Archiwa tagu: choroba

Polacy żebracy!

Rodzice małego Oliwierka zmuszeni byli żebrać o pieniądze na leczenie, bo ich dziecko cierpi na rzadką chorobę SMA, czyli zanik mięśni.

Trzeba uzbierać 9 milionów złotych na najdroższy lek świata i trzeba się spieszyć, gdyż leczenie trzeba rozpocząć do określonej wagi dziecka, bo potem lek nie działa.

Dokładnie nie znam tych ograniczeń, ale wiem, że w Polsce bardzo niedawno ten nierząd postanowił refundować tą chorobę, ale tylko do 6 miesiąca życia, a dziecko mające 6 miesięcy i 1 dzień już się nie kwalifikuje.

Polskim kobietom nakazuje się rodzić dzieci nawet bez mózgu, ale pomocy dla dzieci żywych prawie nie ma.

Oliwierek ma szczęście, bo oto anonimowa osoba wpłaciła na jego leczenie półtora miliona złotych i jest to coś niesamowitego, ale nie wszystkie dzieci i ich rodzice mają takie szczęście.

Inni ludzie poszli za ciosem i w tej chwili na koncie Oliwierka już jest blisko 9 milionów złotych!

Co dzieje się w Polsce więc, skoro szczujnia dostaje na swoją działalność – tak szkodliwą około 3 miliardy złotych i mają z czego organizować tzw. Sylwester Marzeń w Zakopanym i będzie tam głośno i radośnie.

Mają na to pieniądze i mają pieniądze na to, aby zaprosić zespół czarnoskórych i kosztować nas to będzie 4,5 miliona złotych i uważam to, za rozbój w biały dzień.

Szastają naszymi pieniędzmi na lewo i prawo, bo występujący tam otrzymają bardzo duże gaże, że można się złapać za głowę.

Ten Sylwester, to kiczowate widowisko, bo przeważnie disco – polo, ale ludziom nie przeszkadza, że ludzie w Polsce muszą żebrać na leczenie swoich dzieci.

Fundacja TVN także z naszych wpłat zebrała pieniądze na budowę Centrum Psychiatrii dla dzieci, bo ten nierząd nie ma już pieniędzy na nic, gdyż tak się nakradli, że żyjemy na kredycie.

Ale to nie wszystko, bo oto ruszy za chwilę Orkiestra Owsiaka i znowu, to my się włączymy w zbiórkę pieniędzy dla szpitali, aby kupić kolejny sprzęt i wyposażyć szpitale w bardzo profesjonalne urządzenia.

Nikt na świecie nie wymyślił takiej Orkiestry Wielkiej Pomocy, a w Polsce, co roku Owsiakowi podkłada się nogę, bo nie lubi go ten nierząd i kościół go nienawidzi.

Wynika z tego fakt, że jeśli my – jako społeczeństwo nie włączymy się w zbiórki, to ogranie nas ciemność!

Te dranie aby nie wypełniać kamieni milowych zrezygnowali z funduszu KPO dzięki, któremu można tak wiele zrobić dla Polski.

Wybudować nowe szpitale, pomóc chorym, ale oni nie mają sumienia, bo przecież taki Kaczyński ma opiekę zdrowotną bez żadnego trybu i to jest strasznie przygnębiające.

Matka Polka!

Pamiętam, że kiedy urodziłam najmłodszą Córkę, to gdy wysłałam ją do przedszkola na początku lat 80 – tych zaczęła mocno chorować.

Po którymś tam zwolnieniu lekarz powiedział mi wprost, że powinnam przestać pracować na jakiś czas i zająć się dzieckiem w domu, gdyż Córka łapała wszystkie wirusy.

Posłuchałam lekarza i wzięłam urlop na pół roku, tak jak mi to radził lekarz i faktycznie przez pół roku odizolowałam dziecko od innych dzieci.

To nie były łatwe czasy, bo przecież mieliśmy za sobą Stan Wojenny i nadal w sklepach nie było niczego, a zwłaszcza nie było lekarstw w aptekach.

Lekarz podał mi nazwę bardzo dobrego leku na uodpornienie dla dziecka i pamiętam, że polowałam na niego aż w Szczecinie, ale warto było.

Z czasem Córka się uodpornia, a ja mogłam wrócić do pracy, ale nie na długo.

Po paru miesiącach dostałam powiastkę o zwolnieniu mnie z pracy z bardzo dziwnych powodów, ale ja się domyślałam dlaczego?

Dlatego, że mam małe dzieci i w każdej chwili mogę iść znowu na zwolnienie i ja nie dyskutowałam, bo nie powiedziano mi tego wprost, a dowiedziałam się od innych.

Od tamtych czasów minęło ponad 40 lat i nic w prawie polskim się nie zmieniło.

Każda, pracująca matka boi się o siebie jeśli zachoruje jej dziecko i musi skorzystać ze zwolnienia.

W mediach grzmią, że jest ten czas, kiedy dzieci masowo chorują i matki są zmuszone brać na te dzieci zwolnienie, ale się tego panicznie boją.

Jeśli tylko idą na zwolnienie dotyka je ostracyzm zarówno ze stony ich szefów, kierowników, a także ze strony współpracowników, którzy za plecami mówią, że znowu zachorował jej ten bachor i, że muszą robić za nie robotę!

Matka chorego dziecka przeżywa katusze, bo nie chce iść na zwolnienie, ale dziecko chore jest ważniejsze.

Takie matki miotają się w swoim sumieniu i szukają w głowie racjonalnego wytłumaczenia tego, że są w swoim środowisku potępiane i oceniane jako leniwe i cwane!

W naszym kraju jest nacisk na to, aby kobiety rodziły jak najwięcej dzieci, bo państwo tego potrzebuje, ale nie gwarantuje matkom spokoju psychicznego.

Powinien w ustawie być taki przepis, że kto zniesławia matkę opiekującą się chorym dzieckiem może podlegać karze i grzywnie.

Nie może być tak, że matka przynosi zwolnienie na chore dziecko i od progu jest opluwana i potępiona.

Matka powinna mieć spokój i gwarancję, że nie zostanie zwolniona z pracy z powodu chorego dziecka!

Jest to temat przemilczany i zamieciony pod dywan.

Nie wiem jak jest w innych, cywilizowanych krajach i czy matki są tak dręczone psychicznie jak w Polsce?

Andrzej Rodan!

Jest to okładka do książki – biografii pisarza Andrzeja Rodana, którą napisał jego przyjaciel – Bogdan Gadomski, który odszedł z tego świata w dziwnych okolicznościach dotąd do końca niewyjaśnionych.

W tej książce jest jeden wpis z mojego bloga „Lustro codzienności”

Jest to taki mój malutki sukces.

Oczywiście zostałam zapytana, czy autor książki może pobrać mój wpis, a ja się zgodziłam.

Pisałam, że ludzie starsi zawsze mają szansę na miłość, jeśli tylko znajdą swoją drugą połowę.

Pan Andrzej Rodan poznał śpiewaczkę o ciekawym głosie – Bogumiłę Pawłowską i oni się w sobie zakochali i pobrali.

Kim jest Andrzej Rodan:


KIM JEST?

„Jest absolwentem wydziału filozoficzno-historycznego Uniwersytetu Łódzkiego, pisarzem, filozofem, historykiem i publicystą. Napisał 54 książki historiozoficzne i powieści, ponad tysiąc artykułów i felietonów prasowych oraz ok. dwóch tysięcy felietonów i postów na portalach społecznościowych, w tym Facebook”

Kiedy założyłam konto na Facebooku – może 12 lat temu, to od razu spodobała mi się grupa dyskusyjna na FB pod patronatem Andrzeja.

Weszłam w to i do tej pory jestem na FB tylko w tej grupie, która mnie nie zwiodła, a raczej ciągnęła do dyskusji politycznych, ale nie tylko.

Andrzej jest mistrzem w sumowaniu tego, co w Polsce się wyprawia i w swoich felietonach o tym pisze.

Niestety, ale przyszedł PiS i Administracja FB wiele razy go blokuje, bo jest niewygodny i ma cięty jęzor nie owijając nic w bawełnę.

Wiele razy dostawał bana, a ja i inni czekaliśmy na jego powrót – często nawet miesiąc.

Była kiedyś taka audycja w radio „Kocham pana – panie Sułku” a ja strasznie lubię Rodana choćby dlatego, że urodził się w Łodzi tak jak moi rodzice i urodziny ma w tym samym dniu, co moja śp. mama.

To nas jakoś złączyło, choć nigdy nie spotkaliśmy się w realu.

Jednak warto uwierzyć, że można kogoś polubić ot tak – wirtualnie, co trwa już tyle lat.

Nigdy w komentarzu nie nazwał mnie Elą, a zawsze byłam Elką, co mnie rozbawia i imponuje, bo Andrzej jest sobą.

A teraz wyjaśnię dlaczego o tym piszę.

Nie ma Andrzeja na FB i myślałam, że znowu dostał baba.

Delikatnie się pytałam żony Andrzeja – Bogusię ile mu jeszcze zostało tego braku kontaktu z nami.

Andrzej jest chory, gdyż dostał udaru i leży w szpitalu.

Rodzina walczy – lekarze walczą, a mnie kuźwa jest tak smutno.

Wierzę, że wyjdzie z tego, a myślami od kilku dni jestem z jego żoną i chorutkiem!

Posłuchajcie Panią Bogusię – cudo!

Moje drugie pelargonie o zupełnie innych kolorach!

Atak depresji!

Może być zdjęciem przedstawiającym drzewo, zbiornik wodny i przyroda

Prawdy i mity o depresji - Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. - Psycholog i Coach - Anna Kamyszek-Cieślarczyk

Dzisiaj przypada dzień walki z depresją!

O swojej depresji na blogu już pisałam, a więc nie będę się powtarzała, ale bywało bardzo ciężko!

Moje wpisy na ten temat można znaleźć pod tagiem – depresja!

Napiszę tylko, że jakieś 20 lat temu wstałam rano z łóżka i nie chciało mi się żyć – ot tak po prostu zwaliło mnie z nóg, bo straciłam chęć do życia!

