiotny.