Archiwa tagu: charakter

Żyć w swoim świecie!

Obraz może zawierać: 1 osoba, stoi, roślina, kwiat i na zewnątrz

 

Amy Schumer – autorka książki „Dziewczyna z tatuażem na lędźwiach”, a w niej o introwertyczce!

Introwertyczka, to ja i jeśli przez 7 lat pisania bloga mnie nie poznaliście, to się całkowicie odkrywam, bo nawet rodzina nie wie jaka ja jestem.

Może ktoś  po przeczytani odkryje także siebie i lepiej zrozumie, co mu w duszy piszczy!

Zaciemnię i zaczerwienę fragmenty, które wyjątkowo do mnie pasują i czego o mnie inni nie wiedzą!

„Przede wszystkim, jak podkreśla Amy, introwertyczka to nie jest osoba nieśmiała tylko taka, która lubi samotność. Natomiast ludzi lubi również, owszem, ale raczej w małych dawkach. Co to oznacza? Że ludzie są potrzebni introwertykom do ładowania baterii metodą wzajemnego iskrzenia. Należy jednak uważać, bo często tłum pożera energię introwertyka szybciej niż się zdaje. Podłącza się do niego, zabawia, zagaduje i gilgocze – ani się samotnik nie obejrzy, a leży bez sił w kąciku i pochlipuje z przepalonymi bezpiecznikami. Bo można dawać z siebie wszystko – błyszczeć, popisywać się i zabawiać innych do rozpuku. Przychodzi jednak moment, kiedy należy sobie pójść do siebie, zwinąć w kłębek i w milczeniu poczytać czy popisać. Albo być i tyle. Bez innych. Dla introwertyka idealnym rozwiązaniem jest internet: można w nim porozmawiać na odległość, zamówić jedzenie bez konieczności mówienia czy siedzenia z innymi. Wspaniała jest też samotność hotelowa, hipermarkety czy wagony ciszy. Dobrze jest również tak ułożyć sobie pracę, aby mieć możliwość wycofania się choćby na chwilę z tłumu. Dla artysty będzie to garderoba lub pokój hotelowy. Dobre są samotne spacery po mieście lub udawanie, że nas nie ma. Nieodbieranie telefonu, nieumawianie się na spotkania. Znikanie na własnych warunkach, najlepiej po angielsku, bo wtedy nikt nie pyta.

Czemu tak jest? Czy jesteśmy jak dzikie zwierzątka, które nie do końca wierzą innym? Szczególnie u dziewczyn to trudna sprawa. Jesteśmy bowiem wychowywane do bycia miłymi i sympatycznymi dziewczynkami recytującymi wierszyki. Jak jakieś gejsze – tak napisała Amy Schumer. Zawsze uśmiechnięte, bo jeśli przez chwilę nie szczerzymy się do świata, to zaraz ktoś się zapyta: „A cio taka smutna buuuziaaa?” to ja już wolę sobie pójść. Sama ze sobą.

No niestety, ja to się czuję wybitnie źle w small talkach i wśród nudnych ludzi, którzy mówią powoli albo nie są w stanie zauważyć, że temat przez nich poruszany nie interesuje nikogo oprócz nich samych.
Tylko że wtedy zaczynają się podejrzenia – że się obraziłam, że mam depresję lub zadzieram nosa. Albo – jak podpowiada Schumer – że jestem pojebana. „Możliwe, że jestem pojebana”, wyjaśnia, „jednak wcale nie dlatego, iż nie chcę się krygować ani uśmiechać do kogoś, kto opowiada mi ze swadą, jak to w gimnazjum uprawiał biegi przełajowe”. No niestety, ja to się czuję wybitnie źle w small talkach i wśród nudnych ludzi, którzy mówią powoli albo nie są w stanie zauważyć, że temat przez nich poruszany nie interesuje nikogo oprócz nich samych.

Na początku jestem nieco zestresowana, chowam się za książką lub telefonem. W torbie mam mały prezent, żeby coś z tego naszego spotkania pozostało. Prezenciki to dla mnie wyrażanie emocji – nie umiem zbytnio żyć z ludźmi, ale chcę im jakoś (koślawo) przekazać, że mi zależy. Wbrew lękom i niechęci, pewnie i wstydowi. Stąd laurki i drobiazgi wtykane na początku, żeby sobie nie poszli, skoro już do nich przyszłam.

Jak wiemy, na świecie są ludzie, z którymi nie musimy przechodzić tych wszystkich poziomów znajomości typu uprzejmość, obwąchiwanie się, blebleble, jakieś tam pytania o ulubioną zupę. Tylko od razu łubudu i jesteśmy w jądrze ciemności.

Dla introwertycznej, czającej się duszyczki, moment olśnienia drugim człowiekiem jest jak dwutygodniowe wakacje all inclusive. Bo o co chodzi? Żeby się sztachnąć interakcją czy rozmową. Żeby dać sobie strzał dobroci i żywić się nim potem w domowych pieleszach. Być gdzieś intensywnie, śmiać się i brylować, a potem czmychnąć do domu. Na imprezach to ja muszę raz na jakiś czas do pustego pokoju wejść i oddychać. Albo pobawić się z dziećmi lub psem. Na wspólnych wyjazdach iść wcześnie spać uciekając od reszty. Pobyć, ułożyć sobie, poczytać. Nie zapieprzać jak bączek na środku pokoju, bo grozi to rozpryśnięciem się na tysiące kawałków. Dlatego też, jeśli mogę być z kimś długo w jednym miejscu i czuć się dobrze, to wtedy wiem, że to jest właściwa osoba. Jest ich mało, ale lubię też takie, które rozumieją, że ja muszę sobie gdzieś pójść sama. Zniknąć i nie reagować na te wszystkie „ej no, zostań jeszcze”. Nie zostanę. Ale kiedy będę z wami wszystkimi, to na sto procent. Wezmę coś od was, wy coś weźmiecie ode mnie. I już, tak to działa.

Dla mnie prawdziwym uczuciem ulgi był moment, w którym nie tyle odkryłam, co zaakceptowałam moją nie-imprezową i nie-integrującą się stronę. Już nie muszę analizować, czemu nie zostałam do szóstej rano w klubie. Wiem po prostu, że musieliby mnie z tego klubu zawieźć od razu do psychiatryka. Ale za to jeśli już wychodzę do ludzi, to w pełni świadomie, że tego chcę i wtedy jest zwykle bombowo. Piękne zdarzenia dla introwertyczki.

Nie uważajcie introwertyków za dziwaków – Demotywatory.pl

Ren tekst zamieściła na swoim blogu:
Sylwia Chutnik / @sylwia.chutnik

Pisarka, felietonistka. Doktorka Instytutu Kultury Polskiej UW. Kulturoznawczyni, absolwentka Gender Studies na UW. Działaczka społeczna i promotorka czytelnictwa. Laureatka Paszportu Polityki, trzykrotnie nominowana do Nagrody Literackiej Nike. Dostała Społecznego Nobla Ashoka za działalność na rzecz matek oraz nagrodę m. st. Warszawy. Twórczyni sztuk teatralnych. Jej książki zostały wydane w dziewięciu krajach.

Filozoficzne o życiu człowieka!

Na swoim blogu często poruszam tematy o seniorach, gdyż sama się do nich zaliczam!

Mamy za sobą przeżyte lata i w naszym życiu różnie bywało, bo każdy z nas coś przeżył!

Były to chwile bardzo szczęśliwe, ale bywały też złe, mroczne, niepożądane, które mamy w swojej głowie – w pamięci!

Niektórym ludziom udało się przejść przez życie bezboleśnie, bo wszystko – na każdym etapie im się układało!

Moja śp. matka opowiadała mi, że groził mi poród kleszczowy, bo mi się na ten świat nie spieszyło!

Tak jakbym w łonie matki czuła, że moje życie będzie trudne i ze wszystkim, co mnie spotka będę musiała walczyć i tak właśnie  było, bo nawet będąc na emeryturze muszę walczyć o swoje!

Wielokrotnie na blogu opisywałam swoje doświadczenia choćby o tym, że ojciec zabrał mi dzieciństwo i młodość, bo byłam workiem treningowym.

Nie chcę być nuda więc  napiszę tylko, że nic mi w życiu łatwo nie przyszło!

Czasami się zastanawiam nad tym jak moje doświadczenia, często cholernie przykre i bolesne na mnie wpłynęły!

Jakim jestem po tym wszystkim człowiekiem, kobietą, matką, żoną i babcią i dochodzę do wniosku, że to wszystko, co przeżyłam zrobiło ze mnie człowieka dobrego, bo wszystko było po coś!

Patrząc na małżeństwo moich rodziców marzyłam, aby moja rodzina była lepsza!

Może nie wszystko się udało, ale jestem dumna z moich, szanowanych w społeczeństwie dzieci, z których jestem bardzo dumna!

Nie zawsze jest tak, że dziecko bite w dzieciństwie potem bije swoje dzieci!

Nie zawsze jest tak, że córka pijanej matki, też będzie piła i takich przykładów jest bardzo dużo.

Uważam, że moje przeżycia mnie ukształtowały i potrafię wykrzesać z siebie empatię do drugiego człowieka.

Przede wszystkim nie potrafię się kłócić z nikim – nawet o swoje, bo mi język staje w gardle i brakuje mi słów!

Dziś mnie totalnie rozwaliła wiadomość, że matki, które urodziły w czasie pandemii już od kilku miesięcy nie są wpuszczane na oddział, na którym leżą ich dzieci przytulane przez pielęgniarki!

Wyobraziłam sobie, że te dzieci na starcie pozbawione są jakże ważnej dla nich łączności z matką, jej dotykiem, głosem i zapachem.

Rozwala mnie bardzo często los poszkodowanych, pominiętych, biednych, opuszczonych i wiem jedno:

Moje przeżycia sprawiły, że bardziej rozumiem ten świat i ludzi żyjących na Ziemi!

Potrafię być krytyczna, ale w granicach dobrego wychowania, a także empatyczna, bo wiem, że każdy człowiek, to osobna historia i trzeba potrafić znaleźć symetrię i wspólny mianownik!

Do napisania tej notki skłonił mnie tekst znaleziony na FB:

„Nie.
Niczego nie żałuję. Bo nawet największe bagno z przeszłości nauczyło mnie jak ponownie do niego nie trafić. Bo życie nie jest różową, słodką bajką, pełną wróżek i lukrowanych jednorożców.
Życie to nie opowieść o księżniczce, księciu i zamku w chmurach… Bo życie to egzamin.
Egzamin z mądrości.
Z dojrzałości.
Z empatii.
Z miłości.
Z przyjaźni.
Z odpowiedzialności.
Z cierpliwości.
Z wyrozumiałości.
Egzamin z bycia człowiekiem, a nie tylko chodzącym przewodem pokarmowym…
Dlatego właśnie nie żałuję wszelkich pomyłek, potknięć, upadków, urazów i zadrapań życiowych.
Bo te „pomyłki” i „rany”, zrobiły ze mnie cholernie silnego człowieka…
Ale tak na serio.
Tak na poważnie.
Lubię tę swoją drogę…
Z przeszłością, teraźniejszością i przyszłością.
Bo przecież to moja trasa… moje przeznaczenie.”

~ Misss G

Empatia, Serce, Miłość, Dobroczynność, Poparcia Pojęcie Ręka Rysujący Odosobniony Wektor Ilustracja Wektor - Ilustracja złożonej z spok, pomoc: 128559028

Nasz charakter pisma mówi bardzo wiele o nas!

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Udało mi się ocalić parę dokumentów  mojej, zmarłej Mamy, które były przeznaczone do spalenia.

Jestem sentymentalna i takie pamiątki mają dla mnie wartość wspomieniową i historyczną, a więc dlatego je ocaliłam.

Powyżej jest zaświadczenie o pracy mojej Mamy w Łodzi – w Zakładzie Przemysłu Dziewiarskiego, w którym pracowała przez dwa lata, a potem wyszła za mąż i to był początek mnie, gdyż dwa lata potem się urodziłam.

Mama na zawsze opuściła swoje, rodzinne miasto i pojechała w świat za mężem i nigdy do Łodzi nie wróciła.

Wiem z opowiadań, że często szła ulicą Piotrkowską, która wyglądała na kolorowej widokówce tak:

Znalezione obrazy dla zapytania stara łoż

Jednak chcę napisać o czym innym.

Wzięłam ten 64 –  letni dokument do ręki i od razu zauważyłam jakim pięknym i kształtnym pismem  został wypełniony i już nie raz zauważyłam, że kiedyś ludzie pisali z wielką starannością, co przez lata zanikło!

Mam parę zdjęć z tamtych lat i na odwrocie opisy są także wypełnione pięknym pismem, które zachwyca.

Być może, to wynika z faktu, że kiedyś dzieci uczyły się kaligrafii pisanej stalówką i atramentem, a może po prostu nauczyciele zwracali na to baczną uwagę.

Ja w młodości pisałam bardzo ładnie i w rodzinie się mówiło, że piszę tak jak mój wujek i to po nim odziedziczyłam charakter pisma.

Nigdy nie umiałam pisać szybko i dlatego robienie notatek w szkole było dla mnie trudne, bo nie radziłam sobie z bazgraniem.

Moje pismo jest proste, bez zakrętasów, zawijasów i ozdobników, a moje zeszyty szkolne były bardzo porządne  za co byłam chwalona.

Niestety, ale teraz z racji wieku moje pismo się popsuło, gdyż nie ćwiczę, a i okulary na nosie robią swoje.

Od kilku lat piszę przecież na klawiaturze, tak jak obecnie większość ludzi na tym Globie i dlatego nie wyrabiają sobie osobistego charakteru pisma.

Sms-y, telefony, tablety, laptopy, to powoduje zanik manualnego pisania i wyrabiania sobie ręki.

Mijały lata i dzieci dorwały się do długopisów – lekkich w pisaniu i przyjemnych i wydaje mi się, że ta rzecz nie sprzyja temu, by wyrobić sobie swój, indywidualny charakter pisma.

Poniżej podałam, aby każdy mógł sprawdzić swój charakter pisma i prawodpodobnie grafolog potrafi z naszego pisania wyczytać 5 tysięcy cech naszej osobowości – niesamowite!

 

Sprawdź, co mówi o tobie twoje pismo.

Business Insider rozmawiał z Kathi McKnight, znaną ekspertką od grafologii, która zdradziła, że analizując tylko pismo, można wskazać 5000 cech osobowościowych piszącego. Poniżej przykłady tego, czego możemy się dowiedzieć z pisma. Należy zaznaczyć, że są to tylko przykłady i nie sprawdzają się w każdym przypadku. Analiza grafologiczna to żmudny i długi proces. Ale jeśli macie chwilę czasu, warto odłożyć na moment smartfona czy myszkę i sprawdzić, co może mówić o nas nasze pismo. Wystarczy napisać jedno zdanie.

Foto: adaptacja – Mariusz Olszewski / Mike Nudelman/BI US

 

Foto: adaptacja – Mariusz Olszewski / Mike Nudelman/BI US

 

Foto: adaptacja – Mariusz Olszewski / Mike Nudelman/BI US

 

Foto: adaptacja – Mariusz Olszewski / Mike Nudelman/BI US

 

Foto: adaptacja – Mariusz Olszewski / Mike Nudelman/BI US

 

Foto: adaptacja – Mariusz Olszewski / Mike Nudelman/BI US

 

Foto: adaptacja – Mariusz Olszewski / Mike Nudelman/BI US

 

Foto: adaptacja – Mariusz Olszewski / Mike Nudelman/BI US

 

Foto: adaptacja – Mariusz Olszewski / Mike Nudelman/BI US

Wszystkie litery wychodzące spod naszej ręki tworzą razem nasz niepowtarzalny charakter pisma, który określa kim jesteśmy. Ale, czy można poznać osobowość człowieka badając jego pismo? Odpowiedź jest prosta – tak. Jednak potrzebna jest do tego wiedza z zakresu grafologii czyli psychologicznej analizy pisma.

Charakter pisma może zdradzić czy jesteśmy pewni siebie, czy raczej skryci i nie bardzo wierzący we własne możliwości. Czy mamy konkretne cele życiowe czy też żyjemy z dnia na dzień.

Poniżej przedstawiamy, jak zgodnie z zasadami grafologii zbadać własne pismo:

1. Pismo pochylone:

A. W prawo: Osoba ta jest otwarta na otaczający ją świat i innych ludzi, lubi nawiązywać nowe kontakty. Jeśli litery są bardzo mocno pochylone w prawo, mogą świadczyć o namiętności, silnym charakterze oraz skłonnościach przywódczych.

B. W lewo: Jeżeli osoba jest praworęczna, a jej pismo przechyla się na lewo, może to być oznaką buntu. Osoby pisząc tym stylem lubią podkreślać swoją inność, oryginalność.

C. Proste (bez pochylenia): Świadczy o zgodzie z obowiązującymi przepisami. Osoby piszące w ten sposób kierują się logiką. Trzymają emocje na wodzy. Mogą być jednak niestałe uczuciowo.

D. Mieszane: Świadczy o chwiejności charakteru. Osoby wiecznie niezdecydowane i kapryśne.

2. Wielkość liter:

A. Duże: Typowe dla osób śmiałych i dynamicznych. Osoby piszące litery w ten sposób mają silną osobowość, są towarzyskie i lubią znajdować się w „świetle reflektorów”.

B. Małe: Osoby które piszą małe litery łatwo się koncentrują. Mają tendencje do bycia nieśmiałymi i analizowania samego siebie.

C. Przeciętnej wielkości: Osoby zrównoważone i łatwo przystosowujące się do otoczenia (elastyczne).

D. Różnej wielkości: Osoby o artystycznym usposobieniu.

3. Szerokość liter:

A. Szerokie: Mówi o otwartości na otoczenie, towarzyskości.

B. Wąskie: Charakteryzuje osoby opanowane i ostrożne.

4. Odstępy między wyrazami:

A. Duże: Charakteryzuje osoby ceniące sobie samotność. Osoby te w ten sposób (poprzez duże odstępy miedzy wyrazami) informują, że potrzebują dla siebie „więcej przestrzeni”.

B. Małe: Osoby zawsze skore do pomocy. Potrzebujące bliskości innych.

5. Jeżeli litery górnego poziomu (l, t, h, itp.):

A. Sięgają wysoko ku górze: Cechuje to osoby ambitne. Jeśli litery te są przesadnie wysokie, oznacza to zbyt wysoko postawioną sobie poprzeczkę.

B. Są proporcjonalne w porównaniu do liter dolnego poziomu: Oznacza to, że ktoś lubi wszystko analizować i w rozsądny sposób korzystać z wyobraźni. Jeżeli osoby piszą takie litery jak np. „l” robiąc u góry szeroką pętelkę, oznacza to, że mają tendencję do wymyślania różnych oryginalnych rzeczy.

6. Jeśli litery dolnego poziomu (g, y, j, itp.) mają ogonki:

A. Proste: Oznacza to niecierpliwość w zakończeniu wykonywanego zadania.

B. Niedomknięte, w kształcie łuku: Oznaczają unikanie konfrontacji i agresji.

C. Napisane mocno i domknięte, tworzące pełną pętelkę: Oznacza to duże pokłady energii, zmysłowości i zdolności do zarabiania pieniędzy.

D. Napisane lekko i domknięte w pełną pętelkę: Oznaczają potrzebą bezpieczeństwa.

E. Mające różne kształty: Oznaczają niestabilność emocjonalną.

7. Litery środkowego poziomu (a, c, e, itp.)

(Litery środkowego poziomu reprezentują ego danego człowieka. Dzięki nim uzyskuje się informacje jak dana osoba zachowuje się i co odczuwa przebywając w miejscach publicznych).

Istotnym elementem charakteryzującym daną osobę jest krzywa, wzdłuż której układają się litery środkowego poziomu:

A. Litery położone na łuku zagiętym ku górze: Litery środkowego poziomu w każdym wyrazie coraz bardziej unoszą się ku górze tworząc kształt wklęsłego łuku. Osoby piszące w ten sposób są godne zaufania, lojalne. Jeśli zechcą mogą być również uparte i skryte.

B. Litery położone na łuku zaginającym się w dół: Litery tworzące poszczególne wyrazy wyginają się w łuk wypukły, opadający przy końcach. Osoby o takim charakterze pisma lubią służyć innym pomocą i angażować się w różne sprawy.

C. Litery na prostej lub pod katem: Litery w wyrazach nie są wygięte w łuk, ale ułożone wzdłuż nachylonej ku górze lub ku dołowi prostej. Taki charakter pisma jest typem analitycznym, oznacza osoby dociekliwe. Osoby te również na ogół nie przejawiają cech opiekuńczo – wychowawczych. Natomiast idealnie pasują do pracy nad różnego rodzaju projektami biznesowymi.

D. Litery na krzywej w kształcie fali: Jest to mieszanka pozostałych form i przeważnie charakteryzuje osoby dojrzałe umysłowo i z dużym zapasem umiejętności. Osoby takie potrafią dostosować się do każdej sytuacji.

8. Kropka nad „i” :

Miejsce postawienia kropki ma zdaniem grafologów znaczenie i mówi wiele o wyobraźni, zasobach pamięci i ewentualnej nerwowości.

