Dzień dobry.
Już jestem w domku i tak sobie siedzę i myślę, jak zacząć ten dzień. No tak, trzeba ogarnąć trochę mieszkanie, bo mąż nie za bardzo przywiązuje do tego wagę. Najwięcej zaległości narosło w kuchni z powodu nie umytych naczyń. Usprawiedliwiam, bo nie lubił robić tego nigdy. Nie każdy musi być dobry we wszystkich dziedzinach. A kiedy się już jako tako ogarnęłam, weszłam do sieci i oczywiście na Facebooka, a tam czekała na mnie wiadomość o treści, której nie zmieniam i wklejam, autentyk:
„ Ja,nie odwazylabym się na pisanie bloga…ale w końcu każdy kto tylko ma ochotę…ale przyznam,że nie doczytalam do końca…skończyłam na gotowaniu zupy. Może najlepsze było potem przepraszam,że nie sprawdze,ale styl,skladnia…jakoś nie przypadło mi do gustu…ale o gustach się nie dyskutuje .”
Wytłumaczyłam owej Pani, że nie ma obowiązku czytania mojego bloga, bo w sieci jest ich tysiące i to bardzo dobrych. Pisanych piękną polszczyzną, która nie razi i nie rani. Napisałam, że nie kreauję się na wielką pisarkę, a piszę dla siebie bardziej. Jeśli ktoś zajrzy pod moją strzechę, jest tu zawsze zaparzona, świeża kawa. Nie mam powodu się obrażać na ową Panią, ale skoro mnie poucza, odnośnie mojego stylu, sama winna pisać poprawnie, a nie pisze!
To tak na marginesie i ja nie o tym.
Gdzieś tam w Polsce, w niewielkiej wiosce, tuż przed świętami Bożego Narodzenia, w nocy, wybuchł ogromnie, groźny pożar. Zaskoczył dwoje, starszych już ludzi, śpiących sobie spokojnie. Kiedy poczuli zapach dymu, zdążyli tylko uratować dwa psy, parę butów i obrączki na palcu. Wszystko pochłonął pożar, dosłownie wszystko z 6 tys. zgromadzonych książek. Stali nieruchomo podczas akcji gaśniczej i nie docierało do nich, że już nie mają nic, bo wszystko strawił ogień. Myśleli, że to sen, ale niestety to działo się naprawdę.
Na drugi bodajże dzień, starsza, poszkodowana kobieta, z jakiegoś komputera napisała na forum seniora, że pewnie długo nie pojawi się na forum, gdyż przeżywa osobistą tragedię i nie mają z mężem gdzie mieszkać, co jeść i czym nakarmić swoje ukochane psy. Napisała, że pożar strawił karty kredytowe, oraz, że nie mają prądu, ani wody i siedzą razem w ocalałej komórce przy świecach, a idzie przecież zima,
Ten wpis na forum wywołał natychmiastową reakcję i ludzie z tego forum włączyli się natychmiast do pomocy, aby wesprzeć w niedoli ich internetową koleżankę, aby choć trochę ulżyć schorowanemu, starszemu małżeństwu. Zorganizowano akcję pomocową i kto mógł i ile mógł wpłacał na konto poszkodowanych. Pomoc przyjechała z różnych zakątków, bardzo odległych od miejsca zdarzenia. Ludzie wieźli różne rzeczy w postaci kołder, poduszek, swetrów, skarpet i oczywiście karmy dla dwóch psów. Czym bliżej zimy, zorganizowano kontener, aby starsi ludzie mogli w miarę godnie przeżyć zimę. Poszkodowana otrzymała także komputer, co ułatwiło jej ponowny kontakt z jej ulubionym forum i osobiście podziękowała ludziom dobrej woli.
To jest dowód na to, że wciąż potrafimy być dobrymi ludźmi i chcemy pomagać, bo pomagać lubimy, gdyż pomaganie leży w naszej naturze. Jesteśmy narodem spontanicznym i potrafimy zjednoczyć się w każdej, ekstremalnej sytuacji. Tacy jesteśmy, my Polacy.
Ale jest jeszcze druga strona tego medalu. W takich sytuacjach losowych władze powiatu, gminy, wójt wioski, zobligowani są do natychmiastowego wsparcia w każdy możliwy sposób i proboszcz też powinien nawoływać do empatii wobec poszkodowanych. Nic takiego się tutaj nie stało! Poszkodowani otrzymali od gminy 1 tys. zł i to wszystko, na co było ich stać. Nie wsparli niczym. Nie wspierają w dalszym ciągu i nie interesują się sytuacją starszych ludzi, mieszkających w kontenerze, w samym środku Europy. Nikogo to nie obchodzi, bo ani władz, ani okolicznych mieszkańców. Pewnie często przechodzą obok pogorzeliska, a jednak sumienia mają zamknięte na kłódkę, a kluczyki wyrzucone. Ja nie pojmuję, dlaczego ludzie internetowi mogą pomóc, a okoliczni mieszkańcy mają to gdzieś. Może internetowi ludzie czegoś nie wiedzą, co wiedzą mieszkańcy i władze i piszą tak:
A jak staruszkowie kipną, to pogorzelisko się uprzątnie, działkę zlicytuje, a potem sprzeda z zyskiem. Jak myślicie-kto wygra ? Może ludzie pod sklepem dobrze spekulują, że to było podpalenie? Pogorzelisko nie zostało zabezpieczone więc pogoda zatrze ślady.
Nie chcę się zapędzać w domysłach, bo pomagać należy każdemu, kogo dotyka takie, czy inne nieszczęście, ale coś mi tu nie gra!