Archiwa tagu: dokument

Zburzyć te pomniki!

W moim mieście z datków mieszkańców został postawiony pomnik poświęcony Papieżowi Janowi Pawłowi II.

Moim zdaniem jest on dość, nawet ładny – nie taki potworkowaty jak w innych miejscach.

Właśnie słucham dokumentu w „Czarno na białym” – „Strefa ciszy”

Wiedziałam, że Papież Jan Paweł II tuszował pedofilię, ale z tego dokumentu wynika, że nie tylko tuszował, ale także ukrywał pedofilów na całym świecie.

Obrzydzenie mnie wzięło i pierwsza bym podniosła rękę, aby te wszystkie pomniki po prostu zburzyć tak, jak zburzono pomniki sowieckie w Polsce.

Jan Paweł II nie zasługuje na żadne pomniki, bo razem z Dziwiszem zamiatali pedofilię pod dywan i okazał się zwykłym chujem i tchórzem.

Dokument mówi o kościele amerykańskim i z dochodzenia dziennikarzy wynika, że w samym Bostonie znaleziono 200 księży, którzy molestowali dziewczynki i chłopców.

Jan Paweł II o tym wiedział, a nie zrobił nic – brzydził się tym tematem razem z Dziwiszem i nie chciał sobie brudzić rąk.

Obrzydliwe postępowanie i dlatego uważam, że ten człowiek odziany w ornaty nie zasługuje na uwagę.

Kiedy prawica cytuje go, to robi mi się słabo, bo od dawna, wiem, że wiedział, ale krył.

Pamiętam, że ja niekatoliczka podziwiałam tego człowieka i uważałam go za wielkiego Polaka, ale z czasem, kiedy się w temat wgryzłam – znienawidziłam i potępiam wszystkich, którzy uwierzyli w jego boskość i nieskazitelność.

Dziecko wykorzystane przez człowieka, któremu bezgranicznie wierzy zostaje skrzywdzone do końca swojego życia.

W dorosłym życiu często stają się alkoholikami, narkomanami, przestępcami.

Czują się gorsi, skalani i popadają w stany depresyjne i mają ataki paniki.

Nigdy nie zapomną doznanych krzywd, ale Jan Paweł II nie miał takiej wrażliwości, empatii, wyobraźni, że ktoś został skrzywdzony przez kościół.

Uważam, że gdyby miał tę wrażliwość, to by tych ludzi osadzał w zamkniętych zakładach, aby ich izolować, bo pedofil zawsze będzie peofilem.

On ich przesuwał z miejsca na miejsce i w ten sposób nigdy nie zatrzymał tego draństwa.

Kościół, to jest tylko sekta, w którą wchodzą ludzie zaczadzeni i składają pokłony takim właśnie pomnikom!

Nie wiem kiedy ten proceder się zatrzyma i kto zrobi z tym porządek, ale chyba nigdy się to – nie wydarzy.

Tylko Papież Benedykt zwiał w bezpieczne miejsce, aby historia go nie kojarzyła z pedofilią!

Podaję bardzo interesujący dokument z YT, aby zrozumieć mechanizm krycia pedofilii w kościele – sekcie!

Pedofilia i pieniądze – moje kino!

Allen kontra Farrow. Przerażająca relacja Dylan o tym, co robił jej Woody Allen - WP Gwiazdy

Allen kontra Farrow to gorzka historia o tym, komu wierzymy - recenzja

Obejrzałam dwa dokumentalne odcinki z czerech pt. „Allen kontra Farrow”

Premiera następnych będzie 8 marca, a potem 15 marca na HBOGO i jest to świeży dokument opowiadający o tym jak Woody Allen dopuścił się pedofilii na własnych dzieciach, które adoptował razem z Farrow – jego filmową muzą!

Dobierał się także do ich wspólnej córki, która zaledwie miała 7 lat!

Zabrał ją na strych i dotykał jej intymnych części ciała!

Ten brzydki i niemęski facet oszukał wszystkich, a w jego filmach dopiero po latach dopatrywano się, że je kręcił z podtekstem pedofilskim, bo zawsze miał te skłonności!

O tym, że Allen miał skłonności pedofilskie mówiło się już bardzo dawno, ale niczego mu nie udowodniono i w tym dokumencie został ten typ obnażony dokumentnie i mam nadzieję, że to będzie jego koniec!

Mia Farrow opowiedziała w tym dokumencie o wszystkich szczegółach molestowania i udostępniła  nagrania z rodzinnej kamery, a także nagrane rozmowy, oraz zdjęcia opowiadające o ich wspólnym życiu, a więc wszystko prawie zostało pokazane!

Wiedziałam, że to ciemny typ i dlatego nie oglądałam nigdy jego filmów, tak samo jak nie oglądam filmów z Melem Gibsonem , który był przemocowcem w stosunku do swojej drugiej żony!

Nie mam pojęcia dlaczego Farrow zakochała się w Allenie, ale się zakochała i przez wiele lat nie poznała się na jego pedofilskich skłonnościach!

Byli ze sobą 12, a kiedy adoptowana z Wietnamu dziewczynka – Soon-Yi Previn stała się nastolatką, to Allen wziął ją w swoje obroty i to  już było obrzydliwe dla Farrow i społeczności obserwującej ten dramat!

Gosposia w jego domu widziała ślady na pościeli i w koszu prezerwatywy, a to oznaczało, że sypia z nieletnią, adoptowaną córką, którą potem poślubił!

Pamiętamy Polańskiego, który też się dopuścił pedofilii na 13 latce,  który w jakimś tam stopniu odpokutował  ten czyn, a do tego ofiara mu przebaczyła!

Ciekawa jestem, co się wydarzy po tym dokumencie, ale zdaje się, że Woody Allen wyjdzie z tego obronną ręką, bo pieniądze zrobią swoje!

Oto recenzja dla chętnych, którzy skuszą się na ten, jakże prawdziwy i bolesny  dokument!

„Allen v. Farrow – recenzja serialu

O tym dokumencie było głośno od dawna, ale dopiero dziś możemy się z nim zapoznać. To, co prezentuje, zmieni sposób, w jaki wielu widzów postrzega reżysera Woody’ego Allena. Czemu tak sądzimy? Przeczytajcie recenzję.

Są takie dokumenty, które w szybki i brutalny sposób zdejmują fanom różowe okulary i obalają posągi gigantów popkultury. Taką produkcją jest właśnie czterogodzinny serial dokumentalny Allen v. Farrow Kirby’ego Dicka i Amy Ziering. Obejrzałem całość jednego dnia i poziom obrzydzenia Allenem, reżyserem, którego filmy bardzo lubiłem, wzrósł u mnie tak, że już nigdy nie będę mógł spokojnie cieszyć się jego produkcjami. Nie wiem nawet, czy zdołam do jakiejś powrócić, wiedząc, jaki potwór za tym stoi. Nowe fakty bezpowrotnie zmienią także wasze spojrzenie – nie tylko na Allena, ale też na jego twórczość.

Twórcy serialu krok po kroku pokazują nam, w jaki sposób doszło do skandalu sprzed 30 lat, kiedy to Mia Farrow oskarżyła słynnego reżysera o to, że molestował seksualnie jej siedmioletnią córkę. Podczas nieobecności matki zabrał dziewczynkę na strych, kazał jej się położyć na brzuchu i dotykał w intymne miejsca. Powiem szczerze, że ten fakt gdzieś mi umknął. Moja uwaga zawsze była skupiona na tym, że Allen związał się z inną adoptowaną przez Farrow córką, starszą Soon-Yi Previn. Co samo w sobie było już dla mnie obrzydliwe. Z Allen v. Farrow dowiedziałem się natomiast, czemu informacje o tym, co przydarzyło się malutkiej Dylan, do mnie nie dotarły. Jak wielką rolę w tym wszystkim odegrały przychylne Woody’emu Allenowi media i wymiar sprawiedliwości podchodzący do gwiazdy w sposób bardzo pobłażliwy. Jak w szybki sposób z aktorki zrobiło się mściwą, porzuconą kobietę manipulującą swoimi dziećmi, by oczernić byłego partnera.

Produkcja HBO jest mocna, ale w dużej mierze opiera się na stawianiu w kontrze słów jednej i drugiej strony oraz kilku wcześniej niepublikowanych faktów, jak choćby nagrane rozmowy telefoniczne pomiędzy Woodym a Mią tuż po tym strasznym zdarzeniu. Gdy słyszymy śliskie i zawiłe próby tłumaczenia się reżysera z tego, co się wydarzyło na strychu, widzimy, że coś jest nie tak. Oczywiście Allen v. Farrow nie przekona wszystkich. Myślę, że część fanów stanie po stronie Woody’ego, twierdząc, że dokument jest stronniczy i nie uwzględnia argumentów, jakie reżyser zawarł w swojej autobiografii A propos niczego. Już pojawiły się oskarżenia, że Kirby Dick i Amy Ziering wybierają tylko te słowa, które pasują do ich tezy. Do mnie jednak te tłumaczenia nie trafiają. To, co się wydarzyło, nie jest jakąś chorą fantazją dziecka zmanipulowanego przez matkę. Dylan występuje w tym dokumencie. Staje przed kamerą i mówi, co się stało. Co pamięta z tego traumatycznego okresu w swoim dzieciństwie, które tak brutalnie zostało zakończone. To nie jest kobieta po praniu mózgu, chcąca zemścić się na przybranym ojcu za to, że ją porzucił. Jest to kobieta, która pomimo traumy stara się normalnie żyć.

Allen v. Farrow pokazuje, że gwiazdom można więcej. Niestety, w oczach prawa ludzie nie są sobie równi. Sława i pieniądze pozwalają na łagodniejsze traktowanie. Zwykli śmiertelnicy zostaliby rozjechani przez prokuraturę bez taryfy ulgowej. Allen już na samym początku tej sprawy był uznany za niewinnego, a z biegiem postępowania oczerniano tylko Farrow. Nikt nie brał na serio tego, co ona mówi, bo przecież tak wspaniały twórca jak Allen, którego filmy kocha cały świat, nie może być potworem. Skazanie człowieka, który dzięki swoim produkcjom uczynił Nowy Jork miastem, które chce odwiedzić każdy intelektualista, nie może być pedofilem. To źle odbiłoby się na wizerunku Wielkiego Jabłka.

Oczywiście obrońcy reżysera będą podkreślać, że Mia była zafascynowana Allenem. I ten dokument to też pokazuje. Twórcy w pieczołowity sposób przedstawiają początki znajomości tej pary. Zaczynają od przybliżenia sylwetki Farrow i momentu, kiedy jej ścieżki – prywatna i zawodowa – skrzyżowały się z nowojorskim reżyserem. Jak ich związek zaczął się rozwijać. I trzeba przyznać, że od samego początku był on dziwny, powiedziałbym – podejrzany. Można by stwierdzić, że Allen był introwertykiem i dlatego na noc zawsze wracał  do swojego mieszkania na Manhattanie. Nie zostawał z dziećmi w domu Farrow, nawet po tym, gdy je adoptował. Żył na dwa domy. Później dowiadujemy się dlaczego.

Zawsze żyłem w przekonaniu, że potrafię odseparować twórcę od jego dzieła. Wciąż potrafię oglądać Braveheart – Waleczne Serce, nie myśląc o tym, jakim człowiekiem jest Mel Gibson. Po obejrzeniu Allen v. Farrow nie jestem w stanie oddzielić tych dwóch rzeczy. One są dla mnie połączone. Zwłaszcza że w większości filmów Allena zawsze przebija się motyw starszego intelektualisty i dużo młodszej, zapatrzonej w niego kobiety. Ta jego fantazja nie widniała tylko na kartkach scenariusza, on ją realizował w życiu prywatnym. Niestety, nie będę mógł oglądać produkcji Allena bez uczucia ogromnego obrzydzenia. Szkoda, bo – jak wspomniałem na wstępie – bardzo je lubiłem. Jednak nie mogę być obojętny i mówić, że nic się nie stało. Dla mnie ten dokument jest równie wstrząsający i otwierający szeroko oczy jak poprzednia produkcja HBO – Leaving Neverland”

Allen kontra Farrow. Przerażająca relacja Dylan o tym, co robił jej Woody Allen - WP Gwiazdy

Każdy ma prawo żyć jak chce!

Dokument ten realizuje Kimi Werner, mistrzyni łowiectwa podwodnego i zgłębia tajniki życia z dala od cywilizacji. W nowym filmie odwiedza kobietę, która wie, że mniej znaczy więcej. Jej rozmówczyni radzi sobie bez dóbr materialnych i nowinek technologicznych. Jest ambasadorką prostego życia blisko natury.

To jest bohaterka tego odcinka i tu przepraszam, że nie zapamiętałam jej imienia, bo zawsze mam problem z  zapamiętaniem imienia brzmiącego w innym języku. Przyznaję się, że to jest moja wada!

Powyższe zdjęcie zrobiłam z telewizora, bo w sieci nie ma jeszcze wzmianek o tym dokumencie, który zaciekawia.

Nazwijmy panią ze zdjęcia więc Doris!

Jeśli dobrze policzyłam, to w chwili odwiedzin reporterki Doris ma ponad 60-tkę.

A dlaczego tak liczę, ano dlatego, że Doris opuściła wielkie miasto, którego nie lubiła w wieku 19 lat, a w lesie mieszka ponad 40 lat.

Dokument jest świeży, a więc Doris jest już seniorką.

Doris wyjechała ze swojego rodzinnego miasta w wieku 19 lat, bo zawsze ją pociągało życie inne niż wszystkich.

Od zawsze czuła się pustelnicą i koniecznie chciała tak żyć jak jej podpowiadała jej dusza.

Denerwował ją zgiełk na ulicach i dużo ludzi, a więc wyjechała do lasu i ponownie przepraszam, że nie pamiętam jaka to część globu, bo nie oglądałam od początku tego dokumentu.

W tym lesie o bardzo wysokich drzewach można wnioskować, że mogłaby to być kraina o wiecznie ciepłym klimacie.

Nie ważne, ale Doris w tym lesie pobudowała zupełnie sama, swoją chatkę z drzewa i wyposażyła ją także samodzielnie w sprzęty potrzebne jej do życia.

W chatce jest masę półek z książkami i są to przeważnie poradniki dotyczące uprawy roślin, a także jak zajmować się zwierzętami.

Na pólkach stoję przetwory w słoikach.

Żyje w otoczeniu kóz, kur, gęsi i kaczek. Ma parę psów i co ciekawe – dwa konie, które pomagają jej w transporcie drzewa potrzebnego do palenia w piecu.

Wodę do chatki dostarcza jej koło wodne zamontowane na krystalicznie czystej rzece obok chatki.

Doris jest samowystarczalna, bo uprawia warzywa, owoce, cytrusy i jest w stanie to wszystko przerobić.

Dokumentalistka mieszkała z Doris jakiś czas i dokładnie się przyjrzała jej życiu, pomagając w wielu bardzo trudnych zajęciach. Zaprzyjaźniły się bardzo.

Doris ma malutką powierzchnię słonecznych baterii i tym sposobem ma prąd, a od niedawna korzysta z Internetu i kiedy czegoś potrzebuje od cywilizacji, to Internet jej w tym pomaga.

Kiedy jabłka obrodzą, to je przerabia na sok jabłkowy wchodząc na specjalną maszynę i kręci pedałami, bo nie może sobie pozwolić na sokowirówkę, która pochłania za dużo prądu.

Doloris nie ma telewizora, gdyż od rana do wieczora jest piekielnie zajęta swoimi sprawami, ale trzeba przyznać, że staruszka jest szczęśliwa z powodu, iż takie sobie życie wybrała.

Spędziła w tym lesie 40 lat i tylko raz była przerażona, kiedy wybrała się na wycieczkę do lasu i skręciła sobie kolano.

Ból był straszny, ale sama to kolano sobie nastawiła.

My ludzie na ziemi jesteśmy tacy różni, bo jedni marzą o założeniu rodziny i o dzieciach.

Inni wolą być singlami, a jeszcze inni żyją w konkubinacie i wszystkie wybory należy chyba szanować.

Ja miałam w przeszłości taką swoją pustelnię, ale wytrzymywałam w niej tylko weekend.

Paliłam tam drzewem, piłowałam drzewo do pieca.

Chodziłam do lasu zbierać grzyby, ale zawsze chętnie wracałam do domu, kiedy naładowałam akumulatory po stresującej pracy!

Kto z Was by chciał przeżyć swoje życie w lesie całe swoje życie?

 

„Nigdy nie mów nikomu” – Sekelski

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba i tekst
Długo wyczekiwany film o pedofilii w KK w Polsce właśnie można obejrzeć od 6 godzin, który Tomasz Sekelski udostępnił  na YT!

Na obecny czas ma już ponad pół miliona odsłon i być może do jutra osiągnie okrągły milion, bo ludzie to oglądają!

Obejrzałam i ja i napiszę szczerze, że film mną nie wstrząsnął, aż tak bardzo, bo nie raz na blogu pisałam o pedofilii w Polsce i na świecie.

Obejrzałam chyba wszystkie dostępne materiały w TV i w sieci, łącznie z materiałem o „Legionach Chrystusa” i praktycznie nic mnie w tym, nowym dokumencie nie zdziwiło.

Czego nowego się dowiedziałam więc?

Może tylko to, że spowiednik Lecha Wałęsy był pedofilem i także ks. Eugeniusz Makulski, który był przy budowie kościoła w Licheniu także okazał się pedofilem.

Może ludzie, którzy to obejrzeli inaczej spojrzą na kościół, ale wielu będzie takich, którzy Siekielskiego oplują i nie uwierzą!

Od dawna wiem, że Papież Jan Paweł II – Polak, do którego jeździli politycy z całego świata krył pedofilię w kościele i wydał nawet dekret, aby wszelkie przejawy pedofilii ukrywać przed światem.

Inaczej do sprawy draństwa podszedł Papież Benedykt, który opuścił Watykan, bo nie poradził sobie w tym temacie.

Czytam w sieci, że ludzie piszą, iż ten film zrobił na nich ogromne wrażenie, a na mnie nie!

Jestem pełna współczucia dla ofiar, bo załamano im życie, ale postępowanie księży wcale mnie nie dziwi, bo to są dla mnie jak drapieżcy seksualni w sutannach, którzy od zawsze upodobali sobie dzieci!

Jestem na takim etapie, że w każdej chwili mogę uwierzyć w Boga, który gdzieś tam w chmurach, odległych galaktykach istnieje, ale nigdy nie uwierzę w Biblię, którą jak powiedziała o bogowie – Doda, że pisali ją napici i najarani!

Nigdy nie uwierzę w księdza, a po tym dokumencie – tym bardziej.

Ogomnie podobają mi się śwątynie, ale te stare, które były budowane z pietyzmem, a tych nowoczesnych nie cierpię, bo jest to tylko blichtr i zachcianki hierarchów kościelnych.

Czy ten dokument zmieni coś w Polsce – wątpię, gdyż Polską rządzą ci, którzy na prymitywnym chrześcijaństwie wygrali 4 lata temu wybory.

Jedni i drudzy są siebie warci, bo kościoł doi kasę państwową, ale napędza PiS-owi elektorat i tak to się kręci!

Mam nadzieję, że Sekelski swoim dokumentem pt. „Nie mów nikomu” , włożył kij w mrowisko i przeciągnie elektorat w wyborach na inne partie jak PiS!

Nikt tak trafnie o kościele nie pisze jak Szymon Hołownia.

Warto przeczytać!

„Szymon Hołownia
2 min

Obejrzałem ponad połowę filmu Tomka Sekielskiego, gdzieś do księdza Cybuli. Więcej na razie nie dam rady, bo zwyczajnie rzygać mi się chce. Obejrzę do końca na pewno. Z szacunku dla ofiar, którym ci księża połamali życie, doprowadzili do prób samobójczych, późniejszego rozpadu małżeństw, anoreksji, zaburzeń osobowości.

Najlepszym komentarzem do tego filmu mogą być wczorajsze słowa Franciszka: „Pewnego dnia Duch Święty przewróci kopniakiem stolik i trzeba będzie zaczynać wszystko od początku”.

Przestępcy i ich instytucjonalni poplecznicy: ich biskupi, proboszczowie, koledzy, odpowiadają dziś za każdy z tych dramatów. I w równej mierze – skoro ich kryli – za sprawców. Zarówno za tych, którzy stojąc u progu śmierci próbują uderzyć się w pierś i błagać o wybaczenie, jak ksiądz Jan A., jak i takich którzy po pierwszym przyznaniu się brną w zaparte, i nie ma pewności czy nawet na Sądzie Bożym nie będą zapewniać, że są ofiarami prześladowań.

To oczywiste, że ja ani przez ten film z Kościoła nie odejdę, ani nie będę go mniej kochał. Bo to mój dom. I właśnie to daje mi prawo do gniewu i do stanowczego domagania się od zarządzających jego instytucjonalnym wymiarem, by wreszcie posprzątali ten syf i przestali chrzanić (by nie powiedzieć mocniej) o tym, że Sekielski jest stronniczy, albo że – w tym zdaje się są zgodni z niektórymi politykami – „idzie atak na Kościół”.

Atak na Kościół to szedł wtedy, moi nieogarnięci współbracia, gdy ci księża gwałcili tych chłopców i dziewczynki na plebaniach, wtedy był atak na Kościół. I – powtórzę to po raz setny – czas „wyrażania żalu, zasmucenia i ubolewania”, snucia historycznych idiotyzmów ala abp Jędraszewski, czy refleksji o ogólnej seksualizacji świata a la abp Gądecki – się skończył. Wy naprawdę nie rozumiecie, że ten parasol władzy, którym teraz cieszycie się jak dzieci, nie będzie trwal wiecznie. I że co ludzie teraz zobaczyli, to nie odzobaczą. I że to Wy, swoim tchórzostwem, ignorancją i koniunkturalizmem niszczycie życie nie tylko ofiarom tych przestępstw, ale i setkom uczciwych księży, tysiącom katolików na których spadnie społeczne odium za cały ten bajzel, za ofiary odpowiedzialności zbiorowej.

Jednostkowe przypadki? Po pierwsze – jednak nie. Po drugie – nawet jeden przypadek to o sto za dużo.

Procedury na szczęście już są. I gdzieniegdzie działają. Gorzej z mentalem. Z tą cholerną mentalnością oblężonej twierdzy, która nie umie zrozumieć, że przyznanie się do błędu, odsłonięcie słabości, to w zetknięciu z grzechem jedyna siła jaką my chrześcijanie dysponujemy.

Nie wiem, czy ten film coś zmieni. Antyklerykałów wbije w ich „a nie mówiłem”, ślepych obrońców Kościoła przed Jezusem utwierdzi w tym, że to oni są ofiarami, nie gwałcone dzieci. Chciałbym wierzyć, że choćby dla kogoś – choćby garstki biskupów, księży, zakonnic, świeckich, będzie szczepionką, po której reagować będą na każdy sygnał prawdopodobnego dramatu. W końcu – jak trafnie zauważyła jedna z bohaterek – czy Jezus dobierał się do małych dzieci?!”

 

Obraz może zawierać: tekst

Dlaczego te kmioty z PiS nie interesują się światem?

Minęły święta i można w końcu odpocząć od szykowania, sprzątania, gotowania, kiedy lodówka nadal pęka w szwach.

Zaczęła się w telewizji znowu ta durna polityka i dziś słuchając posiedzenia w Sejmie stwierdziłam, że ten nierząd chce mi zrobić ponownie pranie mózgu, ale daremny trud, bo swój rozum mam.

Odleciałam dzisiaj w kanały podróżnicze, aby nie słuchać kłamców i imbecyli, co dobrze mi  zrobiło, bo poznaję piękno tej Ziemi za przyczyną wspaniałego, francuskiego podróżnika – Philippe Gougler.

Podróżnik ma taką metodę zwiedzania świata, że wsiada w pociąg i tym sposobem dociera do najbardziej trudnych, ale ciekawych miejsc, gdzie często trzeba jechać wiele godzin, a nawet dni, aby dotrzeć do celu podróży.

Niezwykłe podróże koleją, to jest wyjątkowa seria,  w której podróżnik Philippe Gougler przemierza pociągiem kolejne kraje, regiony, kontynenty, poznając ich kulturę i odkrywając ich zaskakujące oblicze. Każdy kolejny cel obiecuje wspaniałą przygodę.

Dziś byłam z podróżnikiem w Mongolii – kraju wciąż biednym, który był pod butem rosyjskim, ale za to pozostał krajem kochającym wolność.

Ludzie żyjący na tym terenie, gdzie przeważają ogromne równiny i pustynia Gobi są przede wszystkim narodem zjednoczonym ze swoją przyrodą, która jest dla nich wszystkim.

Wciąż żyją w jurtach, hodują zwierzynę i nią się żywią, a rodzina jest dla nich podstawą, a także tradycja i przywiązanie do swoich wierzeń, przywoływania duchów zmarłych.

Na stepach Mongolii żyje tysiące, dzikich koni, którymi opiekują się ludzie, którzy świetnie znają ich zwyczaje.

Ludzie tego kraju są przyjaźni i bardzo serdeczni, a więc podróżnik został zaproszony do jurty i mógł porozmawiać bliżej o tym, co ważne jest dla tych ludzi i czym się szczycą, oraz z czego są dumni.

Gdzieś na Pustyni Gobi stoi klasztor i do niego jadą Mongołowie, aby się wyciszyć i nabrać energii ze wschodzącego słońca. Wyciągają do promieni swoje dłonie i tak ładują swoje baterie.

Zdjęcia z tego wydarzenia są przepiękne!

W poprzednim odcinku odwiedziłam z podróżnikiem Korę Południową, która diametralnie różni się od północnej, gdzie jest reżim i dyktatura i tak po kolei będę zwiedzała świat z niesamowicie przyjaznym i wiecznie uśmiechniętym francuzem – polecam, bo robi ogromnie wartościową robotę, a to wszystko na Planete+

Znalezione obrazy dla zapytania Philippe Gougler.mongolia

Znalezione obrazy dla zapytania konie w mongolii

Znalezione obrazy dla zapytania konie w mongolii

Znalezione obrazy dla zapytania Niezwykłe podróże koleją

 

Znalezione obrazy dla zapytania Niezwykłe podróże koleją

Znalezione obrazy dla zapytania Niezwykłe podróże koleją

 

Podróż wirtualna pociągiem transsyberyjskim :)

 Wybrałam się przy bardzo mrocznej niedzieli w podróż transsyberyjską. 🙂

Skoro nie mogę w realu jechać tak daleko, by zwiedzać, to namiastką jest prawie dwugodzinny film na YT.

Pociąg wyjeżdża z Moskwy, aby przez dwa tygodnie pokonać ponad 9 tysięcy kilometrów, by zakończyć podróż w Pekinie.

Proszę obejrzycie ten film, gdyż dostarcza bardzo wielu wzruszeń i możemy się przemieszczać i zwiedzać świat. 

Przy okazji dowiadujemy się jak wyglądają rosyjskie miasta, które im dalej od Moskwy stanowią relikty z przeszłości, z czasów minionych. Dowiadujemy się jak żyją Rosjanie tam, gdzie wciąż żyje im się bardzo skromnie, a wręcz biednie, ale mimo tego są bardzo gościnni.

Za każdym przystankiem dzieje się inna historia, inny Naród i inna kultura i wiecie co? W niejednym miejscu na dobrze zrealizowanej opowieści upuściłam łzę. 

Polecam z całego serca ten dokument, bo wnosi on w nasze życie coś nowego i świeżego, a ten film po obejrzeniu nie szybko stanie się obojętny.

 

Każdy Naród ma swojego dyktatora!

Dobry wieczór. 🙂

Przyznam się szczerze, że zawsze byłam ciekawa życia największych dyktatorów świata. Interesuje mnie dlaczego swoje życie poświęcili na podporządkowanie sobie rzeszy ludzi i tworzenie imperium wokół siebie, a co się z tym wiąże – zabijanie swoich wrogów i całych narodów.

Wczoraj natrafiłam na taki dokument, opowiadający o tym, iż Hitler całe życie był chorowitym człowiekiem i zażywał całą masę medykamentów, które nie były na nikim testowane. Miał swojego zaufanego lekarza, któremu bezgranicznie ufał i rozstał się z nim na progu przegranej wojny.

Hitler miał kłopoty ze snem i stanami psychicznymi i był leczony narkotykami, co oczywiście miało wpływ na jego decyzje.

Bardzo ciekawy dokument, oparty na prawdziwej dokumentacji, prowadzonej przez jego najbardziej zaufanego lekarza.

Może kogoś zaciekawi ten materiał, jako i mnie zaciekawił.

A swoją drogą, Polska też ma swojego małego dyktatora, ale o jego zdrowie póki co, nie musimy chyba się martwić. 😀

„Dokumentacja medyczna z czasów II wojny światowej zdobyta przez amerykański wywiad wojskowy wykazała, że Adolf Hitler zażywał 74 różne leki, wśród nich regularnie przyjmował niezwykle toksyczną krystaliczną metamfetaminę. To najprawdopodobniej ona powodowała jego stany euforii i nienaturalnego pobudzenia, jak też bezsenność, irytację, paranoję czy niekontrolowane napady agresji. Stałym dostawcą narkotyków był osobisty lekarz Hitlera, szef berlińskiej kliniki, dr Theodor Morell, który będąc wśród członków najbliższego kręgu Kanclerza III Rzeszy, dorobił się wielkiego majątku.

Morfina, Amfetamina, środki uspokajające, Testosteron, pijawki i odchody niemieckiego żołnierza to dziwaczna kombinacja substancji, a to jedynie kilka z ponad kilkudziesięciu różnych narkotyków, witamin oraz mikstur, które przyjmował Adolf Hitler przez ostatnich dziewięć lat swojej władzy. W tym demaskatorskim i dogłębnym filmie dokumentalnym, przyjrzymy się osobistemu lekarzowi Hitlera, Theodorowi Morelowi, lekom, które mu przepisywano, dowiemy się, jak często i ile ich brał, jak również sprawdzimy, czy narkotyki miały wpływ na jego zachowanie i podejmowanie przez niego decyzje.”

Zwiedzam wirtualnie :)

Kilka dni temu obejrzałam z dużym zainteresowaniem kolejny dokument, tym razem o Pałacu Elizejskim w Paryżu.

Pałac jest oficjalną siedzibą Prezydenta Francji i jednocześnie, to tam odbywają się oficjalne posiedzenia Rady Ministrów.

Nie wiedziałam, że utrzymanie takiego pałacu i przygotowywanie go na przyjęcia ważnych osobistości, to jest to tak wielkie i skomplikowane przedsięwzięcie.

Napiszę, tylko to, co zapamiętałam z tego bardzo ciekawego reportażu.

Prezydent jest pod stałą opieką jednego, bardzo zaufanego ochroniarza, który jest niesamowicie profesjonalny. Security traci swojego Prezydenta z oczu, tylko wówczas, kiedy zamykają się drzwi na Naradę Ministrów.

W nocy w pałacu odbywają się szkolenia Security, którzy z noktowizorami i bronią, ćwiczą ochronę pałacu i uczą się jak wykrywać zagrożenia z zewnątrz.

Nie wiedziałam, że Francuzi są tak bardzo we wszystkim profesjonalni i perfekcyjni. W pałacu zatrudnionych jest tysiąc osób, bardzo dokładnie dobranych. To oni czuwają, aby w pałacu było wszystko zapięte na ostatni guzik i każda z tych osób ma określone zadania, tak bardzo dokładnie im wyznaczone. Zatrudniani są ludzie, którzy wspaniale znają się na swojej wyznaczonej pracy.

Kiedy Prezydent ogłasza, że do pałacu przybędą ważni goście, to natychmiast zaczyna się perfekcyjne planowanie takiej wizyty, a więc główny kucharz planuje menu i sam wybiera na targach najlepsze i najświeższe produkty, by potem w podziemnej kuchni je przygotować tak, aby podać gościom wszystko ciepłe i świeże. Podczas gotowania w kuchni panuje bardzo nerwowa atmosfera, bo tutaj chodzi o prestiż Francji i honor Prezydenta.

W podziemiach znajduje się też winiarnia i tam zatrudniona jest pani, która musi doskonale dobrać wino do poszczególnych potraw, a więc musi się na tym znać, aby dogodzić swojemu Prezydentowi i nie dać plamy.

Kwiaty w pałacu to podstawa, a więc główna florystka sama też na targu dokonuje zakupów, by potem ułożyć kwiaty w najbardziej fantazyjne bukiety. 

Przygotowanie sali bankietowej też jest nie lada wyzwaniem, bo nagle z magazynów trzeba wydobyć ogromne stoły, skręcić je i równiutko poustawiać. Zaraz potem kobiety prasują wielkie obrusy, bo nie może być na nich ani jednej zmarszczki.

Z magazynów znoszone są piękne, zabytkowe talerze, kieliszki i srebrne i złote sztućce.

Talerze muszą między sobą mieć odpowiednią odległość i jest to mierzone miarką. Odległość nie powinna przekraczać 34 centymetrów, a kieliszki muszą być nienagannie  poustawiane – pod sznurek.

Elektrycy, sprzątacze, kelnerzy – oni wszyscy są w pogotowiu, aby tylko wszystko się udało, a goście byli zadowoleni.

To tak pokrótce, bo kiedy kończy się konsumpcja, to wszystko za chwilę, ponownie ląduje w magazynach, przeliczone, umyte i zabezpieczone i tak do następnej wizyty.

To są ogromne koszty, ale tak ten świat jest ułożony.

Ciekawe jak to się odbywa w Polsce? Czy też jest tak ściśle przestrzegana etykieta i dbałość o dobre imię naszego kraju?