A. Kropka wysoko w górze: Oznacza bogatą wyobraźnie.

B. Kropka po prawej stronie: Charakteryzuje osoby nerwowe i niecierpliwe.

C. Kropka po lewej stronie: Oznacza skłonność do analizowania wszystkiego, ostrożność, rozpamiętywanie przeszłości.

D. Kropka okrągła: Często dotyczy osób zainteresowanych głównie sobą, świadczy także o naturze artystycznej.

E. Kropka w kształcie pionowej kreski: Charakteryzuje osoby, które bardzo silnie oddzielają swój wewnętrzny świat od zewnętrznego.

F. Brak kropki: Sugeruje lenistwo i nieuporządkowanie.

9. Margines:

A. Lewy (odpowiada zachowaniom zewnętrznym człowieka):

Równy – Osoba zdyscyplinowana i silna.

Szeroki – Osoba tolerancyjna i hojna.

Wąski – Osoba oszczędna i niepewna swojej przyszłości.

Falujący – Osoba niezdecydowana, często wykorzystywana przez innych.

Rozszerzający się ku dołowi – Osoba skłonna do trwonienia pieniędzy, impulsywna.

Zwężający się ku dołowi – Osoba bojąca się ryzyka.

B. Prawy (odpowiada zachowaniom wewnętrznym):

Szeroki – Osoba niepewna, niewierząca we własne możliwości, nieśmiała.

Wąski – Osoba skłonna do przemyśleń, marzycielstwa.

C. Górny: Jeżeli forma danego tekstu nie wymaga pozostawienia górnego marginesu, a piszący i tak go zrobił, można to interpretować jako chęć pozostawiania miejsca dla kogoś ważniejszego. Jeżeli górnego marginesu nie ma, być może piszący chce podkreślić swoja wartość.

10. Siła z jaką naciska się długopis podczas pisania:

A. Duża: Oznacza zaangażowanie i traktowanie rzeczy na poważnie. Jeżeli natomiast nacisk jest zbyt mocny, dana osoba może być bardzo spięta i reagować na wszystko, jako na przejaw krytyki pod jej adresem. Takie osoby są bardzo impulsywne i zdarza się, iż najpierw reagują, a potem myślą.

B. Mała: Oznacza wrażliwość na otoczenie i empatię w stosunku do innych. Może również oznaczać brak sił witalnych, jeśli nacisk jest nierówny.

Źródło: tipy.pl oraz serwis grafologiczny

 

Bądźmy dla siebie dobrzy!

W swoim już dość długim życiu, jak każdy człowiek popełniłam masę błędów, ale zawsze z każdego pragnęłam wyciągnąć takie wnioski, aby więcej ich nie popełniać.

Nie jestem kryształowa i mam swoje wady, ale wydaje mi się, że tak jak w realu, tak i w wirtualu staram się być szczerą osobą i nie posługuję się krętactwem i kłamstwem.

Piszę bloga od 6 lat i każdy wpis jest prosto z serca i niczego nie ubarwiam, aby przypodobać się czytelnikom.

Tak samo staram się zachowywać na innych portalach społecznościowych, aby ludzie mnie odbierali przede wszystkim, jako osobę szczerą, niemściwą, pozytywną, przyjazną.

Jeśli mam zakląć, bo coś mi się nie podoba, to klnę, a jeśli mi się podoba, to piszę opinię tak jak to faktycznie odczuwam.

Nie chcę, aby ludzie odbierali mnie jak chamkę, niczym Krycha Pawłowicz i kto mnie zna, to wie, że staram się być sprawiedliwa i taktowna.

Nigdy nie potrafiłam się kłócić nawet o swoje, bo w takich momentach odpowiednie argumenty grzęzą mi w gardle i zawsze wychodzę na przegraną z czym się potem gryzę.

Nigdy nie mogłabym być członkiem partii PiS, bo te wszystkie dyrdymały jakie z ust posłów płyną są niezgodne z moim poglądem na to, że prawda zawsze się obroni, a oni kłamią jak zdziczałe bestie i w moich oczach są kanaliami, którzy dla kasy zrobią wszystko.

Szukam w ludziach prawdy, szczerości, dobroci i nie rozumiem tych, którzy są zdolni do wszystkiego, aby komuś dowalić i zhejtować. Takie coś nie leży w mojej naturze.

Uważam tych ludzi za brudne dusze, zdeprawowane, oszukańcze, kłamliwe, zdolne do wszystkiego i tak uważam, że jeśli ktoś całe życie był kanalią, to taką kanalią umrze.

Moja hejterka, która nękała mnie przez 5 lat teraz pisze na innym forum i udaje intelektualistkę pozując na dobrego człowieka, a ja kiedy ją czytam widzę kobietę o brudnej, zdeprawowanej duszy i nic tego nie zmieni.

Doniosła mojego bloga na Policję, co skutkowało zaborem moich komputerów, a jej imię to Maria Pałac, zamieszkała w Krakowie.

Nie mam pojęcia jak ona patrzy po tym wszystkim w lustro nazywając moje zmarłe Wnuki – zdechlakami! To się w głowie nie mieści, ale przeżyłam i to i teraz wiem, że w sieci i w realu nie brakuje chorych psychicznie!

Niech sobie pisze jak najmądrzej, bo ludzie jej nie znają, ale mnie nie oszuka i wiem, że jest albo pijaczką, abo chorą psychicznie. To bolało jak diabli i zostanie we mnie na zawsze i szkoda, że policja jej nie dopadła – szczęściara.

