Archiwa tagu: Bałtyk

Już nie ma dzikich plaż!

Dzisiaj Córka przysłała mi zdjęcia z plaży w Świnoujściu.

Jak widać, tak jakby już nastąpił koniec lata, bo turystów już prawie tam nie ma!

Bałtyk dzisiaj szalał, ale do zdjęć ustawił się idealnie, gdyż chmury na niebie robią swoje pejzaże!

Nie wiem i nie zrozumiem tego, że kiedy wszędzie się mówi o ekologii i konieczne dbanie o klimat, to Janusze i Grażyny przez cały swój pobyt nad Bałtykiem zostawili po sobie śmietnik.

Pokazywali dziś w telewizji jak ludzie dbający o ekologię i czystość – zbierali z plaż śmieci i naprawdę było co zbierać!

Jestem ciekawa, czy ci śmieciarze też mają w domach taki syf, jaki zostawiają po sobie wszędzie!

Dlaczego inni muszą zbierać śmieci nad morzem, w górach i na Mazurach i dlaczego do tych ludzi nie dociera, że zostawią po sobie taką Planetę swoim dzieciom i wnukom – palanty!

Ludzie, którzy zbierali na plaży śmieci mówili o kapslach, butelkach po piwie i puszkach, a także o górach plastiku, a na wydmach nawet znaleźli majtki, koszule, kartony i tak dalej, a więc jeden wielki śmietnik!

Czy tak trudno jest ze sobą zabrać worek na śmieci i po plażowaniu swoje śmieci wyrzucić, ale o czym ja tam piszę!

Janusze i Grażyny już się rozjechali, bo zbliża się początek roku szkolnego, a ktoś inny musi posprzątać ziemię na plaży, po syfiarzach!

Można pisać o tym bez końca, a w przyszłym roku znowu będzie tak samo.

Zauważyłam też inny problem!

W czasie pandemii wiele ludzi wzięło sobie do domu pieska, bo czuli się samotni.

Widzę jak paniusie wyprowadzają swoje pieski na spacer, a te srają gdzie popadnie i żadna z paniuś tego nie sprząta.

Po co wziąć ze sobą woreczek i posprzątać trawnik, po którym biegają dzieci i wdeptują w te nieczystości!

Widziałam dzisiaj załatwiającego się kota, który pazurkami zasypał swoją kupkę, ale po psach trzeba sprzątać i szkoda, że w Polkach wciąż nie ma takiego nawyku!

Staram się pomagać klimatowi na miarę swoich możliwości i robię segregację śmieci, bo od takich małych kroczków zaczyna się szanowanie naszej Planety!

Innym to zwisa i powiewa i tego nie da się egzekwować niestety!

Konkluzja jest taka, że gdzie nie pojawi się człowiek, tam są zostawiane śmieci, bo nawet już Kosmos jest zaśmiecony, w którym fruwają śruby i nakrętki, oraz odpady wielkości autobusu!

Dokąd idzie ten świat?

Ps. Zaczyna się czwarta fala pandemii „Delta” i w szpitalach zaczynają umierać antyszczepionkowcy – nie żałuję!

Reklama

Morze nasze morze!

Dostałam od Córki kilka zdjęć z nad morza, a bliżej ze Świnoujścia.

Pojechała z rodziną na kilka dni, aby trochę odpocząć od codzienności.

Nie szkodzi, że nie ma już tak pięknej pogody, która dziś po południu wyraźnie się popsuła.

Będą musiały im wystarczyć spacery, bo jesień idzie i nie ma na to rady – jak to pisał w wierszu swoim – Waligórski!

Urodziłam się nad morzem i pamiętam, że całe swoje dzieciństwo było związane z wodą i pisakiem nad Bałtykiem.

Pamiętam, kiedy mama gotowała ciepły posiłek i kompot i zabierała mnie i siostrę na plażę w Babie Dołach, bo tam mieszkaliśmy.

To był ten czas, kiedy pokochałam Bałtyk całą sobą i na całe życie.

Potem były kolonie w Dziwnowie i także razem z innymi dziećmi spędzaliśmy pod opieką wychowawcy na cudownej plaży – całe dnie z przerwą na obiad!

Pamiętam jak w Dziwnowie przechodziliśmy przez most zwodzony i śpiewaliśmy kolonią – „morze, nasze morze – wiernie będziem ciebie strzec”

Schodziliśmy z plaży tuż przed kolacją, kiedy pojawiał się cudowny zachód słońca.

Kiedy byłam już mężatką, to jechaliśmy z Mężem na wczasy i byliśmy zakwaterowani dosłownie 50 metrów od morza, które nam szumiało w nocy!