Była brzydka jesień, kiedy na ziemi leżały mokre liście, bo padał deszcz.

Wzięłam całe opakowanie psychotropów i postanowiłam ze sobą skończyć!

Poszłam nad jezioro i zaczęłam szurać nogami po tych butwiejących liściach i umyśliłam sobie, że usiądę na kładkę i kiedy stracę przytomność, to wpadnę do wody i się utopię – tak po prostu!

Jednak dostałam jakiś znak z góry, że przecież dzieci moje nigdy mi tego nie wybaczą, a więc resztkami sił zeszłam z tej kładki i wpadłam do wody – na samym brzegu!

Taką nieprzytomną i ubrudzoną w błocie znalazł mnie mężczyzna, który szedł do pracy i wezwał karetkę pogotowia w ostatnich chwilach!

Nie wiem, co się ze mną działo w szpitalu, bo kompletnie tego nie pamiętam, ale dochodzenie do siebie było długie i burzliwe, bo byłam wściekła, że żyję!

Depresja mnie kocha i jeśli tylko spotkała mnie w życiu przykrość, to od razu wpadam w te stany i tak było kilka razy w moim życiu!

Codziennie się budzę i modlę po swojemu, aby mnie nie dopadła i na końcówce życia – dała mi święty spokój!, ale nie daje, bo ostatni rzut depresji miałam rok temu, chociaż nikomu o tym nie powiedziałam.

Mamy pandemię i ludzie siedzą w domach tak młodzi, jak i starsi i czytam, że depresja dopada wszystkich skłonnych – ze zdwojoną siłą!

Rośnie liczba samobójstw, bo właśnie ludzie tracą z różnych względów chęć do życia, a statystyki tego zjawiska można poszukać sobie w sieci!

Codziennie na świecie z powodu depresji umiera 3800 osób!

https://forumprzeciwdepresji.pl/depresja/samobojstwo

Zawsze się bałam, aby w genach nie przekazać nikomu w rodzinie moich skłonności do depresji i jak na razie wszystko jest dobrze!

Każdy, który zaczyna się gorzej czuć i traci chęć do życia, bo nie potrafi sobie poradzić musi znaleźć pomoc u lekarza!

Każdy powinien szukać pomocy, a także musi mieć wsparcie bliskich, którzy problem rozumieją i nie gadają w kółko – weź się w garść!

Ludzie chorzy muszą wiedzieć, że medycyna w sprawie depresji idzie do przodu i leki nowej generacji są coraz lepsze!

Czytam czasami bloga „Matka jest tylko jedna”, którą uważałam za silną, mądrą babeczkę, wychowującą dwóch wspaniałych synów i nagle dziś upubliczniła swoje świadectwo, co oznacza, że pod przykrywką silnej, to tylko Ona wie, co przeżywała, a może i przeżywa!

Matka jest tylko jedna

„Wstajesz rano i nie wiesz po co. Mówią: weź się w garść, więc się bierzesz. Robisz dzieciom śniadanie, odwozisz je do szkoły, żartujesz z matkami, dowiadujesz się o sprawdzianie z matmy.
Żyjesz.
Ona zawsze taka wesoła, słyszysz o sobie. A potem w aucie widzisz siebie, jak zjeżdżasz pod te koła ciężarówki i nie wiesz, czy ta myśl cię korci, czy przeraża.
Hahahaha. Tak, znowu jestem w piżamie. To zabawne. Jutro idą do teatru? Jasne, przyniosę kasę na wyjazd.
Pod ciężarówką. Pod ciężarówką.
Wracasz do domu. Dojeżdżasz. Stoisz 5 minut bezmyślnie pod drzwiami i nie czujesz nic. Nie chcesz wejść. Nie chcesz wyjść. Stoisz. Ale tylko chwilę. Chwila całkowitej pustki, przenikająca aż po końcówki palców.
Wchodzisz. Jesz coś. Niewiele. Bo od lat nic nie smakuje. Jesz, bo podobno trzeba żyć, ale ty nie żyjesz, ty się tylko podtrzymujesz.
Pytają cię o plany, marzenia. Masz je. Czy prawdziwe? Nie wiesz. Mówisz, bo wypada. Bo oczekują. Bo jak to bez planu, bez celu. Jak można żyć, nie żyjąc w ogóle.
Chcesz. Czegoś chcesz, a na niczym ci nie zależy. Robisz obiad. Jedziesz po dziecko. Hahahihi przed szkołą, ale jestem zabawna, doprawdy. Powrót do domu, drogą, którą nie jeżdżą ciężarówki. Rozmowa. Pierdu, pierdu. Sprzątanie. Mechanicznie. Lub w ogóle.
Ktoś zadzwonił, dziecko się uderzyło, kolacja zjedzona, łóżko pościelić i spać.
Spać. Nie widzieć, nie patrzeć, nie czuć. Nie czuć, że wszystko boli, że wszystko zniechęca, nie czuć, że się chce czuć, czując tak wiele, że się chce prawdziwie uśmiechać, że chce się płakać, krzyczeć, szarpać i kaleczyć wszystko w sobie.
Nie czuć tego smutku i nie chować łez za uśmiechem. Wziąć się wreszcie w garść. Pobiegać. Napić się dziurawca, to przejdzie. Niech cię Chłop porządnie przerucha, to ci miną muchy w nosie. Bo to wymysły i bzdury, że nic nie czujesz, nie chcesz, że każdy krok kosztuje cię więcej wysiłku niż poród.
Takie wymysły, bo jestem taka zabawna, nic mi nie jest. W dupie się przewróciło od dobrobytu.
Taka jestem zabawna, kiedy widzę siebie pod ciężarówką, to przejdzie.
Taka jestem zabawna żyjąc, nie żyjąc w ogóle, bo mam za mało roboty.
Taka jestem zabawna, kiedy. Kiedy. Kiedy śpię i nie myślę o niczym, a ty sądzisz, że z tobą rozmawiam.
————————
Dziś Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Kto nie przeżył, nie zrozumie. Kto rozumie, ten dotknął tematu za blisko niż chciał. Kto wyśmiewa, temu zazdroszczę, że nigdy tego nie poczuł. I współczuję jego przyjaciołom, którzy być może wstydzą się poprosić o pomoc.
*Tekst powstał rok temu, gdy ta historia była już prawie za mną. Jak myślałam”

