Dzisiaj tj. 5.05.2021 roku o godzinie 13. oo przyjęłam pierwszą dawkę Pfizera.
Pisałam na blogu, że się obawiałam, czy się szczepić, czy sobie odpuścić i naprawdę się bałam jak mój dość schorowany organizm zareaguje!
Szykując się do wyjścia na szczepienie byłam naprawdę zdenerwowana wyobrażając sobie, że może to być ostatni dzień mojego życia!
Wzięłam dowód osobisty, aparat foto, bo zawsze to robię wychodząc z domu, ale zapomniałam o okularach – z nerwów oczywiście!
W przychodni trzeba było wypełnić ankietę, a ja nie mogę, bo nie mam okularów!
Poprosiłam więc pielęgniarkę, aby mi pomogła, ale mnie ofuknęła, że ma wiele zajęć.
Zlitowała się jednak i tak trafiłam do lekarza, który tylko spytał, czy jestem zdrowa i zapisał mnie w komputerze na następną dawkę, a przypada ona ma 9.06. 2021 r.
Dostałam od lekarza karteczkę – skierowanie na szczepienie i kiedy weszłam do gabinetu szczepień, to pielęgniarka mi powiedziała, że mam szczęście, gdyż ona ma ostatnią dawkę Pfizera.
Nie bolało mnie ukłucie i póki co żyję, choć lekko boli mnie lewa ręka!
Dlaczego się zaszczepiłam?
Dlatego, że kocham swoją Rodzinę, Męża i chciałabym w końcu zobaczyć moją 6 miesięczną Wnusię, której do tej pory nie widziałam!
Nie chcę, aby kiedyś – w czasie pandemii ktoś domyślał się, że może ja roznoszę wirusa i ktoś przeze mnie zachorował.
Wracając z tej wyprawy zrobiłam kilka zdjęć mojego miasta i też miałam szczęście, że po niepogodzie majówkowej wyszło na trochę słońce!
Moje miasto jest piękne, bo tonie w zieleni, ale wciąż trzeba w nie inwestować, ale my tu nie lubimy PiS-u i grozi nam, że nie dostaniemy ani grosza z Funduszu Odbudowy!












