Prowadzić bloga to jest ciężka robota, no bo skąd codziennie brać nowy temat na bloga. Aby blog mógł żyć i docierać do ludzi, trzeba nie lada pracy zwojów mózgowych, by zamieszczać notki na blogu w miarę ciekawe i nie tuzinkowe. Każdy blogier więc ma zagwozdkę, jak by tu napisać coś na tyle interesującego, aby zasłużyć sobie na komentarz, bo komentarze są mile widziane – po to się przecież pisze i komunikuje ze światem blogowym.
Skąd więc seniorka w kwiecie wieku ma brać temat? Przecież już nie pracuję, a więc nie podejrzę zachowań innych ludzi, które czasami są dziwaczne i warte utrwalenia. Brzydkie zachowania ludzi to też już raczej nie, bo nie bywam towarzysko i nie spotykam się na ploteczkach w parku na ławeczce. Wiem, że kobiecinki miastowe mają tyle wiadomości o innych, że można by było napisać nie jedną sagę rodzinną. O, nie, ja nie cierpię ploteczek kto z kim i gdzie. Mnie to nigdy nie rajcowało.
Telewizja! No oczywiście, że wiele tematów inspirowane jest wiadomościami z kolorowego ekranu, migającego od rana przy porannej kawie. Trzeba bardzo uważnie słuchać, aby załapać coś ciekawego i wartego opisania i nagle wpada pomysł na notkę jak u Dobromira, któremu coś tam wpadało do głowy – nagle i niespodziewanie.
Czasami przypomni się się coś z życia wzięte, co było długo uśpione i zapomniane i nagle uwalnia się taka szufladka, w której spoczywało wspomnienie.
I tak to się kręci i sama sobie się dziwię, że codziennie coś tam, coś tam piszę he he, bo sobie myślę, że trzeba być wrażliwcem, by dostrzegać i umieć przeżywać, a do tego dochodzi takie kombinowanie jak by ten temat ugryźć, aby miało to ręce i nogi i nadawało się do publikacji.
Wczoraj zmieniłam szablon na bardziej skomplikowany, ale trzeba się rozwijać i w tej dziedzinie. Nie wiem jak się spodoba moim czytelnikom, ale mnie się podoba i niech na razie powisi. Może kiedyś wrócę do starego, bo jestem sentymentalna i przywiązuję się do wszystkiego bardzo emocjonalnie.
Póki tu jestem polecam film pt. „Purpurowe skrzypce”. Jest to droga skrzypiec stworzonych przez wybitnego lutnika w 1600 r., które wydawały dźwięk bardzo doskonały, ale nie przynosiły szczęścia ich kolejnym właścicielom. Jest to film na długi i zimowy wieczór, ale warto obejrzeć, bo zapada w pamięć.
Dobrego dnia.