Eutanazja na życzenie!

Faustine Nogherotto

Chyba każdy z moim wieku zastanawia się jaka będzie jego starość – na ostatniej prostej!

Ja często się zastanawiam nad „THE END” i chciałabym mieć w tym kraju wybór, aby w razie, gdy stanę się warzywem i będę robiła w pampersy, co jest strasznie upokarzające, bym chciała odejść na własnych warunkach!

Nie chciałabym być obciążeniem dla Męża – równolatka, ani dla swoich Dzieci, bo takie życie nie ma sensu!

Nie chciałabym, aby oddano mnie do domu starości, bo bym umarła z tęsknoty za bliskimi, a do tego to są strasznie wysokie koszty!

W ilu polskich domach leżą nieuleczalnie chorzy, starsi ludzie, którymi opiekują się bliscy okropnie zmęczeni – padający na pysk!

Ilu chorych nieuleczalnie chciałoby by poddać się eutanazji, ale w tym kraju nigdy nie będzie takiej ustawy i nigdy nie zostanie ona zatwierdzona!

Chodzi też o to, że rodzice dzieci bez kontaktu ze światem, muszą do końca życia się nimi opiekować, choć bez nadziei na żadną poprawę zdrowia swojego dzieci!

To jest koszmar w wielu rodzinach, które nie mają żadnej pomocy ze strony państwa i zdani są tylko na siebie!

Eutanazja  – uważam jest humanitarna, bo przez podanie zastrzyku człowiek jej pragnący, po prostu spokojnie zasypia i tak kończy się jego ziemska udręka!

Chciałabym, aby mnie bliscy zapamiętali jako osobę witalną, wesołą, pełną życia, aniżeli leżącą w łóżku i robiącą pod siebie, co jest uwłaczające!

Widziałam w telewizji taki dokument, w którym pokazano kobietę strasznie samotną i zmęczoną życiem, proszącą o eutanazję.

Przeszła w Belgii przez komisję i jej eutanazję zatwierdzono!

Ubrano ją pięknie i podano zastrzyk, tak jak sobie tego życzyła!

Sumując, to ja chciałabym mieć taki wybór, bo nie chciałabym być obciążeniem dla bliskich i koszmarem ich życia!

Wkleiłam poniższy artykuł o kobiecie bardzo młodej i pięknej, która także była zmęczona swoją chorobą i osobiście bardzo rozumiem jej decyzję o odejściu i czytamy:

 

31-letnia wokalistka poddała się eutanazji. Przez lata cierpiała katusze

Faustine Nogherotto to znana przede wszystkim francuskiej publiczności wokalistka. Przez lata cierpiała na zespół chronicznego zmęczenia oraz zmagała się z chorobą Gougerota-Sjögrena. Jak podały lokalne media, 31-letnia piosenkarka pod koniec stycznia 2021 r. poddała się eutanazji w Belgii.

Na czym polega ta choroba, to można przeczytaj tutaj:

https://www.mp.pl/pacjent/reumatologia/choroby/143528,zespol-sjogrena

Bez obciążenia!

Romantyczne zdjęcia starszych par udowadniają, że miłość się nie starzeje - Kobieta.pl

Jan i Janina obchodzili 50 rocznicę swojego ślubu!

Ich dzieci przyjechały na tę rocznicę z zagranicy, gdzie wyjechały zaraz po studiach i tam założyły swoje rodziny!

Syn i Córka nie bali się zostawić w kraju swoich rodziców, bo zawsze wiedzieli, że ich rodzice zawsze się kochali i o siebie dbali.

Uroczystość była piękna, bo byli bliscy, znajomi, przyjaciele i oczywiście kwiaty, szampan, tort i dużo życzeń, oraz miłości!