Mieliśmy swoją, kameralną plażę, bez natłoku parawanów i tu się dziwię ludziom plażującym, że wybierają miejsca do odpoczynku zatłoczone i zadymione papierosami – pijących piwo, a dzieci im znikają z horyzontu!

Jest nad Bałtykiem tyle wolnych miejsc, a wystarczy tylko je odszukać!

Uwielbiałam robić zdjęcia zachodów i wschodów słońca, bo każde takie zjawisko jest inne.

Mam w albumach naprawdę dużo zdjęć z tamtych lat.

W swoim życiu byłam także w Tatrach i choć góry są przepiękne, to nie poczułam tego, co czułam nad morzem.

Pewnego razu, po długiej przerwie pojechaliśmy nad morze i stało się ze mną coś dziwnego.

Wpatrzyłam się horyzont, siedząc nad brzegiem morza i się zwyczajnie rozpłakałam.

Płakałam chyba ze dwie godziny i nie mogłam się uspokoić, a przed oczami przeleciało mi całe moje, dotychczasowe życie!

Pojawiły się niespełnione marzenia i spełnione i tak jakbym rozliczała się ze swoim życiem, w którym było dużo dobra, ale także i zła, jak to w życiu każdego z nas.

Pojawiła się dziwna melancholia, bo ja wrażliwiec jestem, a także jakieś pragnienia, czego nie umiem do dzisiaj sobie wyjaśnić.

Teraz jest tak, że Mąż często mnie namawia, abyśmy pojechali nad morze, bo to tylko ponad dwie godziny jazdy samochodem.

Jednak ja nie chcę, bo czuję wewnętrznie, że historia się powtórzy i wolę sobie tego oszczędzić.

Chyba brzmi to dla Was dziwacznie, ale ja tam mam na te starsze lata, choć wciąż kocham Bałtyk.

Wydumane tematy, aby się kręciło!

Obraz może zawierać: 1 osoba, uśmiecha się, ocean, niebo, woda, plaża, na zewnątrz i przyroda

Ludzie mają w domach pieski, które wyprowadzają na podwórka, do parku, czyli na trawkę.

O ile piesek zrobi kupkę, to odpowiedzialny właściciel sprzątnie po piesku, co się rzadko zresztą zdarza.

Co zrobić z siusiu pieska więc, które wsiąka w ziemię i tyle!

Na moje zachodnie wybrzeże przyjechała słynna Super Niania – Dorota Zawadzka w ramach akcji „Przytulmy lato” i tak sobie jeździ i robi jakieś wykłady dla rodziców w hotelach, domach wczasowych i w wolnym czasie szpieguje.

Szpieguje i jak coś zauważy tak strasznie niepokojącego, jak wysiusianie dziecka przez matkę pod drzewem, to od razu robi na swojej stronie „gównoburzę”.

Przeczytałam więc:

„Raport z ostatniej chwili
Jastrzębia Góra. Deptak, ten na którym nagrywaliśmy film po wyłączeniu komórki. Wracamy, mijamy toaletę, która jest przy samym zejściu na plażę i 3 m dalej pod drzewem – mama wysikuje chłopca. Zszarpuje z niego majtki bo widać młodemu- około 6 lat- się chce siku i młody sika na drzewo przy chodniku.
Podchodzę do niej i mówię przepraszam bardzo, ale tu trzy kroki dalej jest toaleta, mama się nawet nie odwraca. Reaguje pan który stoi koło mnie i mówi „pani da spokój to jest tylko dziecko”. Więc pytam pana, czy uważa, że dziecko może sikać tam gdzie stoi i czy dziecku wszystko wolno a pan mówi, że tak „bo to jest tylko dziecko”. Pan jest koło czterdziestki z żoną i dwiema córeczkami i pan powtarza: „tak, to jest dziecko, dziecku wolno wszystko”.
Więc przypominam i temu panu, co mu powiedziałam, i wam, że nikomu nie wolno wszystkiego. Dziecko nie jest świętą krową i nie może robić siku czy kupy tam gdzie akurat stoi i dziecko trzeba wychowywać od początku, Rozumiem przypadki, że nie ma toalet, trzeba się zatrzymać i wysikać dziecko pod krzaczkiem, ale na głównym deptaku, kiedy jest toaleta 3 m obok no to naprawdę przesada.
Namawiam do wychowywania dzieci”.

Oberwało się publicznie matce, która pozwoliła na wysiusianie się dziecka pod drzewem, chociaż blisko była toaleta publiczna zwana toi-toi, czy jakoś tam.

Pod tym wpisem u Zawadzkiej pojawiło się ponad 750 komentarzy i mamuśki polskie zaczęły oceniać kobietę, która wysiusiała swoje dziecko.