Poniżej mamy  przykład kanalii w sutannie, którą po mistrzowsku opisał człowiek prawy, którego następna kanalia nazywa trepem, a chodzi o faceta w czarnej sukience z guzikami i sorry, że ponownie czepiam się wiary katolickiej.

 

Panie Arcybiskupie Sławoju Leszku Głodziu,

jestem pod wrażeniem Pańskiego wystąpienia podczas ostatniej pasterki w Oliwie. Gdybym nie znał realiów, pewnie poszedłbym za tymi słowami zatroskanego pasterza. Tyle było emocji, tak wiele troski tylko…, o co, Panie Arcybiskupie? O dobre imię Kościoła, o pomyślność wiernych czy może wyłącznie o interes hierarchów i kościelnych pedofili?Panie Arcybiskupie,
znamy się dobrze i pewnie pamięta mnie Pan, jako oficera, z organizacji wizyty do ojczyzny Jana Pawła II, bo to ja (szef sztabu jednostki w Opolu) otrzymałem rozkazy przyjęcia pielgrzymów wojskowych i kapelanów. To ja, poprzez ks. Marka, udzielałem Panu porad, co i kiedy nosi się do munduru wojskowego. To mnie odmówił Pan poświecenia sztandaru jednostki, bo nie nadawałem odpowiedniej rangi Pańskiej świętości. Nie przeszkadzało to jednak Jego Świątobliwości w regularnym upijaniu się w Ośrodku Szkolenia Piechoty Górskiej „Jodła”, (który mnie gospodarczo podlegał) na Jamrozowej Polanie. Spotkaliśmy się na Monte Cassino, gdy pojechałem, by pokłonić się bohaterskim Karpatczykom. Przyjechałem na własny koszt, bowiem zabrakło dla mnie miejsca w oficjalnej delegacji, mimo że byłem dowódcą jednostki karpackiej, a delegacja liczyła kilkaset osób. Pamiętam, jak w Watykanie zamęczał Pan orkiestrę wojskową wielogodzinnym graniem dla zwrócenie na siebie uwagi. Spotkaliśmy się również w Iraku, biadolił Pan wtedy na brak zaangażowania żołnierzy w msze polowe, a oni jeździli w konwojach, narażając się na utratę zdrowia i życia, zamiast się modlić. Po apelu Jego Świątobliwości: „Nie zdejmujcie krzyża ze ściany naszej ojczyzny, to znak zbawienia. To znak naszej ojczyzny” – to ja oficjalnie odpisałem, że „symbolem mojej ojczyzny jest Orzeł Biały, a biskup jest symbolem pychy, kasy i flachy”.
To za to nakazał Pan dyżurnym propagandzistom PiS-u, Goebbelsom naszych czasów zniszczyć mnie wszystkimi możliwymi sposobami, przede wszystkim propagandowym kłamstwem i oskarżyć o wszystkie plagi tego kraju, tworząc mi nowy życiorys na potrzeby Pańskiej zemsty.
Arcybiskupie,
nie będę jednak przypominał, kto współpracował z służbami bezpieczeństwa PRL, nie będę wypominał zdrady w Watykanie i niejasnych okoliczności powołania na biskupa polowego Wojska Polskiego oraz awansu z cywila na generała. Prasa regularnie ujawnia te fakty.
Mnie interesuje żołnierski honor oficera i generała. Nie chodzi mi nawet o wiecznie pobrudzony mundur, na skutek ciągłego biesiadowania i załatwianie awansów wszystkim, którzy dostatecznie nisko zginali karki przed biskupem polowym.Opowiem jednak ciekawą historyjkę.
Pewien zacny kapelan wojskowy nie czuł się dobrze w mundurze i chciał odejść do cywilnej parafii. Biskup polowy zgodził się: odejdziesz i dostaniesz dobrą parafię, jednak pod warunkiem. Kapelan zwrócił się do dowódcy o zaliczenie mu okresu nauki w seminarium duchownym oraz służby w Kościele do okresu służby wojskowej. Żaden dowódca w tym czasie nie odważyłby się nie wyrazić na to zgody, jak i na przydzielenie dużego wojskowego mieszkania służbowego. Zaraz, jak tylko zostało to załatwione, kapelan rozchorował się na serce i trafił do szpitala wojskowego. Parę dni później złożył wniosek o rentę do Wojskowej Komisji Lekarskiej. Komisja określiła, że kapelan utracił zdrowie w wojsku i przyznał mu rentę. Kapelan ten nigdy nie był na poligonie ani nie spał w okopie na mrozie, nie był na misji poza granicami kraju, ale komisja orzekła i nikt się nie odwoływał. Pozostało już tylko przesyłanie renty wojskowej, w związku ze służbą wojskową, na wskazane przez biskupa konto i można było spokojnie odejść z wojska i otrzymać ze zasługi bogatą parafię.Panie Arcybiskupie,
ilu takich kapelanów do tej pory wspomaga Pana i ilu Pan tak ulokował?
Ile takich wyłudzonych rent i emerytur wpływa z MON na Pańskie konto, oprócz Pańskiej nieprzyzwoitej emerytury generała dywizji ze wszystkimi możliwymi dodatkami za uciążliwość służby, mimo że głównie przy biesiadnym stole?Panie Arcybiskupie, dla mnie to Pan jest tą kanalią, o której wspominał wiadomy prezes z trybuny sejmowej i człowiekiem, którego dopadły wszystkie plagi grzechów głównych. Jest Pan przykładem zakłamania i pazerności. Człowiekiem, bo nigdy mi nie przejdzie przez usta, że generałem, bez honoru.To jest jednak sprawa Pańskich wiernych, ale to, jak Pan oszukuje bliźnich i państwo, to sprawa dla prokuratury (nazwiska i fakty do dyspozycji). Teraz ubliża Pan ludziom, szczuje, usprawiedliwia pedofilię w Kościele, gromadzi pałace i złote obrazy, z których kapie paragrafami karnymi, krwią i potem ofiar. Chce Pan narzucić swoje wymyślone prawo dla wszystkich Polaków, tylko nie dla siebie, bo tak Panu smakuje władza bez odpowiedzialności.Pan poucza innych, jak mają żyć? Co za podłość?Każdy, kto robiłby podobne rzeczy, dawno siedziałby w kryminale. Tymczasem arcybiskup poucza i grzmi butą, straszy siłą poparcia swoich owieczek?! Wykorzystuje słabość władz rządowych, samorządowych i zwykłych urzędasów, aby zdobywać grunt za przysłowiową złotówkę, dobra i przywileje dla siebie i swoich kolaborantów w kłamstwie, bo Panu się wszystko należy za służbę, komu?Panie Arcybiskupie Sławoju Leszku Głodziu, brzydzę się Panem i mam nadzieję, że i po Pana przyjdzie prawo i sprawiedliwość. Nie ta obiecana, święta, po śmierci, ale ta ziemska, normalna, dla ludzi.Bo chyba nie jest Pan Bogiem?Adam Mazguła