Jan był zaledwie tylko jeden rok starszy od swojej żony i kiedy przeszli oboje na emeryturę, to szukali sobie zajęcia, by na tej emeryturze się nie nudzić.

Całe swoje życie przepracowali i ogromnie się starali, aby dzieci porządnie wychować i wykształcić, a dzieci były  bardzo zdolne i chętne do nauki!

Na emeryturze kupili piękną działkę i tam od wiosny do jesieni spędzali razem czas, co dawało im wiele radości.

Ona specjalizowała się w uprawianiu kwiatów, a on zajmował się warzywami, truskawkami, pomidorami uprawianymi w namiocie, a w wolnych chwilach przesiadywali na działce, korzystając ze spokoju i świeżego powietrza.

Zimą natomiast lubili czytać książki siedząc przed kominkiem w towarzystwie kota i psa i to była ich taka sielanka małżeńska.

Z dziećmi komunikowali się przez Internet, ale w każde święta spotykali się przy wspólnym stole z bliskimi, ale także oczywiście z wnukami!

Zawsze ze sobą współpracowali i on robił zakupy, a ona gotowała obiady i zajmowała się domem i wiedzieli, że nie mogą bez siebie żyć!

Jakoś 7 miesięcy po uroczystości Janina dostała wielkich boleści i Jan wezwał karetkę.

Po dogłębnych badaniach okazało się, że Janina ma raka wątroby i jest już za późno na operację, bo lekarze stwierdzili, że życie Janiny jest zagrożone, a choroba będzie szybko postępować.

Jan wziął żonę do domu i opiekował się nią jak najlepiej umiał, a więc podawał leki, gotował posiłki i nieba by żonie uchylił!

Pewnego wieczora wyjął wszystkie albumy i razem na kanapie przeglądali zdjęcia zrobione podczas ich życia i małżeństwa.

Zrobił to w dwa miesiące po diagnozie choroby żony, ale nie tylko!

Jan był na profilaktycznych badaniach i z nich wyszło, że ma raka trzustki  i to jest kwestia czasu, bo może zostało mu pół roku życia!

Powiedział o tym żonie, bo zawsze był z nią szczery!

Zbliżały się Święta Bożego Narodzenia i ponownie przyjechały dzieci i wnuki, które kompletnie nie znały sytuacji!

Dzieci tylko zauważy, że rodzice schudli, ale brano to na karb wieku i rzekomo nowej, uzdrawiającej diety, gdyż tak im powiedzieli rodzice.

Po świętach, bo w Nowy Rok Jan i Janina wsiedli do szybkiego, swojego samochodu!

Jan wybrał trasę, przy której rosną mocne drzewa blisko szosy!

Samochód nabrał potężnej prędkości i uderzył w drzewo.

Przyjechały służby i z  samochodu nie było, co zbierać!

Jan i Janina zostawili list w domu na stole do dzieci z wielkimi przeprosinami!

Napisali, że nie chcieli ich obarczać opieką i nie chcieli być rozdzieleni w domach opieki, czy w hospicjach!

Do listu została dołączona fotografia z ostatniej Wigilii, na której wszyscy się uśmiechali!

Poprosili, aby zająć się ich kotem i psem, a także dołączone były wszelkie sprawy spadkowe, które Jan zdążył załatwić!

Zdjęcie

Życie to wielka niewiadoma!

Obraz może zawierać: tekst „DEMOTYWATORY.PL Smutny wpis lekarki, który skłania do refleksji tych najbardziej samotnych w święta: "Mój zisiejszy dyżur ostatni przedświa ąteczny skupia tych osobach świętar zeby choć Odwiedzając Pana Jana, lata. mieszkana będzie decyzyjnej "aleo Sybirakie więźniem umysłowo, słucha sie pojawia. herbaty topowe zapalenie wygodnie bo niemoże mponach, nochodzie. mówi życiu przeszedł piekło. "Kochana jeślito przeczytas swojego iskiego jego koszmarnego zlituj się zabierz Ajaidęzaparzyć kolejny banek”

Wiele możemy w swoim życiu przewidzieć, ale nikt nie jest w stanie zgadnąć jak odejdzie z tego świata i kiedy!

Dzisiaj odpoczywam od gotowania, naczyń i garnków i prawie cały dzień słuchałam polskich kolęd, bo są chyba najpiękniejsze na świecie.

Dumałam także, bo święta do tego  skłaniają, aby zastanowić się nad naszym życiem i co znaczymy na tym świecie wobec jego wielkości i wszechświata.

Jesteśmy okruszkami po prostu, a życie dane nam jest tylko raz i do tego jest takie krótkie.

Kiedy się jest młodym, to jest zrozumiałe, że zupełnie nie myślimy o starości, bo i po co, kiedy ma się przed sobą całe życie.

U mnie było tak, iż kiedy stuknęła mi pięćdziesiątka, to pojawiły się automatycznie myśli o przemijaniu!

Człowiek zaczyna się zastanawiać ile mu jeszcze zostało i żyje w takim lekkim lęku, że śmierć może nas dopaść w każdej chwili!