Tylko niech każdy się przyzna, że też swoje dziecko posadziło pod krzaczkiem, bo dziecko wołało „siusiu chcę mamusiu”.

U mnie w mieście są zaledwie trzy toalety publiczne i to w takich miejscach, że trzeba sporo przejść po mieście, a więc widzę często, że wysadzają matki swoje dzieci pod krzaczkami na moim podwórku i co mam drzeć papę z balkonu, że mi się to nie podoba?

Dziecko, to dziecko, a nie dorosły facet, który olewa moczem ściany bloku, bo napił się piwska! Takie obrazki też widzę i jestem skłonna jemu zwrócić uwagę, ale nie dziecku, które tupie nogami, bo zaraz się zesika.

Co ma robić taka mama, która nie chce pozwolić, by dziecko zmoczyło się w majtki?

Jeździłam z dziećmi nad morze i nikt mi nie zwracał uwagi, że wysiusiałam dziecko gdzieś w lasku z dala od plaży, bo nie było gdzie!

Nie było Internetu i nikt mnie publicznie nie oceniał, bo ludzie byli  zajęci swoimi sprawami, a nie obserwowaniem innych ludzi.

Kiedyś dzieci biegały po plaży na golasa – moje nie, ale nikt nie uważał, że czają się w krzakach pedofile.

Było po prostu normalnie, zdrowo, bez dzikich spojrzeń i zawiści.

Jednak teraz w dobie Internetu każdy każdemu może zrobić zdjęcie i puszcza to do sieci i się zaczyna chamska nawalanka publiczna.

Uważam, że Zawadzkiej należy odciąć Internet, bo za każdym razem kiedy do nas przyjeżdża, to ocenia ludzi, których nie da się zmienić i żadne nawoływania ludzi nie niczego nie nauczą, bo to jest dziki tłum!

Ależ oczywiście, że nie jestem za sikaniem i robieniem na twardo gdzie popadnie, ale czasami nie ma innego wyjścia, jeśli dziecko woła siku.

Strach wejść do tych toi-toi, bo tam często elegancko nie jest i dlatego bywają sytuacje, że dziecko ma swoje prawo załatwić się pod krzaczkiem.

Byłabym dumna z Zawadzkiej gdyby zwróciła uwagę napakowanemu tatusiowi, który ma pod opieką dziecko, który raczy się na plaży piwskiem i dziecko robi, co chce, ale tego by się bała zrobić, gdyż usłyszałaby odpowiednią wiązankę.

500 + sprawiło, że ludzie hurtowo jadą nad morze, ale za tym stoją chamskie zachowania na wybrzeżu i niech tu czerpie Zawadzka materiały do swoich postów, ale boi się!

W rodzinie Zawadzkiej jest piesek, a więc pytam, czy sika on do foliowej torebki, czy też podnosi nogę i oblewa drzewko?

Schamiało nasze społeczeństwo i tak napisała aktorka – Katarzyna Skrzynecka:

Co nas „wypłoszyło” z plaży nad Polskim morzem…? Nie, nawet nie dzikie tłumy…bo przecież każdy ma prawo, lubi i chciałby być latem nad morzem… Nawet nie że woda zimna… (…) Gromady rozwydrzonych matołów, pod 30tkę, dojących na plaży z gwinta już nie tylko piwsko, ale wódkę i „łychę”, ryczących jak bawoły – przy czym bawół chociaż ma mózg! – co 2gi…3ci grajdoł wyjących bezmózgów: „Weź kuwa, ja piedolę kuwa, jeać, jeać wszystkich, kuwa” … Kolejne rodziny jak my, z dziećmi, którym uszy więdły, opuszczały w poczuciu niesmaku śliczne szerokie plaże… Tak miło wspominam te plaże z wakacji mojego dzieciństwa…. Odeszło w przeszłość. Na szczęście, mamy enklawę basenu w hotelu.Tu się schowamy przed „współczesną kulturą plażowania” – napisała aktorka”.

Zawadzka boi się o tym napisać, bo ona jest psycholożka od dzieci przecież!

Na świecie są ważniejsze tematy, jak susza, upały, tornada, śmieci w morzach i oceanach, a ta zajmuje się dzieckiem psikającym na drzewo.

W komentarzach pod tym postem matki pisały, że są na plaży.

Wsadziły nosy w smartfon i dyskutowały,  a ja się pytam, co robiło ich dziecko w tym czasie, bo może oddaliło się od plaży 8 kilometrów i znalazło się w Niemczech i nikt na nie nie zwrócił uwagi, bo u Zawadzkiej jest „gównoburza”!