 

Fot: A. M. – Przed cmentarzem na Monte Cassino.

Obraz może zawierać: 3 osoby, ludzie stoją i na zewnątrz

Z jednego ojca i z jednej matki, a tak różne

Dwie siostry od samego urodzenia znacznie się różniły. Edytka podobna jak diabli do ojca, że zdarta skóra. Rodzina nad jej łóżeczkiem pochylona mówiła, że to czysty ojciec i faktycznie tak było. Druga Elwira wdała się w matkę i rodzina rozmawiała, że jak to po równo się podzieliło i jakże sprawiedliwie.

Rosły razem, ale ta pierwsza zawsze chadzała swoimi drogami, młodsza z racji trzech lat różnicy była pod skrzydłami mamy, kiedy ta pierwsza kopała piłkę z chłopakami, bo taka z niej chłopczyca była. Lubiła „skrabać” się na drzewa, gdzie darła porcięta uszyte przez mamę, albo grała w noża z chłopcami na podwórku. Zdarzało się, że znikała z oczu mamy i szła zdobywać świat, bo taka podróżniczka też z niej była. Mama nie raz jej szukała w lesie i sprowadzała na ziemię, tłumacząc, że się ma jej słuchać, ale jej słowa nie trafiały do dziewczynki i albo przyszła do domu z rozkwaszonym okiem, albo z krwawiącym kolanem. Bywało tak, że i oba kolana miała w bandażach, bo uczyła się jazdy na rowerze skradzionym na chwilę z pod bloku.

Siostra jej zupełnie była inna, bo wolała swoje lalki, dla których szyła w domu ubranka i ozdabiała pudełka po butach robiąc dla niech domki, a widząc to mama, zrobiła dla niej cudowne mebelki, aby miała swoje zabawki i tak tymi lalkami się opiekowała, przekładała, karmiła i ubierała.

Mijały lata i pierwsza poszła do szkoły, a ta młodsza była w przedszkolu i nie wiadomo kiedy, ale ich drogi zaczęły się rozchodzić i nie miały kompletnie czasu, aby pobyć ze sobą razem, bo pierwsza wciąż grała w piłkę, a młodsza taka spokojniejsza zajmowała się swoimi lalkami.

Można powiedzieć, że ich drogi zeszły się po raz pierwszy, tak naprawdę, kiedy jedna i druga wyszła za mąż i nagle na świecie pojawiły się dzieci. To był moment, kiedy naprawdę miały wreszcie wspólny punkt do spotkań i rozmów, bo przedtem kompletnie ich drogi się nie krzyżowały i nie miały dla siebie kompletnie czasu.

I znów minęło parę lat i o coś tam poszło, że chyba jedna i druga już nie pamiętają o co, że znów zaczęły żyć własnym życiem i coraz mniej ze sobą rozmawiały i się spotykały, choć ich stosunki są zupełnie poprawne, ale żadna się nie wcina w życie tej drugiej i tak to trwa do dzisiaj.

Nie wiadomo, co się może kiedyś wydarzyć, że znów zbliżą się do siebie – bardziej, a może już nigdy!

Ciekawa jestem Waszych odczuć związanych z rodzeństwem, bo czy jesteście wciąż blisko, czy jednak drogi życiowe rozluźniły Wasze relacje bratersko – siostrzane?