Może to być zawał, wylew, udar, czy też stajemy się roślinami i warzywami nie potafiącymi żyć bez pomocy innych!

Codziennie  budzę się i jestem szczęśliwa, że się obudziłam, a do tego mimo chorób współistniejących nie złamał mnie COVID, choć było ciężko!

Wszystko, co piękne, kiedyś się kończy i oto zadajemy sobie pytania, co z nami będzie, kiedy staniemy się zależni od innych!

Kto będzie się nami opiekował i czy znajdą się tacy odważni, bo chodzenie obok takiego chorego, to jest ciężka harówka!

Może oddadzą nas do domu opieki, albo do hospicjum i całą opiekę zwalą na personel, a sami będą niechętnie nas odwiedzać, bo staniemy się dla nich balastem.

Młodzi są zapędzeni i robią kariery, a do tego brzydzą się starością, bo nie myślą o swojej za chwilę!

Pędzą przez życie i taki stary rodzic staje się wielką przeszkodą, a więc jakże często oddają staruszków do szpitala, aby mieć chociaż wolne święta od opieki nad chorym.

Może i dopadają ich wyrzuty sumienia, a może zwalają opiekę na pozostałe rodzeństwo i kłócą się, kto więcej dla rodzica zrobił.

Najgorsze, że stary człowiek nie może sobie wybrać rodzaju i terminu śmierci i dlatego jest skazany na łaskę i niełaskę!

To jest taki moment w życiu starego człowieka, który po prostu staje się bezwolnym wobec przeznaczenia.

Umrzeć jak najszybciej, a najlepiej we śnie i nie być wobec swojej osoby tego niewygodnego, czegoś dla wszystkich, bo jakże często inni nie widzą w nas już człowieka!

Zawsze piszę, że eutanazja powinna być na życzenie i koniec i kropka!

Eutanazja powinna być legalna!

Jack, jakiego nie znacie - Film w Interia.pl

Niedawno obejrzałam film bardzo smutny, ale i potrzebny na temat eutanazji!

Film nosi tytuł „Jack jakiego nie znacie” i w roli lekarza amerykańskiego wcielił się Al Pacino – rewelacyjny!

Film zrealizowano na faktach i opowiada o lekarzu Jacku Kevorkianu, który przez lata walczył w Ameryce o prawo do eutanazji nazywanej jako samobójstwo wspomagane.

Zgłaszali się do niego ludzie nieuleczalnie chorzy, którzy z powodu bólu, cierpienia nie chcieli dalej żyć!

Lekarz działał niezgodnie z amerykańskim prawem, ale dokonał 130 razy tzw. samobójstw wspomaganych i w sądach tłumaczył, że nie jest zabójcą, a jedynie robił usługę medyczną!

Przed eutanazją robił dokumentację i wszystkie osoby chore, proszące o przerwanie im męki nagrywał jako dowód.

Nagrywał, aby  mieć dowód na to, że działał w imię empatii w stosunku do ludzi śmiertelnie i nieodwracalnie chorych!

Sam skonstruował urządzenie do podawanie leku – najpierw usypiającego, a potem zatrzymującego akcję serca.

Chorzy nie cierpieli, a odchodzili spokojni i przed podaniem leków mogli się pożegnać z bliskimi – a wszystko było nagrywane!

Niestety, ale w Ameryce nie został zrozumiany i w konsekwencji skazano go na 8 lat więzienia mimo, że sam był człowiekiem już wiekowym!

Walczył do końca o prawo do eutanazji, gdyż uważał, że każdy chory ma prawo do godnej śmierci, kiedy cierpi i wyje z bólu, a także jest ciężarem dla bliskich!

Po obejrzeniu tego filmu doszłam do wniosku, że chciałabym mieć taki wybór i nie chciałabym nigdy stać się ciężarem, kiedy będę robiła w pampersy, a ból nie będzie niwelowała nawet morfina!

Moja chora na raka matka prosiła mnie o żyletkę, bo miała dość cierpienia!

Mam bardzo niski próg znoszenia bólu i naprawdę chciałabym odejść godnie bez obciążania bliskich, bo oni mają prawo do swojego życia!

Cd. niżej  – o dramatach, kiedy to współmałżonek dokonuje wyboru i sam dokonuje eutanazji w domowych warunkach ze względu na brak innego wyjścia i tak qurwa nie powinno być!

Oglądałam też film o zamordowaniu swojej, bardzo chorej żony dla przez męża dla, której nie było żadnego ratunku!

Film pt. „Milość” opowiada właśnie o tym, że z braku dostępu do eutanazji mąż dusi poduszką swoją żonę i po tym zgłasza się na policję!

Eutanazja powinna być legalna, a nie, że ludzie umierają w boleściach w hospicjach – często samotni!

Takie powinno być prawo starości!

Zdj. ilustracyjne /JOE GIDDENS /PAP/EPA

Zdj. ilustracyjne/JOE GIDDENS /PAP/EPA

92-latek udusił ciężko chorą żonę, z którą był od 70 lat. „Nie mogłem znieść, jak cierpi”

​92-latek został w Niemczech skazany za zabójstwo swojej żony, z którą był przez 70 lat. Mężczyzna tłumaczył, że był już całkowicie wyczerpany psychicznie i fizycznie opieką nad swoją ciężko chorą małżonką!

Julius S. i Margarethe z Gemuenden am Main w Bawarii byli małżeństwem przez 70 lat. Tworzyli spokojny związek, nie mieli dzieci. Na starość pojawiły się jednak problemy – kobieta zaczęła chorować. Przez problemy związane ze stawami nie mogła się poruszać oraz zaczęła jej towarzyszyć demencja.

Julius przez lata opiekował się kobietą. Jak jednak tłumaczył w sądzie, zajmowanie się ciężko chorującą żoną wyczerpywało go fizycznie i psychicznie. Zaczął sam cierpieć na depresję. Twierdził, że nie widział innego sposobu rozwiązania sytuacja, jak pozbawienie małżonki życia.

Między nami była wspaniała harmonia. Szanowaliśmy się, wspólnie decydowaliśmy o wszystkim. Dlatego nie mogłem znieść, jak cierpiała moja żona – tłumaczył 92-latek. Musiałem ją uwolnić od demencji i wszystkich innych problemów – mówił.

Do zbrodni doszło na początku listopada 2019 roku. Oglądaliśmy telewizję, chociaż ona nic już nie rozumiała. Potem dałem jej tabletki nasenne, nie miała pojęcia, co się wokół niej dzieje. Usiedliśmy na łóżku, wypiliśmy razem kieliszek wina, a potem udusiłem ją kocem – powiedział. Zdaniem ekspertów, śmierć była szybka i bezbolesna.

92-latek przygotował instrukcje dotyczące pogrzebu, napisał listy pożegnalne i przygotował umowy dla firm ubezpieczeniowych, by nikt potem nie musiał niczego szukać. Następnie przyznał się do przestępstwa.

Sąd skazał mężczyznę na dwa lata więzienia. Musi także zapłacić wybranej organizacji non-profit 10 tysięcy euro. Tłumaczono, że to łagodny wyrok, bo Julius S. „nie działał ze złością, ale w rzekomym interesie ofiary”

https://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-92-latek-udusil-ciezko-chora-zone-z-ktora-byl-od-70-lat-nie-,nId,4850955

 

Chemia nie pokona raka!

 

Od świechny, mojej blogowej znajomej dostałam tytuł filmu pt. „Dowcip” w której rolę główną zagrała Emma Thomson – coś niesamowitego!

Film jest o tym, że:

„Profesor Vivian Bearing to uniwersytecka specjalistka od siedemnastowiecznej poezji, kobieta uparta, pewna siebie. Pewnego dnia dowiaduje się, że ma raka w zaawansowanym stadium, a jedyną nadzieją pozostaje eksperymentalna chemioterapia pewnego wybitnego medyka. Rozpoczyna się 8 miesięcy terapii, podczas których Vivian będzie musiała w rzeczywistości pogodzić się z faktem, że wkrótce umrze.”

Ona umarła po inwazyjnej chemioterapii w kompletnym osamotnieniu i naprawdę tym razem nie polecam nikomu tego filmu, który oglądającym wypruwa falki i wpędza w okropną depresję!

Ja ryczę od rana do wieczora!

Po obejrzeniu tego filmu jestem rozbita na kawałki mojego jestestwa i gdybym usłyszała taką diagnozę, to nigdy bym się nie podała chemioterapii, bo po niej się po prostu umiera o wiele szybciej, niż bez niej!

Nie jest nikt ocalony w wyroku rak, że chemioterapia pokona tą chorobę i ten film uświadomił mi to, że lepiej umierać w boleściach wspomaganych morfiną, aniżeli rzygać po chemii i trząść się z zimna w katorżniczej niemocy!

Ten film uzmysłowił mi, że lekarze na chorych na raka stosują swoje metody w walce z chorobą i jak dotąd żaden z nich nie wynalazł sposobu, aby chorobę pokonać!

Wszyscy chorzy na raka są królikami doświadczalnymi i jeśli ja zachoruję, to nigdy nie poddam się chemioterapii, która zabija!

Jeśli ktoś zna osobę wyleczoną przez chemię, to niech napisze jej świadectwo wyzdrowienia, ale wiem, że takich osób jest garstka!

Dowcip – Kinoblog

Mój ból jest większy niż twój!

Kiedy siostra mi napisała, że moim zasranym obowiązkiem było opiekowanie się mamą, którą się opiekowałam, to wróciły do mnie demony z przeszłości – automatycznie!

W tym stwierdzeniu poczułam się jak zdeptany, nic nie znaczący karaluch, robal, który w zasadzie nikomu nie jest potrzebny w normalnym życiu ludzkim bo może tylko w lesie!

Zaczęłam analizować swoje życie i doszłam do wniosku, że od bliskich nie otrzymałam w dorosłym życiu żadnego szacunku i zostałam oceniona jak samo zło – jakiś dziwoląg!

Wygląda na to, że byłam w tej rodzinie przezroczysta i nikomu nie potrzebna!