𝓛𝓾𝓼𝓽𝓻𝓸 𝓬𝓸𝓭𝔃𝓲𝓮𝓷𝓷𝓸ś𝓬𝓲 - 𝓴𝓪𝓵𝓲𝓷𝓪𝔁𝔂

𝒯𝑜 𝓃𝒾𝑒 𝒿𝒶 𝒷𝓎ł𝒶𝓂 𝐸𝓌ą 𝒯𝑜 𝓃𝒾𝑒 𝒿𝒶 𝓈𝓀𝓇𝒶𝒹ł𝒶𝓂 𝓃𝒾𝑒𝒷𝑜 𝒞𝒽𝑜𝒸𝒾𝒶ż 𝒹𝑜𝓈𝓎ć 𝓂𝒶𝓂 ł𝑒𝓏 𝑀𝑜𝒾𝒸𝒽 ł𝑒𝓏, 𝓉𝓎𝓁𝓊 ł𝑒𝓏 𝒥𝑒𝓈𝓉𝑒𝓂 𝓅𝑜 𝓉𝑜, 𝒷𝓎 𝓀𝑜𝒸𝒽𝒶ć 𝓂𝓃𝒾𝑒

Tatulowe opowieści

" Poczuj się jak słuchacz opowieści ojca wracającego po pracy do domu i dzielącego się z rodziną tym, co przemyślał i przeżył"

365 dni w obiektywie LG/Samsunga

365 days a lens LG/Samsung

Wirujące myśli

Poezje i zmyślone historie.

Kuchnia w kolorach lata

Kontynuacja bloga Czerwień i błękit

FacetKA

... bo ktoś musi nosić spodnie!

artystkowo

wszystko co piękne ; rękodzięło,antyki z pchlich targów,ręcznie wytwarzana biżuteria,ozdoby do domu ,postarzanie mebli ,ozdoby z recyklingu,opisy ciekawych miejsc.

Słowna kawiarka

Love, stories & passions #2017

Mysza

w sieci

BEATA GOŁEMBIOWSKA www.bgbooks.com.pl

Felietony, reminiscencje, spostrzeżenia

Burgundowy Kangur

Zawiłości codzienności

Nauka dla Przyrody

Nauka dla Przyrody: polscy naukowcy komentują działania polityków i organizacji pozarządowych dotyczące ochrony przyrody - zawsze merytorycznie, zawsze w oparciu o aktualne dane naukowe.

Agata nie gotuje

o wszystkim, byle nie o gotowaniu

Wiecznie Niezadowolona Kacha

Kino, bez względu na to czy chce być bajką, czy ambicją jest przede wszystkim magią i według tego trzeba je oceniać - Zygmunt Kałużyński

Kazimierz Wóycicki

In Web scribis

sudeckie klimaty

hipsters and cowboys

Burza-W-Glowie

~Myślodsiewnia~ Ten blog jest dla ludzi, którzy lubią zastanawiać się nad tym, co w dzisiejszym materialnym i sceptycznym świecie jest łatwo zapominane i odchodzi w cień. Sny, miłość, honor, wzajemny szacunek i ciekawość świata- o tym jest ten blog.

Wędrownej Mrówki Dziennik

Komu w drogę temu sznurowadło!

Tamnadole.wordpress.com Intymne historie ludzi odwiedząjących sklepy dla dorosłych. Bez tabu. Sklep erotyczny od środka, prawdziwe historie, fetysze, seksoholizm, bdsm, przyjemność, erotyka, seks i miłość

Ja – incognito w sklepie dla dorosłych, dopytuje o intymne sprawy kobiet, mężczyzn, osób niebinarnych. W kraju bez edukacji seksualnej. W kraju gdzie zaglądanie do łóżka jest krajową rozrywką. Tamnadole.wordpress.com to blog poświęcony seksualnym historią kobiet i mężczyzn, które zgromadziłam pracując pod przykrywką w sklepach erotycznych w Polsce. Opowieści pozytywne, intymne, ale i pełne traum czy uprzedzeń i stereotypów. Bohaterkami są one – od tych wycofanych przez nazywane rozwiązłymi, aż po te bardzo świadome swojego ciała. W końcu udało mi się zauważyć pewną sekwencję. Z czym zmagają się kobiety w zaciszu swojej sypialni? Tamnadole to przestrzeń dla opowieści i dyskusji. Czy życie seksualne Polaków jest pełne perwersji czy granic?

ogryzekzycia

Nauczyć się być radosnym, kiedy serce płacze... Nauczyć się płakać, kiedy serce się cieszy... Nauczyć się dawać, nie dając... Nauczyć się brać, nie biorąc... Nauczyć się żyć, nie czując życia.. Nauczyć się ....miłości nie kochając... Nauka jest sztuką!!!!

saania2806.wordpress.com/

Philosophy is all about being curious, asking basic questions. And it can be fun!

Travel N Write

Travel, Poetry & Short Stories

Szufladkowe poezje

Wiersze, poezja, skryte myśli. Jestem słowem.

Pamiętnik, opis moich przeżyć, itp.

Moje życie - tak to można określić, chciałbym się wygadać o swoim uzależnieniu od kobiet, etc.

U stóp Benbulbena

pocztówki z Irlandii

Roma Carlos

I'm not sure what I did last time

Wiedźmowisko

Dzień po dniu

Home Of Charity

#blogging, #charity, #travel, #love, #christianity, #google, #life, #blog,

ulotnechwile

Kiedyś malowałam pędzlem, teraz słowem, nigdy nie byłam w tym dobra, tak jak w okazywaniu uczuć. Jednak dobry jest każdy sposób żeby je z siebie wyrzucić. Zanim cię uduszą.

Blog Caffe

Mój punkt widzenia / My point of view

Sport News

Blood Sport

Free gold bird

No one let you down, we can move the mounds/mount

Alek Skarga Poems

Poezja w słowach i obrazach