A ja piszę, że dość znęcania się nade mną, która była siedem razy hospitalizowana!

Dość znęcania się nade mną, która cztery razy targała się na życie, a ani ty siostro, ani matko nie reagowałyście, a tylko słyszałam – weź rozwód, ale żadnych konkretów i musiałabym z dziećmi zamieszką po mostem!

Matka za swojego życia nie zrobiła nic, aby mnie i siostrę zjednać ku sobie i abyśmy zakopały topór wojenny!

Nie zareagowała kiedy sprzedałam siostrze  swój pamiątkowy pierścionek, bo potrzebowałam pieniędzy na rozwód, a kiedy chciałam go odkupić – odmówiono mi!

Jestem w małżeństwie ponad 40 lat i matka nigdy nie ugotowała obiadu, aby zaprosić nas – dwie córki z rodzinami, abyśmy w końcu na nowo się porozumiały!

Przecież musiała widzieć, że nie rozmawiałam z siostrą ponad 20 lat i nie zrobiła z tym nic!

Zapraszałam ją na święta, ale wytrzymywała godzinę i meldowała się przy świątecznym stole u siostry, bo tam było było bardziej wesoło z wiadomych przyczyn.

Było mi z tego powodu bardzo przykro, a moje dzieci też to bolało, że ich babcia woli inne klimaty!

Tak, widząc to –  odsunęłam się od rodziny, bo mnie nie chcieli i ja nie chciałam pchać się tam, gdzie nie byłam mile widziana.

Zostałam nawet wyproszona z domu siostry przez szwagra!

Kochałam mamę i bolało mnie to, że byłam dla niej mniej ważna i sama podzieliła swoje dzieci!

Dostałam w pracy pożyczkę i poszłam do sklepu wybrać dla niej elegancki płaszcz, bo wiedziałam, że nigdy sobie nie kupi czegoś eleganckiego z marnej emerytury.

Zawsze miałam dla niej prezent na imieniny, czy też urodziny, bo zawsze pamiętałam, że mnie urodziła i byłam jej wdzięczna za pomoc na początku mojego małżeństwa.

Moje prezenty stoją teraz w witrynie mojej siostry, a jest to porcelanowy gołąb i mądra sowa i to jest oznaką, że starałam się robić mamie prezenty estetyczne!

Czy mam prawo czuć ból, że mnie wymazała z aktu notarialnego, tak jakby miała jedno dziecko – tak czuję ból i naprawdę nie chodzi tu o pieniądze!

To boli,  bo przypominam sobie ojca, który mając dwie córki lał tylko mnie jak mokre żyto, a młodszą oszczędzał, bo to był dla niego „czerwony karmazynek”.

Ja dużo sobie w głowie przez lata poukładałam, ale brzmią mi w głowie napisane słowa, że moim zasranym obowiązkiem i to odbieram jako policzek, który piecze mnie od paru dni.

Muszę sobie to poukładać, by nie wpaść w rozpacz i oto z cudownego dziecka mojej matki i ojca wyszła słoma z butów!

Muszę z tym jakoś żyć i to jest mój blog, a więc  mam prawo na nim pisać, co mną targa!

A teraz zmieniam temat, bo mnie pytają dlaczego tak jestem za Polską?

Jestem, bo to mój kraj i pragnę dla niego jak najlepiej, bo przez ostatnie 5 lat działo się tylko samo zło.

A ja pragnę i pytasz mnie:

Pytasz mnie, co właściwie Cię tu trzyma
Mówisz mi, że nad Polską szare mgły
Pytasz mnie, czy rodzina, czy dziewczyna
I cóż ja, i cóż ja odpowiem Ci

Może to ten szczególny kolor nieba
Może to tu przeżytych tyle lat
Może to ten pszeniczny zapach chleba
Może to pochylone strzechy chat

Może to przeznaczenie zapisane w gwiazdach
Może przed domem ten wiosenny zapach bzu
Może bociany, co wracają tu do gniazda
Coś, co każe im powracać tu

Mówisz mi, że inaczej żyją ludzie
Mówisz mi, że gdzieś ludzie żyją lżej
Mówisz mi, krótki sierpień, długi grudzień
Mówisz mi, długie noce, krótkie dnie

Mówisz mi, słuchaj stary jedno życie
Mówisz mi, spakuj rzeczy, wyjedź stąd
Mówisz mi, wstań i spakuj się o świcie
Czy to warto, tak pod góre, tak pod prąd

Może to przeznaczenie zapisane w gwiazdach
Może przed domem ten wiosenny zapach bzu
Może bociany, co wracają tu do gniazda
Coś, co każe im powracać tu

Może to zapomniana dawno gdzieś muzyka
Może melodia, która w sercu cicho brzmi
Może mazurki, może walce Fryderyka
Może nadzieja doczekania lepszych dni

Może to zapomniana dawno gdzieś muzyka
Może melodia, która w sercu cicho brzmi

Andrzej Rosiewicz

Zdjęcia są mojego autorstwa!

 

Obraz może zawierać: niebo, roślina, drzewo, chmura, trawa, na zewnątrz i przyroda

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.